Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo videograf. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo videograf. Pokaż wszystkie posty

piątek, 31 października 2014

Oni

Wydawnictwo Videograf, Moja ocena 4/6
Postanowiłam wczoraj sięgnąć po powieść grozy. Halloween za pasem, ot tak okolicznościowo. Debiutancka powieść Olgi Haber może nie wystraszyła mnie zbytnio, ale czytałam ją z wielka przyjemnością i zainteresowaniem.
Bohaterką jest 36-letnia dziennikarka Natalia, która ma za sobą niełatwy okres. Była świadkiem tragicznego w skutkach wypadku, rozstała się z wieloletnim partnerem, wcześniej rozwiodła się z mężem, rzuciła prace. Obecnie mieszka w takiej typowej kurzej chatce położonej na odludziu, w pobliżu pięknego lasu i jeziora. Jej partnerem jest młodszy o 12 lat męźczyzna, wieczne dziecko. I niby życie biegnie zwyczajnym tropem, ale od jakiegoś czasu Natalię gnębią zwidy, ma uczucie, że ktoś przemyka obok jej domku, widzi cienie, słyszy odgłosy, budzi się w środku nocy o tej samej godzinie. Początkowo bagatelizuje to nie łącząc tych wydarzeń ze sobą. Jednak gdy w miasteczku dochodzi do serii makabrycznych, niedających się racjonalnie wytłumaczyć zdarzeń, Natalia coraz bardziej się niepokoi. Atmosfery stopniowo narastającej grozy dopełnia zagadkowe  zachowanie mieszkańców miasteczka. Pewnego dnia kobieta ma dosyć i postanawia wyjechać, ale jak się okaże nie jest to takie proste. Tajemnicze coś, tytułowi oni zataczają krąg wokół Natalii, zdają się ją obłapiać, dusić. Kobieta zaczyna żałować, iż nie posłuchała intuicji, która podpowiadała jej żeby uciekała. A najgorsze jeszcze przed nią.
Książkę czytało mi się doskonale i chociaż nie wzbudziła u mnie panicznego lęku, to uważam ją za niezwykle udany debiut, a Olga Haber bez wątpienia ma potencjał i to spory. Autorce udało się stworzyć powieść intrygująca i ciekawą. Drobnej korekcie poddałabym tylko początek (mniej więcej początkowe 50 stron). A dokładniej, odrobinę odchudziłabym opowieść o dniu codziennym Natalii, niektóre opisy są bowiem (przynajmniej moim zdaniem) trochę zbyt szczegółowe. Chociaż takie oczekiwanie na to co ma się wydarzyć, na coś groźnego, także ma swój urok. Olga Haber na apogeum grozy każe nam trochę czekać, ale zapewniam, że warto.  Poza tym mam tylko jedno zastrzeżenie - książka jest zdecydowanie za cienka, lektura wciąga i zajmuje niewiele czasu. Ani się obejrzałam, a już był koniec.
Ciekawym zabiegiem jest rozpoczęcie opowieści od takiego prawie sielskiego obrazka - chatka w lesie, malowniczo położona, senne miasteczko, sielanka. Kontrast pierwszych rozdziałów z tym, co wydarzy się dalej jest niesamowity.
Interesująco budowane jest samo napięcie, narastanie zła, osaczenia, które wyczuwa się od pierwszych stron.
Gorąco zachęcam do lektury. Oni to dobra powieść grozy. Tak, powieść grozy to doskonałe określenie, wydawca trafił. Bo generalnie horrorem tej historii nazwać nie można. To takie moje ostrzeżenie dla osób, które szukają typowego horroru. Kwintesencją jest wg. mnie właśnie narastająca groza. Czekam niecierpliwie na kolejną książkę autorstwa Olgi Haber.

wtorek, 30 września 2014

Czarny Wygon. Bisy I i II

Wydawnictwo Videograf, Ogólna ocena 4,5/6
Recenzja mojego męża.

Trudno pisze się o 3. i 4. tomie serii. trzeba uważać, żeby nie spojlerować i tak na prawdę, treści za bardzo nie da się opowiedzieć. Bisy I i II, to dalsze losy dziennikarza Witolda Uchmana, który opuścił Warszawę i udał się na Roztocze w poszukiwaniu ciekawego tematu. W ten sposób trafił do Starzyzny, która jest jakby zaklętą w czasie wioską, czas dosłownie się w niej zatrzymał, a rządy niepodzielnie sprawuje tam upiorny proboszcz, który przewodzi grupie jemu podobnych.Uchmanowi udaje się wydostać z wioski i cieszy się odzyskaną wolnością, spokojem. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Zło, które Uchman uważał, iż zostało po za nim wydostało się do realnego świata i na dodatek jest jeszcze silniejsze. Szybko okaże się, że najgorsza walka jeszcze przed nim.
Cennym jest wprowadzenie w Bisach nowej galerii postaci. Nie są to ot tacy sobie bohaterowie. Każdy z nich wnosi coś istotnego do fabuły, każdy przeraża. 
Przyznam się, iż Bisy II są moim zdaniem lepsze od I. Uchman wreszcie dowiaduje się kto stał za wszystkim co wydarzyło się w poprzednich trzech tomach. Poza tym lepiej prowadzona akcja, ostrzejsza, ciekawiej zarysowana fabuła, a na koniec perełka - rozwiązanie wszystkich zagadek, które piętrzyły się we wcześniejszych tomach. Trzeba autorowi przyznać, iż choć w poprzednich częściach wprowadził sporą liczbę bohaterów oraz jeszcze więcej różnych wątków, to w ostatnim tomie konsekwentnie i logicznie wszystko doprowadza do końca, nic nie ewoluuje w jakiś dziwny sposób (co zdarza się niektórym pisarzom), żaden z wątków nie zostaje pominięty. Pełen profesjonalizm. 
Zdecydowanie Bisy II, to najlepsza część czteropaku Czarny Wygon. Choć podejrzewam, że w tym zakresie wiele osób może polemizować.
Co cenne, Stefan Darda ewoluuje. W każdej jego kolejnej książce widać zmiany, na lepsze oczywiście. Zmienia się styl pisarski, zmieniają się pomysły, zmienia się język, a intrygi stają się coraz lepsze. Ciekawie autor wykorzystuje prymitywne ludzkie lęki, polskie podania i legendy, mity, oraz nasz rodzimy, tajemniczy krajobraz Roztocza. Nie jest to jeszcze twórczość idealna, ale Darda coraz lepiej sobie radzi i to cieszy oraz napawa optymizmem w oczekiwaniu na kolejne książki. Bisy to solidna porcja dobrej i odrywającej od rzeczywistości prozy. Zachęcam do sięgnięcia po te tomy. Jednak drobna uwaga, każda część jest tak silnie powiązana z  wydarzeniami z wcześniejszych, iż żeby zrozumieć i docenić oba tomy Bisów, należy sięgnąć najpierw po poprzednie książki z serii Czarny Wygon. 




niedziela, 29 czerwca 2014

Bestia - Piotr Rozmus

Wydawnictwo Videograf, Moja ocena 4-/6
Głównym bohaterem jest policjant ze Szczecina Robert Donovan. Męźczyzna po przejściach, które załamałyby najtwardszego postanawia po ponad 20 latach służby odejść na zasłużoną emeryturę. Przenosi się ze Szczecina do niewielkiego szczecinka, gdzie czeka na niego stęskniona siostra wraz z rodziną. Robert jest przekonany, że odpocznie w spokoju z dala od krwawych zbrodni i różnorodnych zwyrodnialców, z którymi dotychczas miał do czynienia. Bo cóż za zbrodniarz może kryć się w miłym, acz prowincjonalnym Szczecinku?! Robert nawet przez moment nie przeczuwa w jak wielkim jest błędzie. raz z jego przybyciem do miasteczka, rozpoczyna się seria makabrycznych, tajemniczych zbrodni. Pewnego mroźnego dnia znalezione zostają zwłoki dwóch bestialsko zamordowanych kobiet, dwoje dzieci zostaje porwanych, a  jeden męźczyzna oskalpowany. Zbrodnie te rozgrywają się w niewielkim miasteczku w ciągu zaledwie kilku tygodni. Początkowo nikt ich ze sobą nie łączy. Do czasu. Chcąc nie chcąc Robert włącza się w akcję, nie zdając sobie sprawy z tego, iż jednocześnie przyjdzie mu się zmierzyć z dwoma równie groźnymi przeciwnikami i tajemnicą sięgającą kilkudziesięciu lat wstecz. 
Bestia jest debiutancką książką Piotra Rozmusa. Na niewątpliwy plus zasługuje sama fabuła, mroczna, krwawa, okrutna, tajemnicza. Autor wymyślił niebagatelną intrygę. Książka jest w sumie dobra, jednak gdyby wyeliminować z niej pewne rzeczy byłaby jeszcze lepsza, bardziej porywająca. Przede wszystkim raziły mnie długie rozmowy bohaterów, czy to dziennikarki z policjantem prowadzącym śledztwo, czy to Roberta z siostrą. Ja rozumiem, ze bohaterowie musza rozmawiać. Jednak w  tym wypadku ilość i długość rozmów zmniejszyłabym o mniej więcej 1/3.
Po drugie wycięłabym z 1-2 elementy zła. Już wyjaśniam o co mi chodzi, co jest o tyle trudne, że nie chcę zdradzać fabuły. Na pewno zostawiłabym świra nr. 1, czyli tytułową zabijającą bestię. Chociaż jak się tak dobrze zastanowić, bestii jest więcej niż 1, ale to tak na marginesie. Na pewno zrezygnowałabym z  satanistów. Bo i bestia-morderca i mafioso po latach szukający zemsty i sataniści i ...(tego nie zdradzę). To trochę za dużo. Bestia-morderca i mafioso to w zupełności wystarczyłoby do skonstruowania niezłej akcji i intrygi. 
Aha i odsłodziłabym trochę Martę, siostrę Roberta, policjanta emeryta. Jest taka słodka, taka cukierkowata, że momentami aż mnie zęby bolały. Nie lubię takich kobiet, ani w rzeczywistości, ani w książkach. Nic na to nie poradzę.
Sporo w książce brutalnych, krwawych, wręcz jatkowatych (moje własne określenie) scen. Ale to poczytuję autorowi za plus. W końcu to ma być krwawy thriller z elementami kryminału i horroru, a nie bajka dla dzieci na dobranoc. 
Generalnie książka nie jest zła, momentami nawet bardzo dobra. Pomimo kilku w/w drobiazgów (które innym czytelnikom mogą wcale nie przeszkadzać) czyta się ją nieżle. Bestia wciąga, intryguje, raz opisy przyprawiły mnie o lekkie mdłości. Bez wątpienia Piotr Rozmus ma potencjał i wierzę, że kolejna książka będzie lepsza. Oby tak dalej. 
Zachęcam do lektury Bestii i pamiętania, iż jest to książkowy debiut autora.


piątek, 23 maja 2014

Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko, oj mroczne i to bardzo...

Wydawnictwo Videograf, Moja ocena 5,5/6
Wieś Wisioły, takie typowe wiejskie zadu... Cisza i spokój, kontakt z przyrodą, słodko, anielsko, sielsko. Pewnego dnia przyjeżdża tam klasyczna rodzina 2+1, z tym, że jest to rodzina po przejściach. Po tej przeprowadzce wiele oczekują. Tam na pewno 9-letni syn Czaruś odzyska mowę, tata Tymoteusz zrealizuje artystyczne marzenia (mierząc się z własnymi różnorodnymi demonami), a mama Magda stanie się wreszcie szczęśliwą żoną i matką. Oczekują przede wszystkim zmian. Taaa...zmian będzie, oj będzie sporo, ale nie takich, jakich sobie rodzinka mieszczuchów życzyła. Dlatego zawsze powtarzam - uważaj, czego sobie życzysz.
Szybko okazuje się, że tytułowe Wisioły, to nie sielskie-anielskie letnisko, wieś nadająca się do prospektu turystycznego, a miejsce dziwne, wiejące grozą, hermetyczne, odcięte od świata. Wokół naszej rodzinki 2+1 zaczynają się dziać dziwne rzeczy, wieje grozą, a rodzina wielokrotnie przeżywa coś w rodzaju deja vu, ale mrocznego, przerażającego deja vu. Początkowo wszystkie dziwne zjawiska, jakie się dzieją wokół nich kładą na karb zmęczenia, wcześniej doznanych stresów, aklimatyzacji.Jednak szybko okazuje się, że to nie to. A sielska z pozoru wieś skrywa mroczne sekrety, których nie chce ujawnić nikomu.
Książka jest unikatowa, inna, aż trudno ja scharakteryzować i cokolwiek o niej napisać. 
Największym atutem książki są bohaterowie. Co istotne, Piotr Kulpa świetnie odmalował nie tylko pierwszoplanowe postaci, ale także te z drugiego, a nawet trzeciego planu. W książce brak postaci płaskich, czy nijakich. Akcja skonstruowana jest tak, że mamy wrażenie zaglądania w umysły bohaterów, poznawania ich najmroczniejszych myśli, pragnień, planów. Brrr, strach się bać. 
Opowieść ma wiele wątków, niczym solidne drzewo, z pnia którego wyrastają odnogi, wątki poboczne. Co istotne, wszystkie one są ważne dla całości opowieści, każdy jest prowadzony zręcznie, żaden nie jest pominięty, jak to się zdarza u niektórych pisarzy. 
Prawdę o Wisiołach i mieszkańcach wsi poznajemy powoli, jest nam ona dawkowana niczym lekarstwo. Ale czy na prawno ją poznamy?
W trakcie lektury towarzyszą nam bez przerwy lęk, ciekawość i spowijająca niczym całun atmosfera grozy. 
Zachęcam do lektury i niecierpliwie czekam na kolejny tom.Wiele wątków zostało nagle urwanych, liczę, że w kolejnym tomie autor choć w części je rozwinie, a może zakończy. 
Gorące brawa dla grafika. Okładka fantastyczna, koszmarnie pasująca do treści:)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Córka Stalina - Eliwra Watała

Wydawnictwo Videograf, Okładka miękka, 304 s., Ocena 4,5/6
Recenzja mojego męża.

Stalina, największego kata i oprawcę XX wieku zna chyba każdy. Gorzej z jego córką. O niej rzadko kiedy się wspomina. A, jak wynika z książki Elwiry Watały, jest to postać nie mniej kontrowersyjna niż jej ojciec.
Mimo licznych kochanek, jakie Stalin miał, Swietłana Allilujewa była jego jedyną córką. Urodzona w 1926 roku, zmarła w 2011 roku. Żyła długo, biorąc pod uwagę życie, którym przyszło jej żyć, może nazbyt długo. Tak może sobie pomyśleć niejeden czytelnik niniejszej książki. Ale czy sama bohaterka też o sobie myślała, jako o pokrzywdzonej przez los?
Wychowywała się w wyjątkowym miejscu, w  wyjątkowej rodzinie. Brak czasu, który mógłby poświęcić córce, ojciec rekompensował spełnianiem każdej, nawet najbardziej absurdalnej zachcianki. Swietłana miała więc wszystko, co tylko za pieniądze można bo kupić. Nie miała jednak najważniejszego - prawdziwej rodzicielskiej miłości. Jej matka zmarła, gdy Swietłana miała zaledwie 6 lat, o ojcu nie trzeba nic pisać. Jakie więc było jej życie? Watała ukazuje pełne luksusu, ale i niezwykle trudne dzieciństwo i okres dorastania Swietłany. Jednak dużo ciekawsze było jej życie, gdy stała się osobą dorosłą. Zakochuje się w żydowskim reżyserze, którego tatuś uroczo wysłał na 10 lat za krąg polarny. Kolejne nieudane związki, szybko rozpadające się małżeństwa. 
Dodatkowo po latach spada na jej ojca brzemię oskarżeń o ludobójstwo. Kobieta nie może, a chyba przede wszystkim nie chce uwierzyć, że jej ukochany ojciec może być takim potworem, jak wszyscy twierdzą. Po jego śmierci w 1953 roku prężnie działa w partii. 
Jak dalej potoczyło się jej życie? Czy na swój własny sposób była szczęśliwa, czy wręcz przeciwnie? Jaką drogę musiała przejść, żeby w latach 80. XX wieku znaleźć się wraz z córką w Wielkiej Brytanii? Tego i wielu innych ciekawych informacji dowiecie się z książki. Nadmienię tylko, iż podtytuł Chciała być kochaną, jest niezwykle trafny.
Córka Stalina to lektura ciekawa, wciągająca, choć niełatwa w odbiorze. Poważnym minusem jest brak zachowania ciągu chronologicznego - wydarzenia z przyszłości przeplatają się z tymi z przeszłości. Osobom niezbyt zorientowanym w historii ZSRR, w historii świata z połowy XX wieku, może to przysparzać problemów. Aczkolwiek szereg informacji, ciekawostek, nie tylko o tytułowej bohaterce, oraz liczne czarno-białe zdjęcia z pewnością wynagrodzą tą drobną niedogodność.  
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy książki historyczne 
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi 

czwartek, 12 lipca 2012

Miłość bandyty - Massimo Carlotto

Wydawnictwo Videograf, Tytuł oryginalny: L'amore  del bandito, 200 s., Okładka miękka, Moja ocena 5/6
To przedostatnia z przeczytanych na urlopie książek. Jutro recenzja ostatniej.
Miłość bandyty, to moje drugie spotkanie z twórczością Massimo Carlotto. 
Po raz kolejny jestem pod dużym wrażeniem, przede wszystkim niebanalnego pomysłu oraz sprawności z jaką autor stworzył na prawdę dobry kryminał noir.
Marco Buratti to były więzień w środowisku nie bez kozery nazywany Aligatorem, a obecnie po resocjalizacji i odsiadce - detektyw bez licencji, czasami stosujący nie licujące z prawem, lecz bardzo skuteczne metody pracy. Wyznaje on zasadę, że liczy się efekt, nie szykowne biuro, czy wizytówki z odpowiednim nadrukiem. Nie zamieszcza nigdzie ogłoszeń o swojej działalności, wieści rozchodzą się pocztą pantoflową. Dzięki takiej reklamie trafia się do niego tylko i wyłącznie z polecenia, a i tak Marco nie przyjmuje wszystkich spraw, tylko te, które go interesują, albo te, które dobrze rokują. 
Marco to nietypowy detektyw - nie lubi używać broni, jest zapalonym fanem bluesa, uwielbia calvados, dobre papierosy i ma nieliczne grono sprawdzonych przyjaciół. Kilka lat, które (podobnie jak autor książek) spędził niesłusznie skazany w więziennej celi ukształtowało jego charakter na bezkompromisowy, chociaż czasami potrafi zmięknąć mu serce.
Marco Buratti to wyjątkowo ciekawa postać we współczesnych kryminałach, wyrazisty, zdecydowany i na wskroś włoski:). Czy ja już wspominałam, że uwielbiam włoskie kryminały? Najbardziej do gustu przypadły mi te autorstwa Donny Leon, ale innymi także nie gardzę, a kryminały autorstwa Massimo Carlotto są ze wszech miar godne uwagi.
Pewnego dnia w Instytucie Medycyny Sądowej w Padwie ma miejsce zuchwała kradzież. Giną duże ilości środków odurzających, co sprawia, że miejscowa policja szybko zabiera się do pracy (co we Włoszech jest rzadkością). Dodatkowo kradzież ta budzi zainteresowanie mediów i światka przestępczego. Taka zdobycz to przecież idealny dopływ gotówki.  
Buratti dostaje propozycję z typu tych nie do odrzucenia, ma odnależć sprawcę kradzieży. W wyjaśnieniu sprawy pomaga mu przyjaciel, Rossini, gangster z honorem, gangster starego sortu, taki prawdziwy gangster, z tych których (jak sam twierdzi) już się prawie nie spotyka.
Po 2 latach zostaje uprowadzona narzeczona Rossiniego, Sylvie. Początkowo żaden z mężczyzn nie domyśla się, że porwanie może mieć związek z prowadzoną wcześniej sprawą. Rozpoczynają śledztwo nawet przez moment nie przypuszczając, w co wdepną, a wdepną w sam środek afery, gangsterskich porachunków i śmiertelnego niebezpieczeństwa.   
Szybko okaże się, że stawką jest nie tylko życie Sylvie, ale także ich własne. 
Więcej szczegółów nie zdradzę, mogę tylko zachęcić do sięgnięcia po książkę.  Miłość bandyty czyta się błyskawicznie, raz ze względu na niewielką objętość, a dwa ze względu na wciągającą akcję i niesamowitą wprost zdolność autora do ukazania wydawałoby się bardzo hermetycznego światka mafii włoskiej.Ukazuje on także przesiąknięty korupcją włoski wymiar sprawiedliwości, którym rządzi nie prawo, a koperta z odpowiednio dużą kwotą pieniędzy, która jest w stanie załatwić wszystko. 
W książce mamy więc wszystko co potrzeba, żeby kryminał był na prawdę wysokiej klasy lekturą - mafię, niebanalnych i bardzo wyrazistych bohaterów, przestępstwo i bardzo zaskakujące zakończenie. A co bardzo moim zdaniem istotne, to fakt, że w zasadzie do  końca nie wiadomo jak cała historia się skończy, a to przecież w kryminałach jest najważniejsze. Nie ma nic gorszego niż odgadnięcie zakończenia w połowie lektury.
Warto sięgnąć po tę książkę, żeby poznać druga stronę słonecznej Italii, stronę, której istnienia wielu z nas nawet nie podejrzewa.








piątek, 30 marca 2012

Córki mordercy. - Randy S. Meyer

Wydawnictwo Videograf Tytuł oryginalny: Murder's Daughter, Okładka miękka, 336 s., Moja ocena 5/6
Za oknem pada i wieje, więc zamiast włóczyć się po Wiedniu w deszczu i wietrze, skończyłam czytać świetną książkę i teraz napisze recenzję.
Książka jest fantastyczna. Słusznie nazywana jest bestsellerową. Jest to powieść oparta na doświadczeniach własnych autorki. Rodzice Lulu i Merry są po rozwodzie. Jak to niestety w życiu bywa, ilekroć się spotkają dochodzi do okropnych kłótni. Matka stara się, żeby dziewczynki, jak najrzadziej kontaktowały się z ojcem. Wbrew wyrażnemu zakazowi matki 10-letnia Lulu wpuszcza do mieszkania swojego ojca, który mieszka oddzielnie. Lulu nie wie, że decyzja, którą podjęła na zawsze zmieni życie jej i całej rodziny. Między rodzicami dziewczynek dochodzi do kłótni, która kończy się tragicznie. Lulu próbuje sprowadzić pomoc do rannej matki, ale jest za późno. Matka umiera, a młodsza siostra zostaje ciężko ranna.Ojciec trafia do więzienia, a Lulu pod tymczasową opiekę babki, która nie pozwala jej odwiedzać Merry w szpitalu. Lulu jednak czując się odpowiedzialna za siostrę, wymyka się z domu i udaje do szpitala. Jak na swój wiek wykazuje się wielką dojrzałością i opiekuńczością względem swojej o połowę młodszej siostry. Merry zdrowieje, ale ani znajomi, ani rodzina nie chcą mieć z dziewczynkami nic wspólnego, nazywając je córkami mordercy. To jest jak przekleństwo, jak stygmat dla dziewczynek. Poczucie winy z powodu tego, że nie usłuchała matki, towarzyszy Lulu przez całe życie i wpływa na jej relacje z siostrą. Diametralnie odmienny stosunek do ojca sprawia, że między młodymi kobietami dochodzi z czasem do rozłamu. Podczas gdy Lulu konsekwentnie odmawia wszelkich kontaktów z ojcem, Merry czuje się za niego odpowiedzialna. 
Jak zakończy się cała historia? Czy w ogóle się zakończy? Jak ułożą się stosunki między siostrami? Tego dowiecie się czytając książkę. A na prawdę warto. Pochłonęłam ją błyskawicznie. Książka jest niesamowicie poruszająca, od pierwszej strony do ostatniej. Plusem książki jest fakt, że dot. ona prawdziwych wydarzeń, poza tym doskonale ukazane są w niej rozterki dzieci oraz zmiany w ich psychice, zmiany, które są nieodwracalne. Poza tym niebywały kontrast między siostrami, które tylko z pozoru są sobie najbliższymi osobami. Lulu to buntowniczka, przedwcześnie dojrzała i zmuszona przez swój czyn do wzięcia na siebie odpowiedzialności za...w zasadzie za wszystko. Z kolei Merry jest bardzo wrażliwa, podatna na ciosy, mniej odporna psychicznie niż siostra. Obarczona jest przez babkę odpowiedzialnością za ojca, a przez niego z kolei wręcz szantażowana emocjonalnie.obie czują się, jak w matni, jak w potrzasku, chociaż każda z innego powodu, a jednak jakby z tego samego. Siostry tak bardzo się od siebie różnią, ale jednak okaże się, jak bardzo są do siebie podobne i jak bardzo są sobie bliskie. Ale czy to wystarczy, żeby więż między nimi była trwała, prawdziwa?
Autorka udowadnia nam, że jedno zdarzenie, z pozoru niewinne, może za sobą pociągnąć całą lawinę kolejnych zdarzeń, które w efekcie zmieniają życie wielu osób. Powieść wstrząsnęła mną i to porządnie i trafiła w samo serce, a jednocześnie niesamowicie poruszyła. To nie jest książka, którą można po skończeniu czytania odłożyć i zapomnieć. Na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci.


sobota, 11 lutego 2012

Krwawy blues. - Massimo Carlotto

Wydawnictwo Videograf Okładka miękka, 224 s., Moja ocena 5/6.
Nawiązujący do biografii autora kryminał włoskiego pisarza, oskarżonego o zabicie studentki. Marco Buratti - były więzień w środowisku nie bez kozery nazywany Aligatorem, a obecnie po resocjalizacji i odsiadce - detektyw bez licencji, czasami stosujący nie licujące z prawem, lecz bardzo skuteczne metody pracy. Nie zamieszcza on nigdzie ogłoszeń o swojej działalności, wieści rozchodzą się pocztą pantoflową. Dzięki takiej reklamie trafia do Marca kolejna klientka- pani mecenas Barbara Foscarinii. Buratti ma odszukać jednego z jej klientów,  który zniknął w trakcie przepustki. Poszukiwany to Magagnin, który został oskarżony o brutalny mord na zamożnej kobiecie i skazany na 18 lat więzienia. Buratti podejmuje zlecenie i bardzo szybko znajduje jedne zwłoki po drugich. Akcja zdecydowanie nabiera tempa.  Pewien szczegół w policyjnym protokole każe mu wierzyć, że poszukiwanego ktoś chce wrobić. Sprawa komplikuje się, gdy w kilka dni po ucieczce Magagnina zostają odnalezione zwłoki jego kochanki. Kontynuując śledztwo, wchodzi w niebezpieczny świat, gdzie rządzą sadomasochistyczne zabawy elit, korupcja, nadużycia, prostytucja, wymuszenia, morderstwa na zlecenie...A to dopiero początek całej intrygi. 
Kryminał jest doskonałą lektura, świetnie skonstruowana intryga, doskonałe, trzymające w napięciu tempo i akcja, bardzo wyraziste sylwetki głównych bohaterów. Wszystko to sprawia, że od lektury na prawdę trudno się oderwać. Krwawy blues to doskonały kryminał, nie żadna sensacja czy thriller rodem z USA, tylko na prawdę dobry kryminał. Lubię włoskie kryminały, jeszcze żaden autor mnie nie zawiódł. Poza tym autor zadbał o opisy zawiłości sądownictwa włoskiego, często szydząc z jego nonsensów, opisuje także ciekawie kruczki prawne, które do dziś w niesamowicie skorumpowanych Włoszech, służą do pogrążania biednych, a wyciągania z opresji bogatych obywateli tego pięknego, słonecznego kraju. 
Co jeszcze dodaje smaczku całej książce, to informacja od wydawcy,  że książka ta powstała na kanwie własnych doświadczeń Massimo Carlotta. Autor w przeszłości został oskarżony o zamordowanie studentki, znalazł się w więzieniu, a po kilku latach wyszedł na wolność. Gorąco polecam Krwawy blues Massima Carlotta. Na pewno sięgnę po jego kolejny kryminał. 
Massimo Carlotto



niedziela, 15 stycznia 2012

Stieg Larsson, czyli zbrodnia po szwedzku- Krystyna Ylva Johansson

Wydawnictwo Videograf  206 s., Okładka miękka, 
Moja ocena 4/6
Nie ukrywam, jestem ogromną fanką, wręcz wielbicielką Larssona. Przeczytanie Millenium było dla mnie, jak objawienie, jeżeli chodzi o kryminały. Niesamowicie żałuję (jak większość chyba fanów Larssona), że tak młodo zmarł i nic więcej już nie napisze. Stąd moje ogromne zaciekawienie jego osoba, a wszystkie pozycje traktujące o Larssonie czytam namiętnie. Niestety dotychczas nie udało mi się trafić na dobrze napisaną jego biografię. Książka autorstwa Krystyny Ylva Johansson też trochę mnie rozczarowała. Być może wynikało to z moich zbyt dużych oczekiwań. Nastawiłam się na lekturę biografii, a jest to po prostu opowieść biograficzna (co jest wyrażnie zaznaczona na okładce, ale maniak Larssona ma klapki na oczach i nie doczytał). Niby mała różnica, ale dla mnie ogromna.  
Książka opowiada o skandynawskim pisarzu, który nie doczekał swojego oszałamiającego sukcesu. Autorka opisuje jego pełną buntu młodość, potyczki z prawem, kontrowersyjną działalność polityczną, skomplikowane życie rodzinne. Analizuje czynniki, które ukształtowały go jako pisarza i tropi ślady jego biografii w trylogii Millenium. Pokazuje, jakim fenomenem wydawniczym są powieści Larssona i jakie są skutki prawne jego przedwczesnej śmierci. Opisuje jego związek z Evą Gabrielsson i przedstawia przebieg sporów o prawa do spuścizny pisarza.
Czytając książkę widzimy, że autorka zadała sobie sporo trudu,  żeby przejrzeć odpowiednie materiały o Larssonie i chciała napisać rzetelną książkę, ale czegoś tej pozycji brakuje, jakiegoś kleju, który by to wszystko scalał. Książkę niby czyta się szybko i warto ja przeczytać, żeby wyrobić sobie o niej zdanie, ale na pewno nie można oczekiwać, że przeczytamy biografię Larssona. Powieść o autorze, to trafniejsze określenie.
Książka jest świeżutka, niedawno napisana- na 1. s. znajduje się dedykacja Wszystkim ofiarom Andersa Breivika, wszystkim osieroconym, pozostawionym w rozpaczy i osamotnieniu przekazuję wyrazy współczucia i solidarności. Ładny gest ze strony autorki.
A ja ciągle czekam, aż ktoś napisze uczciwą, rzetelną i porządną merytorycznie biografie o Larssonie. 
Dla wielbicieli Larssona, link do strony, gdzie znajdziecie mnóstwo informacji o autorze tutaj .
Stieg Larsson

wtorek, 27 grudnia 2011

Niebieski ptak- Piotr Wojasz

Wydawnictwo Videograf Oprawa miękka, 414 s., Moja ocena 6/6

Pełna pikanterii i siarczystego poczucia humoru opowieść o życiu ludzi "z miasta". Osadzone w realiach lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wspomnienia "cinkciarza" i "spekulanta" po mistrzowsku oddają absurdy peerelowskiej rzeczywistości. Niepozbawiona sentymentu podróż w lata młodości autora przesycona jest gęstą atmosferą hotelowych barów, podejrzanych biznesów prowadzonych na obrzeżach prawa, szybko nawiązywanych romansów. Pełna pikantnych opisów miłosnych podbojów i nocnego życia w najbardziej luksusowych kurortach tamtych lat, powieść nawiązuje klimatem do kultowych filmów współczesnego polskiego kina, jak Wielki Szu czy Sztos.
Książka jest napisana, jako biografia, a raczej autobiografia. Opisuje życie jednego z tzw. niebieskich ptaków, cinkciarzy, którzy rozwinęli skrzydła w okresie PRLu. Bohatera poznajemy w latach 50. gdy chodzi do szkoły, póżniej "idziemy" z nim do wojska i rozpoczynamy bardzo obiecującą i prężnie rozwijającą się karierę tytułowego niebieskiego ptaka. 
Młodość bohatera to okres wszystkich możliwych do wyobrażenia sobie w tamtym okresie  przyjemności, wręcz rozkoszy. Tuż po zakończeniu służby w Marynarce Wojennej, cinkciarska kariera  bohatera nabiera tempa. Posiadając niezbędne kontakty , dostaje się do elity. Na przekór krajowemu kryzysowi, jego interesy kwitną. Nasz niebieski ptak szpanuje (jakbyśmy to nazwali) na terenie różnych uzdrowisk. Drogie hotele, nocne przygody, przekręty, piękne kobiety będące jednocześnie przedstawicielkami najstarszego zawodu świata- wszystko to należy do codziennego życia naszego bohatera."Niebieski ptak, to taka swoista sentymentalna podróż, zaglądamy do życia człowieka, który się nie bal, człowieka, który potrafił z życia czerpać pełnymi wprost garściami. Książka jest napisana łatwym i prostym językiem, okraszona wieloma anegdotami i wręcz niewyobrażalnymi przykładami absurdu, które w ówczesnej Polsce były na porządku dziennym. 
Książkę czytałam ze wzruszeniem, ponieważ część akcji działa się w okresie mojego dzieciństwa i doskonale pamiętam panów stojących przed PEWEXem i po cichu rzucane hasło "change money".
Ponieważ lata 70. to okres mojej edukacji przedszkolnej, nie wszystko dobrze pamiętam (ale kartki, bony i cinkciarzy pamiętam:) ) wiele faktów mogłam sobie przypomnieć. Kilkakrotnie w czasie lektury dzwoniłam do rodziców z pytaniem, czy tak rzeczywiście było. 
Niebieski ptak to również swoiste żródło informacji, dla osób, które nie pamiętają bądż nie znają tamtego okresu, lub znają go z zupełnie innej strony. Gorąco polecam książkę Piotra Wojasza. 
Czytałam kilka recenzji omawianej książki i spotkałam się z zarzutami, że jest wulgarna, że język nie taki... Trzeba pamiętać, ze to biografia cinkciarza, czyli osoby z półświatka, a nie dzieło wybitnego noblisty. Życie cinkciarza, niebieskiego ptaka nie było życiem pensjonariuszki z pensji dla uzdolnionych panien, tylko było takie, jak opisuje je autor. A, że opisuje je bardzo realistycznie, to wydaje mi się, że jest ogromna zaleta książki.
Bardzo ciekawa jest okładka, tu gorące brawa należą się grafikom. 
Aha- książkę polecam dorosłym -część opisów jest bardzo szczera i dosadna.