Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Donna Leon po raz kolejny udowadnia, że seria o komisarzu Guido Brunettim to nie tylko kryminały. Dla mnie to literackie perełki, które zręcznie łączą wciągającą fabułę z głęboką analizą społeczną, moralną i emocjonalną.
Fundacja, najnowszy tom tej wyjątkowej serii, to powieść spokojna w fabule, ale elektryzująca w wymowie. To książka, która nie pędzi na złamanie karku za sensacją – ona otula czytelnika klimatem Wenecji, podszytym melancholią, wprowadza w świat pełen subtelności, cieni przeszłości i złożonych relacji międzyludzkich.
Fabuła Fundacji zawiązuje się od zaledwie sugestii zagrożenia – coś niepokojącego w słowach zięcia Elisabetty Foscarini, coś niejasnego, co może oznaczać niebezpieczeństwo. Niby nic oczywistego, a jednak... Brunetti, wierny swoim wartościom, podejmuje się zbadania sprawy, mimo że nie ma formalnego nakazu. To właśnie tu objawia się najciekawsze. Donna Leon ukazuje komisarza nie tylko jako mistrza od rozwiązywania spraw kryminalnych, ale także jako człowieka z krwi i kości. Przy tym widzimy to, co najważniejsze. Decyzje komisarza wynikają z etycznych niuansów i społecznych zależności.
Z pozoru banalna prośba szybko prowadzi do niepokojących odkryć. Kiedy miejsce pracy córki Foscarini zostaje zdewastowane, napięcie rośnie, a Brunetti musi stawić czoła nie tylko nieuchwytnemu zagrożeniu, ale również duchom przeszłości. Te duchy przeszłości okazują się bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. A to dopiero początek.
Wątek tutułowej fundacji, która z pozoru służy wyższym celom, okazuje się szczególnie złowrogi. Donna Leon świetnie pokazuje, jak łatwo można zamaskować interesy, zyski nielicznych pod przykrywką pomocy publicznej. Skąd my to znamy :( Wokół nas zbyt często dzieje się to samo. W Fundacji zaczynają wyłaniać się zależności, które obejmują wpływowych ludzi i pieniądze przepływające w szarej strefie, z dala od oczu fiskusa i opinii publicznej.
Autorka w swojej serii już 31 ksiażek, czyni Wenecję nie tylko tłem, ale równorzędnym bohaterem powieści. Nie inaczej jest w Fundacji. Miasto opisywane jest z czułością, wręcz miłością i precyzją. Sportretowana Wenecja jest pogrążona w postpandemicznej, pocovidowej ciszy. Zamknięte sklepy stają się symbolem utraconego świata, a fizyczny dystans rujnuje tradycyjną włoską bliskość społeczną. To Wenecja żywa mimo pandemii. Pełno w niej mniej lub bardziej ukrytych historii, skrywanych tajemnic, szeptanych opowieści. To magia Wenecji ala Donna Leon.
Pisarka doskonale łączy tę atmosferę z fabułą, sprawiając, że czytelnik nie tylko śledzi rozwój wydarzeń, ale wręcz chłonie tekst wszystkimi zmysłami. Przez każdą stronę przewija się echo dawnych czasów, rodzinnych opowieści i zapomnianych spraw – jakby sama Wenecja była detektywem, który zna wszystkie sekrety, ale nie zdradzi ich wprost.
Choć Fundacja nie ma dynamicznej akcji czy krwawych zbrodni, jej siła tkwi w czymś znacznie głębszym. Najważniejsze są refleksje nad ludzką kondycją, nad starzeniem się, klasami społecznymi, utratą pamięci i znaczeniem dobra w świecie, który coraz częściej wydaje się być bezwzględny. Brunetti, wspominając swoją matkę i ludzi z przeszłości, konfrontuje się z własnymi przekonaniami i uczuciami. Z kolei my, jako czytelnicy, mamy okazję spojrzeć na Brunettiego nie tylko jako na komisarza, ale jako na człowieka, którego sumienie wciąż jest jego najważniejszym kompasem. Szkoda, że tak mało jest takich osób.
Wielkim atutem jest także (jak zwykle) zarysowanie postaci drugoplanowych. Claudia Griffoni, Vianello i niezastąpiona Elettra – każdy z nich wnosi coś istotnego, a dialogi między nimi sna długo zapadają w pamięć.
Fundacja to książka wyjątkowa i niezwykle poruszająca. Zostaje ona z czytelnikiem na długo po przeczytaniu ostatniej strony. To powieść społeczno- obyczajowa, kryminał z duszą, refleksją i sercem. Donna Leon po raz kolejny pokazuje, że potrafi pisać powieści, które nie tylko bawią, ale i uczą; które nie tylko wciągają, ale również skłaniają do zadumy. Jej Wenecja to nie pocztówka – to żywy organizm, pełen sprzeczności i ukrytych dramatów. A Guido Brunetti? To detektyw, jakiego potrzebuje współczesna literatura – cichy bohater codzienności, który nie potrzebuje broni, by być skutecznym, bo największą jego siłą jest empatia, rozum i niezłomna moralność. Polecam, wyjątkowa książka.
Ależ dawno nie czytałam Donny Leon... Ciekawi mnie ta powieść, z akcją osadzoną w czasach pandemii.
OdpowiedzUsuń