niedziela, 22 lipca 2012

Requiem dla młodego żołnierza spod Monte Cassino - Renne Boenneau

Wydawnictwo Promic, Tytuł oryginalny: Requiem pour un jeune soldat, Monte Cassino., Oprawa twarda, 120 s., Moja ocena 5/6
Requiem dla młodego żołnierza jest cienką, niepozorną książeczką, ale niezwykle ważną i ciekawą.
Jest to swego rodzaju pamiętnik dwóch osób – włoskiego zakonnika ojca Matteo i niemieckiego młodziutkiego żołnierza. Narratorem jest włoski zakonnik, który tak rozpoczyna swoja opowieść:
Zostawiłem te zapiski, żeby kiedy mnie już zabraknie, nie zaginęła pamięć o młodym dwudziestoletnim żołnierzu, który zmarł w wyniku ran odniesionych pod Monte Cassino i został pochowany wśród naszych braci w opactwie Casamari.(...)
Położenie Opactwa Casamari na mapie Włoch.
Opactwo Casamari

Klasztor Casamari, w którym Bogu służył ojciec Matteo znajduje się w pobliżu Monte Cassino. Mamy rok 1944, o miejsce to toczą się zaciekłe walki. W takich okolicznościach i miejscu poznajemy naszych bohaterów. Klasztor Casamari został przez Niemców zamieniony na szpital polowy, a zakonnicy włączyli się w pomoc przy pielęgnowaniu rannych. Jak opowiada ojciec Matteo, wojnie mogli przeciwstawić tylko modlitwę i troskę o rannych oraz umierających. I tak robili.
Lekarz i pielęgniarz giną podczas udzielania pomocy, w klasztorze zostaje zaledwie jeden wykwalifikowany pielęgniarz, 30 rannych i zakonnicy. Z zakonników tylko ojciec Matteo dobrze mówi po niemiecku, w związku z tym automatycznie zostaje tłumaczem, a z biegiem czasu i powiernikiem niemieckiego pielęgniarza. Była to bardzo ważna funkcja, ponieważ wcześniej z braku możliwości porozumienia ranni dodatkowo cierpieli, nie mieli z kim zamienić nawet słowa.
Pewnego dnia przyjeżdża nowy transport rannych, wśród których jest również będący w ciężkim stanie 19-letni żołnierz, Austriak Franz.
Między zakonnikiem, a Franzem nawiązuje się swoista więż, przed którą obaj na początku silnie się wzbraniają, ale jak z biegiem czasu można zaobserwować, przeznaczenie było inne. Obaj mężczyżni zaczynają prowadzić długie rozmowy. O czym rozmawiają? A o wszystkim, a przede wszystkim o Bogu i o życiu. Okazuje się, że mają sporo wspólnych tematów i zainteresowań, łączy ich przede wszystkim miłość do muzyki, piękno wsi i miast Toskanii i wiele innych spraw.
Ich rozmowy z biegiem czasu schodzą także na życie osobiste i rodzinne, dotykają nawet bardzo intymnych sfer życia. Między mężczyznami nawiązuje się coś na kształt przyjażni.
Jak potoczą się ich losy? Jakie były ich rozmowy? Co z nich wyniknie?
Tego dowiecie się czytając książkę. Warto sięgnąć po tę pozycję, jest zupełnie inna od tych, które ostatnio czytałam. To niewielka książeczka, prosta i krótka lektura, ale niesie ona  ze sobą niezwykle silny ładunek emocjonalny i bardzo ważne przesłanie.
Autorka porusza niezwykle ważny temat – jak od nienawiści, którą żywimy do wroga przejść do wybaczenia. W niektórych przypadkach wydaje się to niemożliwe, ale bohaterowie książki udowadniają, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeżeli tylko się chce to wszystko jest możliwe.
W końcu dochodzi do wniosku, że tak naprawdę ofiarami wojny są obie strony konfliktu.
Zachęcam do lektury. Dla osób niezbyt lubiących książki historyczne, czy dot. wojny dodam, że w Requiem...jest dużo mniej wojny i historii niż mogłoby się z pozoru wydawać, najwięcej jest w niej ludzi, uczuć i człowieczeństwa.
Książka pochodzi ze świetnej serii Losy, Wydawnictwa Promic.
 To już trzecia przeczytana przeze mnie książka z tej serii i każda nieodmiennie ukazuje poruszające ludzkie losy, losy jednostek, które mogłyby być wzorem do naśladowania, drogowskazem. Po każdej lekturze jestem głęboko wzruszona, poruszona i zadziwiona postawą bohaterów, a jednocześnie pewna, że raczej nie potrafiłabym się tak zachować będąc na ich miejscu.
Renne Banneau jest autorką powieści historycznych. Wydała m.in. Danse macabre au Moulin Rouge (2007), Sanguine sur la butte (2010). 

Razem z Wydawnictwem Promic, wydawcą książki w ciągu najbliższych kilku dni zorganizujemy konkurs, Requiem...będzie do wygrania, zapraszam. 

11 komentarzy:

  1. Ostatnio jestem w nastroju do takich książek, z chęcią przeczytam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niepozorne książeczki najczęściej mają wielką moc, wiele rzeczy do przekazania. Owszem, nie przepadam za historią, wojnami i tymi sprawami, ale po książeczkę sięgnę. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. gdyby żył mój dziadek, to ta książka byłaby idealna dla niego, bardzo lubił tego typu pozycje

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak najbardziej potrzebna lektura, żeby Monte Cassino dla nas nie było tylko miejscem, gdzie nasi czwórkami do nieba szli...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dostałam tę książkę w prezencie, od jednego z portali, z którym współpracuję, ale jeszcze nie czytałam:) Twoja recenzja mnie zmotywuje bardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. To książka, którą muszę mieć! Przede wszystkim kocham historię, a ta związana z Monte Cassino jest mi osobiście bardzo bliska. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mijają lata ,a wraz z nimi nasze spojrzenie na pewne sprawy też się zmienia.Nie wszyscy byli nazistami,mimo,że byli Niemcami!Nie wszyscy byli kryształowo czyści,mimo,że byli Polakami.Nie wszyscy byli prawi,mimo,że byli Żydami itd.itd. itd. Można by mnożyć takie przykłady,gdyż historia odsłania coraz to nowe fakty i nie wszystkie nam się na pewno podobają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, sama lepiej bym tego nie ujęła. Ale jak na maturze powiedzialam, ze nie wszyscy Niemcy byli żli to mnie wyproszono z egzaminu...serio. Ale to było xxx lat temu, teraz inaczej patrzy się na te sprawy.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.