środa, 11 stycznia 2012

Siedem dalekich rejsów- Leopold Tyrmand

Oprawa twarda, Wydawnictwo MG  192 s., Moja ocena 6/6 
Powieść skrojona po mistrzowsku. Wartka, choć kameralna akcja, błyskotliwe dialogi, barwne niejednoznaczne postacie. A wszystko rozgrywa się na tle malowniczego portowego miasteczka, Darłowa, zanurzonego w powojennej atmosferze niepewności i strachu w obliczu nowej władzy, likwidującej krok po kroku prywatną własność. W centrum zaś dwoje bohaterów przypadkowo zainteresowanych tym samym zaginionym dziełem sztuki: tryptykiem Eryka Pomorskiego.
Ona – historyk sztuki z Warszawy, on – człowiek bez imienia, zwany Nowakiem, właściwie znikąd, dziennikarz, myślący o ucieczce z komunistycznego kraju i potajemnym wywiezieniu obrazu. Miłość komplikuje wszystko, tym bardziej, że chwilami można odnieść wrażenie, iż cicha zawzięta rywalizacja między zakochanymi zniweczy ledwo rodzące się uczucie. Tyrmand stworzył bohaterów, których przeżycia budzą u czytelników rosnące z kartki na kartkę pragnienie – aby im się powiodło, aby potrafili przełamać wszelkie bariery, a kapryśny los nie pokrzyżował ich planów…
To moje drugie zetkniecie z Tyrmandem. Kilka lat temu przeczytałam kultowy kryminał Zły. Książka Siedem dalekich rejsów jest bardzo podobna do Złego jeżeli chodzi o klimat. Mistrzowsko odmalowane szczegóły, łącznie z detalami ubioru bohaterów, emocje, wygląd budynku, rozmowy między bohaterami o z pozoru nieistotnych sprawach- to wszystko tworzy bardzo specyficzny klimat. Jest to klimat Tyrmanda i powojennej Polski, którą możemy zobaczyć już tylko w filmach sprzed kilkudziesięciu lat, albo zanurzyć się w niej u Leopolda Tyrmanda. Gdy poznajemy głównych bohaterów Siedmiu dalekich rejsów mamy wrażenie, że idziemy obok nich uliczką z dworca w Darłówku do Rynku. Dwójka głównych bohaterów to Ewa  –  piękna, 24-letnia historyk sztuki, typ nowoczesnej, niezależnej kobiety i Nowak – tajemniczy mężczyzna z nieznaną kartą życiorysu, błyskotliwy i ujmujący są bezpośredniością, nawiązują bliższą znajomość. Oboje zatrzymują się w darłowskim hotelu- motelu. Oboje są sobą zafascynowani, mamy wrażenie, że z każdą przeprowadzoną rozmową, ba z każdym wypowiedzianym zdaniem, z każdym gestem- coraz bardziej się sobą interesują. Wzajemna fascynacja szybko przeradza się w zauroczenie, a miedzy bohaterami toczy się specyficzna gra. Ewa ma narzeczonego i nie chce go zdradzić. Z drugiej jednak strony jest wyraźnie zainteresowana dopiero co poznanym adoratorem.Nowak angażuje się w uczucie do Ewy tak bardzo, że na dalszy plan zepchnięte zostają jego plany dot. szybkiego wzbogacenia się na handlu przemytniczym, a przecież po to przyjechał po sezonie do Darłowa. Ostatecznie zrządzenie losu – przypadkowo odnowiona kontuzja kolana uniemożliwia mu i jedno i drugie. Ewa wyjeżdża bez pożegnania, przekornie zostawiając mężczyznę z myślami z rozbudzoną żądzą. Ewa zostawia Nowaka także z niedomówieniami, pełnego namiętności i pożądania. Statek duńskiego armatora, którym Nowak miał przetransportować cenny tryptyk Eryka Pomorskiego, opuszcza port bez niego. 
Co najbardziej podobało mi się u Tyrmanda?  Przede wszystkim język- prosty, ale przemawiający do czytelnika. Czytając Siedem dalekich rejsów miałam wrażenie, że stoję obok i obserwuje akcję. Czułam się, jakbym cofnęło się o kilkadziesiąt lat do powojennego Darłowa. Język, jaki posługuje się Tyrmand jest prosty, ale jego opisy i dialogi dają więcej niż wiele współczesnych książek- dają prostą rozkosz czytania. Już zapomniałam, ze można tak po prostu czytać powieść, w której niewiele się dzieje, a jednak jest wciągająca, trzyma w napięciu. Majstersztyk pisarski i rozkosz czytelnicza w jednym. 
Na koniec, żeby zachęcić do przeczytania Siedmiu dalekich rejsów, powtórzę za autorem, który zapytany, dlaczego wydaje tą powieść, odpowiedział:  Dlaczego ją wydaję … ? Wydała mi się zabawna. Powód tak dobry, jak każdy inny.
Na prawdę warto sięgnąć po prozę Leopolda Tyrmanda, gorąco zachęcam.
 Leopold Tyrmand ur. się 16 maja 1920 roku w Warszawie, w drobnomieszczańskiej żydowskiej rodzinie. Po skończeniu szkoły, w 1938 roku, wyjechał do Paryża studiować architekturę, w czym jednak przeszkodził mu wybuch II wojny światowej, który zastał go na wakacjach w Warszawie. Po ucieczce do Wilna, które i tak niedługo potem zajęte zostało przez Armię Czerwoną, w roku 1940 podjął się pierwszej poważnej pracy pisarskiej w polskojęzycznej „Prawdzie komsomolskiej”, gdzie pisywał codzienne felietony i zajmował się tematyką sportową (m.in. boksem).Po wojnie, po krótkim przebłysku prawdziwej popularności, w czasie którego publikował artykuły w m.in. „Przekroju” i „Tygodniku powszechnym”, został uznany przez cenzurę za pisarza ‘niepolitycznego’, a jego dzieła zostały objęte nieoficjalnym zakazem publikacji. Bezczynność w latach 1953 – 1955, przerywaną pisaniem słynnego „Dziennika 1954” skończyła się wraz z opublikowaniem pierwszej powieści, p.t. „Zły”, dzięki której z pariasa artystycznego światka stał się jednym z najwybitniejszych i najbardziej znaczących twórców tamtego okresu. Niestety dobra passa skończyła się w 1958 roku, kiedy to gomułkowskie represje pobudziły cenzurę do działania. Kolejne książki Tyrmanda były wstrzymywane i kiedy w 1965 roku otrzymał on możliwość wyjazdu za granicę, skwapliwie z niej skorzystał, by już więcej nie wrócić do kraju.Osiadł w końcu w Stanach Zjednoczonych, gdzie wydawał kolejne książki, zarówno te poprzednio wstrzymane w Polsce, jak i nowo pisane, udzielał się na łamach The New Yorkera i wykładał. W miarę upływu czasu coraz bardziej skłaniał się ku skrajnemu konserwatyzmowi, co stało w sprzeczności z jego reputacją wichrzyciela i osoby przecierającej nowe szlaki w ojczyźnie. Zmarł na zawał serca 19 marca 1985 roku podczas wakacji na Florydzie. Sam Tyrmand zawsze utrzymywał, że jego życie nie było barwne, a jedynie stanowiło pewną ‘wypadkową epoki’, jednak współczesny czytelnik ma całkowite prawo się z tym twierdzeniem nie zgodzić.
Poniżej trailery z filmu Jana Rybkowskiego Naprawdę wczoraj (1963). Obraz powstał na podstawie książki Leopolda Tyrmanda Siedem dalekich rejsów. Plenery filmu to przede wszystkim Darłowo.

8 komentarzy:

  1. Ale mnie zastrzeliłaś - nie wiedziałam, że ten film jest na podstawie akurat tej powieści. Muszę koniecznie go obejrzeć, poszukać najpierw.

    OdpowiedzUsuń
  2. dopiero teraz zauważyłam, że ten pierwszy to cały. Ale fajnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia.eire:) to mam nadzieje, ze miło się oglądało. Mnie tak ten Tyrmand zachwycił, że szukałam wszystkiego co z powieścią związane, wręcz ryłam w internecie:)Też nie wiedziałam, że ten film jest na podstawie Siedmiu...Tyrmanda, dopiero szukając w sieci znalazłam. Czytałaś książkę? Jak się film podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udało mi się obejrzeć na ekranie komputera, bo nie lubię tak oglądać i się nie mogłam przemóc, dwa razy zaczynałam. Ale mam już na dvd i na pewno obejrzę. Książkę czytałam bardzo dawno temu, muszę powtórzyć

      Usuń
    2. To koniecznie zamieść recenzję u siebie na blogu:)

      Usuń
  4. Aha, co do drugiego trailera to umieściłam go specjalnie, żeby było widać Ewę, Nowaka...zaczarował mnie Tyrmand.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przed chwilą znalazłam na allegro nowiutki egzemplarz 10 zł, już cieszę się na lekturę. Och, i jeszcze ten film i to jest jakiś znak - właśnie z Łapickim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super za 10zł.:)
      Film jest cudny no właśnie akurat teraz trafiłaś na Siedem dalekich rejsów, tuż po śmierci Łapickiego...a zagrał fenomenalnie.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.