Wydawnictwo Czarne, Okładka miękka,420 s., Moja ocena 5,5/6
Nudę codziennej podróży do pracy urozmaicają Nikolasowi Schäferowi
intrygujące obrazki w oknie pewnego mijanego domu. Każdego dnia
mężczyzna czeka, aż pociąg zatrzyma się na stacji, by obserwować młodą
kobietę i przyglądać się jej zwykłym porannym czynnościom. Aż do pewnego
marcowego ranka, który przynosi ostatni tej zimy śnieg i złowrogo
ciemne okno w mieszkaniu kobiety. Tylko przypadkiem Nikolas dostrzega
ciemny kształt na śniegu. Przekonany, że stało się coś złego,
natychmiast po dotarciu do Frankfurtu zawiadamia policję...
Komisarz Robert Marthaler wraz z zespołem próbuje rozwikłać zagadkę przerażającej zbrodni. Niestety, śledztwo nie posuwa się naprzód, a co gorsza do grupy dochodzeniowej dołącza młody policjant, z którym Marthaler od dawna ma na pieńku. Komisarz stara się zdyscyplinować współpracowników, a jednoczenie nie ulec naciskom żądnego sukcesów szefa wydziału zabójstw, który chciałby szybkiego zakończenia śledztwa. Konflikt w wydziale narasta, a zabójca pozostaje nieuchwytny.
Komisarz Robert Marthaler wraz z zespołem próbuje rozwikłać zagadkę przerażającej zbrodni. Niestety, śledztwo nie posuwa się naprzód, a co gorsza do grupy dochodzeniowej dołącza młody policjant, z którym Marthaler od dawna ma na pieńku. Komisarz stara się zdyscyplinować współpracowników, a jednoczenie nie ulec naciskom żądnego sukcesów szefa wydziału zabójstw, który chciałby szybkiego zakończenia śledztwa. Konflikt w wydziale narasta, a zabójca pozostaje nieuchwytny.
Bardzo lubię Seghersa, za szybką akcję, misterną intrygę, trzymanie w napięciu do ostatniej strony książki i za ogromne podobieństwo w stylu pisania i przedstawiania bohaterów do mojego ukochanego Mankella. Jego komisarz Marthaler bardzo przypomina mi Kurta Wallandera. Ten sam kryzys wieku średniego, kiepsko układające się życie osobiste, walka z nadwagą etc. Kto czyta Mankella zrozumie od razu o co mi chodzi.
Ogromnym plusem kryminałów Seghersa jest sama fabuła, które jest bardzo starannie zaplanowana i konsekwentnie realizowana, nie ma żadnych wpadek, które bardzo często odbierają całą przyjemność lekturze. Sylwetki bohaterów u Seghersa są bardzo wyraziście odmalowane, ze wszystkimi szczegółami tak charakterystycznymi także dla Mankella.Poza tym autor często opisuje samo społeczeństwo niemieckie, co także jest ciekawe. Po prostu lubię takie ala mankellowskie kryminały.
Reasumując- od czasów ostatniego tomu przygód komisarza Wallandera nie czytałam tak wciągającego i doskonale napisanego kryminału. A samo zakończenie to majstersztyk. Mimo, ze podejrzewałam podobne zakończenie, to jednak autor bardzo mnie zaskoczył.
Gorąco polecam Pannę młodą w śniegu. Na pewno sięgnę po kolejne kryminały autorstwa Jana Seghersa.
Jan Seghers właściwie nazywa się Matthias Altenburg. Ur. się w Fuldzie w
1958 r. Jest pisarzem, dziennikarzem, krytykiem i eseistą. Pod
pseudonimem pisze powieści kryminalne. W 1998 r. został
uhonorowany Marburger Literaturpreis, w 2008 r. otrzymał Offenbacher
Literaturpreis oraz Burgdorfer Krimipreis. Mieszka we Frankfurcie nad
Menem.
No proszę, jakie Seghers pochwały zbiera... A ja się nie mogłam przez niego przebić, dwa razy już podchodziłam i rzucałam w kąt. Ale to jakaś inna jego powieść chyba była... Będę musiała zrobić trzecie podejście. No nie wypada po prostu odpuścić, po takich recenzjach.
OdpowiedzUsuńA lubisz Mankella? Bo jeżeli nie to to by wszystko tłumaczyło. Jak napisałam w recenzji- Seghers dlatego mnie uwiódł, że tak doskonale podrabia:) styl Mankella.
UsuńMankella nawet bardzo lubię! Przeczytałam wszystko, co napisał, nawet te niekryminalne afrykańskie powieści. Może właśnie to "podrabianie" stylu Mankella tak mnie drażni?... Nic to, spróbuję jeszcze raz. W bibliotece mają wszystko, więc nic nie tracę.
UsuńKurcze, to już nie mam pojęcia dlaczego Seghers Ci się nie podobał. A czytalaś po niemiecku czy polsku?
Usuń