niedziela, 29 stycznia 2012

Byli, są. Czy będą. - Teresa Siedlar - Kołyszko

Wydawnictwo Impuls Okładka twarda, 
460 s., Moja ocena 6/6
Biorąc do ręki tą książkę, spodziewałam się zupełnie innej lektury i jestem bardzo mile zaskoczona. Książka ta to efekt podróży, jakie autorka odbyła  w latach 2001-2006 po dawnych Kresach Wschodnich. Autorka od wielu lat podróżuje po wschodnich terenach dawnej Rzeczypospolitej, odwiedzając skupiska Polaków. Odwiedza m.in. Litwę, Białoruś, Ukrainę, dociera nawet do Mołdawii. Odszukuje również miejsca, w których dziś trudno już znaleźć ślady polskości. Książka jest zbiorem reportaży, wywiadów przeprowadzonych z tamtejszą ludnością. Każdy rozdział jest osobną opowieścią o innym miejscu, jego historii, ludziach, którzy tam zamieszkują, o ich problemach, ale i radościach. Ale jednocześnie rozdziały łączą się ze sobą, łączą je bohaterowie, Polacy i ich potomkowie, zesłani dawno temu, wygnani z ukochanej do dziś ojczyzny. Co najbardziej mnie poruszyło i zafascynowało to fakt, że ludzie ci prawie nigdy nie tracą pogody ducha i kochają tą swoją wymarzoną Polskę, jak szaleni. Kochają ojczyznę, której my często nie doceniamy.  
Dom Elizy Orzeszkowej Grodno
Przewodnikami autorki byli miejscowi Polacy oraz księża polscy. Dzięki duchownym możemy oprócz zwykłych ludzi poznać także wiele zabytków nierozerwalnie związanych z naszą historią, literaturą i religią. Takie "zwiedzanie" ułatwiają i umilają liczne zdjęcia, które zamieściła autorka. Zwiedzamy np. cmentarz, na którym pochowano muzę Adama Mickiewicza- Marylę Wereszczakównę. Zwiedzamy także przepiękną Bazylikę w Budsławiu. Sanktuarium to znajduje się pod opieką oo. Bernardynów. Razem z autorką udajemy się także w odwiedziny do Elizy Orzeszkowej, zwiedzamy jej dom w Grodnie. Autorka została zaproszona na herbatę do Domu Orzeszkowej. Gospodynią była Maria Ejsmont, której wieloletnim staraniom zawdzięczamy powstanie tego miejsca pamięci. 
Jesteśmy także raczeni opowieściami i zabawnymi anegdotami, które opowiadają tatarski imam i polski ksiądz pełniący posługę w tej samej miejscowości - w Iwiu. 
Palma wileńska.
Mamy także okazję odwiedzić królową palm wileńskich- p. Olgę Kunicką. Jak palmy wileńskie są ważne i popularne w życiu mieszkańców wileńszczyzny, świadczyć może powstanie muzeum palm. Stolicą palm są Krawczuny- niewielka, czysto polska wieś, która obecnie powoli wymiera.
Autorka darzy Kresy wyjątkową miłością, która przebija przez każdy z kolejnych reportaży zamieszczonych w książce. Swoje uczucia do Kresów tłumaczy m.in. słowami:  To tu, w obcym dziś kraju, zdajemy sobie szczególnie sprawę z wielkości Rzeczypospolitej, czujemy się autentycznie Polakami związanymi z naszą przeszłością, naszą historią i naszą kulturą, która te wszystkie cuda przez wieki Tam budowała. 
W reportażach Teresy Siedlar - Kołyszko widać ogromny sentyment do przeszłości - zarówno tej najbliższej - przedwojennej, jak i do czasów, jak to sama określa - królewskiej Rzeczypospolitej.  
Warto sobie także uzmysłowić, iż tytuł książki Byli, są. Czy będą. nie jest przypadkowy. Wyraża on ogromną troskę autorki o Polaków żyjących na dawnych Kresach. Historie tych rodzin to ciągłe powstania, wojny ,wywózki na Sybir i do Kazachstanu - i zawsze, za wszelką cenę, powroty do domu. Często księża, z którymi spotyka się autorka przyznają, że w najgorszej kondycji jest pokolenie średnie - to które samo nie pamięta przedwojennych, polskich czasów, a wychowywało się już w sowieckiej rzeczywistości. Szansą są młodzi, którzy mogą już swobodnie mówić po polsku, często mają możliwość uczęszczania do polskiej szkoły, dającej szanse na studia w Polsce. Ciągle jednak brakuje funduszy na odbudowę szkół, brakuje nauczycieli języka polskiego i historii. W wielu miejscach problemem jest również nadal nieprzyjazna postawa lokalnych władz.
Za autorką powinniśmy wszyscy się choć przez chwilę zastanowić, co dalej z Polonią na kresach. Większość z nich nie opuściła ojczyzny z własnej woli, została do tego zmuszona. Bardzo wielu z nich to strażnicy naszych narodowych pamiątek, to oni dbają o domy pamięci, tablice, cmentarze, pomniki. Dbają o miejsca, które my odwiedzamy 1x w życiu, a i to nie wszyscy. O te miejsca, o polskość dbają od dawna. Byli Polakami nawet wtedy, gdy za polska mowę, za polską gazetę, książeczkę do nabożeństwa, wywożono na Kołymę lub od razu rozstrzeliwano. Wielu z nich od dawna odmawia się wsparcia. A oni, jak pisze sama autorka- przetrwali wszystko. Wywozili ich do Kazachstanu, na Kołymę i Sybir. Wracali ciągle na ziemie przodków, do ojczyzny. Byli niszczeni, mordowani, ci którzy przeżyli byli wynaradawiani, jednak odradzali się, jak silne drzewo - od korzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.