![]()  | 
| Georgeanne Brennan | 
Choroba sprzyja jednak czytaniu:) A książka idealna na czas choroby i nie tylko. Leczy poprzez śmiech i bardzo opisowe przedstawienie problemów Amerykanów w Prowansji. Przed czterdziestu laty, główna bohaterka i autorka książki-  Georgeanne Brennan, zdobywczyni nagrody Jamesa 
Bearda, pisarka i miłośniczka kuchni, postanowiła zrealizować swoje 
marzenie o spokojnym, wiejskim życiu w Prowansji i razem z mężem i malutką córką wyruszyła na słoneczne południe Francji. 
Kupiła domek ze skrawkiem ziemi, kilka kóz i tytułową świnię i 
rozpoczęła swą przygodę z celebrowaniem przyjemności życia.  Swoje przeżycia, doświadczenia i przezabawne perypetie opisała w książce Świnia w Prowansji, do której lektury gorąco zachęcam. Wspomnienia autorki, a co za tym cała książka, są żywe pełne smakowitych przepisów i lokalnego kolorytu, tak charakterystycznego dla Prowansji i w ogóle całej Francji. 
Autorka doskonale ukazała przeogromne  bogactwo prowansalskiej kuchni i tradycji. Razem z autorką 
zaglądamy do garnków, ogrodów, lasów i winnic, zbieramy grzyby, robimy 
sery i gotujemy najprawdziwsze prowansalskie potrawy, potrawy, które na początku nie wychodzą tak, jak powinny, ale z czasem...przy pomocy sąsiadów i dużej dawce miłości do gotowania.... przezabawne są opisy autorki, gdy próbuje hodować kozy, owce, warzy jej się ser etc.To wspaniała książka o prostym życiu, prostym jedzeniu, wspaniałych ludziach i o tym, jak niewiele czasami potrzebujemy do szczęścia, tylko sami o tym nie wiemy. To opowieść, od której na prawdę cieknie ślinka (odradzam lekturę na głodnego), 
idealna dla smakoszy, miłośników Francji i wszystkich tych, których choć
 raz marzyli o tym, by spakować walizki i kupić bilet do pięknego życia.Świnia w Prowansji, to nie tylko książką kucharska, chociaż autorka zamieściła w niej wiele ciekawych przepisów.
Autorka zamieszcza m.in. przepis na Sałatkę z koziego sera z grzankami:
(...)Na początek smażymy jedną lub dwie kromki bagietki w niewielkiej 
ilości oliwy.Czekamy,aż pieczywo przybierze złocistą barwę, odwracając 
je raz i dodając odrobinę zmielonego czosnku.Nalewamy do salaterki tyle 
oliwy, by pokryła dno cienką warstwą.Dodajemy czerwony ocet winny, który
 pokrywa około jednej trzeciej oliwy, posypujemy to dwiema lub trzema 
szczyptami gruboziarnistej soli morskiej, do której dorzucamy odrobinę 
świeżo zmielonego czarnego pieprzu.Mieszamy wszystko widelcem. 
Jest to książka o miłości do życia. I 
podręcznik uczący, jak realizować marzenia. Nawet gdy wydają się nie do 
osiągnięcia. Następnie dodajemy trochę pokruszonych liści cykorii,sałaty 
karbowanej,rukoli lub jakiejkolwiek zieleniny, którą kupiliśmy tego 
ranka na targu lub zebraliśmy w ogrodzie. Kiedy robię tę sałatkę dla siebie, wrzucam dwie duże garście,jeżeli to ma być danie główne - trzy. Na koniec kładziemy na 
grillu pół średnio dojrzałego koziego sera - mniej więcej 
dziesięciodniowego - przeciętego wzdłuż. Zdejmujemy ser, kiedy zaczyna 
się topić na brzegach.Po wymieszaniu sałatki nakładamy ją na talerz i 
posypujemy sproszkowanym czosnkiem.Układamy przysmażone kromki bagietki na sałatce; jeżeli 
trwa właśnie lato lub wczesna jesień,dorzucamy gruby plaster pomidora, a
 na wierzchu kładziemy ciepły ser. 
Książka może być także doskonałym przygotowaniem do czekającej nas podróży, gdy wybieramy się na wakacje do Prowansji. Warto wtedy poznać ciekawą książkę, której autor ze szczegółami opowie nam o wadach, zaletach i specyficznych smaczkach danego miejsca.  Świnię w Prowansji śmiało możemy zaliczyć do takich "instruktażowych" książek- przewodników kulinarno- obyczajowych.
Autorka - Georgeanne Brennan jest wielokrotnie nagradzaną autorką książek o kuchni
 i ogrodnictwie. Mieszka w północnej Kalifornii i w Prowansji, gdzie 
prowadzi szkołę kucharską.Prowadzi ona dwie szkoły gotowania: jedną w rodzinnej Kalifornii, a 
drugą w Prowansji. Od ponad czterdziestu lat mieszka na przemian raz tu,
 raz tu. Pisze książki, za które zbiera zasłużone nagrody, hoduje kozy i
 świnie, produkuje sery, urządza świniobicia, organizuje grzybobrania. A
 wszystko zgodnie ze starą prowansalską tradycją, której się nauczyła od
 sąsiadów.
A to fragment książki, żeby wszystkich smakoszy- moli książkowych zachęcić do lektury:
(...) W Prowansji nauczyłam się, że jedzenie to znacznie więcej niż 
zaspokajanie głodu. Zrozumiałam, że zbieranie, polowanie i uprawianie to
 część życia wciąż naznaczonego rytmem pór roku, życia, które wiąże 
ludzi z ziemią i ze sobą nawzajem.(…)
Zamieszkałam w Prowansji, gdy zbliżałam się do trzydziestki. Wyrabiając i
 sprzedając kozi ser, hodując świnie (a wśród nich ulubienicę o imieniu 
Lukretia) i gotując z moimi przyjaciółmi, pojęłam, że jedzenie jest 
centralną częścią naszego życia nie dlatego, że daje nam siłę i 
dostarcza przyjemności, lecz przez to, że łączy nas ze wszystkimi, 
którzy byli tu wcześniej. Jedzenie tworzy więź z ziemią, z przyjaciółmi i
 krewnymi zgromadzonymi wokół stołu, z przyszłymi pokoleniami. W 
kruchym, niestabilnym świecie jedzenie jest wartością stałą. (...)
Nic tylko pakować walizkę i jechać do Prowansji:) 
A poniżej filmik- szukanie trufli w Prowansji:)




Mniam. Tylko jechać do Francji... Nasze plany na wakacji w tym roku zaczynają nabierać rumieńców.
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę szybkiego zdrowienia (choć biorąc pod uwagę tempo pochłaniania przez Ciebie książek w chorobie, może daj sobie jeszcze parę dni czasu...)!