Wydawnictwo zaliczyło na swojej stronie książeczkę do kategorii Bajki, wiersze. Stanowczo się z tym nie zgadzam. Taka klasyfikacja może sugerować, że książeczka przeznaczona jest tylko dla dzieci. Nic bardziej mylnego. Wg. mnie Ja, Kotowski powinni przeczytać zarówno dorośli, jak i dzieci, a może przede wszystkim dorośli...
Ja, Kotowski to niezwykła pozycja na naszym rynku. Ukazuje przede wszystkim przeogromną miłość autorki do tytułowego Kotowskiego, którym jest czarny kocur. Autorka adoptuje Kotowskiego gdy ma kilkanaście tygodni, a jego mamę potrącił na wiejskiej drodze samochód. Kotowski z rodziną autorki spędza 10 wspaniałych lat. Są nierozłączni, razem nawet emigrują do USA- Kotowski po raz pierwszy leci samolotem:). Autorka wspaniale opowiada o zwyczajach, zachowaniach, humorkach kocich. Możemy też się zapoznać z charakterkiem Kotowskiego, z jego szaleństwem za kocimiętką, uwielbieniem drapania, głaskania, wylegiwania się na telewizorze i niechęcią do paskudnego, warczącego, hałasującego odkurzacza. Autorka bardzo szczegółowo i z ogromną miłością opowiada o Kotowskim. Żle napisałam, bo to nie autorka opowiada, a sam Kotowski. Tak, narratorem w tej książeczce jest właśnie kot. I to też sprawia, iż jest ona niezwykła.
Bardzo lubię i cenie opowieści, książki, filmy, gdzie narratorami są zwierzęta. Z tego też powodu książeczka Ja, Kotowski tak bardzo przypadła mi do gustu. Pokochałam wręcz tą książeczkę także za miłość, która wyziera z każdego napisanego przez autorkę słowa. Czytając opowieść od razu widzimy, jak cała rodzina musiała kochać kota, tym smutniejsze jest zakończenie. No, ale cóż takie jest życie. Należy tylko się cieszyć, że Kotowski 10 lat swojego kociego życia spędził w tak kochającej go rodzinie. Ale, jak pomyślę, ze kiedyś będę musiała pożegnać się z moimi futrami, to...
Książeczkę czyta się błyskawicznie i wg. mnie jest ona za krótka. Jest to cudowna, głęboko wzruszająca, ciepła, momentami rozśmieszająca opowieść. Czytając ostatnie 2 strony płakałam, jak przysłowiowy bóbr, bo sama jestem z frakcji kociej (nie psiej), w domu mam 3 cudowne futrzaki, w tym 2 czarne. Gdy pisze tą recenzję, Kotowska (calutka czarna) siedzi obok komputera na biurku:). Kocham koty i doceniam miłość, którą autorka zaoferowała Kotowskiemu i włożyła w napisanie książeczki.
Temat znakomity i mogła z tego być świetna książka, niestety autorka nie udźwignęła zadania literackiego i położyła - moim zdaniem - całość: od fabuły do języka. Szkoda.
OdpowiedzUsuńLiteracko to fakt, nie jest to arcydzieło, ale ja to oceniałam, jako przejaw miłości właścicieli do kota. Czasami, gdy zwierzak odchodzi, trzeba to jakoś odreagować i wg. mnie Ja, Kotowski to taka, jakby terapia dla autorki. No, ale każdy ma prawo inaczej to widzieć:)
OdpowiedzUsuńNie odbieram autorce prawa do takiej formy odreagowania śmierci ulubieńca, pretensje należy wysuwać pod adresem wydawnictwa, które nie zrobiło nic, by autorce pomóc tę książkę ulepszyć. Moje uwagi znalazły się w recenzji w "Literadarze" nr 11 http://www.blogger.com/%20http://www.issuu.com/literadar/docs/literadar-11
UsuńTu się zgodzę z Tobą.
Usuń