wtorek, 10 lipca 2012

Studnia bez dnia - Kataryzna Enerlich

Wydawnictwo MG, Oprawa twarda lakierowana, 245 s., Moja ocena 5,5/6
Mój zachwyt twórczością Kasi Enerlich jest znany na blogu. Zabierając Studnię bez dnia na urlop, nie obawiałam się porażki, która towarzyszy często wyborowi wakacyjnej lektury, wręcz przeciwnie – wiedziałam, że wybór jest doskonały. Tzn. wybór nie był w pełni doskonały, bo zbyt szybko skończyłam czytać książkę, ale to już wina samej autorki, napisała kolejną fantastyczną, wciągającą i niesamowicie życiową powieść.
Tym razem autorka udowadnia nam, że często, bardzo często o naszym życiu decyduje przypadek, los, fatum (jak zwał tak zwał), a nie my sami (chociaż może nam się wydawać zupełnie inaczej).
Czasami tym zrządzeniem losu jest przypadkowo odebrany telefon, telefon wykonany nie do tej osoby, do której chcieliśmy dzwonić, wybór innej drogi powrotu do domu etc. Ofiarą takiego przypadku, kaprysu losu pada jedna z głównych bohaterek Marcelina. Jedno błędne wciśnięcie klawisza z nr. 1 na telefonie komórkowym jej wiarołomnego męża sprawia, że całe życie Marceliny zmienia się dosłownie w mgnieniu oka. Ale jak się w ciągu kolejnych miesięcy okazuje – nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło. Marcelina lepiej poznaje siebie, udowadnia sama sobie, że jest mądra, silna, inteligenta, że da sobie radę. Poznaje także fantastycznych ludzi, bardzo różnych, często takich, obok których przechodzi się wręcz ze wstrętem. Dowiaduje się także, kto jest naprawdę przyjacielem.
Bardzo wzruszyła mnie przyjaźń Marceliny z cudowną, ciepłą, wartościową kobietą Anną. To prawdziwy dar mieć kogoś takiego przy swoim boku.
Może powinnam opisać chociaż fragment treści, opowiedzieć o zwrotach akcji... Może, ale nie chcę, nie zrobię tego celowo, żeby nie dobierać wam przyjemności, jaką jest odkrywanie kolejnych sekretów tajemniczego wręcz magicznego Torunia, pięknego pierścienia, prawdziwej przyjażni i duszy Marceliny.
Napisałam, że Marcelina jest jedną z głównych bohaterek. A tak. Mimo iż jej losy są jakby kręgosłupem powieści, to wokół niej jest kilka równie ważnych osób, jak ona sama. Trudno więc w takiej sytuacji określić, kto jest tą jedyną najważniejszą postacią w książce.
Gorąco was zachęcam do lektury. Gwarantuję, że książka zawojuje was całkowicie, porwie na wędrówkę po zakamarkach Torunia, szlaku legend średniowiecznych i zmusi do zastanowienia się nad losem i własnym życiem, ot tak po prostu.
Plusem jest także wspaniałe wydanie – piękna, twarda okładka i magiczne zdjęcia toruńskich zaułków.
Studnię bez dnia czyta się błyskawicznie, idealna lektura na letnie (i nie tylko) popołudnie.
Podsumować książkę mogę tylko jednym cytatem: Tak wiele spotkań zależy od jednego zdarzenia. Gdyby nie ono... , a  parafrazując – całe życie to często kwestia jednego przypadku.

23 komentarze:

  1. Ja też jestem już po lekturze tek książki i tak jak ty jestem zachwycona, co zresztą było do przewidzenia, bo uwielbiam wszystko co pisze K. Enerlich. Podzielam też twoje zdanie, że powieść bardzo szybko się kończy, co smuci, bo chciałoby się ją czytać i czytać:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po niedzieli biorę się za całą trylogie Prowincja.. i czekamy na nową ksiażkę Kasi E.:)

      Usuń
    2. Oj czekamy, czekamy:) A słyszałaś, że K. Enerlich pisze książkę o prowincjonalnych smakach? Jestem jej bardzo ciekawa:)

      Usuń
    3. Nie słyszałam, ale juz sie cieszę. Dziękuje za informację. Po niedzieli biorę sie za serię prowincjonalną:)

      Usuń
    4. O to fajna lektura cię czeka:) Jejku zamieszczasz recenzje z szybkością torpedy:):) Widzę, że mam totalne zaległości. Jutro siadam i czytam:) Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  2. Kolejna autorka popularna w blogowym światku której nie znam. Muszę to zmienić. Twoja recenzja mnie zachęciła do przeczytania książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i książka jest warta polecenia i sama autorka. Świetnie pisze, mądrze, życiowo, bez nadęcia i patosu.
      Mam na półce całą trylogię Prowincja..do czytania z czego bardzo sie cieszę.

      Usuń
    2. w takim razie gratuluje własnych egzemplarzy i życzę miłego czytania.

      Usuń
  3. Nie wierzę w fatum , ale dlatego chętnie bym przeczytała książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wierzę w los, fatum i to co nam przeznaczone, chociaż w pewien sposób (niewielki ale zawsze) na ten los mamy wpływ, sami często o tym nie wiedząc.

      Usuń
  4. Świetna książka - polecam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie jednym, magicznym słowem - Toruń. W Toruniu ani literacko, ani realnie nie byłam, więc chętnie się wybiorę. A fabuła trochę przypomina ostatnio przeczytaną przeze mnie Szwaję "Gosposia prawie do wszystkiego" - w sensie, że ten sam typ literatury, nie że jakieś tam odgapianie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Toruń jest przecudny. Ja byłam kilka razy (i jako dziecko, dawno, dawno temu:):), i 3 razy w ciągu ostatnich 2 lat (1x prywatnie, a 2x jako tłumacz zagonionych biznesmenów z pd. Europy:)), piękne, magiczne miasto, takie trochę ala...Kraków:)tzn. część zabytkowa, ale bardziej kameralna.

      Usuń
  6. sięgnę i to z całą pewnością
    tylko muszę dorwać książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ja jestem nadal w niej zakochana mimo, że leży już na półce - tęsknym wzrokiem na nią patrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo, bardzo, bardzo chcę!!! Nie mogę się doczekać aż ta książka trafi na moją półkę, a trafi na pewno, choćbym nie wiem co miała zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam inne ksiązki Pani Enerlich i jestem nimi zauroczona. Studnię życzeń mam na liście i przy tzw "pierwszym" czyli najbliższej wypłacie zostanie zakupiona:)
    Nie wiem dlaczego, ale lubuję się ksiązkach z dobrymi opisami.Tak mi po lekturze "Chłopów" zostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie opisy w Nad Niemnem tak zauroczyły. Witam u mnie na blogu:)

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.