Wydawnictwo WAM, Tytuł oryginalny: El manuscrito de piedra, Okładka miękka, 344 s., Moja ocena 4,5/6
Rozpoczynając lekturę Kamiennego manuskryptu, przenosimy się do 1497 r., do Hiszpanii, do Salamanki.
Tak od siebie dodam, że spalona słońcem Salamanka to jedno z najstarszych miast Hiszpanii, które 4 lata temu miałam okazję zwiedzić.
Salamanka słynie z tradycji uniwersyteckiej i mnóstwa zabytków, których
fasady wykuto w złotym piaskowcu pochodzącym z pobliskich kamieniołomów. Przepiękne miasto, bajkowe, odrobinę magiczne. Spacerując po historycznym centrum, miałam wrażenie, jakbym cofnęła się w czasie o kilka wieków.
Miasto leży w środku Półwyspu Iberyjskiego, na rozległym
płaskowyżu nad rzeką Tormes (jest stolicą prowincji o tej samej nazwie w
południowej części regionu Kastylia León).
Ale wracajmy do Kamiennego manuskryptu. Bohaterem jest młody student prawa Fernando de Rojas, który wraca po krótkim pobycie w rodzinnym domu do Salamanki. Mieszka w tym mieście od kilku lat i dzięki temu Kolegium Św. Bartłomieja (gdzie pobiera nauki) jest dla niego drugim domem, zdecydowanie czymś więcej niż tylko miejscem zdobywania wiedzy.
Miejsce to zostało założone w przez Diega de Anayę y Maldonado w 1401r.
Miejsce to zostało założone w przez Diega de Anayę y Maldonado w 1401r.
Była to pierwsza tego typu instytucja w Hiszpanii i to właśnie na jej wzór zakładano póżniej kolegia w całym kraju, a nawet poza jego granicami. Miejsce to nie było tylko bursą dla niezamożnych studentów, ale przede wszystkim ośrodkiem naukowym z prawdziwego zdarzenia. W zamian za możliwość kształcenia się, utrzymanie, uczniowie byli zobowiązani do niemal klasztornego życia. Całkowicie musieli poświęcić się nauce i modlitwie. Ale większości z nich to nie przeszkadzało inaczej nie mogliby sobie pozwolić na tak dobre wykształcenie.
Bezpośrednio po przybyciu do Salamanki Fernando zostaje wezwany do pałacu biskupiego. Tam dowiaduje się, że fray Tomas został w wyjątkowo okrutny i wyrachowany sposób zamordowany, zasztyletowano go przed główną bramą katedry. W ustach zamordowanego znaleziono monetę. Fernando dostaje zadanie wyjaśnienia dlaczego ofiara zginęła i co oznacza tajemnicza moneta.
Biskup nie bez kozery powierzył młodemu studentowi takie odpowiedzialne zadanie. Dzięki śledztwu, jakie wcześniej prowadził Fernando wykryto sprawcę kilku tajemniczych kradzieży, które wcześniej zdarzały się na uniwersytecie. W obu przypadkach detektyw – amator zaskarbił sobie szacunek i wdzięczność wykładowców.
Fernando rozpoczyna śledztwo, ale w najśmielszych przypuszczeniach nie domyśla się nawet, co go czeka.
Kilka dni po pogrzebie fray Tomasa do miasta przybywają - następca hiszpańskiego tronu oraz tajemnicza uliczna dziewka. Zdradzę tylko, że następca tronu ginie w tajemniczych okolicznościach, ale to nie jedyna ofiara, trup ściele się gęsto. Niebezpieczeństwo czyha także na samego Fernanda. Wszystko wskazuje, że zabójca w przypadku wszystkich ofiar jest ten sam. Ale czy na pewno?
Dodatkowo Fernando (jakby miał mało problemów) zaczyna mieć kłopoty z Inkwizycją i władzami kościelnymi, którym coraz bardziej nie w smak jest prowadzone śledztwo. A wiecie na pewno, co potrafiło Święte Oficjum, w zasadzie wszystko. W Hiszpanii pod koniec XV w., dla tego, kto wpadł w tryby Oficjum na ogół niestety nie było ratunku. Nic więc dziwnego, że nasz student – detektyw zaczyna mieć nie lada kłopoty, a mimo początkowej sympatii, coraz mniej osób chce mu pomóc. Fernando niespodziewanie znajduje się w samym centrum niezmiernie skomplikowanych intryg politycznych. Najmniejszy błąd może sprawić, że zginie.
Jak potoczą się losy młodego studenta – detektywa? Kto i dlaczego morduje? Co oznacza tajemnicza moneta?
Na te i inne pytania (a pytań jest sporo, bo w trakcie lektury mnożą się w tempie odwrotnie proporcjonalnym do ich wyjaśniania) znajdziecie odpowiedź w książce. Gorąco zachęcam do lektury. Autor jest u nas nieznany, ale warto dać mu szansę.
Książkę czyta się doskonale, głównie za sprawą lekkiego pióra, które jest cechą charakterystyczną Jambrina. Liczne fakty historyczne, jakie nam serwuje w książce są tak opisane, że ich lektura nie sprawi kłopotu, ani nie znudzi nawet najbardziej zagorzałych przeciwników powieści historycznych.
Co prawda w ciągu ostatnich kilku lat wydano całkiem sporą liczbę książek z akcją osadzoną w Hiszpanii w okresie od XIII do XVIII w., ale ich poziom był bardzo (oględnie pisząc) nierówny. Kilka z nich, mimo wspaniałej reklamy, wyjątkowo nie przypadło mi do gustu, po prostu znudziło mnie. Dlatego też do Kamiennego manuskryptu podchodziłam z lekkim dystansem, ale bardzo mile się rozczarowałam.
Bezpośrednio po przybyciu do Salamanki Fernando zostaje wezwany do pałacu biskupiego. Tam dowiaduje się, że fray Tomas został w wyjątkowo okrutny i wyrachowany sposób zamordowany, zasztyletowano go przed główną bramą katedry. W ustach zamordowanego znaleziono monetę. Fernando dostaje zadanie wyjaśnienia dlaczego ofiara zginęła i co oznacza tajemnicza moneta.
Biskup nie bez kozery powierzył młodemu studentowi takie odpowiedzialne zadanie. Dzięki śledztwu, jakie wcześniej prowadził Fernando wykryto sprawcę kilku tajemniczych kradzieży, które wcześniej zdarzały się na uniwersytecie. W obu przypadkach detektyw – amator zaskarbił sobie szacunek i wdzięczność wykładowców.
Fernando rozpoczyna śledztwo, ale w najśmielszych przypuszczeniach nie domyśla się nawet, co go czeka.
Kilka dni po pogrzebie fray Tomasa do miasta przybywają - następca hiszpańskiego tronu oraz tajemnicza uliczna dziewka. Zdradzę tylko, że następca tronu ginie w tajemniczych okolicznościach, ale to nie jedyna ofiara, trup ściele się gęsto. Niebezpieczeństwo czyha także na samego Fernanda. Wszystko wskazuje, że zabójca w przypadku wszystkich ofiar jest ten sam. Ale czy na pewno?
Dodatkowo Fernando (jakby miał mało problemów) zaczyna mieć kłopoty z Inkwizycją i władzami kościelnymi, którym coraz bardziej nie w smak jest prowadzone śledztwo. A wiecie na pewno, co potrafiło Święte Oficjum, w zasadzie wszystko. W Hiszpanii pod koniec XV w., dla tego, kto wpadł w tryby Oficjum na ogół niestety nie było ratunku. Nic więc dziwnego, że nasz student – detektyw zaczyna mieć nie lada kłopoty, a mimo początkowej sympatii, coraz mniej osób chce mu pomóc. Fernando niespodziewanie znajduje się w samym centrum niezmiernie skomplikowanych intryg politycznych. Najmniejszy błąd może sprawić, że zginie.
Jak potoczą się losy młodego studenta – detektywa? Kto i dlaczego morduje? Co oznacza tajemnicza moneta?
Na te i inne pytania (a pytań jest sporo, bo w trakcie lektury mnożą się w tempie odwrotnie proporcjonalnym do ich wyjaśniania) znajdziecie odpowiedź w książce. Gorąco zachęcam do lektury. Autor jest u nas nieznany, ale warto dać mu szansę.
Książkę czyta się doskonale, głównie za sprawą lekkiego pióra, które jest cechą charakterystyczną Jambrina. Liczne fakty historyczne, jakie nam serwuje w książce są tak opisane, że ich lektura nie sprawi kłopotu, ani nie znudzi nawet najbardziej zagorzałych przeciwników powieści historycznych.
Co prawda w ciągu ostatnich kilku lat wydano całkiem sporą liczbę książek z akcją osadzoną w Hiszpanii w okresie od XIII do XVIII w., ale ich poziom był bardzo (oględnie pisząc) nierówny. Kilka z nich, mimo wspaniałej reklamy, wyjątkowo nie przypadło mi do gustu, po prostu znudziło mnie. Dlatego też do Kamiennego manuskryptu podchodziłam z lekkim dystansem, ale bardzo mile się rozczarowałam.
Intryga kryminalna i kolejne etapy śledztwa są doskonale opisane, aura tajemniczości, spisków, intryg sprawia, że lektura jest naprawdę wciągająca.
Oczywiście, książka nie każdemu musi się spodobać, ale mam nadzieję, że dacie jej szansę i sięgniecie po nią. Jestem ciekawa waszych wrażeń po lekturze.
Kamienny manuskrypt to powieść detektywistyczna z bogatym wątkiem historycznym i bardzo plastycznie odmalowanymi realiami epoki. Seria Labirynty w jakiej książka została wydana gwarantuje wysoki jej poziom. Nic dziwnego, że książka uhonorowana została V Międzynarodową Nagrodą Ciudad de Zaragoza za najlepszą powieść historyczną 2009 r.
Polecam na lato, ale nie tylko.
Oczywiście, książka nie każdemu musi się spodobać, ale mam nadzieję, że dacie jej szansę i sięgniecie po nią. Jestem ciekawa waszych wrażeń po lekturze.
Kamienny manuskrypt to powieść detektywistyczna z bogatym wątkiem historycznym i bardzo plastycznie odmalowanymi realiami epoki. Seria Labirynty w jakiej książka została wydana gwarantuje wysoki jej poziom. Nic dziwnego, że książka uhonorowana została V Międzynarodową Nagrodą Ciudad de Zaragoza za najlepszą powieść historyczną 2009 r.
Polecam na lato, ale nie tylko.
A tu na zdjęciu sam autor - Luis Garcia Jambrina, ur. w 1960r. w Zambronie w Hiszpanii. Obecnie wykłada na Uniwersytecie w Salamancie i pisze kolejne książki, artykuły.
Czuję się zainteresowana - kryminał historyczny, w dodatku interesujące czasy i okoliczności - to coś w sam raz dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak dla mnie to książka na wakacje :-)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Zapisuję:)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, brzmi to trochę jak "Władca Barcelony", który mi się strasznie podobał, a ponadto polubiłam niezmiernie Hiszpanię. Z drugiej strony przypomina to trochę naszego rodzimego Kacpra Ryxa :)
OdpowiedzUsuńMasz słuszność, ala Kacper Ryx:)którego bardzo lubię. Oczywiście (stwierdzam obiektywnie, nie bez patriotycznej dumy:)) Ryx jest o włos, ale lepszy od hiszpańskiego kolegi;)
UsuńWitaj, siostro w Kacprze Ryxie! :D A wyobraź sobie, że jakiś czas temu otworzyli w Krakowie cały sklep o nazwie Kacper Ryx. Jeszcze nie zbadałam zawartości, bo akurat leciałam do pracy, ale koniecznie muszę się zapuścić w głąb tegoż przybytku :D
UsuńTo obadaj i koniecznie daj cynk co i jak, łącznie z adresem (no może to to na emaila, żeby reklamy nie było).
UsuńWydaje się być ciekawa, może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka w moim guście więc na pewno rozglądnę się za nią :)
OdpowiedzUsuńStudent-detektyw - genialne połączenie ;D Tylko obawiam się tego wątku historycznego...
OdpowiedzUsuńDla mnie nie bardzo...
OdpowiedzUsuńOj sama nie wiem, niby bym się skusiła, ale ... ten wątek historyczny. Choć parę książek ruszyłam z wątkiem historycznym i były to owocne spotkania. Może i tym razem tak będzie :)
OdpowiedzUsuń