Wiem, niezbyt miłe zdjęcie w okresie wakacyjnym, urlopowym, sielankowym, ale niestety takie jest życie.
Kilkakrotnie wspominałam, że współpracuję z Fundacją VIVA. To wspaniali ludzie, którzy pomagają zwierzętom, a ja staram się na tyle ile mogę im pomagać.
ORGANIZACJA POŻYTKU PUBLICZNEGO KRS 0000135274
UL. KAWĘCZYŃSKA 16/42A 03-772 WARSZAWA
Kilkakrotnie też prosiłam was o pomoc i za nią gorąco dziękuję.
Tym razem ponownie proszę dla cudnej, zabiedzonej, chorej Lili. Jest to jeden z wielu zwierzaków uratowanych przez VIVĘ.
Wklejam info, jakie dostałam z Fundacji:
W trakcie wizyty w naszej stajni, zaprzyjaźniony lekarz weterynarii poprosił
nas o pilną pomoc dla niechcianej kucyczki w ciężkim stanie. Mimo ciężkiej
sytuacji finansowej, nie mogliśmy odmówić zwierzęciu, które wg. relacji naszego przyjaciela umiera w ogromnych cierpieniach.
nas o pilną pomoc dla niechcianej kucyczki w ciężkim stanie. Mimo ciężkiej
sytuacji finansowej, nie mogliśmy odmówić zwierzęciu, które wg. relacji naszego przyjaciela umiera w ogromnych cierpieniach.
Natychmiast pojechaliśmy na miejsce. Zadbane, zamożne gospodarstwo w pięknej okolicy- rodzina przyznała, że mają 10 letnia kobyłkę, którą kupili dla dzieci. Wskazali nam stary budynek gospodarczy. Kucyczka leżała w ciemnej oborze wśród wielu zwierząt gospodarskich - bez dostępu do światła, w niewielkim i brudnym boksie. Malutka, przerażona i niezwykle cierpiąca istota pozwoliła obejrzeć swoje nogi- widok przerażający. Przeżyła wielokrotnie ochwat, kopyt nigdy nie regulował kowal, a ich długie fragmenty dawno temu odrąbano, była zagłodzona, zawszawiona, zarobaczona i bardzo osłabiona… wymagała natychmiastowej pomocy. Mimo dużego ryzyka transportu musiała dojechać do bezpiecznego miejsca- inaczej jej życie niedługo by się skończyło! Kucyczka pozwoliła wyprowadzić się z obory, każdy krok sprawiał jej ogromny ból, światło do którego nie miała od dawna dostępu raziło w oczy jednak mimo wszystko podążała za nami. Kiedy była już w bukmance jak najszybciej odjeżdżaliśmy, jej byli właściciele machali nam i żegnali się słowami „ach gdyby był ogierek we wsi to chociaż źrebaka byście jeszcze po niej mieli”.
Lili pierwszy raz od kilku lat zobaczyła słońce, poczuła pod zdeformowanymi kopytami trawę, przeżuwała siano i dostała obietnicę, że teraz będzie już tylko lepiej. Natychmiast otrzymała pomoc weterynaryjną, wszyscy byli zszokowani jej stanem. Czy uda się jej pomóc? Czy będzie mogła chodzić, biegać? Stanąć na pastwisku i przeżuwać trawę…? Liczne badania, RTG, konsultacje- jej kości kopytowe są silnie zdeformowane, kopyta nigdy już nie będą normalne ale musimy walczyć o jej życie! Lili zaczęła przybierać na wadzę, po kolejnych odrobaczeniach pozbyła się pasożytów. Pod kontrolą RTG skorygowano jej kopyta. Każdy ruch w pierwszych dniach bolał jeszcze bardziej więc dostawała silne leki przeciwbólowe aż… Lili zaczęła chodzić! Mogła stanąć na wszystkich nogach i przespacerować się kilka metrów- nadzieja wróciła.
Lili pierwszy raz od kilku lat zobaczyła słońce, poczuła pod zdeformowanymi kopytami trawę, przeżuwała siano i dostała obietnicę, że teraz będzie już tylko lepiej. Natychmiast otrzymała pomoc weterynaryjną, wszyscy byli zszokowani jej stanem. Czy uda się jej pomóc? Czy będzie mogła chodzić, biegać? Stanąć na pastwisku i przeżuwać trawę…? Liczne badania, RTG, konsultacje- jej kości kopytowe są silnie zdeformowane, kopyta nigdy już nie będą normalne ale musimy walczyć o jej życie! Lili zaczęła przybierać na wadzę, po kolejnych odrobaczeniach pozbyła się pasożytów. Pod kontrolą RTG skorygowano jej kopyta. Każdy ruch w pierwszych dniach bolał jeszcze bardziej więc dostawała silne leki przeciwbólowe aż… Lili zaczęła chodzić! Mogła stanąć na wszystkich nogach i przespacerować się kilka metrów- nadzieja wróciła.
Przed Lili jeszcze długie miesiące leczenia, będzie potrzebowała co 3-4 tygodnie ortopedycznej korekcji kopyt, RTG nóg, stałą kontrolę weterynaryjną i specjalną dietę. Musi mieć odpowiednio przystosowany wybieg- nie może jeść trawy, by ponownie nie doszło do ochwatu, miękkie, wilgotne podłoże by rozmiękczać kopyta oraz wysokie ogrodzenie, by nie mogły się do niej dostać inne zwierzęta - jest bezradna nie mogąc się prawidłowo poruszać.
Dzięki Państwa pomocy zebraliśmy już cześć środków na ratowanie zdrowia Lili.
Lili zamieszkała w schronisku w Korabiewicach, wśród wielu potrzebujących zwierząt.
Jej pełen powrót do zdrowia potrwa kilka miesięcy, szacowany koszt leczenia i utrzymania wynosi aż 4000 PLN.
Jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej z powodu ogromnej ilości zwierząt pod naszą opieką dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc finansową niezbędną do ocalenia życia LILI.
BĘDZIEMY WDZIĘCZNI ZA KAŻDĄ WPŁATĘ.
Bank DnB NORD 05 1370 1109 0000 1706 4838 7319
Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!
Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lokal 42a, 03-772 Warszawa KRS 0000135274
kod SWIFT dla przelewów zagranicznych: MHBFPLPW
kod SWIFT dla przelewów zagranicznych: MHBFPLPW
Akcja - Zalicytuj dla Lili
Kucyczka leżała w ciemnej oborze wśród wielu zwierząt gospodarskich - bez dostępu do światła, w niewielkim i brudnym boksie. Malutka, przerażona i niezwykle cierpiąca istota pozwoliła obejrzeć swoje nogi- widok przerażający. Przeżyła wielokrotnie ochwat, kopyt nigdy nie regulował kowal, a ich długie fragmenty dawno temu odrąbano, była zagłodzona, zawszawiona, zarobaczona i bardzo osłabiona… wymagała natychmiastowej pomocy.
Możemy pomóc licytując na allegro cegiełki, jedna cegiełka to 5,00 zł., niedużo, a może uratować życie kucyka.
- Dziękujemy wam. Już mnóstwo osób wylicytowało kartki na leczenie Lily. Będzie miała doskonałą opiekę i to dzięki wam:). Mam nadzieje, że mój post chociaż troche przyczyni się do poprawy jej życia.
Boże, jaki biedny kucyk :'(
OdpowiedzUsuńNiestety, ale Viva (i nie tylko ta fundacja) ma pod opieką, aż za dużo tak chorych, cierpiących, skazanych na śmierć przez okrucieństwo człowieka zwierzaków. Pomóc może choćby przysłowiowa złotówka przelana na konto tego typu fundacji, organizacji lub w miarę możliwości adopcja jakiegoś zwierzaka.
UsuńWkleję banerek na mojego bloga, sama również postaram się pomóc.
OdpowiedzUsuńBoże, jak ludzie mogą tak traktować zwierzęta... To przechodzi wszelkie pojęcie...
Dziękuję.
UsuńJak zwykle nie mogę nie pomóc ... żałuje, że nie mogę zrobić/dać więcej :(
OdpowiedzUsuńLiczy się każdy grosz, nie ważne ile. I bardzo liczy się serce:)
Usuńnie mogę zrozumieć, jak takie niewinne stworzonka mogą aż tak cierpieć, to niesprawiedliwe. Sama na blogu mam linki do dwóch stron ,które pomagają schroniskom.
OdpowiedzUsuń