To moje drugie spotkanie ze wspomnieniami spisanymi przez Remigiusza Grzelę. Wcześniej miałam okazję czytać Było, więc minęło, którą to książkę także serdecznie polecam.
Bohaterką najnowszej książki o znamiennym tytule - Wybór Ireny, jest Irena Gelblum. Kim była ta niepozorna kobieta, o której tak niewielu słyszało? Była ofiara i aktywną działaczką w okresie II wojny światowej. Pełniła różnorodne funkcje. M.in. była w getcie, opuściła je kilka miesięcy przed wybuchem powstania, była łączniczką po aryjskiej stronie, walczyła w powstaniu warszawskim, przenosiła ulotki, pomagała, zrobiła tyle, iż jej dokonaniami można by obdzielić wiele, wiele osób. Jednak spotkana przez znajomych po latach na ulicy odwracała głowę. Zmieniła swoją tożsamość stając się polską dziennikarką Ireną Waniewicz. Po 1968 roku emigrowała i wróciła do kraju już jako włoska poetka Conti Di Mauro. Dlaczego? Co nią kierowało? Co takiego stało się że miała 3 tożsamości, 3 życia, a w nich tkwiła, żyła ta sama kobieta? Czy przyczyną potrójnej tożsamości, "niepoznawania" dawnych znajomych był fakt, iż całą okupację, cały okres, gdy żyła po aryjskiej stronie musiała oszukiwać, kłamać, żyć inną toźsamością, innym życiem? Czy sama już zaczęła się w tym gubić? A może chodzi o coś innego. Takie i wiele innych pytań nasuwa się w trakcie lektury książki, którą się połyka, a nie czyta.
Remigiusz Grzela latami zbierał materiały o Irenie. Interesowało go wszystko, każdy okruch był cenny, tym bardziej, iż świadków, jej znajomych, a nawet wrogów żyje do dziś niewiele. Zadanie, którego reporter się podjął, poskładanie fragmentów życia trzech Iren, dotarcie do tej właściwej i zaprezentowanie jej światu, wydawało się w zasadzie niewykonalne. A jednak. Udało się, czego najlepszym dowodem jest niniejsza książka.
W książce autor prezentuje materiał, który na przestrzeni lat udało mu się zgromadzić, fragmenty rozmów z dawną wielką miłością Ireny, żydowskim bojownikiem Kazikiem Ratajzerem, z wieloma innymi osobami, jak np. Markiem Edelmanem, a także zapis wypowiedzi Ireny dla radia. To
jedyny raz, w latach 60., gdy powiedziała cokolwiek o dokonaniach z okresu II wojny światowej. Grzela gromadzi także różne dokumenty dot. Ireny, czyta fragmenty listów, dziennika.
Marek Edelman dzięki któremu Grzela w ogóle dowiedział się o Irenie, tak o niej wspomina
(...)Irka wariatka (...) Cóż to był za numer. Piękna dziewczyna, a do tego nie wiedziała, co to
strach. Miała czarny, błyszczący płaszcz, do tego kapelusz z wielkim
rondem i tak wystrojona wkraczała do przedziału dla Niemców, by już po
chwili zasnąć z głową na ramieniu jakiegoś oficera Wehrmachtu.(...)
Na końcu książki Grzela udziela odpowiedzi na wiele pytań odnośnie dziwnego zachowania Ireny. Czy jest ona tą jedyna odpowiedzią, tą właściwą? Trudno powiedzieć, gdyż sama bohaterka nie żyje, zmarła w 2009 roku.
Niesamowicie poruszyła mnie lektura tej książki. Po raz kolejny Grzela na bohaterkę swojej opowieści wybrał kobietę wielką, niebanalną z życiem, które nadaje się na scenariusz kilku pasjonujących filmów. Za mrówczą, wieloletnią pracę i próbę zrekonstruowania życia i powodów takich, a nie innych decyzji Ireny Gelblum, należą się autorowi gorące brawa i uznanie.
To może być coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńGrzela jest świetny!
OdpowiedzUsuń