niedziela, 7 grudnia 2014

Doktor śmierć

Dom Wydawniczy PWN, Moja ocena 5,5/6
Doktor śmierć, to niezwykle szokująca i zadziwiająca opowieść o Albercie Heimie. Był on austriackim lekarzem, członkiem SA i SS. Działał w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. Od 1941 roku był tam lekarzem obozowym. Na terenie obozu działał (jeżeli można to tak określić) zaledwie (albo aż) 2 miesiące. Jednak jego wynaturzenie i okrucieństwo tego czego się dopuścił, sprawiły, iż więźniowie nadali mu przydomek Doktor Śmierć. Heim działał zgodnie z mottem obozu - Vernichtung durch Arbeit, czyli wyniszczenie przez pracę. Przedmiotem jego nieludzkich eksperymentów było badanie skuteczności całej palety trucizn. Obiektami eksperymentu byli więźniowie obozu. Heim razem z aptekarzem obozowym wstrzykiwał zabójcze substancje (np. benzynę) w serce bez stosowania narkozy, chcąc sprawdzić, która z trucizn jest najtańsza i najszybsza w użyciu. Usuwał bez narkozy organy, a następnie mierzył czas do zgonu ludzi, którzy konali w niewyobrażalnych wprost męczarniach. Posunął się podobno nawet do rozcięcia przytomnemu więźniowi brzucha, pozbawienia go następnie jelit i wątroby i czekania na zgon. Jego hobby było także gromadzenie zębów należących do więźniów i sporządzanie eksponatów, o których gdy pomyślę mdli mnie. W tym celu mordował więźniów, odcinał im głowy i gotował je przez kilka godzin, aż została sama czaszka, która była np. ozdobą na biurko.
Po zakończeniu II wojny światowej nie od razu potraktowano Heima jako zbrodniarza. Początkowo był on dla aliantów zwyczajnym (jeżeli w ogóle można użyć w tym kontekście takiego określenia) pracownikiem obozu koncentracyjnego. Dopiero po pewnym czasie uzmysłowiono sobie, czego dokonał i wydano za nim list gończy, który mimo śmierci zbrodniarza w 1992 roku, nigdy nie został odwołany. Jeżeli chodzi o śmierć Heima, to także bardzo ciekawa historia.
Niniejsza książka to relacja z wieloletniego pościgu za zbrodniarzem. Mimo zakrojonych na niewyobrażalną skalę starań, ogromnych funduszy, poświecenia wielu, wielu ludzi, Heim ciągle umykał sprawiedliwości. Oczywiście nie byłoby to możliwe gdyby nie pomoc innych ludzi, z których duża część nie wierzyła, iż może być on zbrodniarzem. Z kolei ci, którzy wierzyli, iż faktycznie dokonał zbrodni, o jakie jest oskarżany, uważali go za bohatera. Bardzo ciekawie jest pokazany obraz niemieckiego społeczeństwa, reakcje ludzi na wieść o zbrodniach Heima, ich poczynania z tym związane. Na te kwestie najbardziej zwróciłam uwagę. Zachowanie Niemców i Austriaków zarówno przed wojną, jak i w jej trakcie oraz po, zawsze mnie interesowało. 
Mój podziw wzbudzili ludzie, którzy za wszelka cenę chcieli złapać Heima, a wśród nich
Szymon Wiesenthal, chyba najbardziej znany tropiciel hitlerowskich zbrodniarzy, dzięki, któremu wielu z nich stanęło przed sądem.Największym plusem książki jest fakt, iż nie jest to tylko relacja z wieloletniego pościgu. Jest to fascynująca opowieść niezwykle umiejętnie wkomponowana w szeroki, burzliwy kontekst historyczny. Książkę czyta się z niedowierzaniem, przerażeniem i w tempie błyskawicznym.



5 komentarzy:

  1. Dobrze, że powstają książki o innych lekarzach śmierci niż osławiony Mengele. ,,Wywyższenie" jego postaci sprawia, że jego koledzy mogą spoczywać spokojnie, a o ich ofiarach nikt nie będzie pamiętał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety historia daje wiele przykładów nieludzkiego bólu zadawanego człowiekowi przez innego człowieka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam nigdy wcześniej o o Albercie Heimie, ale jak widzę, był to człowiek-potwór, który ciągle umykał sprawiedliwości.
    Niezwykła historia, jestem nią zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojna ujawnia w ludziach cechy, jakich w innych warunkach pewnie świat nigdy by nie ujrzał. Z jednych robi tchórzy, z innych bohaterów, a jeszcze z innych morderców i zwyrodnialców. Poszukam tej książki

    OdpowiedzUsuń
  5. Historie zbrodniarzy wojennych warto znać. O doktorze śmierci wiele słyszałam,książkę o nim na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.