piątek, 25 marca 2022

I będę cię kochać aż do śmierci

 



Wydawnictwo Jaguar, Moja ocena 4,5/6
Dająca odprężenie, ale i sporo materiału do przemyśleń opowieść o Ricie, która od początku ma pod górkę. Początkowo wydaje się, że wszystko ok. Rita i jej ówczesny partner, Tomasz, mają wspaniałe plany, kochają się, mają wziąć ślub. Wszystko układa się idealnie, ale pewnego dnia Tomasz trafia do więzienia.
Rita odchodzi, wyjeżdża, szuka szczęścia gdzie indziej. Dociera na Mazury, sielskie, nieomal anielskie, gdzie poznaje kolejnego, z pozoru idealnego mężczyznę. Początkowo wszystko układa się cudownie, ale....znacie to z poprzedniego związku Rity. Ta powtarzalność zdarzeń, traum, ciosów jest zadziwiająca. Wszystko idzie dobrze, może pozornie dobrze, aż do pewnego dnia, który jest punktem zwrotnym w kolejnej fazie życia bohaterki.
Młoda, inteligentna, piękna, wrażliwa kobieta ma po prostu pecha, i to jakiego. A może to nie pech. Może to coś innego... Niektóre osoby mają tendencję do wchodzenia w dziwne, od początku skazane na niepowodzenie, łzy, dramat układy. Niektóre kobiety nie potrafią odnależć się w innych niż powielane toksyczne związki.
Każda relacja takich osób kończy się tragicznie, ale każda także, dla patrzącego z boku, od początku żle rokuje. Czy Z naszą bohaterką też tak jest? W trakcie lektury wiele razy zastanawiałam się, co ta dziewczyna ma w sobie, co się z nią dzieje, że na partnerów wybiera takich mężczyzn, których każda kobieta, z odrobiną instynktu samozachowawczego omijałaby wielkim łukiem. Co w niej siedzi, że z uporem godnym lepszej sprawy ciągle i ciągle ładuje się w życiowe bagno, traci grunt pod nogami, musi zaczynać od nowa.
Bohaterka, Rita, ciekawie nakreślona, postać z ewidentnymi brakami, może nawet dysfunkcjami, a z pewnością wieloma problemami z własnym wnętrzem. W Ricie, jej uczuciach, tym co ją spotkało, wiele czytelniczek dojrzy siebie, okruchy własnego życia. Wiele osób utożsami się z Ritą. To największa siła książki.
Poza tym to nieźle napisana, życiowa, opowieść, po którą warto sięgnąć. Jednocześnie to książka, o której dosyć szybko się zapomni. Z pewnością nie jest to literatura na miarę Pulitzera, ale Annie Kasiuk o to nie chodzi. Mam wrażenie, iż autorka chciała ukazać pewne procesy, wskazać drogę, dać pokrzepienie, siłę, zmusić do przemyśleń. I to jej się udało. Czyta się ją szybko. Polecam ku odprężeniu.

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię książki tej autorki i na pewno sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuje tytułu i jak najbardziej w ramach relaksu ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.