Pochodzę z Łodzi. Tam mieszkałam jeszcze kilka lat temu. Moja babcia całe życie pracowała w łódzkiej przędzalni. Nic więc dziwnego, iż po prostu musiałam przeczytać książkę Marty Madejskiej.
Autorka bardzo ciekawie opowiada o kolejnych pokoleniach łódzkich kobiet, które prace w fabryce rozpoczynały kiedy miały kilkanaście lat, a całość życia dzieliła się na trzy etapy: fabrykę, szpital, cmentarz.
Swoją opowieść Madejska snuje przez kolejne dekady, kolejne pokolenia łódzkich włókniarek, ale i kolejne etapy rozwoju łódzkiego przemysłu włókienniczego.
Opowieść o kobietach przemysłu w Łodzi osadzona jest silnie w historii przemysłu, a tym samym w historii miasta.
Madejska zręcznie snuje swoja opowieść od początku przemysłu w Łodzi w XIX wieku, poprzez rok 1905, obie wojny i okres PRLu.
Autorka wykonała ogromną pracę. Udało jej się przedrzeć przez sporą liczbę dokumentów z różnego okresu rozwoju Łodzi i łódzkich fabryk. Madejska zebrała informacje nie tylko o mieście i jego organiźmie oraz przemyśle, ale także o tysiącach na ogół bezimiennych kobiet, które były siłą napędową Łodzi. Większość z tych kobiet, była i pozostanie anonimowa, nigdzie nie opisana z imienia i nazwiska. Pozostaną po prostu nieme. Ot kolejne trybiki w maszynie włókienniczego mocarstwa. Książka Madejskiej wydobywa je na światło dzienne, przywraca im pamięć, oddaje głos.
To także opowieść o tym, jakie zmiany zachodziły w kolejnych pokoleniach włókniarek. Opowieść o włókniarkach ewoluuje od biernej, wręcz niewolniczej pracy w XIX wieku, poprzez wydarzenia 1905 roku, przemiany w okresie międzywojennym i strajki na początku PRLu, aż po upadek łódzkiego przemysłu włókienniczego w 1989 roku.
Czyta się doskonale. Książka jest bardzo ciekawa, rzetelnie poparta materiałem źródłowym, bardzo dopracowana. Polecam.
Za książkę (tutaj) dziękuję Księgarni Internetowej Gandalf,.com.pl
Twoja rekomendacja bardzo mnie cieszy bo już mam na półce
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka, jeśli chcemy poszerzyć swoją wiedzę i dowiedzieć się czegoś ciekawego. 😊
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy by mnie zaciekawiła, mimo że z Łodzią nie mam nic wspólnego (poza miłością do tamtejszych murali ;).
OdpowiedzUsuńKsiażka ma chwytliwy tytuł. Myślę, że spodobałaby mi się.
OdpowiedzUsuń