poniedziałek, 19 marca 2018

Za stare grzechy - Izabela Frączyk

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Lubię prozę Izabeli Frączyk, więc pojawienie się nowej serii Śnieżna grań przyjęłam z radością.

Bohaterami są członkowie rodziny Stachowiaków, która od wielu lat zarządza stacją narciarską na Podhalu, restauracją i pensjonatem o wdzięcznej nazwie Szarotka.
Mimo, iż jest to trudne, odpowiedzialne i absorbujące zajęcie, interesy oraz sfera prywatna idą Stachowiakom doskonale. Jednak, jak to bywa, wszystko co dobre szybko się kończy. Na członków rodziny spada nie lada cios, a co za tym idzie spore wyzwanie.
Szybko okazuje się, iż życie i praca w pensjonacie oraz stacji narciarskiej to nie sielanka górska. A gdy do tego dojdą prywatne problemy, widma z przeszłości, robi się nie lada galimatias
Nic więcej o treści nie napiszę, poza tym, że akcja rozgrywa się w moich ulubionych plenerach, a codzienność życia na Podhalu, wszystkie jego elementy, klimat są wspaniale, niezwykle plastycznie odmalowane na kartach książki.
Jednak Za stare grzechy to nie tylko malownicza opowieść o życiu na Podhalu, o jego blaskach i cieniach. To także ciekawa opowieść o życiu tak w ogóle, o tym, co się naprawdę liczy, o tym co warto, a co należy odpuścić.
Izabeli Frączyk udało się stworzyć nie zwykłą, jakby się zdawało opowieść, jakich wiele, a mądra, zabawną, momentami wzruszającą (idealną na ciągle trwającą za oknem zimę) powieść.
Dodatkowym jej atutem jest olbrzymia porcja zabawnych sytuacji, śmiesznych w inteligentny sposób powiedzonek, anegdot.
Polecam na poprawę humoru, na długie wieczory, na cudowne spędzenie kilku godzin.

Ot taki plasterek na duszę, gdy jest nam czasami źle.




2 komentarze:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.