niedziela, 18 marca 2018

Słońce umiera i tańczy t. 1 i 2



Wydawnictwo Axis Mundi, Moja ocena 4,5/6
Niezbyt wiedziałam czego się spodziewać, gdy rozpoczynałam lekturę 1. tomu serii Słońce umiera i tańczy. Owszem, na okładkach są streszczenia, ale niewiele one mówią o fabule.

Oba tomy opowiadają przygody mieszkanki Krakowa, Jagody (młodej artystki, która przygotowuje swoją pierwszą wystawę malarską) i przystojnego Ochira oraz ich związku.
Jagoda to młoda, krucha, wrażliwa osoba, która zakochała się bez pamięci i ponosi szeroko rozumiane konsekwencje swojej miłości.
Bardzo podobało mi się zestawienie tak różnych osobowości, jakimi są Jagoda i Ochir. Różni ich bowiem wszystko, poczynając od pochodzenia, poprzez wykształcenie, podejście do wielu życiowych spraw.

Autorce udało się zręcznie uciec od banalnego romansu, stworzyć ciekawą, dobrą, wciągającą opowieść z tajemnicą w tle. 
Bardzo szeroko rozbudowane są wątki i postaci drugoplanowe. Rzadko się to spotyka. 
Każdy z wątków bazuje na uczuciach, kontaktach z drugim człowiekiem, podejściu do życia, do tego co ważne. Na szczęście psiarce udało się uniknąć ckliwego, romantycznego, przesłodzonego tonu, którego tak nie znoszę. W opowieści o dwojgu młodych ludzi brak póz, wyszukanej teatralności. Dzięki temu otrzymaliśmy dwie części ciekawej, wciągającej opowieści. 
2. tom jest nawet lepszy od 1. I tu spojler, bo nadmienię, iż w 2. części Jagoda rzuca wszystko i udaje się ze swoim ukochanym daleko, na bez mała azjatyckie kresy, stepy zgodne z tytułem książki. Jednak podobnie, jak w tomie 1., życie oraz ludzkie języki nie oszczędzają krakowskiej artystki. Dowiaduje się ona o Ochirze jeszcze więcej złego.
Wspomniałam, że mocną stroną książek są relacje miedzy bohaterami. Ale nie tylko one są ważne. Równie istotna  jest w książkach sztuka i to ta szeroko rozumiana. Muzyka, architektura, obrazy pokazują z innej strony, to co dzieje się między bohaterami, to co oni sami czują.
Trudno cokolwiek więcej napisać o cyklu. To specyficzne książki, przepełnione uczuciami, ale także jakby taką duchowością, odrobiną mistyki. W żadnym wypadku nie sądźcie, że chodzi o religię. Nic z tych rzeczy. Autorce udało się po prostu pokazać coś więcej niż tylko chemię między ludźmi, wzajemne przyciąganie. Cielesz sportretowała także to co w życiu najważniejsze, zarówno będące atutem, jak i wadą każdego związku.. Polecam. 




1 komentarz:

  1. Nie znam tej serii, ale obawiam się, że ich specyfika przepełniona duchowością i nutką mistyki, może nie przypaść mi do gustu. Aczkolwiek nie skreślam tej pozycji całkowicie. Jeśli kiedyś przypadkiem na nią natrafię, to z czystej ciekawości przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.