Kolejna doskonała książka autorki, którą miałam okazję przeczytać.
Ponownie mamy połowę lat 80. XX wieku, ponownie pełnię PRL-u (doskonale zobrazowaną, co do najdrobniejszego szczegółu), ponownie zamkniętą, nieomal klaustrofobiczną społeczność (genialnie nakreśloną).
W takim miejscu i czasie dochodzi do makabrycznych zabójstw młodych kobiet. Całość jest o tyle tajemnicza, że wszyscy w koło sugerują, iż zgony mają jakieś powiązania z przeszłością. Nieistotne, ofiar nic ze sobą nie łączy. Ba, nic nie łączy ich też początkowo z Rokitnicą, wioską w której rozgrywa się akcja książki. Miejscowi mają o zabójstwach swoje zdanie, które z każdą kolejna przedstawioną w książce osobą, jest coraz dziwniejsze.
Do tego dochodzi przeklęta parafia, do której został przeniesiony bardzo dociekliwy ksiądz. On także zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę.
Z intrygą, bohaterami, oddaniem realiów PRL-u Kańtoch poradziła sobie doskonale. Opisy prlowskich ubrań, przedmiotów, różnych charakterystycznych dla tego okresu zdarzeń i przedsięwzięć poruszyły we mnie nutkę nostalgii. W 1986r. w momencie, gdy rozgrywa się akcja książki, chodziłam do szkoły podstawowej, ale dobrze pamiętam tamte czasy, szczegóły, które opisuje autorka.
Równie dobrze pisarka dała sobie radę z bardzo drastycznym tematem, który jak się okaże jest przyczyną zbrodni i tajemnicą sprzed lat. Ze zrozumiałych względów nie będę pisać, o co chodzi. To, co stoi za zabójstwami młodych kobiet to zbrodnia straszna, nieakceptowalna przez żadnego normalnego człowieka, a piętnem odbijająca się na ofierze do końca życia.
Co istotne, Kańtoch nie epatuje zbrodnią sprzed lat, jej wydźwiękiem dla dodania książce pikanterii. Nic z tych rzeczy. Owa zbrodnia jest tylko tłem do ukazania czegoś więcej, do poruszenia ważnego, nadal wstydliwie skrywanego tematu. Celowo nie piszę, co co dokładnie chodzi, żeby nie odbierać wam przyjemności wynikającej z lektury. Nic mnie tak nie irytuje, jak zdradzanie zbyt wielu szczegółów fabuły.
Bardzo ciekawie nakreśleni są bohaterowie. Jedni irytują, drudzy śmieszą, a jeszcze inni sprawiają, że ma się ochotę krzyczeć ze złości.
Doskonale ukazane jest zderzenie dwóch światów - wioski, w której znajduje się kilkanaście chałup, a która odżywa latem dzięki kolonistom i wczasowiczom z "miastem". Obojętnie, jak szumnie brzmi owo "miasto" jest ono niewiele mniej zaściankowe od Rokitnicy, niewielkiej wioski. Ot ludzie z "miasta" po prostu mają trochę inne ubrania, inaczej się wysławiają, są bardziej pewni siebie.
Wiara, to przede wszystkim doskonały kryminał, ale i równie dobra książka społeczno-psychologiczno-obyczajowa. Taki miks, który doskonale się sprawdził.
Wiarę czyta się doskonale, szybko. Po skończonej lekturze w głowie pozostaje sporo tematów, zagadnień, które warto przemyśleć.
Zachęcam do lektury tej i innych książek Anny Kańtoch.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO Boże co ze mnie za gapa nie chcący usunęłam komentarz!!! Co za gapa ze mnie!
Usuń"Łaska" i "Wiara" bardzo mi się podobały. Pozostaje czekać na trzecią powieść osadzoną w tamtych czasach.
OdpowiedzUsuńTo już kolejna tak dobra opinia na temat tej powieści. Wprawdzie Anna Kańtoch jeszcze przede mną, ale zastanawiam się, czy nie zacząć właśnie od tej książi.
OdpowiedzUsuń