Wydawnictwo Prószyński i Spółka, Moja ocena 5/6
Kolejna relaksująca, wywołująca salwy śmiechu książka Olgi Rudnickiej.
Po skończonej wczoraj bardzo wymagającej i absorbującej lekturze Księgi ryb, potrzebowałam książki, która wprawi mnie w dobry nastrój, zrelaksuje, nie będzie wymagała zbytniego wysiłku.
Wiedziałam, że "nowa Rudnicka" sprawdzi się idealnie.
Fabuła nie należy do skomplikowanych. Znowu mamy trupa, który nie ukrywam pojawia się dosyć póżno, gdy już czytelnik traci nadzieję, że w ogóle będzie trup. I nagle jest. Ulga. Bo jak to? Rudnicka bez trupa? Jakoś mi to nie pasuje.
Jednak trup swoją drogą. Najważniejsi są bohaterowie pochodzący z różnych pokoleń. W przypadku tej książki, majstersztyk. Idealnie odmalowani, momentami przerysowani, niebanalni, wywołujący wiele wręcz skrajnych emocji.
Do tego trzeba dodać wspaniale ukazane ich wzajemne powiązania, stosunki, odnoszenie się jednej osoby do drugiej :) To wszystko świetnie nakreślone, z pazurem, dosadnie, ale i z poczuciem humoru.
Wspomniałam o zabójstwie. Ale to nie jedyne przestępstwo w książce. Poza tym mamy kilka machlojek różnego formatu, jakiś drobny przekręcik, kilka kłamstewek plus garść uczynków kwalifikujących się, jako przemoc..no powiedzmy:).
To wszystko udało się autorce niezwykle zręcznie wymieszać i posklejać. Całość imponująca, relaksująca, poprawiająca nastrój. Czyli książka dokładnie taka, jakiej oczekiwałam.
Jednak to nie wszystko. Granat poproszę to także morał, a w zasadzie dobra rada. Autorka między wierszami zachęca nas do jak najczęstszych rozmów z bliskimi, do poprawy relacji z nimi, do bycia razem, a nie tylko do święta.
Książkę polecam wszystkim lubiącym dobrą literaturę, ceniących lektury z przymróżeniem oka, momentami odrobinę wyolbrzymionymi sytuacjami, czasami nawet bardzo nieprawdopodobnymi.Jestem przekonana, iż pokochacie Emilię Przecinek, ale także Jadwigę, Aldonę (które muszą dorwać tego łajdaka jednego) i wiele innych postaci :)
Książkę polecam także fanom "starej, dobrej, nieodżałowanej Chmielewskiej". Za każdym razem mam uczucie, jakbym sięgnęła po książkę "starej" dobrej (nieodżałowanej ) Joanny Chmielewskiej. Wielbiciele prozy tej niezapomnianej pisarki (jej wcześniejszych książek) wiedzą o co mi chodzi. Takie porównanie, to dla książek Olgi Rudnickiej doskonała rekomendacja.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnio czytane "Były sobie świnki trzy" nie zachwyciły mnie, więc na pewno muszę trochę odczekać z kolejną książką Rudnickiej. Ale sięgnę po nią na pewno, bo czeka na czytniku. :)
OdpowiedzUsuńHumor Rudnickiej do mnie trafia :)Muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń