wtorek, 29 lipca 2014

Człowiek z wyspy Lewis

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 5,5/6
Człowiek z wyspy Lewis, to II tom doskonałej trylogii Wyspa.
Recenzję I tomu znajdziecie tutaj (klik).
Ponownie akcja rozgrywa się na szkockiej wyspie Lewis w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych. Mroczne klimaty, ostra, wspaniała przyroda, mocni ludzie, których nie oszczędzało życie i adekwatna do tego akcja.
Głównym bohaterem nadal jest były policjant Fin MacLeod, człowiek z trudnym ostrym charakterem, ale po tak traumatycznych przejściach, że znając je jest się w stanie wszystko mu wybaczyć. Po akcji rozgrywającej się w I tomie powrócił do Edynburga, ale jego małżeństwa nic nie było już w stanie uratować. Jedynym miejscem, do którego chce, może wrócić jest wyspa Lewis. Na wyspie mieszkają najbliższe mu osoby, których spotkanie w I tomie było dla Fina wielką niespodzianką. Przeprowadzając się na Lewis żywi wielkie nadzieje na pogłębienie kontaktów z nimi, na stworzenie rodziny. Nie będę pisać nic więcej, ponieważ byłby to nie tyle spojler, co dla osób, które jeszcze nie czytały I części trylogii, zdradzenie zbyt wiele z jej treści. Tymczasem zbrodnia nadal nie oszczędza wyspy. Na pobliskich torfowiskach zostają znalezione zmasakrowane zwłoki młodego męźczyzny. Ponieważ torf jest doskonałym środkiem konserwującym, trudno ustalić, kiedy doszło do zbrodni. Zwłoki mogły w torfie leżeć 2-10-50-200 lat. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, iż ofiara była spokrewniona z ojcem ukochanej kobiety Fina, Marsali. Czy w zbrodnię jest zamieszany niedoszły teść Fina? A może sama Marsala ma z tym wydarzeniem coś wspólnego? Całości i tak skomplikowanej i niezwykle delikatnej sprawy dopełnia fakt, iż jedyna osoba, która mogłaby pomóc w jej wyjaśnieniu, cierpi na starczą demencję. 
May po raz kolejny mnie zachwycił. Odmalował genialnie obraz wyspy, jej nastoje, przyrodę, klimat i związki tych wszystkich czynników z ludźmi, ich życiem i czynami, których następstwa bywają zaskakujące jak sama wyspa. W trakcie lektury przeplatają się wątki kryminalne z tymi będącymi silnie psychologicznymi. Mayowi udało się wymieszać je w doskonałych proporcjach. W związku z  tym trudno określić, czy Człowiek z wyspy Lewis jest bardziej kryminałem, czy powieścią psychologiczną. 
Pod koniec lektury nasunęło mi się pytanie, czy poznanie prawdy jest warte każdej ceny? Czy należy grzebać w przeszłości ryzykując, że zniszczy ona życie kilku osób?
Gorąco zachęcam do lektury obu tomów trylogii Petera Maya i niecierpliwe czekam na kolejny (ku mojemu wielkiemu ubolewaniu ostatni) tom.

1 komentarz:

  1. Ogromnie mnie ciekawi ta trylogia, zwłaszcza, że tak entuzjastycznie o niej piszesz. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak tylko osobiście się przekonać, czy jest aż tak dobra.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.