Okładka miękka ze skrzydełkami, 580 s. Moja ocena 6/6
To III i niestety ostatni tom słynnej trylogii arturiańskiej. Recenzja I tomu Zimowy monarcha znajduje się tutaj. Recenzja II tomu Nieprzyjaciel Boga znajduje się tutaj
Nieprzyjaciel Boga kończy się zaskakującą sceną ujawnienia zdrady Ginewry, ale z kim, tego już nie zdradzę, musicie sami sięgnąć po trylogię. Gwarantuję tylko, że będziecie bardzo zaskoczeni. Świat Artura po zdradzie ukochanej legł w gruzach. Dzięki narracji Cornwell, która (jak to podkreślałam w poprzednich recenzjach)jest po prostu niesamowita, czujemy fizyczny ból, jakiego doświadcza Artur i dosłownie razem z nim mamy ochotę płakać i zemścić się na wiarołomnych. M.in. na takich opisach opiera się kunszt pisarski Bernarda Conrwella, ale nie tylko na nich.
Akcja Excalibura rozpoczyna się w zasadzie bezpośrednio po tym wydarzeniu. Rebelia Lancelota zostaje stłumiona, a małżeństwo Artura chyli się ku
upadkowi. Kolejną plagą nękającą Brytów, zwłaszcza tych, którzy nie chcą
rezygnować z dawnych wierzeń, jest szerzące się niczym zaraza
chrześcijaństwo. Wydaje się, że przejście starzejącego się Artura na
nową wiarę jest tylko kwestią czasu…Nic już nie jest w stanie ochronić Brytanii przed zalewem wrogów.
Rebelie rebeliami, wojny wojnami, zagrożenia zagrożeniami ale nie zapominajmy o Merlinie. Stary Druid w końcu odzyskuje Skarby Brytanii. Czarnoksiężnikowi towarzyszy Nimue. Jest ona owładnięta obsesją sprowadzenia do Brytanii dawnych Bogów i ta obsesja kieruje wszystkimi jej poczynaniami, a dodatkowo położy się cieniem na poczynaniach i życiu wielu innych osób.
Rebelie rebeliami, wojny wojnami, zagrożenia zagrożeniami ale nie zapominajmy o Merlinie. Stary Druid w końcu odzyskuje Skarby Brytanii. Czarnoksiężnikowi towarzyszy Nimue. Jest ona owładnięta obsesją sprowadzenia do Brytanii dawnych Bogów i ta obsesja kieruje wszystkimi jej poczynaniami, a dodatkowo położy się cieniem na poczynaniach i życiu wielu innych osób.
W międzyczasie wiarołomna małżonka Artura- Ginewra pędzi żywot w klasztornej celi, pod okiem swojej szwagierki Morgany, a w międzyczasie...
Po raz trzeci Bernard Cornwell przenosi czytelnika w niespokojne czasy Brytanii, rządzonej przez magię i starożytnych bogów, którym zagraża nowa wiara.
Po raz trzeci Bernard Cornwell przenosi czytelnika w niespokojne czasy Brytanii, rządzonej przez magię i starożytnych bogów, którym zagraża nowa wiara.
Po raz kolejny Cornwell pokazał, że jest mistrzem powieści historycznej. W Excaliburze, podobnie, jak w poprzednich tomach, najdziemy wszystko, bez czego doskonała powieść historyczna nie może się obejść. Pełno tu: miłości, nienawiści, śmierci, życie, i
bratobójczych walk. Znajdziemy też magię, szaleństwo, armię obłąkanych, okrutne morderstwa. Wszystko to, wymieszane i
odpowiednio doprawione przez autora, sprawia, że całą trylogie czyta się w mgnieniu oka, jak fascynującą baśń dla dużych i małych. Akcja powieści wciąga, jak wir, nie zwalnia ani na moment, a ilość wątków i postaci, które się nie tylko przez III tom, ale i przez całą trylogię przewijają, jest wprost niesamowita.
Najprawdopodobniej każdy z nas chociaż raz w życiu wyobrażał sobie, jaki był Artur, albo, ze sam jest Arturem. Czytając trylogię arturiańska Cornwella macie szansę porównać swoje marzenia i wyobrażenia z wyobrażeniami autora. Tym bardziej, iż Cornwell, podobnie, jak w I i II tomie, tak i w Excaliburze, opisuje wszystko bardzo, bardzo dokładnie. Znamy wszystkie cechy charakterystyczne uzbrojenia, ubioru, jedzenia, znamy także myśli i odczucia bohaterów. Pozwala nam się to poczuć, jakbyśmy byli w samym centrum akcji. I niejedna z pań czytających o zdradzie Ginewry będzie miała ochotę przytulić i pocieszyć Artura:).
Zakończenie powieści jest idealnym wprost zwieńczeniem całego cyklu. Co więcej, to najbardziej przesycony magią fragment trylogii.
Lekturę Excalibura skończyłam z wielkim żalem, że to już koniec całej trylogii.
Gorąco polecam całą trylogię arturiańską pióra Bernarda Cornwella i dziękuje p. Karolinie z Wydawnictwa Erica, za możliwość zapoznania się z tą niesamowita pozycją.
O, widzę, że Cię wzięło na historycznie! Ja kiedyś strasznie fascynowałam się tematyką arturiańską, ale mi już przeszło.
OdpowiedzUsuńTu nawet nie chodzi o fascynację tematyką, czy jej brak- a o świetnie napisane książki.
UsuńA tu masz rację - po tym można poznać wybitnego pisarza, że potrafi zafascynować nawet sceptycznego nie-fana. A ja nawet nie jestem sceptyczna, tylko ex-fanką. :-)
UsuńW planach mam jeszcze serię Cornwella o Wikingach, ale jeszcze trochę poczeka na swoją kolej. Musze odrobinę odpocząć od powieści historycznych. Co za dużo to nie zdrowo. Teraz będę czytać biografię, a póżniej jakiś kryminał. Musi być trochę różnorodności.
Usuń