sobota, 19 stycznia 2013

Niewiadomski zabić prezydenta - Patryk Pleskot

Wydawnictwo Demart, Okładka twarda, 432 s., Moja ocena 5/6
Od razu zaznaczam, że nie będę oceniać wartości merytorycznej książki. Chociaż interesuję się historią (i to bardzo), to moje zainteresowania skupiają się głównie wobec okresu antycznego, ew. średniowiecza. Okres dwudziestolecia międzywojennego jest mi podobnie znany, jak większości z was. Czyli, coś tam słyszałam na lekcjach historii, kolejne informacje usłyszałam w tv, przeczytałam i ot cała wiedza. 

Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę Patryka Pleskota.
Założyłam, że skoro recenzentem pozycji jest pracownik naukowy IPN, to musi mieć ona sporą wartość merytoryczną.
Ale po kolei... Może zacznę od tego, kim był Eligiusz Niewiadomski, bo zapewne nie wszyscy kojarzą. Był barwnym człowiekiem, o wielu zainteresowaniach, ale najbardziej znany był i jest, jako zabójca prezydenta Gabriela Narutowicza. I o nim (ale nie tylko) jest ta książka.

Eligiusz Niewiadomski

Autorem publikacji jest Patryk Pleskot, jeden z najzdolniejszych historyków, 32-latek z bardzo bogatym dorobkiem naukowym.
Bohaterów w książce mamy dwóch i to równorzędnych, dwie ofiary, tak bym ich określiła.
Autor próbuje udzielić odpowiedzi na wiele pytań. Dla mnie najciekawszymi były: czy człowiek rodzi się zabójcą? Co skłoniło spokojnego wykładowcę, malarza do pociągnięcia za spust? I kto naprawdę był ofiarą – Niewiadomski czy Narutowicz?
Przyznam, że najistotniejszym dla mnie było szczególnie to ostatnie pytanie. W pierwszym momencie każdy myśli schematami – Narutowicz ofiara, Niewiadomski morderca. Ale czy tak było naprawdę? Czy Niewiadomski nie był także ofiarą historii, zbytnich oczekiwań swoich i rodaków i w ogóle okoliczności?
W trakcie lektury okazuje się, że Niewiadomski to postać o wiele bardziej złożona niż by nam się wydawało. Był po trochu artystą, wykładowcą, malarzem, radykalnym działaczem politycznym i mordercą.
Książka (mimo, iż na okładce widnieje napis – biografia) jest przede wszystkim próbą znalezienia sensownej odpowiedzi na pytanie – dlaczego? Dlaczego Niewiadomski zamordował Narutowicza? Dlaczego właśnie on to zrobił? Czy można było tego uniknąć?
Poznajemy również plany i pobudki, które kierowały Niewiadomskim.
Rozpoczynając lekturę obawiałam się, czy autor nie próbuje stworzyć swoistej apoteozy mordercy, albo chociażby nie będzie próbował wybielić go. Sami przyznacie, że biografii morderców nie ma wiele. Moje obawy były jednak bezpodstawne. Książka jest napisana bezstronnie (na tyle na ile jest to możliwe), nie jest ani oskarżeniem, ani rozgrzeszeniem.
Co istotne Pleskotowi udało się zebrać sporą liczbę materiałów i w umiejętny sposób przekazać je w postaci naprawdę ciekawej opowieści, w której nie brak bardzo interesujących wątków. Jednym bardziej ciekawszych tematów jest powstawanie pseudo kultu Niewiadomskiego. Zadziwiające zjawisko.
Całość podzielona jest na 3 części. Mamy kolejno: pierwszy rozdział Zbrodnia, drugi – Dlaczego? i ostatni – Kara. Tytuły rozdziałów mówią same za siebie. 

W I części autor przedstawia wydarzenia i sytuację polityczną, jakie miały miejsce w odradzającej się ojczyźnie na krótko przed zamachem, czyli taki wstęp do późniejszych wydarzeń.
W II części ukazane jest życie i twórczość, sukcesy i porażki Niewiadomskiego. 
W części III śledzimy wydarzenia, które miały miejsce bezpośrednio po zamachu na Narutowicza. Jesteśmy m.in. świadkami uwięzienia zabójcy, śledztwa, procesu i kary.
Dodatkowo autor zastosował bardzo ciekawy zabieg – dwa typy narracji, które w tym przypadku doskonale się sprawdziły. Część I i III książki mają formę zwykłej opowieści, beletrystyki i przedstawiają najważniejsze zagadnienia i wydarzenia z życia oraz śmierci Niewiadomskiego. Te dwie części czyta się niczym doskonałą powieść sensacyjno-obyczajową. Jak podaje autor, w obu tych rozdziałach opierał się na źródłach z opisywanego okresu, przede wszystkim stenogramach procesu Niewiadomskiego, artykułach prasowych, wspomnieniach i materiałach filmowych, pamiętnikach osób, które odgrywały czołową rolę  w tych wydarzeniach. Część II ma formę pracy popularnonaukowej z elementami narracyjnymi.
Całą książkę czyta się bardzo szybko i ku mojemu zdziwieniu jest to pozycja wyjątkowo wciągająca, lepsza od niejednego osławionego hitu literackiego. Duża w tym zasługa autora, który z niezbyt lubianej pracy naukowej stworzył doskonałą, acz bardzo merytoryczną pozycję, której wartościowym uzupełnieniem jest bogata bibliografia.

Książka nie nudzi faktami historycznymi, napisana jest w sposób bardzo przystępny, ale nie pozbawiona jest wartości merytorycznej. Autorowi dzięki zręcznemu pióru i ciekawym zabiegom, udało się stworzyć bardzo ciekawą pozycję, którą gorąco polecam każdemu zainteresowanemu naszą historią, nawet całkowitemu laikowi.

piątek, 18 stycznia 2013

4 nowe książkowe zdobycze...

...tym razem historyczne pozycje od Instytutu Wydawniczego Erica, przed chwilą kurier przyniósł. Postanowiłam prezentować nowe książki na bieżąco (w miarę...). Powód prozaiczny - gdy chcę po jakimś okresie czasu zrobić stosik i sfotografować go, okazuje się, że kilka książek pożyczyła przyjaciółka, kilka maż gdzieś odłożył, tak żeby nie zapomnieć, że ma przeczytać, ze 2-3 pożyczyła mama...to tyle:)
Aha zdjęcia są jakie są (wielka mądrość:)) ponieważ robię je komórką, nie mam w pracy aparatu fotograficznego. 
Aha, nie pytajcie ani gdzie poustawiam książki, ani kiedy je przeczytam:). Ważne, że są. Też tak macie:)?
Wracam do tłumaczenia.



Wspomnienia najstarszego z braci Starzyńskich - Romana, Cztery lata wojny w służbie Komendanta. Przeżycia wojenne 1914-1918, to książka wspaniała. Opowiada o młodym człowieku, idealiście oddanym idei niepodległościowej idącemu na wojnę wbrew swojemu słabemu zdrowiu. Poznajemy go od lat jego wczesnej młodości w zaborze rosyjskim, śledzimy jego losy w Krakowie, a potem na froncie. Obserwujemy jak dojrzewa intelektualnie i politycznie. Widzimy jaki wpływ wywiera na niego postać Komendanta - Józefa Piłsudskiego. Cztery lata wojny w służbie Komendanta jest nie tylko świetnie napisana (autor był polonistą z żyłką dziennikarską), ale też skrzy się nazwiskami, które wpływały na polską politykę i społeczeństwo przez następne kilkadziesiąt lat, np. jednym z jego nauczycieli był młody student - Marian Falski (późniejszy twórca najsłynniejszego polskiego elementarza), o Szefie Sztabu Generalnego (Stachiewicz) czy Komendancie Policji Państwowej (Zamorski) nie wspominając. 


Tę pozycję, jak znam życie porwie od razu mój mąż, miłośnik militariów wszelakich:) Sporo słyszałam o tej książce, doskonała podobno klasyka. 

Achtung Panzer! to najważniejsza praca teoretyczna poświęcona broni pancernej. Jest to książka napisana na rozkaz przez Heinza Guderiana wschodzącą gwiazdę niemieckiej armii, jaką niewątpliwie był on w drugiej połowie lat 30. XX wieku. Guderianowi powierzono zadanie spisania rodzącej się wówczas teorii wojny pancernej. Wywiązał się z tej roli znakomicie, nie ograniczył się bowiem do prostego opisu, lecz zawarł w Achtung Panzer! własne przemyślenia. Wychodząc z analizy pierwszowojennych bitew, opisu współczesnej mu techniki i organizacji armii, Guderian stworzył własny syntetyczny obraz zasad użycia broni pancernej i jej organizacji. Jego poglądy na przyszłą wojnę wywarły ogromny wpływ na kształt Panzerwaffe, a sama książka stała się bestsellerem.

 "Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały" - tak po odniesionej wiktorii wiedeńskiej zaczął Jan III Sobieski list to żony.
"Porażka i przegrana [.] była to przeogromna, klęska taka, jaka od powstania państwa [osmańskiego] nigdy jeszcze się nie wydarzyła" - potwierdzał słowa Sobieskiego silahdar Mehmed aga w swojej kronice.
Jak duża w tym zwycięstwie była zasługa husarii? Na to między innymi pytanie odpowiada książka "Husaria pod Wiedniem". Oprócz tego znajdzie tu Czytelnik kompleksowy opis i liczne ilustracje tego rycerstwa, które 12 września 1683 roku uwolniło z oblężenia cesarską stolicę.


Kolejna pozycja autorstwa mojego ukochanego Cornwella:)
Tak srogiej zimy jak ta, która nawiedziła Hiszpanię w 1809 roku już dawno nie widziano. Francuzi wygrywają wojnę w Hiszpanii i siły brytyjskie wycofują się, ścigane przez zwycięskie armie Napoleona. Porucznik Richard Sharpe i niechętny mu oddział strzelców zostają odcięci od swojej armii i otoczeni przez wrogów. Ich jedyną deską ratunku zostaje nietypowy sojusznik, oficer hiszpańskiej kawalerii, Major Blasa Vivara. Sharpe nie zdaje sobie sprawy, że Hiszpan dąży do samobójczej misji na Santiago de Compostela, która ma poderwać cały naród do walki. A tego Francuzi obawiają się najbardziej. Dlatego rzucają do walki swych najlepszych ludzi. I nie są to jedyni wrogowie, z jakimi będzie musiał walczyć Sharpe. Jego determinacja będzie wystawiona na próbę, czy uda mu się porażkę przekuć w zwycięstwo?

Międzynarodowy Dzień Kubusia Puchatka:)

Świętujemy urodziny Kubusia Puchatka!
Dzisiaj - 18 stycznia obchodzimy dzień Kubusia Puchatka na pamiątkę urodzin jego twórcy - Alana Alexandra Milne'a. 
  
Dziwny jest niedźwiedzi ród,
Że tak bardzo lubi miód.
Bzyk – bzyk – bzyk, ram – pam – pam,
Co to znaczy? Nie wiem sam.

Bohater powieści Milne'a, amator miodku mieszkający w Stumilowym Lesie, jest kultową postacią dla przedstawicieli kilku pokoleń, i to zarówno tych najmłodszych, jak i starszych. Najsłynniejszy miś świata obchodził w ubiegłym roku 86. urodziny, bowiem pierwsza książka o jego przygodach ukazała się w 1926 r. Nosiła tytuł Kubuś Puchatek, po niej była Chatka Puchatka, i tak rozpoczęła się wielka kariera pisarza oraz ...słynnego misia. Autor pisał książki z myślą o swoim kilkuletnim synku, któremu podarował na urodziny pluszowego misia - Kubusia Puchatka. Syn pisarza Christopher Robin - Krzyś został też jednym z bohaterów książek. Podobnie jak wiele innych postaci z książek Milne'a, Kubuś Puchatek został nazwany imieniem jednej z zabawek Christophera. 

Niedżwiedzica Winnie
Oryginalne imię Kubusia Puchatka to Winnie-the-Pooh, pochodzi ono od imienia niedźwiedzicy Winnipeg będącej żywą maskotką kanadyjskiego wojska z Korpusu Weterynaryjnego Kanady. Została kupiona za 27 dolarów przez porucznika Iana Gary'ego w miasteczku White River w Ontario, gdzie dziś znajduje się pomnik misia. W październiku niedźwiedzica 1914 r. została przewieziona do Wielkiej Brytanii. Postanowiono pozostawić ją w londyńskim ogrodzie zoologicznym. 
W 1924 r. Alan Milne pierwszy raz przyszedł do zoo z czteroletnim synem Christopherem, który bardzo polubił Winnie. Trzy lata wcześniej Milne kupił w domu handlowym Harrods i dał synowi na jego pierwsze urodziny pluszaka firmy Alfa Farnell.


Krzyś z zabawką.

Oryginalny rysunek E. Sheparda z 1926r.
W Polsce książki o Misiu i jego przyjaciołach, jak Prosiaczek, Królik, Kłapouchy, Kangurzyca, Maleństwo i Krzyś, są znane dzięki tłumaczeniu Ireny Tuwim. A postać bohatera o niezbyt smukłym brzuszku, który z ciekawością patrzy na świat, nie zapominając o "małym conieco", narysowana przez angielskiego malarza Ernesta Sheparda, jest rozpoznawana na wszystkich kontynentach.   

Przygody Kubusia Puchatka doczekały się wielu ekranizacji i adaptacji teatralnych na całym świecie. Od wielu lat cieszą się one niesłabnącym powodzeniem.

W dziale książek dla dzieci w nowojorskiej bibliotece publicznej, stoją na półkach zniszczone zabawki Krzysia, te same, które były natchnieniem i wzorem ilustratora książki, Ernesta Sheparda.

W 1997 roku mianowano Kubusia Ambasadorem Przyjaźni przy ONZ.
Warszawa potraktowała bohatera książki w sposób szczególny, nazywając jego imieniem jedną z ulic w centrum miasta. Płaskorzeźba przedstawiająca sławnego misia, prowadzącego za rączkę Prosiaczka, zdobi jeden z domów przy tej ulicy.

Alan Alexander Milne, autor Puchatka: ur. się 131 lat temu, 18 stycznia 1882 r. Ukończył prywatną szkołę dla chłopców w Londynie, której dyrektorem był jego ojciec John Vine Milne. Studiował matematykę na uniwersytecie w Cambridge, gdzie jednym z wykładowców był pisarz Herbert George Wells. To on sprawił, że młody Milne odkrył swoje powołanie i po ukończeniu uczelni jako jeden z najlepszych studentów, poświęcił się jednak, pisarstwu. W 1913r. Milne poślubił Dorothy de Selincourt. Mimo, że uważał się za pacyfistę, po wybuchu pierwszej wojny światowej wstąpił do wojska. Po powrocie z frontu czas spędzony na wojnie określił jako "koszmar". W 1920r. urodził się mu syn Christopher Robin. Alan Milne od 1906r. regularnie pisał do czasopisma Punch, między innymi opublikował parodię przygód Sherlocka Holmesa The Rape of the Sherlock. W 1920 r. została wystawiona jego najsłynniejsza sztuka Mr Pim Passes By oraz wiele innych. 

Zdjęcia z wikipedii.

czwartek, 17 stycznia 2013

2 nowe książkowe zdobycze:)

Powoli kończę pracę i akurat listonosz przyniósł 2 nowe książki, które bardzo chciałam przeczytać:
Czy w dzisiejszych czasach można przeżyć wielką miłość? Można. Czy po stracie kochanej osoby można się odbudować? Można. O tym jest książka Agnieszki Kowalskiej, żony Macieja Kozłowskiego, niezwykle lubianego aktora. Dorota Wellman tak o niej pisze: Ta książka to najpiękniejszy list miłosny, jaki czytałam. Chciałabym, żeby ktoś mnie tak kochał.






Lęki, obsesje, ale jednocześnie wizerunek człowieka łagodnego, serdecznego i potrafiącego żarliwie kochać. Wspaniałość życia to oparta na autentycznych faktach powieść o ostatniej miłości Franza Kafki i znacznie od niego młodszej Dory Diamant. On przechodzi przemianę duchową, ona stara się dać śmiertelnie choremu pisarzowi chwile szczęścia i trochę uśmiechu. 






Tutaj link do strony wydawnictwa. 

Smolar piłkarz z charakterem - Jacek Perzyński

Instytut Wydawniczy Erica, Okładka miękka, 496 s., Moja ocena 5/6
Zaznaczam, to bardzo zaległa recenzja mojego męża. Książkę czytał tuż po Euro, czyli...kilka miesięcy temu i nie mogłam doprosić się recenzji. W końcu napisał, ufff.

Włodzimierza Smolarka ze słyszenia zna chyba każdy. Był żywą legendą polskiego futbolu. Jego wirtuozerskie tańce z piłką podziwiał cały świat. Piłka nożna była jego marzeniem i całym jego życiem, a gra z orzełkiem na piersi była spełnieniem jego dziecięcych marzeń. Futbol miał we krwi, w genach. 
Niewysoki, niezwykle skromny, bardzo utalentowany. Smolarek jest uważany za jednego z najlepszych w historii zawodników Widzewa Łódź, jak również całej polskiej piłki nożnej. Ceniony przez wszystkie pokolenia kibiców za światową klasę, ale również za niezwykłą zadziorność, waleczność, bojowość i ambicję. 
Ten wielki talent w niezwykłą jak na tamte czasy zadziornością, nieustępliwością zapewniły mu nieśmiertelność. W Widzewie już żaden piłkarz nie zagra z 11 na koszulce. Dwukrotne zdobył dla nich mistrzostwo Polski (1981 i 1982 r.), a raz Puchar Polski (1985 r.). W 1983 r. awansowali do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych eliminując w ćwierćfinale jedną z najsilniejszych wówczas drużyn świata - Liverpool FC.
Polacy pokochali go w 1981 r., kiedy zdobył dwie bardzo ważne bramki w meczu z NRD w Lipsku (3:2). To dzięki tej wygranej zapewnił nam udział w finałach MŚ 1982, gdzie przeszedł do historii w meczu z ZSRR. Ośmieszając zawodników Związku Radzieckiego słynnym tańcem w narożniku sprawił że - jak wspomina Janusz Kupcewicz Ruskie w ogóle nie wiedzieli wtedy, co się dzieje. To dawało nadzieję, że damy radę!
W reprezentacji Polski Włodzimierz Smolarek  rozegrał 60 meczów. Strzelił 13 bramek, dziewięciokrotnie wystąpił jako jej kapitan. 
Smolarek to również dwukrotny uczestnik finałów mistrzostw świata. W 1982r. w Hiszpanii za zdobycie III miejsca zdobył srebrny medal, 4 lata później w Meksyku był zdobywcą jedynej bramki dla Polski.
Takiego piłkarza poznajemy dzięki biografii Jacka Perzyńskiego. Ale poznajemy nie tylko piłkarza, ale także, a może przede wszystkim człowieka. 
Biografia napisana jest w pierwszej osobie i czytając ją mamy wrażenie, że słynny piłkarz opowiada sam o sobie, bardzo ciekawy zabieg. Wyraźnie widać, że piłkarz i autor książki ściśle przy jej powstaniu współpracowali.
Włodzimierz Smolarek opowiada o pierwszych fascynacjach sportem, o początkach gry w futbol i drodze na szczyty. Nie znajdziemy natomiast w książce wspomnień z domu rodzinnego. Piłkarz skupia się tylko i wyłącznie na piłce nożnej i wszystkim, co z tym sportem związane. 
W książce znajdziemy wiele niezwykłych wspomnień z lat 70-80-tych i późniejszych.
Bardzo ciekawie ukazana jest próba grania porządnej (na światowym poziomie) piłki nożnej w naszej siermiężnej i trudnej skądinąd sytuacji politycznej.
Bardzo wartościowym dodatkiem są liczne zdjęcia ukazujące piłkarza w najważniejszych dla niego momentach.



Dzięki barwnym opowieściom poznamy kulisy gry w polskich klubach (Widzewie Łódź i Legi Warszawa), a także rozgrywki na światowych boiskach.  
W trakcie lektury książki słynny piłkarz jawi nam się, jako osoba odrobinę zadziorna, potrafiąca walczyć o swoje, ale przy tym  ciepła, przyjazna nawet tym, z którymi zdarzyło mu się popaść w konflikt.  
Gorąco zachęcam do lektury. Jacek Perzyński dał nam niepowtarzalną możliwość poznania doskonałego sportowca i niezwykle wartościowego człowieka, którego niestety nie ma już między nami, ale na zawsze zostanie w naszej pamięci. 

Stosik lektur na najbliższe dni...

Wracam jednak do szykowania stosiku lektur na najbliższe dni. Ostatnio przybyło mi tyle nowych książek, że mam wrażenie lekkiego zagubienia w tym co do czytania, a co już przeczytane - po otrzymaniu książki od razu ustawiam na regałach, inaczej dawno by mnie przysypały.
Przy okazji pokazuje wam kilka ostatnich nabytków:


 Pogodna, pełna witalności i często wesoła książka o życiu, które ciągle jeszcze warte jest tego, by żyć, i które być może niewiele się różni od tego, jakie wszyscy na co dzień prowadzimy. Podobno ten, kto umie czekać, może zostać królem. Do głębi poruszająca historia o człowieku, którego żywotność i mądrość nie zniknęły wraz ze starością i chorobą Alzheimera. Syn, dzięki opiece nad ojcem, na nowo odkrywa to, co w życiu ważne. Wspomina własne dzieciństwo i młodość spędzone w rodzinnym domu na wzgórzu. Ponownie zawiera przyjaźń z ojcem, towarzysząc mu w chorobie i próbując zrozumieć jego często oryginalne wypowiedzi. Odkrywa przy tym, że ojciec nadal wszystko ma: wdzięk, pewność siebie i poczucie humoru oraz że człowiek zawsze pozostanie człowiekiem - ze swoją przeszłością, indywidualnością i godnością.


Subtelne, mądre i pięknie napisane opowiadania o wieku dojrzałym
Bohaterowie opowiadań Juliana Barnesa starzeją się - niektórzy z
goryczą, inni z rezygnacją, jeszcze inni stawiają gniewny opór. Realia
ich życia są różne, od dziewiętnastowiecznej Szwecji i Rosji do
współczesnego"fryzjera" na londyńskim przedmieściu, gdzie bohater
podczas kolejnych wizyt rozmyśla nad swoim życiem. Postacie Barnesa
wiedzą, że ich czas dobiega końca, i tym silniejsze stają się ich
namiętności i tęsknoty…





Opowieść o kobiecie, która w imię miłości ma odwagę przeciwstawić się szaleńcowi terroryzującemu jej najbliższych. Życie Reeny Hale naznaczył pożar rodzinnej pizzerii, który widziała jako jedenastolatka. Już wtedy postanowiła, że zostanie oficerem śledczym do spraw podpaleń. Ciężko pracuje, aby spełnić swoje marzenie. Ale pożary towarzyszą jej nie tylko w sferze zawodowej. Osoby bliskie Reenie nagle znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a zagrożenie ma zawsze związek z ogniem. Jest jeszcze ktoś, kogo fascynuje śmiercionośny żywioł...





Londyn lat 50. Alexandra Sinclair w samym sercu londyńskiej bohemy buduje swe nowe życie u boku ukochanego mężczyzny. Sprawy się jednak mocno komplikują...
Londyn współcześnie. Elina po traumatycznym porodzie usiłuje odnaleźć się w roli matki. Nie ułatwia jej tego partner, który boryka się z niejasnymi wspomnieniami z własnego dzieciństwa, zupełnie nieprzystającymi do wersji przedstawianej przez rodziców.
Losy tych dwóch kobiet, żyjących w różnych czasach, okazują się w przedziwny, intrygujący sposób splecione.




Największa akcja humanitarna przeprowadzona na terytorium Trzeciej Rzeszy
Na początku 1945 roku było już jasne, że upadek hitlerowskich Niemiec to kwestia kilku miesięcy. Rząd neutralnej Szwecji zorganizował niezwykłą akcję humanitarną ratowania więźniów obozów koncentracyjnych. Szwedzki Czerwony Krzyż i rząd Danii podjęły rozmowy z Himmlerem, w których głównym negocjatorem był hrabia Folke Bernadotte. Misja trwała dwa miesiące, ocalono życie 17 tysięcy ludzi, którzy konwojami pomalowanych na biało autobusów, oznaczonych symbolem czerwonego krzyża, zostali przewiezieni na terytorium Szwecji.
Akcja przeszła do historii pod nazwą Białe Autobusy. Książka stanowi pierwszą tak pełną relację z przebiegu tej wyjątkowej operacji, ujawnia kulisy tajnych negocjacji, a także zeznania naocznych świadków i uczestników wydarzeń.


 W świecie terroru nie ma miejsca na przyjaźń. A może jednak?
W zniszczonej przez kataklizmy Ameryce rządzą terror i przemoc. Dwójka młodych bohaterów Mahlia i Mouse ucieka z targanych wojnami Zatopionych Miast do dżungli. Gdy już wydaje się, że w końcu są bezpieczni, odnajdują rannego Toola - genetycznie modyfikowaną istotę, człowieka ze zwierzęcymi genami, którego ściga oddział żądnych zemsty żołnierzy. Mouse trafia do niewoli.
Mahlia musi podjąć decyzję - ratować przyjaciela, ryzykując życie, czy może kontynuować ucieczkę do miejsca, z którym wolność będzie możliwa? "Zatopione miasta" to zachwycająca powieść o wojnie, przyjaźni, lojalności i o wyborach, jakie ludzkość musi podjąć, aby uniknąć katastrofy.


Panna Konstancja Skowrońska, uboga krewna, sierota wychowana przez wujostwo, swą pracą odwdzięcza się jak może za doznane łaski i dobroć. Z natury łagodna, wykonuje obowiązki w sposób tak niezauważony, jakby praca robiła się sama. Zaprzyjaźniona szczerze z kuzynem, Kaziem, cieszy się jego osiągnięciami, jednak nigdy nie posuwa się w zażyłości zbyt daleko. Jej uczucia rozbudzi dopiero Sewer Stamierowski, pasierb właściciela sąsiedniego majątku, chłopak o gwałtownej naturze, niemogący się pogodzić z całkowitą zależnością od znienawidzonego ojczyma. Młodzi chcą się pobrać, jednak Sewer nie chce skazywać przyszłej żony na nędzę, żąda więc swojej części majątku. Po wściekłej awanturze ojczym wtrąca go do lochu...
Czy Kostusia zdoła odzyskać swego ukochanego?


Czasem trzeba wrócić do najmroczniejszych kart historii, aby zwyciężyła sprawiedliwość...
Kiedy do opactwa gilbertynów zgłasza się starszy mężczyzna, były hitlerowski zbrodniarz wojenny, prosząc o schronienie w klasztorze, ojciec Anselm rozpoczyna swoje śledztwo. Próbuje dociec prawdy o wydarzeniach, które rozegrały się w czasach drugiej wojny światowej w Paryżu. Prawdy, która okazuje się szokująca…
Szósta lamentacja to trzymająca w napięciu intryga kryminalna odsłaniająca zaskakujące tajemnice przeszłości, w które wplątany jest także Kościół.

środa, 16 stycznia 2013

Drewniak - Dorota Combrzyńska-Nogala

Wydawnictwo MG, Okładka miękka, 272 s., Moja ocena 5/6
To moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Kilka miesięcy temu recenzowałam doskonała powieść Wytwórnię wód gazowanych (recenzja tutaj ). Już wtedy podkreślałam, jak spodobał mi się styl pisarski p. Doroty.
Po Drewniak sięgnęłam więc przekonana, że będzie to świetna lektura. Zaczęłam wczoraj czytać i...wielkie rozczarowanie na samym początku. Nie, żeby początek był zły, nic z tych rzeczy, ale taki jakiś...banalny, w sumie nijaki można by rzec. I już mnie korciło, żeby książkę odłożyć, ale coś mnie tknęło, żeby tego nie robić. Może to było wewnętrzne przekonanie, że w książce musi być coś więcej. A może to mój czytelniczy anioł stróż pilnował, żebym doskonałej książki nie odłożyła;).
A tak serio, dobrze, że dałam autorce szansę i brnęłam dalej. Warto było.
Historia z pozoru banalna. Ot młoda dziewczyna, trochę zakręcona, a trochę mocno stąpająca po ziemi, dziedziczy po krewnym domek, ów drewniak. Jest to dom znajdujący się na obrzeżach Łodzi. Drewniak posiada (a jednocześnie nie posiada) bardzo ciekawych i niezwykłych lokatorów oraz gości. W pobliskich domach także zamieszkują o tyleż barwne, co i niezwykłe osoby o niebanalnym charakterze, porządnie nadszarpniętym życiorysie.
I Łucja dziedziczy od nieznanego jej krewnego dom razem z całym dobrodziejstwem inwentarza. Idąc na pogrzeb stryja, nie zdaje sobie nawet sprawy, że spadek ów to najbardziej przełomowy i jednocześnie najlepszy moment w jej dotychczasowym życiu. 
Dziewczyna wywraca swoje życie do góry nogami, zrywa z dotychczasowym chłopakiem (bo on chce się żenić, a ona nie...) i wprowadza się do mieszkania po wuju. 
Bardzo szybko, zupełnie niespodziewanie zaprzyjaźnia z lokatorem drewniaka (co to przyjechał z Argentyny mamą się opiekować, mamie się zmarło, a on nie wyjeżdża...) i znajomymi stryjaszka.
Na ile ta nowa sytuacja zmieni życie Łucji? Tego nie zdradzę, zachęcam za to do sięgnięcia po książkę. Jeżeli szukacie niebanalnej lektury z pewnym przesłaniem, morałem i opowieściami o smaczkach Łodzi, ta książka jest na pewno odpowiednia dla was.
Największym atutem książki dla mnie były specyficzne klimaty, specyficzni ludzie i ich swoista filozofia, niby banalna, momentami śmieszna, ale jakże trafna i życiowa. Poznacie ludzi wiodących życie z dala od strzeżonych osiedli z  monitoringiem, ludzi może na pierwszy rzut oka niezasługujących na większą uwagę, ale w rzeczywistości niezwykle wartościowych.
Plusem jest także akcja, a w zasadzie tempo - raz niezwykle szybkie, innym razem dużo wolniejsze, ale nigdy nie pozwalające się nudzić.
Wspomniałam, że w książce jest sporo smaczków Łodzi, która istnieje już tylko na rogatkach, często ukryta przed oczyma obcych. Jednak nie jest to opowieść tylko o takim mieście.  Razem z Łucją będziecie mieli okazję poznać kilka zabytków miasta, pochodzić po nowoczesnych galeriach handlowych, zjeść obiad w dobrej knajpce, odwiedzicie wspaniały teatr dla dzieci, do którego mam ogromny sentyment, ponieważ zabierała mnie tam mama huhuhu i jeszcze trochę lat temu, a obok zobaczycie pierwszą polską lecznicę weterynaryjną, którą w jednym ze swoich wierszy upamiętnił słynny poeta Julian Tuwim...
Poznacie miasto, które ma bardzo wiele do zaoferowania, pokazania, ale niestety jest obecnie niedoceniane, zapomniane i niedoinwestowane (finansowo i uczuciowo), zupełnie, jak bohaterowie Drewniaka.  
Ale autorka pokazuje nie tylko miasto, pokazuje nam życie zwyczajnych ludzi, ludzi na których często przechodząc obok nie zwracamy uwagi, pokazuje ich problemy i radości, w których wielu z nas może zobaczyć lustrzane odbicie swoich.
Gorąco zachęcam do lektury.

Jak tam wyzwania? I takie tam różne...

Ja wczoraj ukończyłam wyzwanie na styczeń/luty Czytamy kryminały szczegóły wyzwania.
A wam jak idzie? Co prawda czas macie do końca lutego, ale tak chciałam przypomnieć, delikatnie...
W połowie lutego zamieszczę ankietę, będziecie mogli zdecydować, jakiej narodowości:) kryminał chcecie w marcu i kwietniu czytać. Zawsze będą 2 rodzaje kryminałów do przeczytania, o jednym rodzaju ja będę decydować (hehe, dam wam popalić:)), a o drugim wy w ankiecie właśnie. 
Zbieram propzycje do ankiety. Wpisujcie proszę w komentarzach tutaj pod tym postem, jakie kryminały was na marzec i kwiecień interesują, np. włoskie, angielskie, niemieckie, rosyjskie, amerykańskie znaczy się z USA, francuskie etc. 
Coraz więcej osób zapisuje się do wyzwania, co bardzo mnie cieszy.

Przypominam także o dwóch innych wyzwaniach, gdyby ktoś chciał się dopisać, dołączyć do nas...
Tytyły przeczytanych przez was książek staram sie dodawac na bieżąco, ale proszę sprawdzajcie co jakiś czas, czy czegoś nie przeoczyłam.
Wyzwanie - Czytamy książki historyczne. 


Wyzwanie - Czytamy literaturę skandynawską.
Później zamieszczę recenzję Drewniaka, bardzo fajna powieść z akcją rozgrywającą się w moim mieście, Łodzi. Zostało mi ok. 60 s. do przeczytania, ale do popołudnia powinnam się z tym uporać.

Miłego dnia:)







Póżniej drugie śniadanko, albo i pierwsze, zależy, jak na to spojrzeć - w domu zjadłam 1 suchą grzankę + wypiłam 2 kawy (1 espresso i 1 z mlekiem). 
A ponieważ jestem na diecie (staram się przynajmniej...) drugie śniadanko będzie dietetyczne:). 
Teraz kawka (kolejna dzisiaj:) i do pracy....

wtorek, 15 stycznia 2013

Kłamca - Tomasz Białkowski

Wydawnictwo Szara Godzina, Okładka miękka, 256 s., Moja ocena 5/6
Kłamca to kontynuacja Drzewa morwowego, książki którą recenzowałam tutaj.
Ponownie spotykamy dziennikarza Pawła Werensa. W Drzewie morwowym zarzucałam bohaterowi, że jest jakiś taki...nieogarnięty w sobie:). Z wielką radością donoszę, że w II części trylogii ogarnął się i to bardzo, mimo iż spadają na niego ogromne ciosy - urywa mu się kontakt z ojcem, z którym w końcu znalazł po latach wspólny język; stryj Mariusz wraz z żoną zostają zamordowani w wyjątkowo brutalny i z pozoru bezsensowny sposób, a życie zawodowe mimo sławy, jaką zdobył po rozwiązaniu sprawy opisanej w Drzewie morwowym także wisi na włosku.
Życie prywatne i uczuciowe dziennikarza...w zasadzie nie istnieje. A na dodatek spadają na niego kolejne ciosy, pojawiają się trupy, które zdają się być ściśle powiązane ze śmiercią Mariusza Werensa - w wyjątkowo okrutny, a jednocześnie wyrafinowany sposób giną: znany warszawski adwokat oraz kustosz muzeum Czartoryskich w Krakowie.
Paweł rozpoczyna śledztwo nie mając jednak pojęcia, jak daleko go ono zaprowadzi i jak bardzo niebezpieczne będą to poszukiwania. Towarzyszą mu o tyleż piękna, co mądra pani doktor Lena oraz wyjątkowo bystry i nieznoszący służb specjalnych policjant podkomisarz Adam Dera. 
Cała trójka toczy kolejną rozgrywkę z mającymi niezłego świra Kainitam.  
Jaki związek współczesne morderstwa mają z 1945r., gdy pewnego dnia w opuszczonym pałacu, żołnierze znależli małego, zapłakanego chłopca? Gwarantuję, że rozwiązanie zagadki bardzo was zaskoczy.
Akcja powieści toczy się błyskawicznie. Trzeba przyznać autorowi, że w budowaniu napięcia i zaskakujących zwrotów akcji jest doskonały. Bardzo podobało mi się umieszczenie korzeni całej intrygi w przeszłości. Trochę trąci to Danem Brownem, ale tylko troszeczkę, a jak się to czyta...  
Owszem, można zarzucać autorowi, że Kłamca wszedł w pewne schematy, jest mało nowatorski (spotkałam się z taką opinią). Ale skoro te schematy sprawdziły się w przypadku I tomu trylogii, oraz od lat sprawdzają się także u innych autorów, to dlaczego z nich zrezygnować? 
Nic nie zmieni faktu, że jest to po prostu dobry, wciągający kryminał i to do tego nasz polski.,
Plusem (o którym wspominałam przy okazji recenzji Drzewa morwowego) jest talent autora do bardzo umiejętnego budowania atmosfery narastającego zła oraz wplatania w akcję motywów biblijnych.
Kłamcę czyta się doskonale, a im bliżej końca książki i finału, tym trudniej się oderwać od lektury. 
Książka jak już wspomniałam,  jest kontynuacją Drzewa morwowego, ale jest to także zupełnie samodzielna historia. Jeżeli nie czytaliście I części trylogii, bez obaw możecie zacząć lekturę Kłamcy, tym bardziej, iż w I rozdziale autor przybliża w skrótowy sposób fabułę I tomu.  
Bardzo podobało mi się zakończenie, a przy ostatniej scenie szeroko się uśmiechnęłam. Dlaczego? Tego już nie zdradzę. 
Trudno napisać coś więcej nie zdradzając zbyt dużo z fabuły obu części trylogii. Mogę was tylko zachęcić do lektury i liczyć, że III tom Król Tyru będzie  jeszcze lepszy niż Kłamca.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Korzenie europejskiej literatury...czyli o literaturze antycznej (1)...Homer...

Obiecałam i w końcu obietnicę spełniam. 
Zaplanowałam sobie, jako postanowienie noworoczne, że raz w miesiącu będę zamieszczać post o wybranym autorze antycznej literatury greckiej lub rzymskiej. Trudno mi jest podać konkretnych autorów i ich dzieła, zależeć to będzie od mojej weny.
Tylko w przypadku dzisiejszego postu oczywistym dla mnie było, że rzecz musi być o Homerze i początkach literatury greckiej.
Jedno będzie wszystkie te posty łączyć, będą bardzo długie i niestety zdaję sobie sprawę, że nie wszystkich będą interesować. Ale może znajdzie się jednak kilku czytelników...

Literatura grecka jest najstarszą literaturą europejską i jedną ze starszych na świecie. 
Początek dają jej dwie ogromne epopeje Homera, Iliada i Odyseja. W dużej mierze są one punktem wyjścia, swoistym początkiem dalszego dorobku literackiego Europy.
Obie epopeje są przede wszystkim niedościgłymi arcydziełami oraz utworami, które do dziś znajdują wiernych czytelników. Tematy, mity, postacie Iliady i Odysei weszły na stałe w świadomość kulturalną ludzi na całym świecie, są światowym dziedzictwem.
Oba eposy są najstarszymi większymi swoistymi pomnikami kultury greckiej. Poematy Homera są także początkiem opowieści Greków o własnej historii.
Starożytni przypisywali autorstwo Iliady i Odysei w 100% Homerowi, który był wędrownym śpiewakiem w typie tych, którzy w Odysei występują na dworze Odysa. 

Gdzie urodził się Homer, na 100% nie wiadomo, wiemy na pewno, że żył w VIII w. p.n.e. Ὅμηρος (tak w antycznej grece pisano imię Homera) według legendy (Grecy do dziś na każdy fakt historyczny lub nie mają mityczne wytłumaczenie) pierwotnie nazywał się Melesigenes i był synem boga rzeki Meles płynącej koło Smyrny i nimfy Kreteis. Świadczy to o randze Homera w świecie greckim, gdyż zawsze wybitnym ludziom przypisywano tam boskie lub półboskie pochodzenie.
Nie zachowały się żadne wiarygodne wiadomości o jego życiu. Jak pisał badacz John Myres, żadne zdanie dotyczące Homera nie jest bezsporne. Niemniej, antyczni Grecy nigdy nie wątpili w jego istnienie. Ale tak na marginesie nie wątpili oni w istnienie różnych niejednokrotnie bardzo dziwnych postaci...
Według legendy Homer był ślepcem. Tezę tę mogą wspierać dwa epizody umieszczone w homeryckich epopejach. W Odysei niewidomy bard Demodokos opiewa bohaterskie czyny, a autor, prawdopodobnie Homer, w Hymnie homeryckim pisze do Apollina Pozdrawiam was wszystkie. A o mnie pamiętajcie, gdy przyjdzie jakiś człowiek obcy, co świata doświadczył, i zapyta: Dziewczęta, który jest wam najmilszy z aojdów, co tu przychodzą? Wtedy wszystkie razem odpowiecie: Ślepiec, który mieszka na skalistym Chios – jego pieśni będą zawsze najpiękniejsze(...)
Martin P. Nilsson w pracy Homer and Mycenae podaje, że w wielu regionach w rytualny sposób bardów pozbawiano wzroku, co miało stymulować pamięć.
Ponieważ brak jest wiarygodnych danych o życiu Homera, niektórzy badacze wysuwali hipotezę, że Homer nigdy nie istniał. Już w III w. p.n.e. aleksandryjscy krytycy  uważali, że oba dzieła miały dwóch różnych autorów. W czasach nowożytnych niemiecki filolog F.A. Wolf w wydanej w r. 1795 książce Prolegomena ad Homerum ogłosił koncepcję zwaną teorią pluralistyczną, według której epopeje te są w istocie zlepkiem pieśni z różnych czasów połączonych w Atenach w VI w. p.n.e. Po około stu pięćdziesięciu latach dyskusji i sporów zwyciężyła teoria unitarystyczna, zgodnie z którą Homer istniał i był autorem obu poematów, a jego zasługą jest stworzenie wybitnych dzieł w oparciu o wielowiekową tradycję pieśni heroicznych istniejącą w starożytnej Grecji.
Jak powstawały poematy Homera?
Antycznie Helleni nie mieli wątpliwości, że przed Homerem, a więc przed narodzinami Iliady i Odysei, żyli i tworzyli także inni poeci. Epopeje Homera można więc uznać nie za początek, a za koniec pewnego (choć nie potrafimy nadal określić, jak długiego) okresu rozwoju poezji greckiej. Dlaczego jednak te starsze utworzy epickie (najprawdopodobniej pieśni) nie zachowały się do naszych czasów?
Jest tylko jedno wyjaśnienie - użycie pisma. Najazd Dorów, który był bezpośrednią przyczyną upadku kultury mykeńskiej, pozbawił Helladę także pisma, a konkretnie pisma linearnego B, o którym wspominałam tutaj.  
Nie ulega jednak wątpliwości, że Grecy w XI w. p.n.e. zetknęli się na Cyprze z Fenicjanami i od nich przejęli tzw. pismo protosemickie, które dostosowali do swoich potrzeb. Dodali m.in. znaki do zapisywania samogłosek. Na przełomie IX/VIII w. p.n.e. pismo to było już bardzo popularne w Grecji. 
Niektórzy naukowcy uważają, że Homer tworzył tylko ustnie, a jego dzieła spisano kilka wieków póżniej. Przeciwko tej teorii przemawiają użyte w obu eposach środki językowe, kompozycyjne i stylistyczne charakterystyczne dla VIII w. p.n.e. Obu dziełom Homera trzeba przyznać jedno, są doskonałe kompozycyjnie. Cecha ta (jak zgadzają się wszyscy badacze) byłaby niemożliwa do osiągnięcia w poezji ustnej.

Kilka słów o treści obu poematów, które niby wszyscy znają ze szkoły, a tak na prawdę zna je niewielu...
Iliada ( antyczna greka Ἰλιάς) obejmuje 15 537 wierszy. W III wieku p.n.e. filolodzy aleksandryjscy podzielili poemat na XXIV księgi – podział ten nie stanowi właściwego składnika kompozycyjnego.   
Dzieło przedstawia epizod z wojny trojańskiej związany ze sporem miedzy największym z bohaterów achajskich Achillesem, a wodzem wojsk achajskich pod Troją - Agamemmnonem. Dla tego ostatniego w tym sporze stawka jest władza nad wojskiem i wodzami, dla Achillesa - jego chwała. 
W rzeczywistości jest to utwór o wiele bardziej bogaty i złożony, żeby można go było uznać wyłącznie za epopeję o gniewie Achillesa. Jest to przede wszystkim zakrojony na wielka skalę poemat epicki o wojnie trojańskiej, pierwszy, jaki zachował się w tradycji poezji europejskiej. Homer nie przedstawił przebiegu wojny, ale wybrał zaledwie 50 dni z ostatniego jej roku, przy czym rzeczywista akcja obejmuje czas jeszcze krótszy. Poeta w niezwykle plastyczny sposób ukazuje atmosferę zmagań Greków z Trojanami. Homer przedstawia cztery wielkie bitwy, które bez wątpienia były najważniejszymi punktami wojny.
Sam tytuł eposu pochodzi od nazwy Troi - Ilion. Jako najstarszy i zarazem bardzo obszerny grecki dokument pisany Iliada jest jednym z najważniejszych źródeł dla historii w dziejach starożytnej Grecji, a także okresów wcześniejszych. Dodatkowym atutem dzieła są przedstawione przez Homera szczegółowe opisy życia Achajów i Trojańczyków stanowią materiał do rekonstrukcji życia w Grecji homerowej i przedhomerowej.
Dzięki opisom Homera widzimy, jak te dwa światy różnią się od siebie.
Homer ukazuje także bogów olimpijskich, którzy bez przerwy mieszają się w sprawy ludzkie.  
Ludzie natomiast maja nieustanne poczucie związku i to bardzo silnego z bogami, odnoszą do nich każdy czyn, każde słowo.  
W Iliadzie widać wyraźnie charakterystyczny homerycki styl. 

Jako wychodzą pszczoły z wydrążonej skały,
Gęstą jedna po drugiej następując rzeszą,
Tak że bez przerwy roje za rojami śpieszą
I kwiat wiosny ścisłymi okrywają grony,
Te się w te, owe w inne rozlatując strony:
Tak lud, na niezliczone podzielony roty
Na brzeg idzie, rzucając nawy i namioty. 

Styl poematów homeryckich tworzą także szczególnie rozbudowane porównania tzw. porównania homeryckie. Jest ich w Iliadzie ponad 200. Stanowią one bardzo rozbudowane obrazy, w których sam moment porównania zaznaczony jest krótko, natomiast jego drugi człon szczegółowo i barwnie rozwija zarysowaną ideę, niekiedy przybierając postać samodzielnego epizodu. Porównanie homeryckie niejednokrotnie przedstawia ono zachowania ludzi lub – rzadziej – czynności przedmiotów, w zestawieniu z zachowaniami zwierząt lub zjawiskami przyrodniczymi.
Pierwsze wersy Iliady w antycznej grece.

Μῆνιν ἄειδε, θεὰ, Πηληϊάδεω ἈχιλῆοςMénin aéjde, theá, Peléiadeo AchiléosGniew, bogini, opiewaj Achilla, syna Peleusa...Tak rozpoczyna się Iliada...


(...) zgubę niosący i klęski nieprzeliczone Achajom,
   co do Hadesu tak wiele dusz bohaterów potężnych
   strącił, a ciała ich wydał na pastwę sępom drapieżnym
5   oraz psom głodnym. Tak Dzeusa dokonywała się wola.
   Zwłaszcza od dnia, gdy w niezgodzie przeciwko sobie stanęli
   władca narodów Atryda i bogom równy Achilles.

Drugi poemat Homera, czyli Odyseja (antyczna greka Ὀδύσσεια), stanowi swoisty ciąg dalszy, ponieważ opowiada o późniejszych niż w Iliadzie losach jednego z najwybitniejszych bohaterów tamtego poematu, Odyseusza. Treścią tego eposu są dzieje powrotu Odyseusza spod Troi. 
Po zdobyciu Troi bohaterowie achajscy wracali do domów różnymi drogami. Powroty te określane przez Greków, jako nostoi (Νόστοι), były trudne i niebezpieczne. Najdłużej ze wszystkich wracał właśnie Odyseusz. Przez 10 lat tułał się on po morzach i wyspach, zanim dotarł do ojczystej Itaki. O ile w Iliadzie Odyseusz jest do pewnego stopnia postacią drugoplanową, o tyle w Odysei wszystkie wydarzenia koncentrują się wokół niego. 
Mężczyzna w przeciwieństwie do swoich towarzyszy, nie wierzy ani bogom, ani ludziom. Życie nauczyło go nikomu nie ufać, każdą sprawę rozważać długo w sercu. I to go kilkakrotnie w trakcie powrotu do domu uratowało.
Okazuje się, że mężczyzna potrafi być niezwykle mściwy i okrutny. Widać to wyraźnie, gdy po powrocie do domu mści się na zalotnikach żony, za jej bałamucenie, za trwonienie jego majątku. Tak okrutnych scen nie ma nawet w Iliadzie, gdzie Achilles dzień po dniu bestialsko pastwi się nad zwłokami Hektora. 
Ciekawym jest ukazywanie cech Odyseusza. Każda z jego przygód, z których składa się fabuła eposu, odsłania nową cechę bohatera, o którą niejednokrotnie byśmy go nie podejrzewali.  
Bardzo ciekawie ukazany jest także los Odyseusza, który wyraźnie układa się w dwa ciągi.
Postacią, której przemiany śledzimy jest także syn Odyseusza, Telemach. W momencie, gdy spotykamy go po raz pierwszy, jest słabowitym, nieszczęśliwym nastolatkiem, który z coraz mniejszą nadzieją czeka na ojca.  Pod wpływem rad bogini Ateny zmienia się, staje się dojrzałym, pewnym swojego mężczyzną, który przypomina matce, ze pod nieobecnosć ojca władza w domu należy do niego. 
Niesamowicie ciekawą postacią jest także Penelopa, piękna, mądra, nieufna wobec ludzi i bogów. Pod tym względem dobrali się z Odyseuszem. 
Co charakterystyczne, niemal wszystkie postacie Odysei, nawet te drugoplanowe, zostały bardzo ciekawie ukazane przez Homera, nakreślone ostrym (jakbyśmy to nazwali) piórem, i są one moim zdaniem dużo ciekawsze niż bohaterowie Iliady. 
Mamy tu bardzo dużo postaci kobiecych:):  demoniczną i okrutną Kirke, dobrą i łagodną nimfę Kalipso, subtelną Nauzykaę, dobrą Aretę no i Penelopę. Świat ludzki Odysei to w przeciwieństwie do Iliady, świat przede wszystkim kobiecy. 
Bogowie Odysei także różnią się od bogów Iliady, przewrotnych,  amoralnych, fałszywych.
Iliada rozbrzmiewa szczękiem oręża i nawoływaniami do walk, natomiast Odyseja pełna jest szumu morza, łopotu żagli, nawoływania kobiet i żeglarzy oraz tęsknoty.
Początek Odysei w antycznej grece.
Niezwykle ciekawy jest język obu poematów. Jest on sztucznym, poetyckim tworem złożonym z elementów słownictwa i frazeologii, które pochodziły z różnych okresów. Tak po prostu w momencie tworzenia eposów nie mówiono. 
Teksty poematów Homera zostały w ostatecznej formie zredagowane w Atenach w okresie panowania Pizystrata, czyli pod koniec VI w. p.n.e., ale język oby dziel nie jest attycki (Ateny znajdowały się w regionie Attyki i posługiwano się w tym mieście dialektem attyckim), przeważają w nim elementy dialektu jońskiego z dodatkiem eolskiego.

  W antycznej Grecji rola poematów Homera była podstawowa dla całej kultury, a ich znaczenie niepodważalne (choć, zwłaszcza w późniejszym okresie, poddawane były z różnych względów krytyce). Znajomość Homera była wśród Greków powszechna i stanowiła podstawę wykształcenia. Była też czynnikiem jednoczącym rozproszony świat grecki. Treść poematów Homera wpłynęła także znacząco na usystematyzowanie religii greckiej, zwłaszcza wierzeń dot. bogów olimpijskich

Jak bardzo antyczni Rzymianie cenili dzieła Homera, niech świadczy fakt, iż pierwszym tekstem łacińskim był przekład Odysei dokonany w III w. p.n.e. przez zlatynizowanego greka, Liwiusza Andronikusa. Był on nauczycielem, a zlatynizowana Odyseja miała być rzymskim podręcznikiem. Bardzo szybko znaleźli się jego naśladowcy i poematy były jeszcze wielokrotnie tłumaczone na łacinę. Istniały także łacińskie tłumaczenia Iliady, o niewielkiej wartości poetyckiej, lecz wykształceni Rzymianie czytali Homera w oryginale.
Odyseja bardzo wypłynęła na póżniejsze działa literackie. przykładem może być pierwsza część Eneidy Wergiliusza.

Zachęcam do sięgnięcia po oba poematy. Wiem, wydaja się trudne, ba niesamowicie nudne, ale to doskonała lekcja antycznej historii i niezwykle wartościowy początek literatury europejskiej.
Za miesiąc o innym autorze antycznym.

Bibliografia:  

L. Siemieński, Odyseja, Ossolineum, Wrocław, 1981
J. Łanowski, Wstęp, w: Homer, Iliada. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, BN II, Wrocław 1981
S. Stabryła, Historia literatury starożytnej Grecji i Rzymu, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2002. 

Przekład cytowanego fragmentu Iliady wg. Kazimiery Jeżewskiej.