sobota, 28 stycznia 2012

O modlitwie. Listy do Malkolma. - Clive Staples Lewis

Wydawnictwo Esprite 200 s.
Okładka miękka ze skrzydełkami,
Moja ocena 5/6
Gdybym miała w jednym zdaniu podsumować, zrecenzować książkę, napisałabym, że jest to książka niełatwa w odbiorze, ale fascynująca i nie dająca się zapomnieć. Jest to moje drugie zetkniecie z autorem, pierwsze to (jak chyba u większości osób) było przy okazji lektury Opowieści z Narnii.
Książka O modlitwie była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Gdy zaczęłam ją czytać pomyślałam w pierwszym momencie- jak ja dam radę przez nią przebrnąć, dosłownie. Ale moje obawy były zupełnie bezpodstawne.  
Książka została wydana w roku  1964, czyli już po śmierci autora. Jest to zbiór dwudziestu dwóch listów. Ich adresatem autor uczynił wymyślonego przyjaciela- Malkolma. Listy, które pisze autor są długie, ale  napisane przystępnym językiem. Czyta się je szybko, choć poruszają temat dosyć ważny temat - sens i formę modlitwy.  Zdaniem autora modlitwa, czyli dialog z Bogiem, nie może, nie powinien być klepaniem ciągle tych samych formułek, próśb. Modlitwa powinna być szczerą, płynącą prosto z serca rozmową z Bogiem. Czy potrafimy się na taką zdobyć? Listy są długie i każdy z nich stanowi odrębną całość, a zarazem wszystkie są ze sobą połączone, wiążą się jeden z drugim, przede wszystkim tematycznie. Często też miałam wrażenie, że jeden list przechodzi w kolejny, że każdy następny jest kontynuacją poprzedniego. Co ciekawe i jednocześnie fascynujące, autor pisał książkę w latach 60. XX w., ale większość poruszanych przez niego problemów nadal jest aktualna, jak chociażby wspomniane przeze mnie klepanie modlitw, czy sztampowe, często nudne nabożeństwa, czyli to co wiele osób zniechęca do praktykowania religii. Odebrałam to tak, jakby autor przewidział, że pewne sprawy będą cały czas ważne i nie ulegną zmianie. Listów do Malkolma nie da się wg. mnie zrecenzować, tak jak nie da się zrecenzować cudzych myśli, przeżyć. Pozycję tą trzeba po prostu przeczytać, przeanalizować i być może wyciągnąć z niej, jakieś wnioski.
Dla mnie C.S. Lewis to pisarz po prostu niesamowity, pisarz przez duże "P". Bez względu na rodzaj literatury, który tworzył, każda forma, każda książka jest fantastyczna i nie do zapomnienia. I takie też są Listy do Malkolma. Na pewno nie prędko je zapomnę. Jest to pozycja, która zmusza do myślenia, zastanowienia się i przystanięcia choćby na chwilę.
Clive Staples Lewis  ur. się 29 listopada 1898 r. w Belfaście w Irlandii. Pochodził z rodziny anglikańskiej, lecz później stał się ateistą. W Oksfordzie C.S. Lewis związał się z kręgiem Inklingów, do którego należeli też m.in. J. R. R. Tolkien, Charles Williams– nieformalną grupą, zajmującą się głównie dyskusjami o roli i kształcie literatury. Jej członkowie wspierali się wzajemnie w swoich literackich zamierzeniach, najbardziej głośny jest wzajemny wpływ Tolkiena i Lewisa. Pod wpływem tych dyskusji rozpoczął się też proces powrotu Lewisa do chrześcijaństwa i Kościoła Anglikańskiego. Nawrócenie Lewisa wywarło bardzo duży wpływ na jego twórczość, której znaczącą częścią jest literatura chrześcijańska. Po II wojnie światowej Lewis stał się powszechnie szanowanym autorytetem w Kościele anglikańskim i wśród innych chrześcijan.

2 komentarze:

  1. Kiedyś Lewis był dla mnie kultowym wręcz pisarzem... Teraz - chyba już trochę o nim zapomniałam, może zmieniły mi się zainteresowania, priotyrety. Fajnie sobie przypomnieć takich guru młodości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dopiero zaczynam przygodę z Lewisem, z czego sie cieszę, bo wszystko jeszcze przede mną:)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.