Wydawnictwo Filia, Moja ocena 4/6
Z
Remigiuszem Mrozem, a właściwie jego twórczością mam problem. Serię
Chyłka & Zordon uwielbiam, chociaż zdaję sobie sprawę z naciągania w
wielu miejscach, ale nie przeszkadza mi to kochać kolejnych tomów.
Behawiorysta podobał mi się tak na dobre 4,5/6.
Hashtag i Czarna Madonna to całkowite porażki.
Pozostałe książki nie wiem czy bardziej mnie nudzą czy śmieszą.
Po Listy zza grobu sięgnęłam z nadzieją, że może jeżeli nawet nie dołączy do serii z Chyłką, to chociaż uplasuje się koło Behawiorysty.
Rozpoczynając lekturę byłam niezmiernie ciekawa, co tym razem zaserwuje Remigiusz Mróz.
Początek książki to kalka z mojej ukochanej trylogii, a konkretnie tomu Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Stiega Larssona. Przyjęłam to za dobrą wróżbę i postanowiłam czytać dalej.
Na plus zasługuje fakt, iż autorowi niezwykle zręcznie udało się połączyć przeszłość z teraźniejszością i dodać do tego tajemnicę rodzinną i nie najgorszy wątek kryminalny.
Akcja rozgrywa się w małym, ciekawie nakreślonym miasteczku.
Dwadzieścia lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego
wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną
wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Jak się jednak szybko okaże, ten dzień jest tylko z pozoru przypadkowym. Został on starannie przez zmarłego wybrany.
W pewnym momencie Kaja w
listach zaczyna dostrzegać drugie dno.
Do miasteczka po dwudziestu dwóch latach wraca Seweryn
Zaorski. To patomorfolog i samotny ojciec dwójki dzieci. Kupuje on zrujnowany
dom rodzinny Kai i rozpoczyna remont. Pewnego dnia w zniszczonym garażu odnajduje
zamurowaną skrytkę z materiałami, które rzucają nowe światło na sprawę
sprzed dwóch dekad. Kaia i Seweryn rozpoczynają śledztwo. Gdyby tylko wiedzieli co stanie się ich udziałem, dokąd dochodzenie ich zaprowadzi....
Cała fabuła, zamysł autora są ciekawe. Fabuła, jak to na ogół u Mroza to szybkie, krótkie rozdziały, błyskawiczne zmiany akcji, miejsca, rozgrywających się wydarzeń. To wszystko sprawia wrażenie flesza, błysków, migawek z filmu akcji.
Bardzo dobre, choć odrobinę może zagmatwane, ale dobre zakończenie. Sprawia ono, iż ma się ochotę sięgnąć po kolejny tom serii, gdy już powstanie.
Na plus zasługują także bardzo ciekawie nakreśleni bohaterowie.
Całość czyta się dobrze, ale...czegoś mi jednak zabrakło. Chodzi o takie ulotne coś, co trudno opisać, a co sprawia, iż czytana książka, mimo, iż jest niezła, nie zostanie po zakończeniu lektury zapomniana.
Listom zza grobu tego brak. Czytało mi się je w porządku, z zaciekawieniem, ale za kilka dni nie będę potrafiła nic o tej pozycji powiedzieć. Ot czytadło, jakich wiele.
Książkę mogę wam polecić jeżeli szukacie niezobowiązującego, niezłego, zabijającego czas czytadła. Jeżeli szukacie lektury ambitnej, która coś w was pozostawi, nie sięgajcie po nową książkę Mroza.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Twórczość autora jeszcze przede mną. 😊
OdpowiedzUsuńjest w biedrze po dyszce i tak myślę...
OdpowiedzUsuń