Pierwsze, co w przypadku tej książki przyciągnęło moją uwagę to tytuł. Z czym się on wiąże, nie zdradzę. Napiszę wam za to jak wspaniała, pełna pozytywnej energii i dająca solidnego życiowego kopa jest ta pozycja.
Bohaterką jest 92-letnia Alicja Gawlikowska-Świerczyńska – lekarka, działająca prężnie w wojennej konspiracji, była więźniarka obozu w Ravensbrück. W rozmowie z Dariuszem Zaborkiem opowiada o swoim życiu, które nigdy do łatwych nie należało. Wiem, takich książek jest sporo. Ale nie spotkałam się z żadną, która tchnęła by takim optymizmem i przekonaniem, iż człowiek wytrzyma wszystko o ile nie jest np. śmiertelnie chory. Poza ciężką chorobą jesteśmy w stanie znieść bardzo, bardzo dużo. Wiele zależy od naszego nastawienia.
Jak twierdzi bohaterka książki.. (...) Pan się podenerwuje tydzień, a potem się pan przyzwyczai. Niech Pan mi wierzy. Bo człowiek, gdyby tak się przejmował, to by właśnie nie przeżył.
Tym co jeszcze mnie urzekło w trakcie lektury, to fakt, iż bohaterka nie czyni z siebie osoby wyjątkowej, czy ciężko uciemiężonej, doświadczonej przez los. A mogłaby. Przeszła w swoim długim życiu bardzo wiele. Opowiada o kolejnych latach życia ze swadą, niesamowitym poczuciem humoru, ale i może nie butą, a brakiem pokory. Wielu na jej miejscu rozpaczałoby nad przeżytymi latami, albo było dumnymi, jak doskonale udało im się je przeżyć. Nasza bohaterka opis swoich doświadczeń serwuje nam jako coś zwyczajnego. Ot zdarzyło się i już. Nie było to piekło, tylko kolejne doświadczenie, coś z czego należy wynieść dla siebie jak najwięcej.
Stoicki spokój Pani Alicji i jej pozytywne podejście do życia oraz umiejętność cieszenia się każdym, nawet najdrobniejszym jego aspektem, to to co porwało mnie całkowicie i zadziwiło. Chciałabym mieć chociaż część daru takiego spojrzenia na świat.
Książka jest pełna mądrych, życiowych zdań. Jedno stwierdzenie Gawlikowskiej-Świerczyńskiej zapadło mi w pamięć... (...) To kwestia odczuć indywidualnych. Jedni dramatyzują, inni się nie poddają. Zawsze doszukiwałam się stron pozytywnych.
Życie to łamigłówka, proszę pana, którą trzeba sobie umieć odpowiednio rozwiązać.
Gorąco zachęcam was do lektury tej rozmowy, którą ja wręcz pochłonęłam w jedno popołudnie. To wspaniała lekcja nie tylko historii (poczynając od okresu przedwojennego, poprzez II wojnę światową, PRL i czasy póżniejsze), ale także (a może przede wszystkim wyborna lekcja życia, a właściwie tego jak powinno się do owego wielkiego daru (którym życie bez wątpienia jest) podchodzić.
Za książkę dziękuję Księgarni Internetowej Platon
oraz Księgarni Platon z e-bookami
To może wredne i mało empatyczne, ale też nie lubię, gdy pisarze robią z siebie bohaterów, nawet jeśli przeżyli tak straszne rzeczy. Podziwiam, współczuję, ale więcej książek takich osób czytać nie chcę. "Czesałam ciepłe króliki" bardzo chętnie.
OdpowiedzUsuńNie wredne. Ja często mam podobnie. Podziwiam i chylę głowę przed tymi, którzy przeżyli okupację hitlerowską. Ale większy szacunek u mnie wzbudza ktoś kto nie uważa swojego losu za wyjątkowy, nie robi z siebie cierpiętnicy. Tyle martyrologicznych postaw i opisów ile jest w literaturze to już wystarczy chyba. Miło jest przeczytać wypowiedzi osoby takiej jak p. Alicja.
UsuńCzytałam już o tej książce i mam ją na liście do przeczytania. Z tego co piszesz o autorce to niezwykła postać warta poznania. Po prostu nie mam wyjścia i muszę ją przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, wyjścia nie masz. Magiczna kobieta z p. Alicji.
UsuńTym razem się nie skuszę
OdpowiedzUsuń