Wydawnictwo Naukowe PWN, Okładka twarda, 295 s., Moja ocena 6/6
Państwo Łozińscy to od lat niezrównani badacze i tropiciele wszystkiego co pasjonujące w naszym życiu i historii, a do tego osoby umiejące zgromadzone przez siebie informacje połączyć i stworzyć z nich książki, które czyta się z wypiekami na twarzy.
Taką też pozycją jest Historia polskiego smaku. Osoby nie lubiące historii, nie krzywić się, nie krzywić. Ostatnie, co można o tej książce powiedzieć, to to, iż jest nudna i przypomina szkolne lekcje historii. Gdyby nauczyciele historii umieli tak zaciekawić, jak Łozińscy...
Książka opowiada o ponad tysiącletniej historii polskiej nie tylko kuchni, jak i obyczajowości i wszystkim, co z jedzeniem było i jest związane. Rozwój tej części naszej historii śledzimy wraz z autorami od okresu panowania pierwszych Piastów. Dowiadujemy się jaki był związek między pogańskimi wierzeniami naszych pra, pra, pra dziadów, a tym, co jedli. A związek ten był bardzo silny i dodatkowo w ówczesnej Polsce było bardzo dostatnio, jeżeli chodzi o pożywienie i cudzoziemcom wczesno piastowska Polska (jak podają autorzy) wydawała się krainą przysłowiowym mlekiem i miodem płynącą. Za najcenniejsze w owym czasie uchodziło zboże, które niczym złoto i srebro pieczołowicie przechowywano.
Bardzo dużo dowiadujemy się także o rolnictwie i produkcji żywności, jakie warzywa, w którym okresie naszych dziejów należały do najpopularniejszych, które uznawane przez nas za nasze rdzenne przybyły z innych krajów.
Treścią książki są także bajeczne wręcz opisy obyczajów w okresie doskonałej propserity Polski, opisy uczt za panowania Sasów, zasad dobrego wychowania. Autorzy bardzo ciekawie przedstawili także informacje związane z przygotowaniem jedzenia, konsumpcją, nakryciem stołu.
Niezwykle ciekawym dodatkiem jest imponujący (ilustrowany) przegląd sprzętów kuchennych, na widok niektórych uśmiechniemy się z sentymentem, a przy innych mocno zdziwimy.
Kulinarną historię Polski, poznajemy dzięki dokumentom z przeszłości: relacjom zagranicznych poselstw, wypisom z inwentarzy i rachunków dworskich, jak również przeglądowi poradników i kalendarzy gospodarskich, relacjom z podróży możnych, ale także dziełom sztuki, jak np. obrazy.
Autorzy opowieści przeplatają cytatami pochodzącymi ze wspomnień i listów, które opisują słynne uczty, bale, polowania.
Wszystko to okraszone jest zabawnymi anegdotami. Dzięki nim poznajemy wiele zabawnych historycznych wydarzeń oraz wielkich (dosłownie i w przenośni) smakoszy i słynnych obżartuchów.
Niezwykłą opowieść zamykają czasy PRL-u, czyli okres, kiedy w sklepach był tylko ocet. Ale nie samym octem ówczesny Polak żył. Wraz z autorami wpadniemy na setę i galaretę do baru za rogiem lub na obiad do „placówki zbiorowego żywienia". Młodzież, która nie wie, co to placówka zbiorowego żywienia:), odpowiedź znajdzie w książce.
Mnie kilkakrotnie przysłowiowa łezka się zakręciła, gdy np. zobaczyłam na zdjęciu z 1967r. dzieci stojące w kolejce przy saturatorze...nic nigdy mi tak nie smakowała, jak woda z sokiem z saturatora..albo ucznia w tym okropnym stylonowym fartuszku z białym kołnierzykiem jedzącego obiad w szkolnej stołówce....
Znamiennym odnośnie możliwości zarówno finansowych, zaopatrzeniowych, jak i kulinarnych znajdziemy także w wielu książkach z tego okresu. Autorzy przytaczają m.in. cytat z popularnej wiele lat temu powieści dla młodzieży I ty zostaniesz Indianinem Wiktora Woroszylskiego.
Przy śniadaniu mama powiedziała:
- Chodzi o to, żebyśmy go odpowiednio przyjęli. Jak się zjawił bez uprzedzenia, nie miałam go czym poczęstować, nawet kawy nie było w domu. eraz trzeba się będzie postawić.
-Ale co taki Amerykanin lubi? - zaniepokoiła się Małgosia.
-Parówki z sosem pomidorowym - mruknął tatuś - i tort.
-Zrujnujemy się! - jęknęła mama.
Kilka anegdot opowiedziałam moim dzieciom (są w wieku 15, 10, 5) a mój średni syn na to...to wtedy nie było McDonalda? To jak wy żyliście?
Moje pociechy muszą zdecydowanie uzupełnić swoja wiedzę.
Z tego też powodu (żeby nie być ignorantem, miło na lekturze spędzić czas i dowiedzieć się czegoś nowego, fascynującego o naszej historii) zachęcam do sięgnięcia po książkę. Jest to doskonała i wciągająca lektura dla każdego, lektura do której bez wątpienia będziemy wracać wiele razy.
Niezwykła podróż w czasie zainspiruje, a na pewno zachwyci każdego miłośnika kulinariów, historii i wspomnień.
Tadeusz Pióro, smakosz i kucharz domowy, felietonista kulinarny, wykładowca literatury amerykańskiej na Uniwersytecie Warszawskim zdążył już zachwycić się lekturą:
Historia polskiego smaku to nie tylko dzieje kultury materialnej, lecz naszych odczuć, wierzeń i przesądów na temat tego, co utrzymuje nas przy życiu, czyli jedzenia. Zdobywanie pożywienia, przyrządzanie potraw, przedstawianie ich w książkach kucharskich i utworach literackich, powstawanie kulinarnych mód i snobizmów – wszystkie te sprawy Maja i Jan Łozińscy opisują w sposób przystępny i zarazem rzetelny.
Dodatkowym, plusem oprócz doskonalej warstwy merytorycznej są: część edytorska oraz liczne ilustracje. Bardzo cenna jest także zamieszczona w książce bibliografia.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ohh jak ja bym chciała mieć te wszystkie książki PWN:) a one są taakie drogie:( na Targach ostatnio wykorzystałam promocję i kupiłam Życie przestępcze i Paryż belle epoque, ale te wszystkie historie międzywojenne, dwory, arystokracja. Muszę wygrać w totolotka w końcu!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja :) Lubię poznawać tego typu ciekawostki więc ksiązkę należałoby przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSpecjalnie nie przeczytałam recenzji, żeby się nią nie sugerować, bo książka ta jest następną w kolejce do czytania. Gdy ją skończę i napiszę recenzję, wtedy przeczytam i Twoją. Ciekawe, czy będziemy mieć podobne spostrzeżenia. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia! :)
Warto, warto i jeszcze raz warto!
OdpowiedzUsuń