poniedziałek, 8 lipca 2013

Co jest wyznacznikiem znajomości języka obcego, czyli z życia wzięte (7)...

Wiecie, że jestem hmm jak to ładnie ująć...czepliwa i lubię kwiatki różne wynajdywać...oto kolejny...
Zadzwoniła do mnie pani z firmy werbującej pracowników. W ub. roku odpowiadałam na jakieś ogłoszenie o pracę dodatkową. Nic to, że minęło ponad pół roku. Ważniejsze jest, że tłumaczę grzecznie pani, że nie jestem już zainteresowana. A pani -  a może jednak porozmawiamy. Ja nie, że nie szukam pracy. W końcu pani, że musi ze mną rozmowę w języku niemieckim przeprowadzić. A ja na to z pytaniem, czy nie wysyłałam wtedy z CV kompletu certyfikatów Instytutu Goethego. A pani, że owszem, ale UWAGA - dla nich (dla firmy rekrutującej rozumiem), nie jest to żaden wyznacznik znajomości języka niemieckiego. Osłabłam w tym momencie, ręce i nogi mi opadły, odpadły, jak wolicie. To ja pytam wobec tego - co jest takowym wyznacznikiem, rozmowa z panią z HR przez głośnik (było taki pogłos słychać). Nawet jeżeli ta pani miałaby kwalifikacje do takiego sprawdzenia (czego nie neguję, bo nawet nie zaczęłyśmy po niemiecku rozmawiać) to jak można twierdzić, że certyfikat IG nie świadczy o znajomości języka. Gdy ja zdawałam kolejne certyfikaty IG był największą wyrocznią w Polsce jeżeli chodzi o język Goethego. Ale może coś się zmieniło w tym zakresie...
A poza tym, skoro mówię, że nie jestem zainteresowana, to chyba wyrażam się jasno.  Po kolejnym powtórzeniu tej samej osobie, że nie, nie przeprowadzimy rozmowy człowiek staje się po prostu niemiły, żeby nie rzec agresywny.
Czyli, jeżeli szukacie pracy nie dziwcie się niczemu. I nie traćcie nadziei, może za jakiś czas ktoś się odezwie do was.
Czy ktoś miał podobne przygody?

9 komentarzy:

  1. Ojojoj, było ich trochę, długo by wymieniać... a pracy szukałam ponad rok, więc wiem coś o tym. Swoją drogą jak ta pani koniecznie chciała Cię zatrudnić :-) Po Twoim przypadku, jak i po moim, gdy ktoś zadzwonił/odezwał się po OŚMIU MIESIĄCACH ewidentnie widać, że rzeczywiście nie wolno tracić nadziei (ironia) :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego ja nie robię żadnych certyfikatów. Jak chcą sprawdzić poziom języka, to i tak przeprowadzą rozmowę. Choć jeszcze nie spotkałam się z rekrutacją przez telefon. Swoją drogą, znam 3 języki, a i tak nie ma gdzie wysyłać CV...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko widzisz, gdy chodzisz na kursy przygotowujące do zdawania certyfikatów, uczysz się pewnego sposobu myślenia, formułowania wypowiedzi. O to bez tego kursu lub bez ukończenia filologii, nawet przy bardzo dobrej znajomości języka, czasami jest trudno. Certyfikat z języka to nie tylko papierek. Wiele firm przywiązuje do tego wagę. Ta widocznie nie. Pani musiała wyrobić normę, może miała licznik na telefonie ile czasu rozmawia z jedną osobą.

      Usuń
    2. Ale ja nie nie neguję certyfikatów. Chodziłam na kursy przygotowujące do certyfikatów, ale ich nie zdawałam. Akurat w branżach dziennikarskiej czy wydawniczej firmy bardziej przywiązują wagę do doświadczenia niż papierków. Jedynie studia się liczą, jeśli chodzi o papierki.

      Oczywiście w każdej firmie powinni honorować certyfikaty. Ale może chcą sprawdzić, czy ktoś radzi sobie w praktyce z językiem. Poza tym ktoś mógł sobie zrobić papierek kilka lat temu i od tego czasu nie używać języka ;)

      Usuń
  3. Z dokładnie tym samym miałam do czynienia w Niemczech. Chodziło o angielski biznesowy - poza studiami na których miałam i angielski biznesowy, zrobiłam certyfikaty LCCI, poziom 3. A pani do mnie czy ja naprawdę potrafię angielski bo certyfikaty sobie a język sobie... Tak więc niestety to nie tylko polskie realia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matulu. Ja ostatnio byłam na rozmowie o pracę w Austrii i tam przede wszystkim spytano o wykształcenie i certyfikaty, a rozmowa za moment.

      Usuń
    2. Mam wrażenie że to problem osób, które nigdy o certyfikaty nie zabiegały i dlatego nie mają o nich zielonego pojęcia. Na kursach doszkalających w Niemczech od razu zwrócono uwagę na poziom znajomości języków, jaki zaznaczyłam. Że co to jest, że kto tam wie co to znaczy - mam pisać czy podstawy czy biegle a nie kombinować. To i jak mają patrzeć na certyfikaty, na których również są poziomy...

      Usuń
  4. Niestety, wiem z wlasnego doswiadczenia, ze nawet posiadanie papierka magistra filologii nie jest wyznacznikiem znajomosci jezyka. Swojego czasu mialam prace, gdzie moim zadaniem bylo poprawianie bledow tlumaczeniowych popelnionych przez ludzi z certyfikatami i dyplomami. Wiec w pewnym sensie nie dziwie sie, ze pani chciala sprawdzic poziom jezyka, rowniez takie rozmowy przeprowadzalam, byly one nagrywane na potrzeby klienta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym to nawet i zrozumiała, gdyby zaprosiła mnie na rozmowę w 4 oczy, ale nie przez telefon. A może ja sie stresuję w rozmowie telefonicznej?
      A poza tym do jasnej wyraźnie mówiłam, że nie jestem zainteresowana.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.