Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 3,5/6
Płomienna korona to 3. część opowieści z dziejów historii Polski.
Książkę czytało mi się zdecydowanie gorzej, niż tomy poprzednie. Mam kilka uwag.
Przede wszystkim ta część trylogii jest jakby bardziej..sucha. Już wyjaśniam o co mi chodzi. Dużo działania, dużo mówienia, bardzo mało opisów, choćby przyrody. Ot taka sucha narracja, której nie scala żaden klej. Cherezińska poszła moim zdaniem na łatwiznę. Dużo prościej jest nakreślić działania, akcję, dialogi niż np. ciekawy, porywający i inteligentny opis współgrający z realiami historycznymi.
Język tego tomu wydał mi się gorszy od zaprezentowanego w poprzednich częściach, mniej elastyczny, mniej bogaty, ot taki jak w zwyczajnej powieści relaksującej, obyczajówce. Niby wszystko jest ok, poprawne, ale czegoś brakuje. Nic nie poradzę, po powieści tego kalibru oczekiwałam czegoś innego. Dodatkowo oczekiwania wzmacniają wywiady z autorką i to co sama mówi o trylogii.
Poza tym zbyt dużo wątków w jednej książce. W poprzednich tomach także było ich sporo, ale pisarka jakoś z nich wybrnęła. W tym tomie jest zdecydowanie gorzej.
Tematów, wątków jest tyle, że traktując je wszystkie poważnie, profesjonalnie, autorka powinna napisać 4-5 powieści, a nie tylko jedną. Pakując wszystko do jednej książki (nawet tak dużych rozmiarów, jak Płomienna korona) żadnego wątku moim zdaniem nie potraktowała na 100%, po wszystkich przeleciała po łebkach. Zdecydowanie zlekceważyła czytelnika. Niby wątki są jako tako wyjaśnione w posłowiu, ale wybaczcie, to nie wystarczy.
Całość sprawia na mnie wrażenie, jakby autorka tworzyła na akord. Poza tym wiele wątków nie prowadzi do niczego nie widzę sensu w ich dodaniu. Np. taki wątek z knuciem Zarębów. Bez sensu dla mnie.
No i nuda na pierwszych mniej więcej dwustu stronach. Książka wciąga (na ile jest to w ogóle możliwe) od ok. 200. strony. Kolejne rozdziały czyta się nie najgorzej, ale bez rewelacji. Po raz pierwszy jeżeli chodzi o książki Elżbiety Cherezińskiej, mogłam lekturę odłożyć bez żalu na półkę, iść coś zrobić, nie zarywałam dla czytania nocy. Ot dla mnie przeciętne czytadło z kilkoma wadami. Z pewnością Płomienna korona nie jest pozycją, która uzasadniałoby tak wysoką cenę.
Szkoda, że autorka osiadła na laurach, napisała powieść, aby napisać. Płomienna korona miała szansę stać się bardzo dobrą książką, podobną np. do Hardej, mistrzowskim zakończeniem trylogii. No, ale nie stała się, szkoda. Dla mnie wielkie rozczarowanie.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zobaczymy... mam już tę książkę i będę czytać, chociaż troszkę mnie zmartwiłaś...
OdpowiedzUsuńuuuu znowu mnie martwisz
OdpowiedzUsuńOjej, a tak czekałam na tę powieść!
OdpowiedzUsuń