Recenzja mojego męża.
Każda nowość, której autorem jest Marek Łuszczyna, to gwarancja doskonałej, dopracowanej merytorycznie, poruszającej książki. Nie inaczej jest i w tym przypadku.
Sam tytuł książki wzbudza mieszane uczucia. Termin „polskie obozy koncentracyjne”, który jest częścią tytułu książki, jest przez nas Polaków zwalczany od wielu lat. Na całym bowiem świecie takie określenie jednoznacznie kojarzy się z obozami niemieckimi w latach 1939-1945, które zakładano na ziemiach polskich.
Od razu na myśl przychodzi Majdanek, Auschwitz Birkenau i wiele innych.
Jednak Marek Łuszczyna porusza temat odrobinę inny, idzie dalej. Pisze bowiem o okresie tuż po zakończeniu II wojny światowej, o którym stosunkowo mało się mówi, pisze. Oczywiście, wspomina się o radości z wyzwolenia, wędrówkach ludzi, kształtowaniu się nowej Polski etc.
Niewiele natomiast wspomina się o dalszym wykorzystywaniu nazistowskich obozów koncentracyjnych, o tym, jak nadal do 1947r. włącznie wypełniały się one po brzegi kolejnymi więźniami, o tym, jak pilnowano osadzonych, jak ich gnębiono, za co osadzano i jak wielka była władza strażników, ludzi skazujących, wymuszających zeznania.
Tę lukę wypełnia Łuszczyna. Polskie obozy koncentracyjne znajdowały się niemal w całej Polsce. Do ich stworzenia wykorzystano nienaruszoną infrastrukturę nazistowską, porzuconą przez wycofujące się załogi niemieckie. Gdyby to nie było tak tragiczne, napisałbym ironicznie..jaka oszczędność. Jednak książka ta przynosi zdziwienie, smutek, wstrząs, a wszystko to wymieszane z niedowierzaniem. Warunki w obozach nie odbiegały zbytnio od tych, które panowały w obozach prowadzonych przez nazistów w czasie wojny. Głód, choroby, katorżnicza praca, terror. Uśmiercono tam ponad 60 tys. osób.
Jak wspomniałem, tytuł dla wielu kontrowersyjny, dla sporej grupy nie do przyjęcia. Nawet opinie zawodowych historyków są podzielone. Nie są oni zgodni (jak podaje autor), czy używanie określenia „polskie obozy koncentracyjne” w tym kontekście jest odpowiednie. Jak jednak inaczej określić obozy założone i prowadzone, nadzorowane przez Polaków?
Mała zbrodnia. Polskie obozy koncentracyjne to książka dla wielu trudna, bolesna, ale niewątpliwie potrzebna. Powojenny terror, gehenna setek tysięcy ludzi, był od samego początku, od momentu istnienia zamiatany pod przysłowiowy dywan. Tym bardziej, że w czasach komuny władze Polski w latach 40. i 50. zobowiązały tych, którzy przeżyli, do zachowania całkowitej dyskrecji, nic więc dziwnego, że tego tematu nie poruszano, a sprawców chroniono do 1989 roku.
Opierając się na licznych dokumentach znajdujących się w archiwach państwowych Archiwum Akt Nowych czy Centralnym Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Łuszczyna stworzył pozycję wyjątkową, która zasługuje na określenie bestseller. Autor swoją pracą wypełnił ważną lukę i na pewno przyczynił się do wzrostu świadomości wielu Polaków. Jak sam stwierdził, bardzo dziwiło go, że ten temat jest większości Polaków w ogóle nieznany. Może dzięki tej książce temat dotrze do opinii publicznej. Gorąco zachęcam do lektury. Doskonała, ważna książka. Nie ostygły jeszcze piece niemieckich krematoriów.
Wariat tańczy kalinkę na ludzkiej piramidzie.
Z baraku, w którym gwałcą, bucha żar.
...Zbrodnia została zapomniana.
Z baraku, w którym gwałcą, bucha żar.
...Zbrodnia została zapomniana.
Pisałam kilka lat temu na ten temat pracę magisterską, znalazłam niewiele materiałów, a ta ksiązka by mi się przydała. To prawda temat trudny i przez zdecydowaną liczbę osób nie do przyjęcia..
OdpowiedzUsuń