poniedziałek, 21 czerwca 2021

Przyjdę, gdy zaśniesz - Agnieszka Lingas-Łoniewska

 

Wydawnictwo Burda Książki, Moja ocena 4-/6
To moje 1. spotkanie z twórczością Agnieszki Lingas- Łoniewskiej. Zaciekawił mnie blurb i fakt, iż książka jest thrillerem, a ten gatunek bardzo lubię.
Spodziewałam się czegoś mrocznego, mocnego, trzymającego w napięciu. Taki powinien być wg. mnie thriller. Czy to dostałam?
Autorka opowiada historię Igi, na którą jednocześnie spada niewyobrażalna ilość nieszczęść. Macocha ginie w wypadku samochodowym, a ojciec po upadku ze schodów zapada w śpiączkę. Osoba doświadczona, dorosła mogłaby sobie z czymś takim nie poradzić, a co dopiero młoda kobieta, która dodatkowo ma pod opieką zbuntowanego młodszego brata. Do tego dochodzi kilka innych wydarzeń.
Nie ukrywam, całość skupiona na niewielkiej ilości stron, bo najpierw jest bum i mega zagęszczenie wydarzeń, sprawia, iż taki zlepek zdarzeń, pech może nie jest trudny do zaakceptowania, ale mało prawdopodobny, choć nie niemożliwy.
Tym, co zasługuje na szczególną uwagę i co najbardziej udało się autorce, jest postać socjopaty i psychopaty w jednym. Miks zabójczy, obezwładniający, sprawiający, iż czytając tę historię ma się ochotę...zamordować tego człowieka i umyć się, bardzo dokładnie umyć. Jego poczynania, myśli brudzą, przerażają, złoszczą. Ja czułam się zła i brudna jednocześnie.
Ciekawym zabiegiem jest zwodzenie czytelnika. Niby mamy jasność, to jest dobry człowiek, a ten drugi to zły. Wszystko ok, jasne, oczywiste. Jednak tak naprawdę kilkakrotnie w trakcie lektury nie jesteśmy pewni. Autorka zwodzi nas i stosuje zabiegi, które sprawiają, iż sami wątpimy w to czego jeszcze przed chwilą byliśmy pewni.
Do tego dochodzi spora porcja seksu, namiętności i zniewalającej fascynacji, które po części są przyczyną i sprawca nieszczęść. Fascynacja, rosnąca namiętność są bardzo ciekawie przedstawione. Duży plus, że autorka nie stworzyła zwyczajnego erotyka, co ostatnio jest modne wśród wielu autorów.
Plusem jest umiejscowienie akcji we Wrocławiu, mieście pięknym, wspaniałym.
Tyle dobrego. Jest też minus. Napisałam, iż cała historia zaczyna się od wielkiego bum. Nagromadzenie zła, nieszczęść i wszelakich możliwych zdarzeń jest ogromne. Zgodnie ze znanym powiedzeniem dalej powinno być jeszcze mocniej i jeszcze ostrzej. Niestety. W wielu miejscach mam wrażenie, jakby całej historii wyczerpywały się baterie, a akcja przypomina sinusoidę- raz jest super napięcie i tempo, za chwilę jest spadek i całość zdaje się dogorywać. Nie wiem skąd ta nierówność.
Do tego finał. Niby w pewnym momencie, tuż przed zakończeniem byłam w stanie domyśleć się, kto, jak, dlaczego. Jednak mimo to liczyłam na element zaskoczenia na samym finiszu. Niestety tego nie otrzymałam. Wisienki na torcie nie było. Finał kiepski. A szkoda, możliwości były.
Reasumując, książka ma wiele plusów, więcej niż minusów. Nie żałuję, że ją przeczytałam. Nie były to stracone godziny choć miałam okazję czytać dużo lepsze thrillery. Gdyby nie pewne niedociągnięcia książka mogłaby być świetnym thrillerem.
Z pewnością warto Przyjdę, gdy zaśniesz przeczytać. Warto wyrobić sobie samemu opinię. Nie będzie to czas stracony.




1 komentarz:

  1. Już wkrótce z ogromną ciekawością zabieram się za lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.