piątek, 28 listopada 2014

Wojny Wikingów i Słowian. Pod pogańskim sztandarem. Dzieje tysiąca wojen Słowian połabskich od VII do XII wieku

Instytut Wydawniczy Erica, Ocena 6/6
Pod pogańskim sztandarem, to 2. tom świetnej, dopracowanej w każdym calu serii Wojny Wikingów i Słowian, której tom 1. omawiał mój mąż o tutaj (klik). 
Przyznam się szczerze, że książka ta przybyła do nas specjalnie dla mojego męża. Chociaż pasjonuje mnie historia jako taka, to jednak nie cała. Wydarzenia militarne, bitwy, wyprawy wojenne, to jednak krąg zainteresowań mojego małżonka. W związku z tym byłam przekonana, iż po Pod pogańskim sztandarem nie sięgnę. Gdy mąż skończył lekturę mówi - przeczytaj, spodoba ci się. Zabrałam się za książkę, jak przysłowiowa żaba za jeża. I wielkie zaskoczenie. Pozytywne oczywiście. Ale po kolei.
Podobnie, jak w poprzedniej części autor snuje opowieść o wiekach średnich, o pasjonujących wątkach historii okresu, gdy na naszych ziemiach panowali Mieszko I i jego następcy. Jednak tym razem serwuje nam coś zupełnie innego. Ale absolutnie nie oznacza to, że gorszego. Powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie.
Snując swoją opowieść postępuje bowiem jak rasowy archeolog, a nie tylko historyk. Jest to opowieść oparta nie na suchych faktach historycznych, a na interpretacji archeologicznych artefaktów i źródeł pisanych. Na podstawie wysnutych z nich wniosków Szrejter niezwykle ciekawie i konkretnie przybliża nam historię Słowian połabskich, ich genezę, rozwój, ramy chronologiczne dot. konkretnych plemion, kulturę materialną, sylwetki plemiennych władców, kontakty z innymi ludami, trudno dostępne grody, najważniejsze dla tych plemion miejsca, podboje (a było walk i podbojów bez liku). Tym samym odgrywa rolę badacza, detektywa, ale i cierpliwego nauczyciela, który pozwala czytelnikowi pomyśleć i dojść samodzielnie do niektórych wniosków. Także jestem archeologiem z wykształcenia (chociaż w zawodzie nie pracowałam) i pamiętam jaką przyjemność i satysfakcję sprawia tego typu postępowanie i praca. Autor językiem lekkim, zrozumiałym nawet dla historycznego laika prezentuje nam dzieje plemion, o których przypominamy sobie tylko w chwili omawiania ich na lekcjach historii. Bo któż z nas na co dzień pamięta o plemionach wieleckich, serbskich, łużyckich i wielu, wielu innych. Gdzieś tam coś w pamięci kołacze, ale zdawkowo i nie u wszystkich. Szrejter ową pamięć wskrzesza i zdecydowanie rozszerza naszą wiedzę wypełniając jej wielkie luki.
Książka mimo naukowej treści, napisana jest językiem niezwykle przystępnym. Jednak nie ukrywam, iż odmienność tomu 2. od 1. może odrobinę zniechęcać potencjalnych czytelników. Zupełnie niepotrzebnie. Mimo naukowego podejścia do tematu, jest to pozycja porywająca, wciągająca i serwująca wiele informacji oraz ciekawostek. Sprawia to, iż 360 stron czyta się w mgnieniu oka. Ja ją wręcz połknęłam mimo, że treść przedstawiona jest w kontekście podbojów, walk, bitew, które jak wspomniałam na początku, nie są moją wielką pasją. Fakt, iż od lektury nie mogłam się oderwać świadczy najlepiej o tym, jak dobrze autor wykonał swoją pracę, której była niesamowita wprost ilość. Już od pierwszej strony rzuca się w oczy, że tematyka zawarta w książce jest jego pasją. Wspaniałym jest, gdy ową pasję, gromadzone latami materiały można przekuć na coś bardziej wymiernego, jak np. doskonale opracowana książka. 
Wspomniałam o ciekawostkach. Umieszczone są one w specjalnych ramkach. Dowiemy się z nich wielu nietypowych informacji dot. plemiona Słowian połabskich. Sprawią one, iż nawet osoby z dystansem podchodzące do słowiańskiej tematyki, zainteresują się nią. 
Całość uzupełniona jest wieloma aneksami, tablicami genealogicznymi, kilkoma mapkami, umieszczonymi u dołu strony liczne przypisy (ogromny plus, nienawidzę zaglądania do przypisów umieszczonych na końcu książki) oraz bibliografią pozwalającą osobom wyjątkowo zainteresowanym tematyką sięgnąć po kolejne pozycje. Jak ja lubię czytać tego typu książki:). 
Powtórzę za autorem: (...) Historia to nie tylko dzieje zmieniających oblicze świata podbojów, wynalazków, cywilizacyjnych przełomów i odkryć geograficznych. Obok tej Wielkiej Historii istnieje też inna - "mniejsza", słabo znana, o której nie naucza się w szkołach. (...)  
Zachwycamy się historią antycznego Rzymu,  Anglii Tudorów, Francji Ludwików etc. A jak się okazuje słowiańskie dzieje są nie mniej pasjonujące, a do tego nasze.
Po tak wspaniałej lekturze pozostaje nam obojgu (mnie i mężowi) czekać na kolejny tom. 
Warto także wspomnieć o dopracowanej w każdym calu stronie edytorskiej. Książka jest wydana na doskonałym papierze, okładka idealnie oddaje treść pozycji, a dodatkowo jest twarda i lakierowana. Pięknie oba tomy wyglądają na półce.


A to dedykacja autora dla mojego męża:). Hmmm, tak sobie myślę...skoro ja też czytałam książkę, to powinnam także dostać dedykację:).
Gorąco zachęcam was do lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.