Wydawnictwo Mira/Harlequin, Seria: Opowieści z pasją, Okładka miękka, 448 s., Moja ocena 4,5/6
Nate, Sam i Arianna to trójka głównych bohaterów opowiadań, a jednocześnie właściciele doskonale prosperującej agencji detektywistycznej w Los
Angeles. Agencja, którą niedawno otworzyli doskonale prosperuje, ale w takim miejscu, jak LA, gdzie zło, występek, różne przekręty i zdrady są na porządku dziennym, to nic dziwnego, zapotrzebowanie na dobre jakościowo usługi detektywistyczne jest zawsze. Ich życie osobiste splata się z zagadkowymi sprawami, które
prowadzą. I właśnie o takich splotach oraz o różnorodnych klientach i sprawach, jakie trójka detektywów prowadzi, opowiada Susan Crosby. Zadanie dla dwojga
Nate Caldwell otrzymuje zlecenie od klientki. Ma zdobyć dowody na niewierność małżeńską, czyli ma zając się najpopularniejsza chyba sprawą, jaką może dostać detektyw - rogacizną:). Aby uwiarygodnić kamuflaż, ktoś musi przez weekend udawać jego żonę. Wybór pada na Lyndsey McCord, nową sekretarkę w biurze. Lyndsey zgadza się bez wahania, bo zawsze marzyła o pracy detektywa, a dodatkowo jest ona zadurzona w przystojnym, acz niedostępnym szefie. Teraz może sprawdzić się w tej roli śledczego. Dochodzenie przybiera jednak nieoczekiwany obrót, ale nie zdradzę o co chodzi, dodam tylko, że na pewno będziecie zaskoczeni.
Listy bez podpisu
Znana senator Dana Sterling i Sam Remington spotykają się na zjeździe absolwentów szkoły. Sam to człowiek z wyjątkowo gorzką przeszłością i trzymający w sercu nadal obraz niespełnionej miłości. Mimo to mężczyzna decyduje się pojechać na zjazd i spotkać z Daną. Wspólny taniec przywołuje wspomnienia z dawnych lat. Dana i Sam, mimo że bardzo się zmienili i wiele ich różni, nie potrafią się oprzeć wzajemnej fascynacji. Tymczasem Dana zaczyna otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami. Wystraszona, zwraca się o pomoc do Sama, który jest cenionym prywatnym detektywem. Śledztwo poprowadzi ich do miejsc i wydarzeń z ich wspólnej przeszłości, a Sam walczy jednocześnie z prześladowcą Dany, demonami przeszłości i uczuciem do kobiety.
Nate Caldwell otrzymuje zlecenie od klientki. Ma zdobyć dowody na niewierność małżeńską, czyli ma zając się najpopularniejsza chyba sprawą, jaką może dostać detektyw - rogacizną:). Aby uwiarygodnić kamuflaż, ktoś musi przez weekend udawać jego żonę. Wybór pada na Lyndsey McCord, nową sekretarkę w biurze. Lyndsey zgadza się bez wahania, bo zawsze marzyła o pracy detektywa, a dodatkowo jest ona zadurzona w przystojnym, acz niedostępnym szefie. Teraz może sprawdzić się w tej roli śledczego. Dochodzenie przybiera jednak nieoczekiwany obrót, ale nie zdradzę o co chodzi, dodam tylko, że na pewno będziecie zaskoczeni.
Listy bez podpisu
Znana senator Dana Sterling i Sam Remington spotykają się na zjeździe absolwentów szkoły. Sam to człowiek z wyjątkowo gorzką przeszłością i trzymający w sercu nadal obraz niespełnionej miłości. Mimo to mężczyzna decyduje się pojechać na zjazd i spotkać z Daną. Wspólny taniec przywołuje wspomnienia z dawnych lat. Dana i Sam, mimo że bardzo się zmienili i wiele ich różni, nie potrafią się oprzeć wzajemnej fascynacji. Tymczasem Dana zaczyna otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami. Wystraszona, zwraca się o pomoc do Sama, który jest cenionym prywatnym detektywem. Śledztwo poprowadzi ich do miejsc i wydarzeń z ich wspólnej przeszłości, a Sam walczy jednocześnie z prześladowcą Dany, demonami przeszłości i uczuciem do kobiety.
Zmowa milczenia
Arianna Alvarado to także doskonały detektyw oraz kobieta z tragiczną przeszłością. Od lat stara się poznać prawdę o tajemniczym zabójstwie ojca, szanowanego policjanta. Niespodziewanie odkrywa, że klucz do zagadki może mieć człowiek, którego dobrze zna. Joe Vicente budzi w niej skrajne uczucia, jednocześnie pociąga ją i irytuje. Postanawia mu jednak zaufać, co wywołuje nieoczekiwane skutki. Arianna i Joe poznają długo skrywane fakty. Spotka ich też coś bardziej emocjonującego niż rozwiązanie rodzinnej tajemnicy.
W/w opowiadania pierwotnie zostały wydane osobno, doskonałym pomysłem wydawnictwa było zebranie ich w jedną książkę. Całość tworzy świetną lekturę nie tylko na wakacje. Wczoraj wyszłam w południe z pracy, źle się czułam, przeziębienie mnie dopadło, dzisiaj (mimo pięknej pogody) także leżę w łóżku. Po powrocie do domu długo nie mogłam zdecydować się na lekturę do łóżka. W końcu wybór padł na Sekrety Los Angeles i muszę przyznać, że była to doskonała decyzja. Książkę mimo sporej objętości czyta się niezmiernie szybko, akcja jest lekka, ale wciągająca, wątek kryminalno- uczuciowy bardzo ciekawie skonstruowany. Język opowiadań jest prosty bez zbędnych wydumanych przenośni czy porównań, co w tak wielu książkach może nas razić. Mało jest także opisów, które wielu czytelnikom niejednokrotnie przeszkadzają. Moim zdaniem jest to dodatkowy plus, bo skoro książka z założenia ma być lekka, to po co w jej treści umieszczać zbędne opisy. Plusem są natomiast wewnętrzne przemyślenia bohaterów. Jest to bardzo ciekawy sposób narracji. A dodatkowy bonus to fakt, iż wraz z trójką detektywów możemy prowadzić śledztwo w barwnym świecie polityki i gwiazd LA.
Czego chcieć więcej od lekkiej lektury? Tylko czasu na jej przeczytanie.
Czytając Sekrety Los Angeles miałam nieodparte skojarzenie z książkami autorstwa Mary Higgins Clark, ot lekkie, ale wciągające opowieści z suspensem, a momentami przychodzily mi na myśl książki autorstwa Jackie Collins, którą uwielbiam. Lubię tego typu lekturę. I już się cieszę na lekturę kolejnej książki z tej serii.
Susan Crosby zaczęła pisać współczesne romanse kiedy jej dzieci były małe. Kiedy poszli do szkoły, wróciła na studia i uzyskała tytuł licencjata w języku angielskim, a następnie zaczęła pisać. Susan ma dwóch dorosłych synów, świetną synową i dwoje doskonałych wnuków.
Arianna Alvarado to także doskonały detektyw oraz kobieta z tragiczną przeszłością. Od lat stara się poznać prawdę o tajemniczym zabójstwie ojca, szanowanego policjanta. Niespodziewanie odkrywa, że klucz do zagadki może mieć człowiek, którego dobrze zna. Joe Vicente budzi w niej skrajne uczucia, jednocześnie pociąga ją i irytuje. Postanawia mu jednak zaufać, co wywołuje nieoczekiwane skutki. Arianna i Joe poznają długo skrywane fakty. Spotka ich też coś bardziej emocjonującego niż rozwiązanie rodzinnej tajemnicy.
W/w opowiadania pierwotnie zostały wydane osobno, doskonałym pomysłem wydawnictwa było zebranie ich w jedną książkę. Całość tworzy świetną lekturę nie tylko na wakacje. Wczoraj wyszłam w południe z pracy, źle się czułam, przeziębienie mnie dopadło, dzisiaj (mimo pięknej pogody) także leżę w łóżku. Po powrocie do domu długo nie mogłam zdecydować się na lekturę do łóżka. W końcu wybór padł na Sekrety Los Angeles i muszę przyznać, że była to doskonała decyzja. Książkę mimo sporej objętości czyta się niezmiernie szybko, akcja jest lekka, ale wciągająca, wątek kryminalno- uczuciowy bardzo ciekawie skonstruowany. Język opowiadań jest prosty bez zbędnych wydumanych przenośni czy porównań, co w tak wielu książkach może nas razić. Mało jest także opisów, które wielu czytelnikom niejednokrotnie przeszkadzają. Moim zdaniem jest to dodatkowy plus, bo skoro książka z założenia ma być lekka, to po co w jej treści umieszczać zbędne opisy. Plusem są natomiast wewnętrzne przemyślenia bohaterów. Jest to bardzo ciekawy sposób narracji. A dodatkowy bonus to fakt, iż wraz z trójką detektywów możemy prowadzić śledztwo w barwnym świecie polityki i gwiazd LA.
Czego chcieć więcej od lekkiej lektury? Tylko czasu na jej przeczytanie.
Czytając Sekrety Los Angeles miałam nieodparte skojarzenie z książkami autorstwa Mary Higgins Clark, ot lekkie, ale wciągające opowieści z suspensem, a momentami przychodzily mi na myśl książki autorstwa Jackie Collins, którą uwielbiam. Lubię tego typu lekturę. I już się cieszę na lekturę kolejnej książki z tej serii.
Susan Crosby zaczęła pisać współczesne romanse kiedy jej dzieci były małe. Kiedy poszli do szkoły, wróciła na studia i uzyskała tytuł licencjata w języku angielskim, a następnie zaczęła pisać. Susan ma dwóch dorosłych synów, świetną synową i dwoje doskonałych wnuków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.