niedziela, 9 lutego 2020

Dopóki śmierć nas nie rozłączy - JoAnn Chaney

Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 3-/6
Zapowiadała się niezła, wciągająca i ciekawie skonstruowana lektura. 
Naprzemiennie prowadzona, tocząca się na dwóch płaszczyznach czasowych narracja.
Jeden wątek toczy się w 1995 roku, drugi współcześnie.
W pierwszym okresie mamy Matta i jego pierwszą żonę. Para ma poważne problemy, które kończą się dramatem. 
W drugim wątku ponownie spotykamy Matta. Męźczyzna ma już drugą żonę, a w zasadzie miał, bo jest podejrzany o jej zabójstwo.
Historie opowiedziane są z trzech perspektyw: męża, detektywów i żony. Dzięki temu historie możemy zobaczyć z różnych perspektyw. każda z postaci ma swój punkt widzenia, wysnuwa swoje wnioski, podejmuje ciekawe decyzje. Oba wątki toczą się równolegle, są dobrze prowadzone. 
I wszystko byłoby ok. Wyszłaby z tego może nie rewelacyjna, ale niezła lektura. Z tym, że autorka uparła się żeby z całości zrobić kryminał. I to był poważny błąd.
Książkę czytało mi się dosyć dobrze do momentu (który nastąpił mniej więcej w jej połowie), gdy zgadłam kto zabił. Sami przyznacie, że w kryminałach nie ma nic gorsze. Spalone zakończenie, zero elementu zaskoczenia. Dramat po prostu.
Do tego doszły lekkie, ale zawsze sugestie autorki odnośnie zakończenia. 
Doczytałam książkę do końca. I rzeczywiście, zakończenie dokładnie takiej, jak to od początku podpowiada pisarka.  
Na minus zasługują także starania autorki odnośnie wykreowania psychopatycznych sylwetek niektórych bohaterów. Zupełnie jej to nie wyszło. Im bardziej stara się dodać postaci wynaturzonych cech, tym większe kuriozum jej wychodzi.
Pomysł na fabułę, na jej prowadzenie był bardzo dobry, ciekawy. Gdyby autorka nie uparła się, żeby czytelnikowi wskazać za dużo. Ehhh szkoda potencjału. Bo obie historie spięte jedną, ciekawą klamrą, miały naprawdę spory potencjał. Szkoda, że tak wyszło. 
Ja wiem, że gusta są różne i zgodnie ze starym powiedzeniem o nich się nie dyskutuje. Jednak niezmiernie mnie dziwią wysokie noty dotyczące tej książki. Czy czytelnikom naprawdę nie przeszkadza zdradzenie jednego z najważniejszych w kryminałach elementów, brak zakończenia? Jestem zdumiona.
Nie zachęcam was do tej lektury, ani jej wam nie odradzam. Sami musicie podjąć decyzję.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za szczerość w recenzji. Dzięki Tobie wiem, na jaką książkę nie trafić czasu. 😊

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.