środa, 4 września 2019

Kolory pawich piór - Jojo Moyes

Wydawnictwo Znak, Moja ocena 2/6
Wielkie rozczarowanie i smutek. Jojo Moyes to jedna z najbardziej lubianych przeze mnie autorek, pisarka tworząca fantastyczne książki dla kobiet. Każda jej kolejna książka od razu znajduje miejsce w moim domu. 
To także bardzo nierówna autorka. Niektóre książki ma mistrzowskie, inne takie sobie. Zanim się pojawiłeś i Srebrna zatoka to najlepsze książki Moyes, takie które mogę szczerze polecić. 
Kolory pawich piór to z kolei najgorsza powieść Moyes jaką przeczytałam. Tym większe rozczarowanie, iż wiem, że autorka potrafi dobrze, ba doskonale pisząc. Co nią kierowało, gdy tworzyła takie coś jak Kolory......nie mam pojęcia.  
Początek podobnie jak opis zapowiadał się dobrze...
Piękna, bogata i zepsuta do szpiku kości Athene zszokowała wszystkich. Uciekła od męża z domokrążcą, nie zostawiając nawet listu. Ponad trzydzieści lat później Suzanna Peacock musi zmierzyć się z mroczną legendą swojej matki. I z prawdą o sobie, która jest pilnie strzeżoną rodzinną tajemnicą.
Suzanna ma wszystko, co potrzebne do szczęścia, tylko nie ma już siły udawać, że jest szczęśliwa. Jedynym miejscem, gdzie czuje się bezpieczna, jest jej mały sklepik, Pawi Zakątek. To tam pewnego dnia spotyka kogoś, kto jest równie pogubiony. I dostaje szansę, aby zacząć wszystko od początku.

Złudny był ten początek, oj złudny. Niestety, ale im dalej w las, im więcej przeczytanych stron, tym gorzej. To co dobre, co zwiastowało nadzieję na jeszcze lepszy ciąg dalszy odchodzi w niebyt. 
Fabuła z każdą kolejną przeczytaną stroną staje się coraz bardziej nijaka, miałka, o niczym, ciągnięta na siłę. 
Kilkanaście rozpoczętych wątków, które jakoś tak w trakcie rozwoju fabuły rozmywają się, uciekają w jakaś tajemniczą dla mnie otchłań, giną. Zdecydowanie lepiej by było gdyby Moyes zmniejszyła ilość wątków do 2-3 i poprowadziła je sensownie.
Bohaterowie płascy, nudni, a główna bohaterka dodatkowo wiecznie na nie, niezadowolona z niczego.
Jedyną pozytywną stroną książki jest jej bardzo ładna okładka. 
Ja rozumiem, to pierwsza książka Moyes, ale w trakcie lektury miałam wrażenie jakby ktoś inny był autorem. Kontrast między tą pozycją, a kolejnymi książkami autorki ogromny.
Książka nudna, bezpłciowa, o niczym, męcząca.  Lektura była prawdziwą drogą przez mękę. Kilkakrotnie miałam ochotę rzucić książkę w kąt, ale jakiś sentyment do autorki sprawił, iż zagryzając zęby doczytałam do końca. Jednak szkoda było czasu. 
Odradzam wam lekturę tej pozycji. Zachęcam za to do sięgnięcia po inne książki Moyes, chociażby po te dwie, o których wspomniałam na wstępie.



 

4 komentarze:

  1. Ja lubię twórczości autorki, więc mimo wszystko, sięgnę po ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nie czytałam żadnej jej książki. Dobrze wiedzieć, od której nie zaczynać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, a mnie okładka się nie podoba, bo nie lubię różowego koloru. Nie będę szukać tej książki, skoro autorka napisała lepsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm to będę omijać... :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.