środa, 5 lipca 2017

Kobiety z Ravensbrück. Życie i śmierć w hitlerowskim obozie koncentracyjnym dla kobiet - Sarah Helm

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 6/6
Podczytywałam tę książkę od kilku tygodni, fragmentami, nie da się czytać dłużej niż pół godziny dziennie, co kilka dni. Ja po prostu nie dałam rady.
Konzentrationslager Ravensbrück to był obóz koncentracyjny tylko dla kobiet, miejsce kaźni i zagłady. Wśród więźniarek było wiele dzieci. Budowę obozu rozpoczęto z rozkazu Himmlera w 1938 roku. Początkowe założenia budownicze zakładały 15 000 więźniarek, obóz jednak był wielokrotnie powiększany.
W latach 1942-1944 w KL Ravensbrück przeprowadzano zbrodnicze doświadczenia pseudomedyczne na więźniarkach – w większości młodych Polkach. Operacjom kostnym i mięśniowym poddano 86 więźniarek, w tym 74 Polki, przy czym wiele z tych, które przeżyły, zostało kalekami.
Od 1942 roku kobiety wycieńczone i niezdolne do pracy uśmiercano w pobliskich komorach gazowych oraz zastrzykami dosercowymi fenolu. Pod koniec roku 1944 została oddana do użytku w samym obozie komora gazowa, w której uśmiercono 5 do 6 tys. osób.
Książka Sarah Helm opowiada o zbrodniach popełnionych w obozie, ale są one jakby tłem (jeżeli tak można napisać) do ukazania czegoś co podziwiam nade wszystko. Chodzi o walkę, heroizm, wyjątkową, wręcz nadludzką chęć życia, wytrwania za wszelką cenę, a przy tym często przyjaźni w obliczu obozowego piekła.
Czytałam o tych biednych kobietach, o tych, które przeżyły i o tych, którym to nie było dane. Poznałam ich losy, to co im zrobiono i to jak one się zachowywały i jestem w szoku.
To, że szokują zbrodnie popełnione na tych niewinnych istotach, to oczywiste.
Równie szokujące (choć w pozytywnym tego słowa znaczeniu) jest to, jakim cudem tak wielu kobietom udało się wytrwać, jak w tym piekle udało im się walczyć i pozostać człowiekiem, istota godna tego miana. W większości tych kobiet nigdy nie zanikły odruchy solidarności z innymi więźniarkami. Wiele z nich na ile mogło pomagało sobie nawzajem, próbowało stworzyć namiastkę normalności, życia za obozowymi drutami.
Z moje strony przeogromny podziw i szacunek dla tych kobiet.
Książka jest wielka, dosłownie (bo gruba, potężna) i w przenośni (bo potrzebna). Co istotne, Helm nie bazuje na współczuciu czytelnika, nie o to jej chodzi. Kobiety z Ravensbrück...nie potrzebują otoczki egzaltowanego współczucia dla bohaterek. Ta książka broni się sama.
Jej treść książki to przeplatające się, doskonale opracowane dokumenty, materiały źródłowe oraz wspomnienia więźniarek, którym udało się ocaleć.
Cokolwiek bym nie napisała o tej książce, o jej treści nie odda tego co czuję. Mogę tylko was nie tyle zachęcić do lektury, co napisać, że to nasz obowiązek wobec ofiar. Musimy pamiętać zarówno o tych kobietach, które tam zamęczono, o tych które ocalały, jak i o tym, czym grozi pójście o krok za daleko. Wszystko, nawet faszyzm, jego zbrodnie zaczynało się zwyczajnie. Pamiętajmy o tym szczególnie w tak trudnym czasie, w jakim żyjemy.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.