piątek, 6 marca 2015

Imperatyw Bourne'a

Wydawnictwo Albatros, Ocena 4,5/6
Recenzja mojego męża.

Rozpoczynając lekturę najnowszej powieści Roberta Ludluma i Erica van Lustbadera ma się uczucie deja vu. Czuję się jak kilkanaście lat temu, gdy czytałem Tożsamość Bourne'a. Te same okoliczności, to samo wydarzenie, odrobinę odwrócone role - wyłowiony jest teraz łowiącym:).
Akcja rozpoczyna się, gdy u wybrzeży Szwecji łowiący ryby Jason Bourne (tak, ten sam, którego wyłowiono w Tożsamości..) wyciąga z wody mężczyznę z raną postrzałową. Nieznajomy nie pamięta ani swojego nazwiska, ani dlaczego znalazł się w tym miejscu. Nie pamięta nic. Powtarza się sytuacja sprzed kilku lat. Bourne ma dziwne uczucie, jakby coś co dotyczy jego samego, działo się poza nim. Bardzo szybko okazuje się, że zdarzenie to nie było dziełem przypadku, a Jasonowi zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo.
Od tego momentu akcja pędzi niczym szalona. Trzeba obu autorom przyznać, iż ani na moment, ani  na jedną kartkę nie odpuszczają i bez przerwy podkręcają tempo i mnożą wątki. Ludlum i van Lustbader poszli utartym szlakiem do dobrego, starego,sprawdzonego scenariusza dodając nowoczesne problemy rodem z XXI wieku.Ich Bourne choć posługuje się technologią i bronią XXI wieku, nadal jest tym samym inteligentnym, wysportowanym, niezwykle sprawnym człowiekiem. Nadal intryguje i zaskakuje.
Wraz z bohaterami w tempie błyskawicznym przemieszczamy się z jednej światowej metropolii do drugiej, z jednego kontynentu na inny. Przyznam się, iż początkowo można się w tym pogubić. Pewien problem może sprawiać także spora liczba bohaterów, z których większość czyha na Bourne'a,  źle mu życzy. Bohaterowie wyraźnie dzielą się na dobrych i złych. Odchudziłbym książkę o kilka postaci i wątków. Zdecydowanie całość zyskałaby na tym.
Poza tym to dobra powieść, dobry thriller, dobra książka akcji, którą czyta się z przyjemnością, a która kilkakrotnie pozytywnie zaskakuje. 
Nie ukrywam, pierwowzór czyli Tożsamość Bourne'a była dużo lepsza, była i jest klasyką. Ale i Imperatyw Bourne'a czyta się nieźle, momentami nawet bardzo dobrze. Jeżeli potraktujecie książkę, jako osobną pozycję, nie będziecie jej porównywać z 1. tomem serii o Bournie, to czasu poświęconego lekturze nie powinniście żałować.

5 komentarzy:

  1. Mnie niestety ta pozycja nie zainteresowała, zatem nie będę na siłę do niej się przekonywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Burnea - chętnie bym przeczytała ten tom

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam wszystkie książki Ludluma:) Mam nadzieję, że uda mi się gdzieś dostać i tę.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Tożsamość Bourne'a" to już piękna klasyka gatunku. Natomiast kolejnych części cyklu nie czytałem, Przyznaję, że mam pewne obawy, czy dorównają początkowi..

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tylko pierwszą część. :/

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.