wtorek, 25 listopada 2014

Apokalipsa Koby

Wydawnictwo Magnum, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Apokalipsę Koby podczytywałem od kilku tygodni, fragmentami. Wczoraj wieczorem skończyłem. Jest to lektura ..ciężka, tak bym to określił. Chodzi mi zarówno jej gabaryty - 860 stron+ twarda okładka, jak i może nie tyle tematykę, co ogrom materiału i to co sobą reprezentuje. Ale po kolei.
Tytułowym Kobą jest Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, nazywany też Soso, Koba, czyli po prostu Stalin, największy zbrodniarz w dziejach ludzkości.
Autorem książki jest zręczny, doskonale piszący rosyjski pisarz i historyk - Edward Radziński, który stworzył opowieść o życiu Stalina. Ale od razu zaznaczam, nie jest to biografia Stalina. Czym więc jest Apokalipsa Koby? I tu możecie być zaskoczeni. Jest to bowiem powieść, tak powieść o Stalinie. Bazując na pamiętniku najlepszego przyjaciela Stalina, tajemniczego człowieka o pseudonimie Fudżi, człowieka, który jak nikt inny znał Stalina już wtedy, gdy obaj byli dziećmi. Radziński opowiada nam o drodze Stalina od samego początku, poprzez pierwsze sukcesy, sposób w jaki z nikomu w zasadzie nieznanego człowiekowi stał się przywódcą wielkiego państwa, zbrodniarzem stuleci i mordercą milionów, który eliminował wszystkich stających mu na drodze.
A już same początki były krwawe, o czym może świadczyć ten o to krótki fragment:
(...) Carycyn okazał się ośrodkiem wszystkich prądów które zrodziła rewolucja-eserowców, anarchistów, monarchistów…. Było więc kogo rozstrzeliwać. Koba nie próżnował, rozstrzeliwał całymi grupami. Trupy pakowaliśmy w worki i przysypywaliśmy ziemią. (...)
Co cenne, Radziński nie poprzestaje na opisywaniu historii tytułowego bohatera. Poprzez pryzmat jego życia oraz burzliwych wydarzeń historycznych, śledzimy losy współpracowników Koby, agentów radzieckich, osób, które odgrywały kluczową rolę w ukształtowaniu osoby i pozycji Stalina, pozwoliły na funkcjonowanie aparatu, który niszczył kolejne jednostki. Na ich tle ukazuje także losy zwyczajnych ludzi - uczonych, lekarzy, artystów. A wszystko to splecione klamrą historii, opowieścią o najważniejszych XX-wiecznych wydarzeniach, o tragediach, sukcesach, strachu, walce, przewrotach i płynącej wszędzie krwi.
Wielokrotnie na łamach książki przewija się osoba Fudźiego, przyjaciela Koby, narratora opowieści, którego bliskie relacje z radzieckim wodzem nie uchroniły od strachu, biedy i pięciu lat łagru. Sposób w jaki obu męźczyzn i łączące ich relacje przedstawia Radziński, zasługuje na wielkie uznanie.
Radziński w swojej książce rozwiązuje także wiele tajemnic XX wieku, jak chociażby kwestie śmierci Stalina, czy zwłok Hitlera. To tylko dwa przykłady, bo zagadek rozwikłanych przez pisarza jest dużo więcej. Na ile ich rozwiązanie jest prawdziwe? Tego nie wiem. Potrzeba dużo wiedzy historycznej, sprawnego badacza, żeby to zweryfikować.  
Józef Stalin, Koba to człowiek-mit, potwór, który jeszcze przez wiele lat będzie budził zainteresowanie, może nawet niezdrową fascynację. 
Gorąco zachęcam do lektury Apokalipsy Koby. Książka jest doskonale napisana, zręcznym piórem, rzetelnie, czyta się ją z fascynacją i przyjemnością, chociaż nie ukrywam, iż w moim przypadku była to lektura w odcinkach trwająca w sumie kilka tygodni. Apokalipsę Koby przerywałem bowiem lekturą innych, lżejszych pozycji. 

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.