To moje kolejne spotkanie z twórczością Dominika W. Rettingera. Tutaj (klik) recenzowałam Klasę, świetnie napisaną, trzymającą w napięciu książkę tego autora. Poza tym widziałam bardzo dobre seriale: Ekipa i Głęboka woda nakręcone na podstawie scenariuszy Rettingera.
Sięgając po Elitę spodziewałam się czegoś doskonale napisanego, ostrego, magnesu prawie. I po lekturze pierwszych kilku stron - zdziwienie i nie ukrywam - spore rozczarowanie. Ale nic to, czytałam dalej. Przy kolejnych rozdziałach (krótkich niczym migawki filmowe) zaczęłam się śmiać, a lektura o dziwo sprawiła mi wielką przyjemność. Rettinger napisał doskonałą parodię życia elit polskich, żyjących na pokaz w wielkich ala szlacheckie dworki domach, otaczających się służbą i wszystkim co najgorsze, a częstokroć wiele sobą nie reprezentujących.
Historia Ewy, samotnej matki niegłupiej nastolatki, która wplątuje się w aferę kryminalną i jej 3 mega wylansowanych-słodko-rozkosznych przyjaciółek z konstancińskiej elity, aż kłuje w zęby.
Ich niektóre ..złote myśli są..odkrywcze wielce...np.
-Człowiek żyje… a za
chwilę nie żyje – powiedziałam sentencjonalnie.
Mamy do tego sporą dawkę humoru, ironii, lekki wątek kryminalny i opisy życia, które wywołały u mnie sporo salw śmiechu. Brawo dla autora za cięty język.W trakcie lektury świetnie się bawiłam, mimo, iż cała historia jest tak infantylna, że aż trudno to wyrazić. Zakończenie banalne do bólu, bo jakie w sumie mogłoby być w przypadku tego typu historii?!
I chociaż książkę trudno określić mianem wielkiej literatury, to muszę przyznać, iż jest niezwykle sprawnie napisana i połyka się ją w mgnieniu oka. Widać pióro dobrego scenarzysty.
Z tym, że Elitę należy potraktować z lekkim przymrużeniem oka, jako parodię kryminału z wyższych polskich sfer, elity. W innym przypadku, potraktowanie książki zbyt serio przyprawi czytelnika o ból głowy i lekkie zniesmaczenie.
Zaintrygowałaś mnie. Klasa była rewelacyjna. A Elita czeka na półce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuń