wtorek, 16 września 2025

Między książkami - Gabrielle Zevin

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5-/6
Między książkami Gabrielle Zevin to powieść, która na pierwszy rzut oka wydaje się klasycznym listem miłosnym do literatury. Jednak całość okazuje się historią o samotności, stracie i niespodziewanych szansach, jakie potrafi przynieść życie. 
Autorka przedstawia nam A.J. Fikry’ego – zgryźliwego, rozczarowanego księgarza, który dawno stracił radość życia. Jego codzienność jest monotonna, wypełniona żałobą po zmarłej żonie i poczuciem przegranej. Dopiero kradzież cennego egzemplarza poezji Poego i pojawienie się porzuconej, dwuletniej dziewczynki – zaczynają zmieniać go na nowo. Fikry powoli otwiera się na innych, a wraz z przybyciem Amelii, pracowniczki wydawnictwa, w jego świecie rodzi się także subtelny wątek miłosny. 
Książka jest zdecydowanie ciepła w tonie, pełna uroku i przesłań, które łatwo trafią do czytelników. . Od pierwszej strony widać, że Zevin chciała stworzyć opowieść pokrzepiającą, dającą nadzieję na nowe początki, nawet gdy życie zdaje się już pozbawione barw. I to jej się udało. Między ksiażkami to taki plasterek na zbolałą duszę.  
Jednocześnie trudno nie zauważyć, że fabuła chwilami bywa przewidywalna. Zmiana bohatera z cynicznego samotnika w czułego opiekuna i partnera przebiega według dobrze znanego schematu, przez co niektóre fragmenty tracą na sile. Bywa też nieco zbyt sentymentalnie. Autorka nie zawsze unika patosu, a niektóre wątki (np. zawodowe perypetie Amelii) potraktowane są powierzchownie. A szkoda bo mogły być ciekawym wątkiem.  
Mimo tych niewielkich niedoskonałości Między książkami czyta się bardzo dobrze, a lektura zostawia ciepłe wrażenie i uczucie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. To nie jest powieść, która na zawsze zmienia sposób myślenia o literaturze czy o życiu, ale na kilka wieczorów pozwala się zatrzymać i uwierzyć, że miłość – zarówno do ludzi, jak i do książek – może uratować człowieka przed samotnością. 
To dobra, choć nie wybitna historia, która spodoba się czytelnikom ceniącym kameralne powieści obyczajowe, pełne literackich odniesień i ciepła emocjonalnego. Jeśli ktoś szuka głębokiej, psychologicznej analizy czy przełomowej refleksji nad rolą literatury, może poczuć lekki niedosyt. Ale jeśli oczekuje wzruszenia, odrobiny humoru i opowieści o drugiej szansie, ta książka spełni swoje zadanie
. Polecam. 

 

sobota, 13 września 2025

W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia - Agnieszka Kozak

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia to książka, która działa jak balsam dla duszy. Jest ona pełna ciepła, mądrości i refleksji. To nie jest zwykły poradnik psychologiczny ani zbiór suchych wskazówek. To intymna podróż w głąb ludzkiego doświadczenia, oparta na terapeutycznych opowieściach, które otwierają serce i umysł, pokazując, że każdy człowiek nosi w sobie historię wartą zrozumienia i opowiedzenia. 
Autorka, z ogromną empatią i profesjonalizmem, zaprasza nas do świata swoich pacjentów. Poznajemy Martę, która w lustrze widzi piękno, ale wewnętrznie wciąż odczuwa brak akceptacji; Patryka, który przez życie niesie ciężar opuszczenia przez ojca; czy Iwonę, ukrywającą przez lata dramat życia z alkoholikiem. Historie te nie są opisywane po to, by epatować dramatyzmem – wręcz przeciwnie. Autorka wydobywa z nich to, co uniwersalne i terapeutyczne, nadając im formę przypowieści, które każdy z nas może odczytać na nowo we własnym życiu. 
Szczególną wartością książki jest jej symboliczna warstwa. Każdy rozdział to opowieść, której motywem przewodnim jest obraz – „Ostryga”, „Gnom”, „Kryształ” czy „Las”. Te metafory stają się nie tylko drogowskazami, ale i zwierciadłami, w których odbijają się nasze własne doświadczenia, lęki, smutki i radości. Czytelnik dostaje w ręce nie tylko historie, ale i słowa, sformułówania, dzięki którym może lepiej nazwać własne uczucia, lęki i pragnienia. 
Ogromnym atutem jest także styl autorki. Kozak pisze językiem prostym, ale głębokim. Unika psychologicznego żargonu, a jednocześnie nie banalizuje treści. Każda historia jest przystępna, a zarazem skłania do refleksji. To sprawia, że książka nie jest przeznaczona wyłącznie dla osób w kryzysie – równie dobrze mogą po nią sięgnąć ci, którzy chcą po prostu lepiej rozumieć siebie i innych. 
Nie sposób pominąć także warstwy wizualnej. Cudowne obrazy Aleksandry Wagi-Mizery idealnie dopełniają treść. Są subtelne, ale jednocześnie wyraziste – tworzą jakby most pomiędzy słowem a emocją. Dzięki nim książka staje się jeszcze bardziej wyjątkowa, bo angażuje nie tylko intelekt, ale i zmysły. 
Największą siłą tej publikacji jest jednak poczucie obecności autorki. Czytając, ma się wrażenie, że Agnieszka Kozak naprawdę prowadzi nas krok po kroku przez meandry psychiki, z czułością i zrozumieniem. Nie ocenia, nie narzuca gotowych recept. Po prostu towarzyszy. 
W poszukiwaniu siebie to książka, którą trudno czytać szybko. Każda opowieść zatrzymuje, zmusza do zastanowienia, a czasem do wzruszenia. To lektura, która uczy samowspółczucia, daje nadzieję i pokazuje, że nawet z bólu można wydobyć sens. 
To nie jest pozycja, którą po prostu odkłada się na półkę – to książka, do której wraca się wielokrotnie, gdy życie stawia przed nami kolejne pytania. Jej moc polega na tym, że w słowach innych ludzi zaczynamy dostrzegać własną opowieść. Polecam.

czwartek, 11 września 2025

Wady ukryte - Katarzyna Kostołowska

 



Wydawnictwo Książnica, Moja ocena 5,5/6
Wady ukryte Katarzyny Kostołowskiej to literacka uczta, która już od pierwszych stron wciąga czytelnika w wir emocji, tajemnic i nieoczywistych relacji. Autorka, znana z bestsellerowej serii Czterdziestki, udowadnia, że potrafi nie tylko kreślić pełnokrwiste portrety bohaterów, ale też tworzyć fabuły pulsujące napięciem i autentycznością. 
Przenosimy się do Wrocławia, a dokładniej do kancelarii prawniczej na klimatycznym Nadodrzu. To przestrzeń, która z jednej strony kojarzy się z chłodną literą prawa i profesjonalizmem, a z drugiej – na kartach ksiażki– zamienia się w scenę pełną dramatów, namiętności i ludzkich słabości. Drzwi tej kancelarii kryją bowiem nie tylko akta spraw, ale również sekrety jej właścicielek – adwokatki Justyny Maliniak i radczyni prawnej Natalii Zych. 
To właśnie one stają się centralnymi postaciami tej opowieści. Obie są silne, niezależne, błyskotliwe – a jednocześnie kruche i uwikłane w sprawy, o których najchętniej by milczały. Kostołowska ma dar przedstawiania kobiet prawdziwych – takich, które popełniają błędy, które czasem się gubią, ale zawsze próbują odnaleźć własną drogę. Ich losy splatają się w sieci nieporozumień, ukrytych uczuć i bolesnych doświadczeń, które nie pozwalają zasnąć spokojnie ani bohaterkom, ani czytelnikowi. 
Wady ukryte to jednak nie tylko historia o dwóch prawniczkach i ich sekretach. To opowieść o odwadze bycia sobą, o pragnieniu miłości, nawet tej zakazanej, o prawie do szczęścia, które każdy z nas nosi w sercu. Autorka znakomicie balansuje pomiędzy światem paragrafów, a światem uczuć. Kostołowska pokazuje, że jedno i drugie często bywa nieprzewidywalne, a zasady, które miały chronić, potrafią stać się pułapką. 
Atmosfera książki jest gęsta od emocji – od napięcia rodem z thrillera prawniczego, przez nuty romansu, aż po psychologiczną głębię relacji międzyludzkich. To powieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie: fani intryg docenią zwroty akcji, miłośnicy historii obyczajowych odnajdą w niej autentyczne emocje, a czytelnicy szukający literatury kobiecej – inspirację i wsparcie. 
Katarzyna Kostołowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać nie tylko lekko, ale i mądrze. Jej styl, opisy, klimat są takie, że niemal czujemy zapach parzonej kawy czy ciężar ciszy w kancelaryjnych murach. 
Wady ukryte to dopiero początek nowej serii, ale już dziś można powiedzieć, że zapowiada się ona jako literacki hit. To książka, która nie tylko bawi i wzrusza, ale też daje do myślenia – o tym, ile w nas samych jest niewypowiedzianych tajemnic i jak trudno czasem przyznać się do własnych wad. 
Gorąco polecam – to powieść, którą czyta się jednym tchem.

wtorek, 9 września 2025

Dzieci świętej Małgorzaty - Ante Tomić

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Dzieci świętej Małgorzaty Ante Tomicia to bardzo zaskakująca powieść, w której obok siebie spotykają się cuda i zwyczajność, a absurd i humor są wszechobecne. Klimat książki jest taki, że czytelnik niemal nie zauważa, kiedy uśmiech przeradza się w szczery wybuch śmiechu. To książka, która zachwyca swoją wielowarstwowością – można ją czytać zarówno jako satyrę na małomiasteczkową mentalność, jak i jako baśń o cudach, nadziei i sile wspólnoty. Mądra, wspaniałą powieść, która potwierdza fakt, iż nie ilość ma znaczenie, że liczy się treść. 
Autor rozpoczyna powieść w sposób dramatyczny – katastrofą statku z imigrantami. Z tego mrocznego zdarzenia rodzi się jednak historia pełna światła, ciepła i takiego ogólnego, otulającego dobra. Ocalony Syryjczyk Selim zostaje niespodziewanym bohaterem nadmorskiego miasteczka. Miasteczko to szykuje się do najważniejszego w roku święta patronki. Już od pierwszych stron czytelnik zostaje wrzucony w niesamowicie energetyczną mozaikę ludzkich losów. Mamy małżeństwa modlące się o dziecko, bankruta obawiającego się o własną męskość, orkiestrę dętą próbującą okiełznać siebie samą, a nawet… upartego osła (dosłownie osła). Tak na marginesie, osioł kradnie ksiażkę i jest moim ukochanym bohaterem 
Tomić ma dar łączenia pozornie niepasujących elementów – ćevapy, ludowe procesje, imigranci i cudowne interwencje świętej Małgorzaty spotykają się na raz, w jednej, niezbyt grubej książce. Zdaje się to bez sensu, ale to tylko pozory. Wszystko jest świetnie wymieszane, w odpowiednich proporcjach i układa się w barwną, smakowitą opowieść. Jest to zadziwiająca fabuła. Religijność przenika się z codziennością, a sacrum z profanum. Każda z postaci, choć często przerysowana, nawet karykaturalna, tętni życiem i emocjami, jest energetyczna, a autor wydobył z niej wszystko, co możliwe. Bohaterowie są ludzcy, podobni do nas i na długo zapadają w pamięć. Są wyciśnięci niczym cytryny i równie gorzko-słodcy. 
Największym atutem powieści jest humor – nie szyderczy, lecz ciepły, pełen empatii i bardzo inteligentny. Autor potrafi wyśmiać absurdy codzienności, charaktery czy mentalności bohaterów. Co istotne, pisarz nigdy nie obraża, nie upokarza swoich postaci. Wręcz przeciwnie – poprzez komizm przybliża ich do nas i pozwala dostrzec w ich zmaganiach, codzienności obraz nas samych i odbicie naszych słabości. To taki śmiech przez łzy. 
Dzieci świętej Małgorzaty to także opowieść o przekraczaniu granic – kulturowych, religijnych, społecznych i tych najintymniejszych. Chodzi tu o: tabu wokół niepłodności, kryzys męskości, lęk przed innością, a nawet strach przed własną śmiesznością. Tomicia nie interesuje jednak moralizowanie – zamiast tego proponuje barwny, groteskowy spektakl, na który nie możemy się napatrzeć. 
Czytając tę książkę, można poczuć serce Dalmacji, zapach tamrejszych potraw, usłyszeć fałszującą orkiestrę i niemal dotknąć emocji zgromadzonych na uroczystości ku czci patronki. A przy tym uświadomić sobie, że cuda – choćby najmniejsze – naprawdę mogą wydarzyć się w najbardziej niespodziewanym momencie. 
Ante Tomić stworzył powieść genialną, poruszającą. To opowieść, która bawi, wzrusza i prowokuje do refleksji. To literacka uczta – pełna śródziemnomorskiego słońca, ironii i czułości wobec człowieka. Dzieci świętej Małgorzaty to książka, która pozwala uwierzyć, że nawet w świecie pełnym kryzysów i absurdów można odnaleźć nadzieję i dobro. Polecam. Mistrzostwo, śmiech przez łzy, zaduma i wielka ulga. Jestem zachwycona. 

 

niedziela, 7 września 2025

Madame Schiaparelli. Ekstrawagancka krawcowa - Agnès Gabriel

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Agnès Gabriel stworzyła niezwykle barwną i wciągającą powieść biograficzn. Opowiada ona o jednej z najbardziej odważnych i oryginalnych kobiet świata mody – Elsie Schiaparelli, znanej włoskiej projektantce mody. Co cenne, to nie jest sucha biografia, a opowieść pełna emocji, wzlotów i upadków. W tej książce moda jest nie tylko tłem, ale także sposobem na przetrwanie, wyrażenie siebie i walkę o niezależność. 
Autorka przedstawia Elsę nie jako odległą ikonę, lecz jako kobietę z krwi i kości, z którą może utożsamić się wiele z nas. Nasza bohaterka jest zraniona, porzucona, jest samotną matkę, która w Paryżu próbuje zbudować nowe życie dla siebie i chorej córeczki Gogo. Od pierwszych stron można poczuć jej determinację i odwagę. To właśnie one sprawiają, że zamiast załamać się po bolesnych doświadczeniach, Elsa odkrywa w sobie siłę i talent, które odmieniają jej przyszłość. 
W książce pięknie ukazano, jak Schiaparelli tworzyła projekty wyprzedzające swoją epokę. Jej pomysły były szalone, odważne, pełne fantazji. Przykładem może być suknia z homarem, sweter z iluzją kokardy, czy intensywny róż, który dziś znamy jako „shocking pink”. Czytelnik ma okazję śledzić, jak krok po kroku rodzi się legenda mody, jak Elsa zdobywa uznanie największych gwiazd Hollywood i nawiązuje współpracę z wybitnymi artystami epoki, jak Salvador Dalí czy Man Ray. 
Jednocześnie autorka nie pomija trudnych tematów – samotności, napiętej relacji z córką, ogromnej ceny, jaką Elsa płaci za sukces. To właśnie sprawia, że postać projektantki jest tak autentyczna. Nie idealna, nie „papierowa”, lecz pełna sprzeczności, a przez to jeszcze bardziej fascynująca i taka normalna, bliska wielu czytelniczkom. 
Atutem książki jest również niezwykle sugestywne oddanie klimatu międzywojennej Europy. Autorka przenosi nas do Paryża lat 20. i 30., pozwala zajrzeć do pracowni projektantek, kawiarni pełnych artystów i na eleganckie przyjęcia, a jednocześnie przypomina, że ówczesny świat kobiet był pełen ograniczeń i stereotypów, które Schiaparelli odważnie przełamywała. 
Madame Schiaparelli. Ekstrawagancka krawcowa
to nie tylko wspaniała opowieść o modzie, ale przede wszystkim o sile charakteru, pasji i umiejętności podnoszenia się po porażkach. To historia kobiety, która zamiast pozwolić, by życie ją złamało, stworzyła z niego dzieło sztuki. Wyjątkowa opowieść o niezwykłej kobiecie.  
Książka Agnès Gabriel napisana jest prostym, lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją jednym tchem. Z jednej strony dostarcza wzruszeń, z drugiej – inspiruje i motywuje. Po lekturze zostaje wrażenie, że Elsa Schiaparelli była nie tylko projektantką mody, lecz także projektantką własnego losu. 
Polecam tę powieść każdemu, kto szuka inspirującej, pięknej i poruszającej opowieści o kobiecej sile i niezależności.

piątek, 5 września 2025

Cesarzowa Piotra. Tom 1 - Kristina Sabaliauskaitė

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Kristina Sabaliauskaitė w swojej najnowszej powieści Cesarzowa Piotra dokonuje rzeczy, która w literaturze historycznej udaje się nielicznym – zdejmuje blichtr z legendy i pokazuje nam bohaterkę taką, jaką mogła być naprawdę. Jej bohaterka jest zdeterminowana, targana wieloma sprzecznościami, wielka, ale i bardzo mała. Katarzyna I, wdowa po Piotrze Wielkim, w tej książce przestaje być „Kopciuszkiem XVIII wieku”, jak lubili ją nazywać dawni kronikarze. Staje się postacią dramatycznie prawdziwą, taką, która zabierze nas do swojego świata i nie wypuści do końca lektury. 
Sabaliauskaitė konstruuje narrację w niezwykle odważny sposób. Mamy 24 godziny, 24 rozdziały, jedno odchodzące życie. Ostatnia doba cesarzowej
ższej próby – plastyczną, pełną emocji, a przy tym intelektualnie uczciwą opowiedziana jest w pierwszej osobie, w czasie teraźniejszym, tak że czytelnik niemal czuje ciężar odchodzącego w chorobie ciała. Nie ma tu dystansu podręczników historii ani taniego sentymentalizmu biografii. Jest życie, są myśli niezwykłej kobiety, która wspomina drogę od litewsko-polskiej sieroty po władczynię imperium, od nędzy i przemocy po purpurę i absolutną władzę – która wcale nie okazała się wybawieniem. 
Autorka odwołuje się do licznych źródeł i dokumentów epoki, ale zamiast nużącej faktografii dostajemy literaturę wyjątkową, plastyczną, esencjonalną, wymagającą intelektualnie. Widzimy dwukolorowe włosy Katarzyny, słyszymy szepty dworu, czujemy ciężar każdego z dwunastu porodów. Historia nie jest tu bajką o awansie społecznym, lecz opowieścią o cenie, jaką płaci się za bliskość władzy. Sabaliauskaitė w mistrzowski sposób pokazuje trójkąt miłosno-polityczny sugerując, że w grze o tron nie ma czystych ról: nikt nie jest tylko ofiarą ani tylko manipulatorem. 
Ogromnym atutem książki jest język – gęsty, wręcz esencjonalny, a zarazem przejrzysty. Sabaliauskaitė potrafi jednym zdaniem uchwycić paradoks życia na carskim dworze: przepych naznaczony strachem, triumf podszyty upokorzeniem. Czytelnik nie tylko poznaje wydarzenia, ale też wchodzi w głąb psychiki kobiety, która do ostatniego oddechu pozostaje zagadką – dla siebie i dla innych. 
Cesarzowa Piotra to nie jest książka, która odpowiada na wszystkie pytania. To raczej powieść, która każe je zadawać, np. Czy Katarzyna I była narzędziem w rękach potężnych mężczyzn, czy raczej sama nauczyła się ich ogrywać?
Sabaliauskaitė po raz kolejny udowadnia, że można pisać powieść historyczną bez patosu czy egzaltacji, a jednocześnie tak, by czytać ją jak literacki thriller. Każda godzina ostatniego dnia cesarzowej jest tu wręcz namacalna. 
To książka dla tych, którzy szukają historii żywej, wciągającej i wolnej od schematów. Dla tych, którzy chcą poczuć dworski przepych, ale też odór choroby; którzy wolą trudne pytania od łatwych morałów. Cesarzowa Piotra to powieść, która nie tylko ożywia przeszłość, ale pokazuje, jak bardzo władza – zwłaszcza kobieca – pozostaje aktualnym tematem także dziś. Bardzo polecam.

 

wtorek, 2 września 2025

Rdzeń - Weronika Mathia

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6

Weronika Mathia w swojej powieści Rdzeń udowadnia, że thriller psychologiczny może być jednocześnie pełen napięcia i głęboko poruszający. Autorka łączy wciągającą zagadkę kryminalną z refleksją nad ludzką naturą, rodziną i cienką granicą między dobrem a złem. To książka, która nie tylko trzyma w napięciu do ostatnich stron, ale również zmusza do zadania sobie niewygodnych pytań. 
Punkt wyjścia jest dramatyczny – po jedenastu latach od zaginięcia do domu wraca chłopiec, którego nikt już nie spodziewał się zobaczyć żywego. Julia, siostra Damiana, w jednej chwili musi zmierzyć się z mieszaniną ulgi, szoku i strachu. Jednak to, co wydaje się cudem, szybko okazuje się początkiem nowego koszmaru. Autorka umiejętnie pokazuje, jak radość i nadzieja potrafią ustąpić miejsca nieufności i grozie, kiedy prawda o przeszłości zaczyna wychodzić na jaw. 
Największą siłą książki jest jej atmosfera – gęsta, niepokojąca, a momentami wręcz duszna. Mathia doskonale stopniuje napięcie, unikając tanich efektów i zbędnej sensacji. Zamiast epatować przemocą, skupia się na emocjach bohaterów i powolnym odkrywaniu kolejnych warstw tajemnicy. A wierzcie mi, jest co odkrywać. Ta historia jest jak cebula, ma mnóstwo warstw. 
Wraz z Julią i śledczymi czytelnik zanurza się w labiryncie rodzinnych sekretów, kłamstw i półprawd, które prowadzą aż do samego rdzenia zła – tego, co tkwi nie tylko w zbrodniarzach, ale i w każdym człowieku. Każdy z nas ma w sobie jakiś pierwiastek zła. Od nas (ale i okoliczności) zalezy, co z nim zrobimy. 
Postacie są sporym atutem. Julia to nie jednowymiarowa ofiara, lecz kobieta zmagająca się z własnymi lękami i poczuciem winy. Nawet drugoplanowi bohaterowie mają swoje motywacje i słabości, co sprawia, że cała opowieść nabiera psychologicznej głębi. Świetnie poprowadzono również wątek policyjnego śledztwa – z jednej strony realistyczny, z drugiej wciągający jak najlepsze seriale kryminalne. 
Rdzeń to opowieść o rodzinnych dramatach, o tym, jak dawne winy i sekrety potrafią zniszczyć życie, jeśli nie zostaną wypowiedziane. To również historia o tym, że każdy człowiek nosi w sobie światło i mrok – a wybory, których dokonujemy, decydują, która strona przejmie kontrolę. Weronika Mathia stworzyła thriller, który nie tylko wciąga fabułą, ale też porusza i zostaje w pamięci na długo po lekturze. Polecam.

 

poniedziałek, 1 września 2025

Kroki między nami - Ana Maya

 


Wydawnictwo Czwarta Strona, Moja ocena 3-/6
Jednym zdaniem, to książka, która miała szansę stać się wielką opowieścią, ale nie wykorzystała swojego potencjału.
Między jednym a drugim krokiem może zmieścić się całe życie – to piękne zdanie zapowiada powieść pełną głębi i emocji. Niestety na obietnicach się końcczy. 
Trudno określić, czym tak naprawdę jest Kroki między nami. To niby powieść o miłości, ale bez prawdziwego uczucia. Tzn. uczucie jest, niczym grom. Jest ono jednak tak nudne i infantyne, że aż przykro czytać. 
Książka ta to także po trochu thriller rodzinny, trochę podróż przez Europę, ale bez napięcia i bez wyraźnego celu. Gatunek rozmywa się, jakby autorka sama nie wiedziała, jaką historię chce opowiedzieć – czy dramat psychologiczny, czy romans z tajemnicą w tle. 
Bohaterowie są zarysowani bardzo słabo, a szkoda bo możliwości były. Ona – kobieta z trudną przeszłością – jest bardziej szkicem niż autentyczną postacią. On nie budzi ani sympatii, ani ciekawości. Brakuje im prawdziwych emocji, jakby autorka bała się zejść głębiej pod powierzchnię. Przez to trudno się z nimi związać, trudno im kibicować, trudno w ogóle uwierzyć w ich relację. Do tego infantylna, nudna jugosłowiańska mafia. Litości.
Wszystko byłoby ok gdyby autorka podeszła do sprawy profesjonalnie, wykorzystałą potencjał, jaki miała. Niestety, ale tak się nie stało. 
Do tego intryga – choć na papierze brzmi obiecująco – szyta jest grubymi nićmi. Tajemnice są zbyt łatwe do odgadnięcia, a kolejne zwroty akcji wyglądają bardziej jak obowiązkowe punkty fabularne niż naturalne wydarzenia. Zamiast zaskakiwać, fabuła po prostu „odhacza” kolejne etapy, prowadząc czytelnika do przewidywalnego finału. 
Największym problemem tej książki jest jednak zmarnowany potencjał. W tle mamy ważne tematy: wpływ rodziny na życie dziecka, samotność w wielkim świecie, cenę, jaką płaci się za brak zaufania. To wszystko mogło stać się materiałem na mocną, zapadającą w pamięć opowieść. Zamiast tego dostajemy ładnie napisaną, ale pustą historię, w której słowa mają więcej znaczenia niż same wydarzenia. 
Kroki między nami to powieść, którą czyta się powoli – i niestety nie dlatego, że chce się smakować każde zdanie, ale dlatego, że trudno wciągnąć się w tę opowieść. To książka, która miała być hipnotyzująca, ale działa raczej jak sen – szybko się rozmywa i trudno ją zapamiętać. Szkoda.

 

niedziela, 31 sierpnia 2025

Kobieta, która oszukała świat. Historia Belle Gibson i największego skandalu wellness - Nick Toscano, Beau Donelly

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Jest to reportaż, który czyta się niczym thriller, a jednocześnie otwiera oczy ze zdumienia. 
Nick Toscano i Beau Donelly stworzyli książkę, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca – choć przecież znamy finał tej historii. Opowieść o Belle Gibson, gwieździe Instagrama, która zbudowała swoje imperium na kłamstwie o chorobie nowotworowej szokuje. Jednocześnie jest to fascynujące studium współczesnej kultury wellness i mediów społecznościowych.
Autorzy nie poprzestają na prostym opisie skandalu. To nie tylko kronika oszustwa, lecz przede wszystkim reporterska podróż przez świat iluzji – gdzie inspirujące hasła, modne diety i kolorowe zdjęcia smoothie stają się walutą, a nadzieja ludzi zmagających się z chorobą bywa cynicznie wykorzystywana. Dzięki skrupulatnej pracy dziennikarskiej poznajemy kulisy afery: rozmowy z osobami oszukanymi, analizę mechanizmów psychologicznych i biznesowych, które pozwoliły Belle Gibson zdobyć międzynarodową sławę, a nawet uznanie Apple czy wydawnictw książkowych.
Ogromną siłą tej książki jest jej uniwersalność. To nie tylko historia o jednej kobiecie, ale też o nas samych – o tym, jak chętnie wierzymy w piękne narracje, jak łatwo ulegamy sile charyzmy i prostym receptom na zdrowie i szczęście. Autorzy stawiają ważne pytania: Dlaczego tak wielu z nas wolało uwierzyć w cudowną dietę niż w medycynę opartą na faktach? Co to mówi o potrzebach i lękach współczesnego człowieka?
Reportaż czyta się momentami jak thriller psychologiczny. Narracja jest dynamiczna, a styl pełen emocji. Donelly i Toscano z wyczuciem balansują między faktami, a opowieścią o ludzkich słabościach. Nie oceniają czytelników, którzy dali się zwieść – pokazują za to, jak sprytna manipulacja i perfekcyjny marketing mogą stworzyć mit niemal nie do podważenia.
Kobieta, która oszukała świat to książka ważna i potrzebna. Nie tylko demaskuje jeden z największych skandali wellness, ale też uczy krytycznego myślenia, zachęca do zadawania pytań i weryfikowania źródeł informacji. To również opowieść o potędze mediów społecznościowych – i o tym, jak łatwo, w epoce filtrów i lajków, oddzielić emocje od prawdy. 
Książka idealna dla fanów dobrych reportaży – lektura obowiązkowa. Dla osób interesujących się psychologią, socjologią internetu czy zjawiskiem influencerów – źródło bezcennych spostrzeżeń. A dla każdego, kto kiedykolwiek uległ „cudownym poradom z Instagrama”, będzie to książka, po której już nigdy nie spojrzy na branżę wellness tak samo. Polecam.

 

 

sobota, 30 sierpnia 2025

Córeńka - Megan Miranda

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4/6

Córeńka Megan Mirandy to thriller z mocnym tłem obyczajowym, który wciąga przede wszystkim atmosferą małego miasteczka pełnego tajemnic. Historia zaczyna się od powrotu Hazel do rodzinnego Mirror Lake – miejsca, które zna zbyt dobrze, by czuć się tam swobodnie. Dziedziczy dom ojca, lokalnego detektywa, i choć wolałaby zostawić przeszłość za sobą, okoliczności zmuszają ją do zmierzenia się z tym, co zostało przemilczane. Susza odsłania dno jeziora, a wraz z nim dawne sekrety. W tym wszystkim powraca najtrudniejsze pytanie: co naprawdę stało się z jej matką? 
Megan Miranda umie pisać tak, by czytelnik czuł napięcie i chłonął każdy szczegół. Klimat jest gęsty, a kolejne odkrycia Hazel sprawiają, że trudno odłożyć książkę na bok. Autorka potrafi też ciekawie ukazać relacje rodzinne i to, jak grzechy z przeszłości – te ojcowskie i te własne – nie przestają kształtować życia następnego pokolenia. Widać tu też głębszą refleksję o tym, że prawda, choć bolesna, jest konieczna, a jej ukrywanie niszczy powoli wszystkich dookoła. 
Nie wszystko jednak działa idealnie. Choć fabuła jest spójna, miejscami staje się zbyt przewidywalna. Hazel trafia na kolejne tropy i wskazówki w taki sposób, że bardziej doświadczeni czytelnicy gatunku mogą odgadnąć rozwiązania jeszcze zanim autorka je ujawni. 
Fragmenty, które miały być zwrotami akcji, były czasem do bólu przewidywalne. Gdy pojawiał się kolejny trop, część czytelników może poczuć: Serio? To już?. To nie psuje całkowicie przyjemności, ale trochę ją osłabia. 
Dodatkowo w środkowej części książki tempo zwalnia, a zamiast nagłych zwrotów akcji dostajemy rozwinięcia, które nie zawsze zaskakują. Nie psuje to całkowicie wrażenia, ale trochę odbiera historii siłę i świeżość, jakiej oczekiwałoby się po dobrym thrillerze. 
Mimo tych wad Córeńka to powieść warta uwagi – napisana prostym językiem, bez niepotrzebnego nadęcia, z bohaterką, której trudno nie kibicować. To historia o powrotach i konfrontacji z własnymi demonami, ubrana w klimat małomiasteczkowego thrillera. Nie jest to może książka, która rzuci na kolana czy zupełnie zaskoczy finałem, ale z pewnością daje przyjemność czytania i zostawia wrażenie, że czas spędzony z Hazel i tajemnicami Mirror Lake nie był stracony.

piątek, 29 sierpnia 2025

Wrocławska Madonna - Jolanta Maria Kaleta

 


Wydawnictwo MG, Moja ocena 5/6
Jest to świetna powieść, która łączy sztukę, historię i szpiegowski dreszcz emocji.
Jolanta Maria Kaleta po raz kolejny udowadnia, że potrafi spleść fakty historyczne z wciągającą fabułą, tworząc literaturę rozrywkową na najwyższym poziomie. Inspiracją do powstania książki stało się prawdziwe zniknięcie renesansowego obrazu Łukasza Cranacha Starszego Madonna pod jodłami, znanego jako Wrocławska Madonna. Było to dzieło, które przez dziesięciolecia uchodziło za bezpowrotnie utracone. Pisarka rozpoczęła pracę nad powieścią w czasach, gdy o powrocie obrazu nikt nawet nie śnił. I oto, niemal równolegle z ukończeniem maszynopisu, wydarzyła się historia bardziej sensacyjna niż fikcja – obraz rzeczywiście wrócił do Polski.
Akcja książki przenosi nas do późnej jesieni 1970 roku. Historyk sztuki Marek Wolski, człowiek inteligentny, sprytny i obdarzony nieodpartym urokiem, trafia na trop zaginionego arcydzieła. Przypadek? Zrządzenie losu? A może element większej gry, której reguły ustalają inni? Bohater zmuszony jest opuścić Polskę, a jego poszukiwania prowadzą przez mroczne zaułki Wiednia, wrogi teren enerdowskich służb Stasi i sieci agentów PRL działających poza prawem. Każdy krok niesie ryzyko, każdy sojusznik może okazać się zdrajcą. I wreszcie na drodze Wolskiego staje piękna, utalentowana malarka, której losy nierozerwalnie splatają się z jego własnymi. To spotkanie zmienia nie tylko bieg wydarzeń, ale i jego życie. 
Autorka z wielką dbałością oddaje klimat epoki: duszną atmosferę ówczesnej Europy, w której wielka polityka miesza się z ludzkimi dramatami i marzeniami o wolności. Wiedeń jawi się tu jako miasto olśniewająco piękne, ale pełne niebezpieczeństw – prawdziwy labirynt intryg, w którym łatwo się zgubić. Kaleta tworzy bohaterów wyrazistych i wiarygodnych: Marek Wolski to człowiek z krwi i kości – odważny, ale nie pozbawiony wątpliwości; kobieta, którą spotyka, to postać fascynująca i pełna tajemnic, daleka od papierowego ideału.
Wrocławska Madonna to powieść wielowymiarowa. Z jednej strony to świetnie skonstruowany thriller szpiegowski, pełen napięcia, pościgów i fałszywych tropów. Z drugiej – hołd dla sztuki i historii, przypomnienie o tym, jak cenne dziedzictwo kulturowe może stać się przedmiotem brutalnej gry politycznej i bezwzględnych interesów. Kaleta mistrzowsko prowadzi czytelnika przez świat, w którym piękno obrazu kontrastuje z brzydotą spisków i kłamstw. 
Wielką zaletą książki jest to, że mimo oparcia na prawdziwych wydarzeniach, nie traci ona tempa ani powieściowego uroku. Autorka stawia pytanie: czy literatura może przewidzieć bieg historii? Czy fikcja może stać się prorocza? I choć rzeczywistość okazała się niezwykła – powrót Madonny do Polski stał się faktem – opowieść Kalety jest tak barwna i pełna emocji, że czytelnik ma wrażenie, iż śledzi równoległy, alternatywny los obrazu.
Wrocławska Madonna to lektura obowiązkowa dla miłośników powieści sensacyjnych, pasjonatów historii sztuki i każdego, kto lubi książki, które wciągają jak najlepszy film. Znakomicie napisana, z wyrazistymi bohaterami i wartką akcją, jest nie tylko rozrywką, ale też zaproszeniem do refleksji nad wartością dziedzictwa kulturowego i ceną, jaką czasem trzeba zapłacić za prawdę. Polecam.

 

 

środa, 27 sierpnia 2025

Koszmarny dom i inne opowieści o duchach - A. M. Burrage

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Pierwsze polskie wydanie opowiadań Alfreda McLellanda Burrage’a to niewątpliwie wydarzenie dla miłośników klasycznej literatury grozy. Choć jego nazwisko nie jest tak rozpoznawalne jak M.R. James, Burrage tworzył w tym samym kręgu. 
Zbiór Koszmarny dom i inne opowieści o duchach nie jest antologią krwawych horrorów czy nagłych zwrotów akcji. To raczej zestaw misternie skonstruowanych miniatur grozy, w których najważniejsza jest atmosfera i powolne budowanie napięcia. Burrage nie epatuje makabrą, lecz gra na wyobraźni czytelnika. Autor korzysta z niedopowiedzeń, sugestii i klasycznych rekwizytów: starego dworu, mgły nad wrzosowiskiem, tajemniczych dźwięków w pustych korytarzach. Jego duchy nie są krwiożerczymi potworami, ale cieniem dawnej krzywdy czy echem przeszłości, które powraca, by niepokoić żywych. 
Na uwagę zasługuje również język. Jest on elegancki, miejscami archaiczny, co dodaje opowieściom specyficznego uroku, choć może być też pewnym wyzwaniem dla współczesnego czytelnika. Widać w nich styl epoki, w której liczyła się powściągliwość i umiejętność budowania klimatu. To literatura, która wymaga cierpliwości i skupienia, ale nagradza to głębokim, narastającym poczuciem niepokoju. 
Nie wszystkie historie są jednakowo mocne. W niektórych opowiadaniach akcja rozwija się zbyt powoli, a zakończenia bywają przewidywalne. Zdarza się, że Burrage bardziej ceni nastrój niż fabularną precyzję. Mimo, iż jest to cecha charakterystyczna dla tego typu literatury, może to rozczarować czytelników przyzwyczajonych do współczesnego tempa narracji. 
Mimo tych drobnych zastrzeżeń, Koszmarny dom i inne opowieści o duchach to pozycja wartościowa – zarówno jako literacka ciekawostka, jak i jako przykład kunsztu w tworzeniu „cichej grozy”. To książka, która przypadnie do gustu czytelnikom ceniącym subtelność, melancholijny klimat i powolne odkrywanie tajemnic. Zamiast krzyku i gwałtu – mamy tu szept, skrzypnięcie deski, cień na schodach. Zamiast nachalnego straszenia – eleganckie budowanie napięcia. 
Burrage nie konkuruje z nowoczesnym horrorem – on przypomina, że strach może rodzić się z ciszy i niewyjaśnionych drobiazgów. Dzięki temu jego opowiadania, choć napisane kilkadziesiąt lat temu, wciąż potrafią działać na wyobraźnię.

 

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Własna pracownia. Gdzie tworzyły artystki przełomu wieków - Karolina Dzimira-Zarzycka

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Karolina Dzimira-Zarzycka zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po atelier. Miejsca te były czymś więcej niż tylko pracowniami, stawały się przestrzenią wolności, twórczej odwagi i osobistego buntu wobec ograniczeń narzucanych kobietom przez społeczeństwo końca XIX i początku XX wieku. 
Autorka w fascynujący sposób łączy solidny warsztat historyka sztuki z lekkością gawędziarki. Z jednej strony przywołuje fakty, dokumenty, anegdoty, z drugiej – potrafi z tych fragmentów zbudować opowieść pełną życia, w której artystki stają się bohaterkami z krwi i kości, a nie tylko nazwiskami w podręcznikach. Anna Bilińska, Olga Boznańska, Maria Dulębianka czy mniej znane dziś twórczynie odsłaniają przed czytelnikiem kulisy swojej pracy, walki o przestrzeń i niezależność. 
Dzimira-Zarzycka świetnie pokazuje, że atelier to nie był luksusowy kaprys, lecz warunek przetrwania w świecie sztuki – miejsce, gdzie twórczyni mogła nie tylko malować czy rzeźbić, ale także przyjmować mecenasów, kolekcjonerów i dziennikarzy. Badaczka z wyczuciem opisuje, jak często pracownia stawała się jednocześnie domem, bo brak środków zmuszał artystki do łączenia życia prywatnego i zawodowego w jednym wnętrzu. Dzięki bogactwu szczegółów i przykładów książka przywołuje atmosferę epoki – od paryskich pracowni pachnących farbą olejną, po berlińskie wnętrza pełne przepychu i pozłoty. 
Ogromnym atutem książki jest też jej różnorodność. Obok historii polskich artystek autorka wplata opowieści o ich europejskich koleżankach, takich jak Rosa Bonheur czy Harriet Hosmer. Pozwala to zobaczyć polskie doświadczenie na tle międzynarodowym. Liczne anegdoty nadają opowieści lekkości i sprawiają, że lektura nie jest suchym wykładem, lecz pełną koloru i emocji narracją. 
Choć książka dotyka poważnych tematów – nierówności płci, ograniczeń finansowych, społecznych stereotypów – pozostawia wrażenie siły i nadziei. Bohaterki Własnej pracowni nie rezygnują ze swoich marzeń, a ich upór i talent budzą podziw. To nie tylko historia sztuki, ale także opowieść o emancypacji, wolności i osobistym spełnieniu.
Własna pracownia... to fascynująca książka, która ożywia historię kobiet-artystek przełomu wieków i pokazuje ich codzienność z bliska – od wielkich sukcesów po zmagania z rzeczywistością. Karolina Dzimira-Zarzycka stworzyła opowieść, która nie tylko poszerza wiedzę, ale też budzi emocje i zachwyt wobec twórczej pasji swoich bohaterek.

 

sobota, 23 sierpnia 2025

Heksa - Ada Kussowska

 


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6

Ada Kussowska ponownie serwuje czytelnikom historię, która bawi, wciąga i przy okazji udowadnia, że w miłości nic nie da się zaplanować – choćbyśmy mieli najlepiej zorganizowany kalendarz świata. 
Emilia, bohaterka Heksy, świetnie radzi sobie w pracy – projekty dopina na ostatni guzik, potrafi uspokoić każdego szefa i klienta… no, prawie każdego. Bo kiedy na horyzoncie pojawia się Konrad Rzepecki – wymagający, cyniczny i nieprzewidywalny – całe życie Emilii staje na głowie. Do tego dochodzi tajemniczy nieznajomy z baru, który miał być początkiem romantycznej przygody, a skończył się równie szybko, jak się zaczął.
Kussowska pisze lekko, z humorem i dużym wyczuciem. Jej dialogi są błyskotliwe, a bohaterowie – pełnokrwiści i wiarygodni. Emilia to postać, której nie da się nie polubić: trochę zagubiona w uczuciach, ale przy tym inteligentna, ambitna i z charakterem. Konrad natomiast to typ, którego na początku chce się udusić… ale z każdą stroną coraz trudniej oderwać od niego wzrok.
Heksa to powieść, która łączy romans z nutką ironii i współczesnym spojrzeniem na związki. Nie ma tu przesadzonego dramatyzowania ani słodkiego lukru – są emocje, chemia i sytuacje, które każdy mógłby sobie wyobrazić w prawdziwym życiu (choć może nie każdemu trafi się taki Konrad!). 
Czy Emilia da się ponieść uczuciu? Czy tajemniczy książę z baru to naprawdę ktoś, na kogo warto czekać? Odpowiedzi znajdziecie w książce, która wciąga od pierwszego rozdziału i sprawia, że trudno ją odłożyć choćby na chwilę.
Heksa to powieść, która łączy romans z nutką ironii i współczesnym spojrzeniem na związki. Nie ma tu przesadzonego dramatyzowania ani słodkiego lukru – są emocje, chemia i sytuacje, które każdy mógłby sobie wyobrazić w prawdziwym życiu (choć może nie każdemu trafi się taki Konrad!).
Jeśli szukacie lekkiej, zabawnej i jednocześnie pełnej emocji opowieści o miłości, która nie słucha żadnych zasad – Heksa to strzał w dziesiątkę.

 

 

piątek, 22 sierpnia 2025

Dwa księżyce - Maria Kuncewiczowa


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Tę książkę mozna podsumowac w kilku słowach: Prostymi słowami, z serca i z zachwytem.
Dwa księżyce to prawdziwa literacka perła. To zbiór opowiadań, które przenoszą nas do niezwykłego świata – Kazimierza Dolnego w okresie międzywojennym. Autorka pokazuje to małe, urokliwe miasteczko z czułością i uważnością, jakiej dzisiaj często brakuje. Czytając tę książkę, można naprawdę poczuć zapach letnich łąk, usłyszeć szmer Wisły i niemal dotknąć tych wszystkich barwnych postaci, które tam żyły – artystów, chłopów, kupców, Żydów i Polaków. 
Tytuł Dwa księżyce nie jest przypadkowy. Symbolicznie przedstawia dwa światy: świat przyjezdnych – marzycieli, malarzy, poetów i świat codziennego życia mieszkańców – twardego, czasem smutnego, ale też pełnego godności. Te światy istnieją obok siebie, jakby pod jednym niebem, ale wciąż osobno – i to właśnie czyni tę książkę tak fascynującą.
Opowiadania zawarte w zbiorze są różnorodne – jedne są pełne humoru, inne refleksyjne, jeszcze inne głęboko poruszające. Każde z nich ma swój własny klimat i niepowtarzalny urok. Na przykład Dziwna Rachel to historia, która na długo zostaje w pamięci, podobnie jak Ślepy czy Ballada o pięknym dniu. Autorka cudownie pisze o emocjach, samotności, miłości, dziwactwach, ludzkich dramatach i codziennych radościach. 
Kuncewiczowa potrafiła obserwować ludzi – nie tylko ich wygląd czy zachowanie, ale przede wszystkim ich dusze. Nie ocenia, nie moralizuje, tylko pokazuje – z empatią i zrozumieniem. Dzięki temu mamy wrażenie, że znamy tych bohaterów osobiście, że mijamy ich na rynku, w drodze na targ albo podczas wieczornych rozmów przy herbacie. 
Nie sposób nie wspomnieć o języku autorki – pięknym, ale prostym, poetyckim, ale nie przesadzonym. Czytanie jej opowiadań to prawdziwa przyjemność. Wszystko brzmi naturalnie i miękko, a zarazem głęboko i z klasą.
Warto również wspomnieć, że książka nie kończy się na samym zbiorze Dwa księżyce. W tomie znajdziemy też teksty z cyklu Z kazimierskiej teki, które jeszcze bardziej pogłębiają obraz miasteczka i jego atmosfery. Szczególnie ciekawe są opowiadania Plein-air czy Wieczór w Rynku, które pokazują Kazimierz jako miejsce spotkań – nie tylko ludzi, ale i kultur, czasów, światopoglądów. 
Dwa księżyce to książka bardzo ważna – zarówno literacko, jak i historycznie. Przypomina o świecie, którego już nie ma – o przedwojennej Polsce, o dawnym Kazimierzu, o współistnieniu różnych kultur i religii. To także piękny hołd dla tego miasta, które Kuncewiczowa kochała i które ją uhonorowało. 
Dla czytelnika to podróż nie tylko w czasie, ale i w głąb ludzkiej natury. To książka, którą można czytać powoli, z przerwami, delektując się każdym opowiadaniem. To także świetna pozycja do wspólnego czytania – w rodzinie, w szkole, na spotkaniach literackich.
Dwa księżyce to książka ciepła, mądra, poruszająca i niezwykle klimatyczna. To literacka podróż do miejsca, gdzie czas płynie inaczej, a ludzie – choć często prości – są pełni emocji i głębi. Kuncewiczowa stworzyła dzieło, które nie tylko bawi i wzrusza, ale też uczy – patrzeć na innych z empatią i zrozumieniem. 
Z całego serca polecam tę książkę każdemu – niezależnie od wieku czy literackich upodobań. To klasyka, ale bardzo przystępna i uniwersalna. To książka, która zostaje w sercu na długo.

 

 

 

środa, 20 sierpnia 2025

Przyjaciele muzeum - Heather McGowan

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Heather McGowan zaprasza nas do niezwykłego świata sztuki, intryg i emocji. Intensywność ukazanych faktów, obrazów, wydarzeń jest niczym dz najlepszego thrillera. To książka, która od pierwszych stron wciąga nas do dusznej, pełnej napięcia atmosfery nowojorskiego muzeum, gdzie w ciągu zaledwie jednej doby może rozpaść się nie tylko instytucja, ale także reputacje i relacje ludzi, którzy ją tworzą.
W tym krótkim, ale intensywnym czasie, poznajemy Diane Schwebe, dyrektorkę muzeum, która wraz z zespołem pracowników staje przed ogromnym wyzwaniem. Okazuje się, że niektóre eksponaty w ich zbiorach mogą pochodzić z nielegalnego handlu dziełami sztuki. Jeżeli prawda wyjdzie na jaw, muzeum czeka ogromny skandal, a być może nawet jego koniec. 
Autorka w mistrzowski sposób buduje napięcie. Choć akcja dzieje się głównie w jednym miejscu – wewnątrz muzeum – to mamy wrażenie, jakbyśmy byli uczestnikami wyjątkowo dynamicznej gry z czasem. Każda scena jest nasączona emocjami, a stawka jest wysoka. Czy uda się uratować instytucję? Kto jest lojalny, a kto ma własne, ukryte cele?
McGowan nie tylko tworzy świetnie skonstruowaną fabułę, ale też z niesamowitym wyczuciem ukazuje środowisko muzealników, kolekcjonerów i darczyńców. Opisuje je z humorem, ironią, a czasem wręcz z gorzkim realizmem. Widzimy, jak za miłością do sztuki potrafią kryć się chciwość, ambicje, ego i strach przed utratą pozycji. Każdy z bohaterów ma swoją historię, swoje motywacje i sekrety – i to właśnie sprawia, że trudno oderwać się od lektury.
Autorka pisze prostym językiem, ale jej opowieść pełna jest głębi, refleksji i trafnych obserwacji społecznych. Pisarka łączy różne gatunki literackie – od satyry i komedii, przez dramat, aż po elementy thrillera psychologicznego. To sprawia, że książkę można czytać na wielu poziomach – jako opowieść o walce o przetrwanie, jako komentarz do świata kultury, ale też jako studium ludzkich charakterów. 
Przyjaciele muzeum to książka oryginalna, świeża i bardzo potrzebna. Pokazuje, że świat sztuki nie jest tylko spokojnym miejscem kontemplacji, ale także polem walki – o władzę, pieniądze, wpływy i prawdę. To pełna napięcia, ale i ciepła, ironii i zrozumienia historia o tym, jak bardzo potrafimy walczyć o coś, w co wierzymy – nawet jeśli sami nie jesteśmy doskonali. 
Polecam tę książkę każdemu, kto szuka czegoś więcej niż zwykłej opowieści. To inteligentna, emocjonująca i bardzo ludzka historia, która na długo zostaje w pamięci. Heather McGowan stworzyła coś naprawdę wyjątkowego – powieść, która bawi, wzrusza i daje do myślenia. Polecam.

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Rewolwer obok Biblii. W co wierzy Ameryka - Maciej Jarkowiec

 


Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5,5/6
Ameryka to kraj, który od zawsze karmił świat wielkimi opowieściami. Wolność, sprawiedliwość, marzenie o lepszym życiu – to słowa, które brzmią jak fragment hymnu narodowego. Ale Maciej Jarkowiec w swojej książce Rewolwer obok Biblii pokazuje, że za tymi pięknymi hasłami kryje się również zupełnie inna, mroczniejsza prawda. 
To nie jest zwykła książka o Stanach Zjednoczonych. Autor nie prowadzi nas po utartych szlakach Nowego Jorku czy Los Angeles. Zamiast tego zabiera nas w podróż przez miejsca i historie, które często pozostają w cieniu. Opowiada o rdzennych mieszkańcach Ameryki, czarnoskórych obywatelach, weteranach wojen – ludziach, którzy rzadko trafiają na pierwsze strony gazet, a przecież ich doświadczenia mówią wiele o prawdziwym obliczu kraju.
Jarkowiec wędruje zarówno w przestrzeni, jak i w czasie. Potrafi w jednym akapicie przenieść nas ze współczesnych ulic Teksasu do dziewiętnastowiecznych plantacji, a potem wrócić do współczesnej Doliny Krzemowej. Robi to z lekkością, a jednocześnie z ogromną wiedzą. Jego proza jest jasna, barwna i pełna szczegółów. Dzięki temu historie o przeszłości i teraźniejszości Ameryki wciągają jak najlepsza powieść. 
Tytuł książki nie jest przypadkowy. Rewolwer obok Biblii to obraz Ameryki rozdartej pomiędzy ideałami, a brutalnością, między wiarą w Boga, a wiarą w siłę własnej ręki. To kraj, który z jednej strony walczy o wolność i prawa człowieka, a z drugiej – nigdy do końca nie rozliczył się z niewolnictwem, rasizmem czy przemocą.
To także książka osobista. Autor pisze o Ameryce, jak o swojej drugiej ojczyźnie. To miejsce bez wątpienia go fascynuje, ale i nieustannie wystawia na próbę. To co widzimy w książce, to spojrzenie człowieka rozdartego między Europą, a Stanami Zjednoczonymi. 
Ta książka jest wazna i potrzebna. Żyjemy w czasach, w których amerykańskie mity pękają na naszych oczach. Trump, Musk i inni bohaterowie współczesnych nagłówków pokazują, że wolność może łatwo zamienić się w samowolę, a biblijne przesłania bywają nadużywane do politycznych celów. Jarkowiec pomaga nam zrozumieć, jak doszło do tego momentu, i dlaczego Ameryka, mimo wszystkich problemów, wciąż tak mocno wierzy w samą siebie.
Rewolwer obok Biblii to znakomity reportaż i opowieść drogi, ale też przewodnik po amerykańskiej duszy. Zamiast powtarzać znane hasła, Maciej Jarkowiec rozbiera je na czynniki pierwsze, pokazując, co naprawdę kryje się pod błyszczącym sloganem American dream. To książka, która nie tylko opowiada historię, ale także pomaga zrozumieć współczesne konflikty i nadzieje największej demokracji świata. 
Jeśli ktoś chce zobaczyć Amerykę prawdziwą – nie tylko z filmów i reklam, ale taką, jaka jest naprawdę – powinien sięgnąć po tę książkę. Bo to opowieść o kraju pięknym i pełnym sprzeczności, który w jednej ręce trzyma Biblię, a w drugiej rewolwer. Zdecydowanie polecam.

 

 

 

sobota, 16 sierpnia 2025

Abraxas - Bogdan-Alexandru Stănescu


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Są książki, które się czyta, i są takie, które się przeżywa. Abraxas Bogdana-Alexandru Stănescu należy zdecydowanie do tej drugiej kategorii. 
Abraxas to książka, której się nie tylko czyta – ją się przeżywa. To powieść, która nie pozwala na dystans ani na obojętność. Każda strona tnie tu jak ostrze, a każde zdanie zostaje w pamięci niczym ślad na starej kliszy fotograficznej, której nie da się już wyczyścić.
Główny bohater i zarazem narrator – którego imię mogłoby brzmieć po prostu Niepowodzenie – prowadzi nas przez swoje życie jak przez labirynt porażek. To nie jest zwykła opowieść o dorastaniu czy rodzinnych traumach. To podróż przez ciemne korytarze ludzkiej psychiki, przez relacje tak silne, że stają się jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem. Na szczególne miejsce zasługuje tu postać matki, pięknej i demonicznej Relu – figury, w której czułość jest tuż obok okrucieństwa, a miłość nieustannie przeplata się z nienawiścią.
Tłem, a może raczej współbohaterem tej powieści, jest Bukareszt. Miasto to jest naznaczone historią, poczynając od przedwojennych ulic, przez mroczne czasy Ceauşescu, po bardzo dziwny okres transformacji. Stănescu pisze o mieście z niezwykłą wrażliwością, jak o żywym organizmie, pełnym ran, blizn i zapomnianych legend. Te rany migdy się nie zagoją. Dzięki uczynieniu Bukaresztu pełnoprawnym bohaterem, Abraxas jest nie tylko opowieścią o jednostce, lecz także kroniką miasta, które pamięta więcej, niż chciałoby zdradzić.
Powieść jest bardzo wymagająca, pełna dygresji, paraboli i misternych konstrukcji. Obok historii głównego bohatera pojawiają się np. losy żydowskiego pisarza awangardowego Ilari Voronki, splecione w jeden, gęsty wątek narracji. Wymaga to od czytelnika skupienia, ale wysiłek zostaje sowicie nagrodzony – Abraxas to genialna, mistrzowska literatura, bez tanich chwytów i gotowych pocieszeń.
W tej, jakże osobistej opowieści, nie ma tujakże oczekiwanego katharsis. Nie znajdziemy nawet krztyny ukojenia. To powieść o przeszłości, która nigdy nie odchodzi, o dzieciństwie, które zabarwia i naznacza całe dorosłe życie. Stănescu pokazuje, jak doświadczenia pierwszych lat i system, w którym wzrastamy, wyznaczają trajektorię naszego losu, nawet jeśli staramy się od nich uwolnić.
Abraxas pozostaje w czytelniku na bardzo długo. Po odłożeniu książki wciąż czujemy chłód bukareszteńskich murów i słyszymy szept matki bohatera. To powieść nie o jednym człowieku, ale o ludzkiej kondycji – bezlitosna, prawdziwa, hipnotyzująca i w sumie bardzo smutna.
Bogdan-Alexandru Stănescu stworzył dzieło, które wymyka się łatwym kategoriom, które jest nieoczywiste i trudne. To literacki labirynt, z którego wychodzi się odmienionym – trochę poranionym, ale też głębiej świadomym tego, co jest w nas, co nas ukształtowało. Abraxas to dowód, że wielka literatura wciąż potrafi wstrząsnąć, zachwycić i zaboleć jednocześnie. To trudna lektura, ale warto zadać sobie trud. Nagroda gwarantowana.

 

środa, 13 sierpnia 2025

Czy odkryjesz kto jest mordercą? - Antony Johnston

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6
Bardzo ciekawa lektura, prawdziwa gratka dla wszystkich, którzy kochają zagadki i kryminały! Czy odkryjesz, kto jest mordercą? to niezwykła, interaktywna opowieść, w której to ty jesteś detektywem. 
Już od pierwszych stron widać, że nie jest to zwykła książka. Nie czyta się jej od początku do końca w standardowy sposób – zamiast tego podejmujemy decyzje, które wpływają na przebieg wydarzeń. Kogo przesłuchać jako pierwszego? Któremu tropowi zaufać? Kiedy szukać kolejnych dowodów? To my wybieramy drogę, a każda decyzja może nas zbliżyć do rozwiązania… albo zupełnie nas zmylić. 
Akcja książki toczy się wokół tajemniczego morderstwa w miejscu zwanym Kwiaty Elizjum. Sama nazwa już budzi niepokój i intryguje. Klimat historii jest gęsty, nieco mroczny, pełen niedopowiedzeń i tajemnic. Autor umiejętnie buduje napięcie, stopniowo odkrywając kolejne elementy układanki. 
Największą siłą tej książki jest jej interaktywność. Możliwość wyboru, podejmowania decyzji i odkrywania różnych zakończeń sprawia, że każda lektura może być inna. Czytelnik nie tylko śledzi fabułę – on ją także o dziwo współtworzy. Dzięki temu mamy wrażenie, że naprawdę uczestniczymy w śledztwie, a każda podjęta przez nas decyzja niesie ze sobą konsekwencje.
To książka, która spodoba się nie tylko fanom kryminałów, ale także osobom, które lubią łamigłówki, gry logiczne i historie z twistem. Trzeba myśleć, analizować, kojarzyć fakty – ale właśnie to sprawia, że trudno się od niej oderwać.
Polecam. Czy odkryjesz, kto jest mordercą? to inteligentna, nietypowa i bardzo wciągająca książka. Idealna dla tych, którzy marzyli o tym, by wcielić się w rolę detektywa i samodzielnie rozwikłać kryminalną zagadkę. Czy uda ci się odkryć prawdę? To zależy tylko od ciebie. Jedno jest pewne – ta książka na długo zostaje w pamięci.

 

niedziela, 10 sierpnia 2025

Dziennik 1954 - Leopold Tyrmand

 



Wydawnictwo MG, Moja ocena 6/6
Fanką twórczości Tyrmanda byłam już wcześniej, ale po lekturze Dziennika... kilka lat temu stałam się fanką Tyrmanda także, jako człowieka. Po 5 latach wróciłam do lektury zapisków mojego ulubionego pisarza.
Leopold Tyrmand to jedna z najbardziej barwnych postaci polskiej literatury XX wieku. Urodzony w 1920 roku w Warszawie, wychowany w inteligenckiej rodzinie żydowskiej, przeszedł przez wielokulturową mozaikę Europy przedwojennej, przez wojnę, okupację i powojenną stalinizację Polski. Był nie tylko pisarzem i publicystą, ale także ikoną nonkonformizmu i niezależnego myślenia w czasach, gdy takie postawy były szczególnie niebezpieczne. Jego życie było pełne zwrotów akcji, warto je poznać. 
Choć pisarz najbardziej znany jest z powieści Zły, to właśnie Dziennik 1954 pozostaje jednym z najważniejszych i najgłębszych świadectw jego myśli, światopoglądu i samotnej walki z konformizmem tamtych czasów. 
Dziennik 1954 to osobisty zapis codzienności, ale nie w sensie prostego kalendarium. Tyrmand prowadzi dziennik przez trzy miesiące – od 1 stycznia do 2 kwietnia 1954 roku. Był to okres, gdy pisarz był zawodowo wykluczony, pozbawiony możliwości publikacji. Miało to miejsce po tym, jak wraz z redakcją Tygodnika Powszechnego odmówił podpisania nekrologu Stalina w wersji cenzurowanej przez władze. To czas dla Tyrmnda trudny materialnie, ale też wyjątkowy intelektualnie.
Dziennik... był takim literackim aktem samoobrony i zarazem moralnego sprzeciwu wobec świata konformizmu, ideologicznego kłamstwa i estetycznej bylejakości, wobec świata, którego Tyrmand nienawidził. Taki ówczesny protest book.
Najmocniejszą stroną Dziennika... jest bezkompromisowa ocena rzeczywistości i ludzi ją tworzących. Tyrmand bezlitośnie punktuje konformizm środowisk twórczych, moralną kapitulację inteligencji, uległość wobec propagandy. Atakuje znajomych (często z nazwiska lub pod inicjałami), krytyków, pisarzy, aktorów – wszystkich, którzy według niego „sprzedali się” systemowi, przyjęli jego reguły dla osobistych korzyści lub ze strachu. 
Dziennik 1954 to także zapis walki Tyrmanda z samym sobą – z narastającą frustracją, samotnością, biedą, lękiem przed zapomnieniem. To również próba stworzenia przez autora mitu własnej osoby: inteligenta niepokornego, człowieka zasad, artysty na wygnaniu we własnym kraju. Mimo trochę megalomańskiej tendencji, Dziennik... jest szczery i autentyczny.
Ważną część stanowią opisy związków, flirtów i erotycznych przygód Tyrmanda.
Styl autora jest żywy, błyskotliwy, pełen ironii, autoironii i celnych obserwacji. To styl literata z krwi i kości, który nawet pisząc o śniadaniu potrafi stworzyć mini-esej. Jego zdania są nasycone kulturą, literaturą, humorem – ale też bólem.
Dziennik 1954 to jedno z najważniejszych dzieł polskiej literatury osobistej XX wieku. Nie tylko jako dokument epoki, ale jako głos jednostki przeciw systemowi – nie w sensie politycznym, ale egzystencjalnym. To książka o samotności, niezależności, odwadze i potrzebie zachowania twarzy.
Dziennik 1954 to fascynująca, wielowarstwowa lektura – dla jednych męcząca przez intelektualny ciężar i narcystyczne tony, dla innych – bezcenna jak relikwia niezależnego ducha w czasach totalitaryzmu. To książka do powolnego smakowania, analizowania, może nawet prowadzenia własnych notatek na marginesach. Tyrmand stworzył w niej coś więcej niż dziennik: stworzył pomnik jednostki w oporze – nie heroicznej, ale ludzkiej. I właśnie dlatego tak ważnej. Lektura Dziennika...to dla mnie ponownie niesamowita przygoda i wyjątkowe doznanie. Mimo upływu kilku dekad, książka jest nadal aktualna. Przypomina ona, że wolność zaczyna się od odwagi bycia sobą. Polecam.

 

piątek, 8 sierpnia 2025

Para idealna - Ruth Ware

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4-/6 

Autorka sięga po motywy dobrze znane z thrillerów psychologicznych. Mamy tu: izolację, niepewność, narastającą paranoję i wiele innych. Ware łączy je z konwencją współczesnych reality show. Efekt? Książka, która może nie zaskakuje nowatorskim podejściem, ale zdecydowanie wciąga i trzyma w napięciu do ostatnich stron. 
Lyla to główna bohaterka, której życie zaczyna się rozpadać. Ambitna, ale zmęczona porażkami na każdym polu życia, daje się namówić swojemu chłopakowi Nico na udział w kontrowersyjnym programie typu reality show, mającym wyłonić „parę idealną”. Już sam pomysł wydaje się mało rozsądny, ale Lyla nie ma nic do stracenia, a udział w programie może być ostatnią szansą, by coś zmienić. 
Początkowo Para idealna przypomina satyrę na współczesną kulturę medialną – świat social mediów, sztuczne relacje, pokazywanie związku w telewizyjnym obiektywie. Szybko jednak atmosfera gęstnieje. Izolacja na wyspie, nieprzewidywalna pogoda i coraz bardziej niepokojące wyzwania wprowadzają element grozy. Z pozoru niewinne show zaczyna przypominać bardziej eksperyment psychologiczny niż zabawę, a napięcia między parami prowadzą do konfliktów, które – jak to bywa u Ware – mogą mieć tragiczne konsekwencje.
Największym atutem książki jest umiejętne budowanie atmosfery zagrożenia. Ruth Ware nie spieszy się z odsłanianiem wszystkich kart. Pisarka bardzo powoli wprowadza niepokojące sygnały, które z czasem układają się w coraz bardziej mroczny obraz. Bohaterowie są dobrze i ciekawie nakreśleni. Z wieloma ich cechami czytelnik może się utożsamiać, kilkorgu z nich kibicować. Np. Lyla, z którą łatwo się utożsamić. Zdezorientowana, zmęczona i szukająca ratunku – jej przemiana z biernej uczestniczki wydarzeń w kobietę, która zaczyna walczyć o przetrwanie, została świetnie pokazna.
Mimo licznych zalet książka nie jest wolna od słabości. Chodzi mi np. o tempo akcji, które jest bardzo nierówne. Pierwsza połowa książki rozwija się dość powoli, skupiając się głównie na relacjach między parami, które nie zawsze są interesujące na tyle, by utrzymać napięcie. Dopiero w drugiej połowie, kiedy stawka naprawdę rośnie, książka nabiera rozpędu.
Zakończenie jest zbyt przewidywalne, a to chyba największa wada każdego thrillera. Niektóre wątki zostają rozwiązane zbyt szybko lub powierzchownie, co trochę rozmywa efekt „wow”, na który czytelnik czekał przez kilkaset stron. 
Para idealna to nienajgorszy thriller psychologiczny z ciekawą oprawą i dobrze skonstruowaną główną bohaterką. Ruth Ware umie trzymać w napięciu i bawić się atmosferą niepokoju, nawet jeśli nie wszystko w tej historii działa idealnie. Warto przeczytać, ale nie liczcie na spektakularny efekt. Nie jest najlepsza książka Ware, ale zdecydowanie nie najgorsza.
 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

 

 

środa, 6 sierpnia 2025

Pogoda pod psem. Cykl: Śledztwa Immy Tataranni (tom 2) - Mariolina Venezia

 


Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Mariolina Venezia po raz kolejny udowadnia, że włoska literatura kryminalna może być nie tylko inteligentna, ale też ironiczna, zadziorna i bardzo, bardzo ludzka. Pogoda pod psem to druga część cyklu o prokurator Immie Tataranni. Jest to powieść, którą pochłania się z przyjemnością większą niż talerz makaronu w domowej knajpce w sercu Matery. 
A skoro już o Materze mowa, miasto to nie jest w tej książce jedynie tłem. Jest ono pełnoprawnym, żywym bohaterem, ze swoimi wilgotnymi zaułkami, historią zapisaną w tufie i melancholijną urodą południa Włoch. To wszystko bardziej przypomina kadr z filmu Felliniego niż kryminał. Vnezia pokazuje Basilicatę w nieco surowym świetle: z jednej strony pełną dzikiej urody, z drugiej – rozdrapywaną przez wielkie interesy, polityczne układy i lokalne przesądy. Deszcz, błoto i mrok doskonale oddają klimat śledztwa, ale też psychiczny stan bohaterki. A wszystko to w idealnych proporcjach, świetnie pomieszane i genialnie zaserwowane czytelnikom.
Imma Tataranni to absolutna perełka wśród literackich postaci. To prawdziwa kobieta, żywa bohaterka, a nie tylko literaci twór. Jest nieidealna, niepokorna, złośliwa, nieprzejednana, a jednocześnie pełna człowieczeństwa. Jej osobowość rwychodzi daleko poza ramy klasycznego kryminału. Ma więcej wspólnego z bohaterkami Eleny Ferrante niż ze stereotypowymi detektywami. Venezia portretuje ją wspaniale, z sympatią, ale bez taryfy ulgowej. Imma potrafi być trudna, kąśliwa, nie do końca fair. Jednak jej siła polega na autentyczności. To kobieta, która nie boi się być sobą, nawet jeśli oznacza to chodzenie w szpilkach po rozmokłym polu dowodowym. To postać, z którą utożsami się wiele z nas. I na tym polega potęga tych książek.
Bohaterka, Matera ok. Zapytacie - a wątki kryminalne, czyli to co w kryminale najważniejsze? Są, i to bardzo sprawnie poprowadzone. Mamy zniknięcie młodej dziewczyny, tajemnicze powiązania polityczne, cień przeszłości, kprzysłowiowe trupy w szafie, a do tego śledztwo balansujące na granicy zawodowej katastrofy. Ale Venezia robi coś więcej. Autorka wplata w kryminał refleksjąe nad współczesnymi Włochami, gdzie przeszłość wciąż czai się za rogiem, a prawda nigdy nie jest oczywista. Między kampanią wyborczą, a magią wiejskich zabobonów, przemyka cień pytania: komu właściwie zależy na sprawiedliwości, a komu na tym, żeby wszystko zostało po staremu? Widać tu bardzo duże podobieństwo do weneckiego cyklu z komisarzem Brunettim Donny Leon.
Bardzo ciekawi są także bohaterowie drugiego planu, np. sierżant Calogiuri, nieco zbyt przystojny, by mu ufać, mąż, który zaskakuje swoją zaradnością, i córka, z którą Imma toczy odwieczną wojnę pokoleń. Relacje rodzinne są tu nie mniej ważne niż śledztwo. Pisarka przedstawia je z humorem, ale i goryczą pokazują, jak trudno być jednocześnie kobietą, matką, partnerką i urzędniczką państwową na południu Włoch. Nie jest to kraina przyjazna dla kobiet. Wg. wielu Włochów z tego regionu, kobieta nadal powinna siedzieć w domu i zajmowac się tylko rodziną.
Pogoda pod psem to kryminał, którego nie da się jednoznacznie zaszufladkować. To również opowieść o kobiecie, która – mimo wszystkich przeciwności – nie daje się złamać. To także pieśń (czasami gorzka) traktująca o południu Włoch, które pachnie wilgotną ziemią, gotującym się gulaszem i niespełnionymi marzeniami. I o tym, że nawet w największym błocie można iść dalej – byle z głową podniesioną wysoko i w ulubionych szpilkach. Zdecydowanie polecam. Świetne, zabawne, mądre.

 


poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Wszystko zostaje w rodzinie - John Marrs

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5/6
Wszystko zostaje w rodzinie Johna Marrsa to ciekawy thriller psychologiczny, który nie tylko trzyma w napięciu, ale również zmusza do refleksji nad granicami zaufania, trwałością relacji i cienką linią między przeszłością a teraźniejszością. Marrs udowadnia po raz kolejny, że jest mistrzem w konstruowaniu dusznej, pełnej napięcia atmosfery oraz nieprzewidywalnych zwrotów akcji.
Początkiem historii jest klasyczny motyw – młode małżeństwo, Mia i Finn, z entuzjazmem odnawiają starą posiadłość, by zamienić ją w dom swoich marzeń. Wszystko zapowiada się wspaniale. Związek kwitnie, pojawia się ciąża, a remont niesie ze sobą nadzieję na nowy początek. Jednak Marrs bardzo szybko burzy ten pozorny spokój już na samym początku. Pewnego dnia na jednej z desek zostaje znaleziona wiadomość. Jaka to wiadomość? Tego nie zdradzę. Napisze tylko, iż jest to początek i punkt zapalny dla całej historii. Można śmiało powiedzieć, że to iskra, która uruchamia lawinę wydarzeń. 
Autor prowadzi czytelnika przez spiralę napięcia. Narracja powoli odsłania kolejne tajemnice, dając czas, by poczuć niepokój Mii, jej rosnącą obsesję i poczucie osamotnienia. Z czasem bohaterka coraz bardziej oddala się od męża, nie potrafiąc zignorować sygnałów, że coś jest nie tak. 
Zamiast prostych rozwiązań i tanich chwytów grozy, autor oferuje psychologiczną głębię, pogłębiając portret Mii jako kobiety w rozdarciu: między miłością a lękiem, racjonalnością a paranoją. 
Jednym z największych atutów powieści jest samo miejsce akcji – dom, który staje się niemal żywym bohaterem książki. Marrs tworzy jego historię z dbałością o każdy szczegół, budując przerażającą mitologię wokół jego ścian. To nie tylko miejsce zbrodni, ale również symbol traumy, dziedziczonych sekretów i konsekwencji decyzji podejmowanych przez poprzednich mieszkańców.
W miarę rozwoju fabuły napięcie narasta, a Marrs co chwila podrzuca nowe tropy i fałszywe wskazówki. Co najważniejsze, autor nie popada w banał ani przewidywalność. Zakończenie, choć logiczne i dobrze umotywowane, potrafi zaskoczyć i zostawia czytelnika z poczuciem niepokoju. 
Wszystko zostaje w rodzinie to nie tylko solidny thriller, ale przede wszystkim psychologiczna opowieść o zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa i cienkiej granicy między przeszłością a teraźniejszością. John Marrs udowadnia, że nawet z pozornie znanego motywu potrafi wydobyć coś świeżego, niepokojącego i wciągającego. 
To książka dla wszystkich miłośników mrocznych tajemnic, psychologicznych napięć i fabuł, które nie dają o sobie zapomnieć. Jeżeli szukasz thrillera, który wbije cię w fotel, a przy tym zostawi z pytaniami o to, co naprawdę oznacza "bezpieczny dom" – ta powieść jest właśnie dla ciebie.

sobota, 2 sierpnia 2025

Karuzela pomyłek - Andrea Camilleri

 



Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 5,5/6
Andrea Camilleri to niekwestionowany mistrz włoskiego kryminału. Autor po raz kolejny udowadnia, że jego kunszt narracyjny i psychologiczna przenikliwość nie mają sobie równych. Karuzela pomyłek, najnowsza odsłona przygód komisarza Montalbano, to powieść, która zachwyca, niepokoi, wciąga bez reszty i nie pozwala o sobie zapomnieć długo po przeczytaniu ostatniej strony. 
To nie jest zwykły kryminał – to gęsta jak sycylijska noc opowieść o ludzkich słabościach, wypaczonej miłości i zbrodniach, które rodzą się z głęboko zakorzenionego bólu i pragnienia zemsty. Camilleri z chirurgiczną precyzją operuje ironią, psychologicznym napięciem i groteską, tworząc powieść pełną wielowymiarowych znaczeń.
Komisarz Salvo Montalbano jest jak zawsze błyskotliwy i czujny. Choć czas nieubłaganie odciska piętno na jego ciele i duszy, nie traci ani odrobiny ze swojej przenikliwości i moralnej siły. Gdy inni dostrzegają jedynie powierzchnię – on zagląda pod nią. To nie policjant, to filozof śledztwa, który myśli sercem, a czuje rozumem. 
Śledztwo, które prowadzi, przypomina tytułową karuzelę. Jest ono pełne zawrotów akcji, fałszywych tropów i zwodniczych powiązań. Mamy trzy kobiety – porwane, odurzone, a jedna brutalnie poraniona. Nie łączy ich z pozoru nic oprócz miejsca pracy i wieku. W tle płonie sklep, a jego właściciel i narzeczona znikają bez śladu. Czy to mafia? Porachunki? A może coś jeszcze bardziej złowieszczego? A to dopiero początek. Nic więcej wam o fabule nie napiszę. Nie chce psuć elementu zaskoczenia. Warto, zdecydowanie warto przeczytać tę książkę. 
Camilleri jak nikt inny potrafi malować słowem. Jego Sycylia tętni życiem, zapachami, upałem i melancholią. Nocne sceny w Vigacie są niemal poetyckie lub jak namalowane przez mistrza pędzla. Jednocześnie każdy akapit pulsuje grozą, niedopowiedzeniem, czarnym humorem i czymś, co można nazwać „egzystencjalnym niepokojem”. 
Styl autora to nie tylko narracja, to przede wszystkim doświadczenie. Czytelnik nie tyle czyta, co wchodzi w świat powieści. Czytelnik wręcz czuje zawilgocone mury komisariatu, słyszy ironiczne komentarze Montalbana i niemal czuje zapach dań Enza z ukochanej trattorii.
To, co wyróżnia Karuzelę pomyłek spośród innych powieści kryminalnych, to genialna konstrukcja fabularna. Camilleri bawi się, zwodzi czytelnika, prowadzi go przez labirynt, w którym logika co chwilę przeczy samej sobie. A jednak – wszystko się spina. Z każdym rozdziałem odsłania się nowa warstwa, nowy motyw, który zmienia całkowicie perspektywę. 
Końcowe rozwiązanie jest zaskakujące, mroczne, a jednocześnie boleśnie ludzkie. Pokazuje ono, że zło nie zawsze ma twarz gangstera czy psychopaty. Czasem jest zakorzenione w zwyczajności, samotności i odrzuconym uczuciu.
Karuzela pomyłek to kryminał wyjątkowy, nie tylko dla miłośników zagadek i policyjnych dochodzeń, ale dla wszystkich, którzy cenią literaturę z duszą. To powieść, która miesza gatunki, emocje i filozofię, pozostawiając po sobie intelektualne drżenie i emocjonalną zadumę. 
Andrea Camilleri pokazuje pełnię swojego talentu – ironicznego, a zarazem bezlitośnie prawdziwego. To książka, którą czyta się jednym tchem, ale pamięta przez lata. Nie sposób się od niej oderwać. Nie sposób o niej zapomnieć. Polecam i jestem zachwycona. 

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik) 

 

 

 

 

 

czwartek, 31 lipca 2025

Duch opata, czyli pokusa Maurice'a Treherne'a - Louisa May Alcott

 


Wydawnictwo MG, Moja ocena 5/6
Louisa May Alcott to nazwisko kojarzone niemal wyłącznie z pogodnymi i wzruszającymi Małymi kobietkami. Jednak Duch opata, czyli pokusa Maurice’a Treherne’a ukazuje zupełnie inne, mroczniejsze, bardziej tajemnicze oblicze tej autorki. To gotycka perełka literacka, która udowadnia, że Alcott świetnie odnajduje się nie tylko w ciepłych opowieściach rodzinnych, ale również w intrygującej, pełnej niedopowiedzeń i napięć prozie z elementami psychologicznymi.
Akcja powieści toczy się w scenerii gotyckiej: w starym, angielskim zamku, gdzie na czas świątecznego zgromadzenia zjeżdża się arystokratyczna śmietanka towarzyska. Już od pierwszych stron czuć, że coś wisi w powietrzu. Jest to wręcz gęsta atmosfera skrywanych tajemnic, niezałatwionych spraw i duchów przeszłości, które nie dają o sobie zapomnieć. Do tego mroczne, zimne pomieszczenia, kurz i to wszystko, co tworzy mroczną, angielską atmosferę.
Maurice Treherne, główny bohater był jeszcze niedawno człowiekiem pełnym życia, wpływów i planów. Jednak na skutek wypadku stał się kaleką. Mimo fizycznych ograniczeń jest on wciąż niezwykle bystrym obserwatorem. Jego umysł działą świetnie. Maurice nie jest biernym uczestnikiem wydarzeń. To on, mimo cierpienia i poczucia izolacji, staje się kluczem do rozwikłania zagadki duchów, zdrad i nieczystych intencji.
W tle snuje się tytułowy duch opata – element nadprzyrodzony, który buduje napięcie i nadaje opowieści atmosfery rodem z klasyki gotyku. Ale Duch opata nie jest horrorem – to raczej powieść z duchami niż o duchach. Ich obecność stanowi metaforę winy, tajemnic i niepokojów duszy. 
Louisa May Alcott bardzo ciekawie łączy elementy romantyczne, psychologiczne i społeczne. Ukazuje napięcia klasowe, hipokryzję towarzyską i zakłamanie moralne. Co z tego wyniknie? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury tej bardzo ciekawej powieści. Warto.
Duch opata, czyli pokusa Maurice’a Treherne’a to prawdziwy literacki klejnot. Z jednej strony jest to klasyczna powieść gotycka z atmosferą pełną cieni, szeptów, mroku i pytań. Z drugiej strony jest to psychologiczna i emocjonalnie angażująca opowieść o ludzkiej godności, miłości i zmaganiu się z losem. 
Wydanie zasługuje na osobne uznanie. Zdobione pięknymi ilustracjami, doskonale oddaje ducha epoki i klimat gotyckiej opowieści. Delikatne grafiki wspaniale uzupełniają treść, potęgując atmosferę tajemnicy i emocjonalnego napięcia. To nie tylko książka do czytania, ale także do podziwiania – elegancka i dopracowana w każdym detalu. Polecam. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

 

 

 

środa, 30 lipca 2025

Orlando - Virginia Woolf

 



Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6

Orlando to bez wątpienia jedna z najbardziej niezwykłych powieści XX wieku. Virginia Woolf stworzyła dzieło, które wymyka się gatunkom i tradycyjnym literackim podziałom. Jest to fikcyjna biografia, powieść historyczna, filozoficzny esej i zarazem pełna humoru satyra na społeczne konwenanse.
Tytułowy bohater, Orlando, to młody arystokrata żyjący w elżbietańskiej Anglii. Ma duszę poety, marzy o miłości, sławie i przygodzie. Już na początku powieści uderza nas niezwykłość tej postaci, Orlando wydaje się nie podlegać zwykłym prawom czasu. Z wiekiem się nie starzeje, a jego życie rozciąga się przez kilka stuleci. Kulminacyjnym momentem tej podróży jest nagła, tajemnicza przemiana bohatera w kobietę. Od tej chwili Orlando (już jako kobieta) musi zmierzyć się z zupełnie innym zestawem doświadczeń i społecznych oczekiwań.
Ale Orlando to nie tylko historia niezwykłej osoby. To również pretekst do refleksji nad tym, jak bardzo nasze życie i tożsamość są kształtowane przez czynniki zewnętrzne: płeć, epokę, społeczne role, język i kulturę. Woolf zadaje odważne pytania: Czy tożsamość jest stała? Czy kobieta i mężczyzna naprawdę aż tak się różnią? To, co czyni Orlando wyjątkowym, to nie tylko oryginalna fabuła, ale przede wszystkim styl pisania Virginii Woolf. Jej język jest pełen  ironii i błyskotliwego humoru. Autorka prowadzi narrację z lekkością, często zwracając się bezpośrednio do czytelnika, komentując wydarzenia z przymrużeniem oka, bawiąc się konwencją biografii. 
W tle tej powieści jest mnóstwo historii literatury. Pojawiają się nawiązania do wielkich pisarzy i poetów, do konwencji i stylów różnych epok. Ale Orlando to również manifest i bardzo śmiała próba pokazania, że granice między płciami, epokami, a nawet literackimi gatunkami są płynne i umowne. Autorka rzuca wyzwanie utartym schematom i pokazuje, jak sztuka może wyzwalać z ograniczeń. 
Orlando nie jest typową powieścią – i to jej największa zaleta. Polecam ją każdemu, kto szuka w literaturze nie tylko ciekawej historii, ale też intelektualnej przygody. To książka dla czytelników otwartych na eksperymenty, którzy cenią zarówno lekki styl, jak i głębokie przesłanie. 
Nie trzeba być znawcą literatury, by czerpać przyjemność z tej lektury. Polecam, zdecydowanie.

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik)