środa, 15 lutego 2012

Monte Cassino. - Sven Hassel

Wydawnictwo Erica Okładka miękka, 352 s., Moja ocena 5-/6
Razem z autorem przenosimy się do Włoch, jest rok 1944. Żołnierze Karnego Batalionu Wehrmachtu (w którym służył także autor) mają nadzieję, że po koszmarze frontu wschodniego, ich kolejne zadanie będzie tylko łatwiejsze. Nie zdają sobie jednak sprawy, że Włochy to nie tylko piękny Rzym, lecz także długie i okrutne walki pod Monte Cassino. Sven i jego kompani zamknięci zostają na szczycie wzgórza będą musieli stoczyć jedną z najbardziej krwawych bitew II wojny światowej, w której po stronie aliantów wsławili się polscy żołnierze pod dowództwem gen. Władysława Andersa.Ale nie o naszych żołnierzach opowiada Hassel w swojej książce. Po raz drugi miałam okazję spotkania z żołnierzami Karnego Batalionu Wehrmachtu. Pierwsze spotkanie miało miejsce podczas lektury Powstania warszawskiego recenzja tutaj.
W Monte Cassino autor opisuje dzień codzienny w specjalnym karnym batalionie SS. Jego opisy są o tyle realne i trafiające do serca, że sam przez dłuższy okres czasu był w takim batalionie. Hassel pisze o zwykłych ludziach, którzy nie wywołują wojen, ba nie znoszą jej, nienawidzą, ale muszą w niej walczyć. I to moim zdaniem stanowi mocny atut powieści Hassela. W Monte Cassino sporo mamy języka potocznego, momentami wulgarnego, ale czytając tą powieść należy pamiętać, że nie jest to opowieść o grzecznych chłopcach, ale o ludziach, którzy za różne przewinienia zostali wcieleni do karnego batalionu, a na co dzień stykali sie z okrucieństwami wojny. A to nie czyniło nikogo lwem salonowym...Nikt z nas  się nie liczył, więc nienawidziliśmy wojny. Z drugiej jednak strony zapomnieliśmy o życiu przed wojną. Jedynym, który udawał że pamięta był Porta, ale on był natchnionym przez niebiosa kłamcą.(...)
Co jeszcze dla mnie było interesujące? Otóż spojrzenie na bitwę i przygotowania do niej z drugiej strony, możliwość poznania punktu widzenia niemieckiego żołnierza, przeciwnika, wroga. Dotychczas ilekroć czytałam książki o bitwie pod Monte Cassino, tylekroć poznawałam punkt widzenia, relację polskich żołnierzy. W przypadku lektury powieści Svena Hassela mamy do czynienia z zupełnie czym innym. Jednak jest jeden zasadniczy minus, otóż książka nie opisuje samej bitwy. Bitwa pod Monte Cassino to zaledwie szczątkowe informacje, kilka zdań o bombowcach, krążącej broni i wszechobecnych szczurach i biegunce. Bitwa jest jedynie tłem do ukazania losów bohaterów, ich wzajemnych relacji, problemów etc.  Decydując się na lekturę książki Svena Hassela trzeba o tym pamiętać. Jest to powieść historyczna, a nie dokument i to powieść o dniu codziennym żołnierzy niemieckich, a nie powieść o samej bitwie. 
Na 348 s. książki jest to jednak wyrażnie zaznaczone przez wydawcę. Niniejsza książka jest dziełem fikcji literackiej (…).
Nie mniej uważam, że warto sięgnąć po Monte Cassino Svena Hassela, jeżeli lubicie oczywiście tematykę wojenną. Książkę czyta się szybko i bez zbytnie angażowania umysłu. Opowieść momentami nawet bawi. Polecam osobom lubiącym powieści historyczne, ale nie oczekującym sprawozdania z samej bitwy.
Sven Hassel ur. w 1917 roku w Danii, wstąpił do wojska w wieku lat 14. Po odbyciu przymusowej służby wojskowej, w obliczu bezrobocia wstąpił do armii niemieckiej. Służył jako kierowca czołgu w liniowej jednostce pancernej. Podjął nieudaną próbę dezercji, za co został przeniesiony do karnej jednostki frontowej Wehrmachtu. Walczył na wszystkich frontach oprócz afrykańskiego, dosłużył się stopnia porucznika. Ranny ośmiokrotnie wojnę zakończył w niewoli radzieckiej. „Legion Potępieńców” napisał w będąc w więzieniach w Ameryce, Anglii i Danii, jeszcze zanim rozpoczął nowe życie w Hiszpanii. Napisał 14 powieści, które zostały przetłumaczone na 25 języków i wydane w nakładzie przeszło 56 milionów egzemplarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.