Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 4,5/6
Tytułowa niema wyspa, to istniejąca naprawdę wyspa. W okresie, gdy rozgrywa się akcja książki, nazywana była Wyspą Blackwella. Obecnie to Wyspa Roosevelta. Jest to wąska wyspa (3,2 km długości na 240 m szerokości) znajdująca się na East River w pobliżu Manhattanu.
W zasadzie od początku, gdy weszła ona w posiadanie rządu USA wyspa była przeznaczana dla tzw. undesirables, tych których nie chciano na lądzie stałym, wśród normalnych (jak ich określano, chociaż ja bym dyskutowała) wielce konserwatywnych ludzi. Na wyspie zakładano przytułki dla najuboższych, domy starców, więzienia i sierocińce.
W to miejsce zostaje pewnego dnia zaproszony anonimowym listem młody, choć już znany na całym świecie pisarz Karol Dickens. W Ameryce głośno jest o jego planowanym tournee po tym kraju. Ma on odwiedzić wiele miejsc. Tę okazję wykorzystuje autor listu zapraszając pisarza na wyspę, żeby poznał jej prawdziwe oblicze i tajemnicę, jaka jest skrywana za atrakcyjnymi architektonicznie murami przybytków dla przetrzymywanych tam osób.
Takie wydarzenie faktycznie miało miejsce. Dickens postarał się o specjalne zezwolenie i przybył na wyspę.
Trzeba Montfort przyznać, iż bazując m.in. na relacji pisarza zawartej w American Notes stworzyła bardzo dobrą książkę. Ze szczegółami opisuje całą wyspę, budynki znajdujące się na niej, dzień więźniów i pacjentów znajdujących się tam zakładów, a także obsługę i kierownictwo wyspy. Opisy losów, wyglądu, wegetacji więźniów, sierot, chorych przetrzymywanych na wyspie szokują. Podobnie wstrząsnęły mną dalsze wydarzenia, jakie były udziałem głównych bohaterów.
Na ile prawdziwe są pozostałe szczegółowo opisane w książce fakty, które miały miejsce w ciągu kilkunastu dni jego pobyty, czy Ann Radcliffe faktycznie istniała, a jeżeli tak, jaki był jej udział w całej sprawie, nie potrafię tego jednoznacznie stwierdzić. Jednak w najmniejszym nawet stopniu nie przeszkodziło mi to w lekturze i czerpaniu z niej przyjemności.
Montofort napisała doskonałą powieść, która jest tym bardziej zaskakująca, iż zaczyna się niepozornie - ot znany pisarz wraz z żoną płynie do Ameryki. Czytamy o trudnej podróży na statku, pobycie w domu innego znanego pisarza, poznajemy topografie ówczesnego Nowego Jorku, obyczaje panujące w mieście. Nic nie zapowiada dramatycznego rozwoju dalszych wypadków.
Zmiana następuje, gdy Dickens przybywa na wyspę. Atmosfera stopniowo zagęszcza przechodząc od sielankowej do coraz bardziej ponurej z niesamowitymi dźwiękami w tle. Opisy budowli, roztaczająca się potężna mgła, ponure nastroje personelu, nerwowość jednej z pielęgniarek, to wszystko wywiera na czytelniku spore wrażenie. Jednak najlepsze (a może najgorsze, zależy, jak na to spojrzeć) wydarzy się stopniowo w ciągu najbliższych dni.
Montfort niezwykle umiejętnie, krok po kroku dozuje napięcie i buduje atmosferę grozy, która otacza czytelnika niczym mgła, która otoczyła Dickensa na wyspę.
Ta atmosfera, przejście do miejskiej sielanki do wyspiarskiej grozy oraz dokładne, bardzo plastyczne opisy Wyspy Blackwella, są największymi atutami powieści.
Nie ukrywam opisów jest dużo, nawet bardzo dużo, są niezwykle szczegółowe, ale to mocna strona książki. Z tym, że zdaję sobie sprawę, iż nie każdemu przypadną one do gustu.
Nie ukrywam, pierwsze kilka rozdziałów umiarkowanie mnie zainteresowało. Czytało się je nieźle, ale nie było to taka rewelacja, jakiej oczekiwałam. I nagle nastąpiło wielkie bum.
Gorąco zachęcam was do lektury. To bardzo dobra powieść i warto jej dać szansę.
Dobra książka jest jak alkohol - też idzie do głowy. (Magdalena Samozwaniec)
Strony
- Strona główna
- Przeczytane w grudniu 2011r. i 2012r.
- Przeczytane w 2013r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
- Przeczytane w 2022r.
- Przeczytane w 2023 roku
- Przeczytane w 2024 roku
Lubię takie klimaty i zastanawiałem się nad zakupem tej książki - po Twojej recenzji nie mam już wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńTen Dickens chodzi za mną wszędzie. Jak nie swoimi książkami, to poprzez innych (np. Drood - Simmonsa). Teraz kolejny raz. Chyba trzeba się w końcu poznać z tym autorem. :)
OdpowiedzUsuńSwoją recenzją znakomicie oddałaś klimat ksiązki i skutecznie zachęciłaś do jej przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujące, chętnie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuń