czwartek, 23 maja 2013

Z życia wzięte (3)...


Czasami zanudzam was takimi zagwozdkami z życia wziętymi...tak będzie i tym razem...
Większość osób bywających na moim blogu wie, że m.in. jestem z zawodu tłumaczem. 
Praca ok, tylko nigdy nie wiadomo, czy jutro będzie, czy nie; jakiż to zleceniodawca się trafi etc.
Tym razem kwestia wygląda tak...od powrotu z Grecji, czyli od ok. 2 tygodni, prowadzę dosyć intensywną korespondencję via email i rozmowy przez skypa z panem z dosyć poważnej firmy na Pomorzu (litościwie nie zdradzę o jakie miasto chodzi). Uzgodnione zostało wszystko, co można było uzgodnić (hehe, tak mi się tylko wydawało..). W poniedziałek wysyłam umowę emailem i zonk..wielkie zdziwienie...pan  niemożebnie zaskoczony, że oczekuję noclegu przed rozpoczęciem usługi + przewodnika w Warszawie i Krakowie. 
Kwestia wygląda tak - miałabym na lotnisku odebrać grupę cudzoziemców i kilka dni pohasać z nimi po naszym pięknym kraju. Oczywiście goście mieliby jak najlepiej poznać naszą ojczyznę, zwiedzić, pojeść przysmaków, popić polskich specjałów i generalnie wrócić do domku wielce usatysfakcjonowani.
I wszystko ok, tylko: nie czuję się kompetentna oprowadzać po Krakowie i Warszawie. Mimo, iż uwolniono już zawód przewodnika, czyli de facto oprowadzać może każdy, nawet pies Burek (z wyrazami szacunku dla psinki). Ja jednak nie czuję się na siłach oprowadzać po w/w miastach i gadać trzy po trzy o ich zabytkach i historii. Nie lubię robić z ludzi za przeproszeniem idiotów, w końcu płacą za kompetentną usługę. A poza tym sama nie znoszę, jak ktoś ze mnie idiotkę robi.
A teraz kwestia noclegu...grupę mam odebrać z rzeczonego lotniska nad ranem. Ja mieszkam w Łodzi, lotnisko jest na Pomorzu. Po odbiorze grupy mam cały dzień z nimi zwiedzać, uśmiechać się do grupy, tłumaczyć, udzielać odpowiedzi na pytania wszelakie. Czyli mam być miła, uśmiechnięta, wypoczęta i kompetentna. Jak taką być po nocnej jeżdzie z Łodzi na Pomorze, noclegu w aucie...? A to mi właśnie rzeczony pan zaproponował na moje zdziwione pytanie - to noclegu przed rozpoczęciem imprezy Państwo nie gwarantujecie?

I to tyle... Od poniedziałku pan milczy, emaila z zapytaniem co dalej, pan odebrał przedwczoraj rano i ciiiisza. A firma duża, prężnie działająca, o sławie prawie światowej. Pan ma wykształcenie, że mucha nie siada, bardzo uprzejmy był do czasu.
Nie rozumiem kilku kwestii - czy nie można napisać po prostu... pani warunki nam nie odpowiadają?! Wtedy ok, wiem na czym stoję. A nie milczymy i milczymy.
A druga kwestia - jak można od współpracownika (którym potencjalnie miałam być) oczekiwać, że po kilkugodzinnej jeździe autem będzie w nim nocował oczekując na klienta i z radosną pieśnią na ustach przez cały dzień zmęczony, brudny pełnił posługę dla firmy? I to w myśl idei - zaoszczędźmy dla firmy kilka pln. 
Wiecie, ja może i kwestię noclegu bym przełknęła, sama bym go sobie opłaciła, ale przewodników nie popuszczę. 
Aha, nadmienię, że to firma X sama się do mnie o współpracę zwróciła, zależało firmie, żebym to ja ich reprezentowała przed innostrańcami.
Dziwny jest ten świat...a powinnam przestać się dziwić (jak ta małpka na początku posta)...


15 komentarzy:

  1. Nie pozostaje nic innego, jak zacytować Niemena..."dziwny jest ten świat..."

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle... Myślę, że nie tylko w tym biznesie firmy oszczędzają, tną koszty gdzie się da, a potem wydają grube pieniądze na jakąś "pierdołę" i wtedy koszty wcale się nie liczą. Jestem bardzo ciekawa, czy jest to już finał Twojej sprawy i nic poza ciszą się nie wydarzy, czy może jednak jeszcze się do Ciebie odezwą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na umowie mam taki zapis, że podpisana ma być do..i to ...już minęło wczoraj. Właśnie wysłałam emaila z informacją, że...termin minął i jeżeli są zainteresowani współpracą, żeby dzisiaj odesłali umowę, a jeżeli nie to uznajemy ustalenia za nieaktualne.

      Usuń
  3. Dziwny to on nie jest. Tylko pazerny. Kupić maksimum za minimum, a nam zostanie więcej. I całkowity brak szacunku dla godności człowieka. Czyli człowiek musi o tę godność dbać sam nawet kosztem tego, że nie zarobi. A pozory jednak mylą, sama się przekonałaś, są mili do czasu, a tak wychodzi im słoma z butów. I to nie są przypadki odosobnione - niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się z tobą w 100% niestety takie zachowania są coraz częstsze. Każdy chce zarobić, ale wszystko ma swoje granice.

      Usuń
    2. Ot, i jak temu dać odpór. )

      Usuń
    3. Ha tez się nad tym zastanawiam.
      Można nie godząc się np. na takie warunki pracy-współpracy, tylko, ze na miejsce osoby x, która się nie zgadza znajdzie się y, z, w, którzy z pocałowaniem ręki takie warunki przyjmą.

      Usuń
  4. Ogólnie rzecz ujmując: są ludzie i taborety... A Tobie chyba, niestety, udało trafić się na tą drugą kategorię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowity brak profesjonalizmu. Niestety, coraz częściej spotykany.

      Usuń
  5. Wiesz co, ja mieszkam w Krakowie od urodzenia, znam tu wiele zakątków i niby znam historię i zabytki itd. ale i tak bym się nie podjęła oprowadzanie zorganizowanej grupy. Co innego znajomych, co innego wycieczka. A ludzie no wiesz, dziwni są, jakby go ten nocleg Twój miał zrujnować co najmniej, a może zażądałaś spania w Hiltonie i truskawek na śniadanie?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie w Hiltonie, miał to być hotel ew. motel nawet bez * byle nie przy drodze i pokój 1-osobowy z łazienką.
      To grupa z Cypru, potrzebowali tłumacza a nie przewodnika.:)
      Ja czułabym się głupio wobec tych ludzi, gdybym się zgodziła na oprowadzanie. Wyobraż sobie, lecisz do Rzymu, Paryża... po raz 1. płacisz za przewodnika, a dostajesz tłumacza, który czyta zdania z przewodnika:( Żenada.

      Usuń
    2. No właśnie, przewodnik to przewodnik ma doświadczenie i wiedzę. Jestem bardzo ciekawa jak się skończy ta historia.

      Usuń
    3. Na razie ciiiisza. W związku z tym podejrzewam, że już pojechałam i zarobiłam.

      Usuń
  6. Rzeczywiście, koleś robi idiotów z ludzi (z Ciebie i grupy wycieczkowiczów), ale przede wszystkim to robi idiotę z siebie. Bez przewodnika? Z zarwaną nocą? Chodziłam na angielski prowadzony w Krakowie przez osobę z Gdańska, która dojeżdżała nocą, efekt? Bez komentarza... Nie masz co żałować straconego zlecenia, myślę że szkoda Twoich nerwów na współpracę z takim człowiekiem. Już sama brak odpowiedzi odpowiednio o nim świadczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Facet ma specyficzne...no właśnie nie wiadomo,co...poczucie humoru?Podejście do sprawy?Gdyby to nie było tak żalosne to może byś się pośmiała

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.