Jestem co prawda w trakcie lektury Kości pająka Kathy Reichs, ale po wczorajszym wypadku samochodowym, o którym pisałam rano, potrzebowałam weselszego przerywnika. Mój wybór padł na tę niesamowicie kolorową książkę.
Nie wiem czy Manu Chao jest wam znany. Przybliżę więc pokrótce jego sylwetkę.
Manu Chao, ur. się 21 czerwca 1961 r. Naprawdę nazywa się Jose-Manuel Thomas Arthur Chao, kompozytor i wykonawca muzyki folk sięgającej korzeniami do muzyki latynoskiej.
Rodzice Manu Chao, pochodzący z Galicji i Kraju Basków, uciekając przed reżimem Franco wyemigrowali do Paryża. Manu wychowywał się na przedmieściach Paryża. Jak sam stwierdził w wieku młodzieńczym miał dwie życiowe drogi do wyboru, albo zostać dilerem, albo piłkarzem.Na szczęście zamiast dilerki wybrał muzykę. Olbrzymi sukces osiągnął z grupą Mano Negra grającą nieprzerwanie od 1987r. do 1994r.. W 1998r. rozpoczął karierę solową wydając album Clandestino. Płyta z piosenkami śpiewanymi po francusku, hiszpańsku, arabsku, portugalsku i angielsku zdobyła ogromną popularność. Kolejne albumy Manu to Proxima estación: Esperanza z 2001r., Siberie m’etait contee - najmniej znana, z piosenkami wyłącznie w języku francuskim, połączona z książką z ilustracjami Jacka Woźniaka - oraz La Radiolina z 2007 r. Manu wydał również dwa albumy koncertowe: Radio Bemba Sound System oraz „Baionarena” a także koncertowe DVD - Babylonia en guagua.
Manu bywa w Polsce, może kojarzycie go chociażby z Malta Festival i Dnia Województwa Śląskiego.
Poniżej Manu Chao we własnej muzycznej osobie:)
Tutaj strona Jacka Woźniaka.
Ostatnim wspólnym dziełem obu artystów jest niniejsza książka. Jest ona tak charakterystyczna dla tego polsko-francuskiego tandemu. Dużo w niej zdjęć, jeszcze więcej rysunków, urywków tekstu i dużo chaosu. Ale przede wszystkim książka aż kipi od kolorów. Przeglądając kolejne strony miałam wrażenie, że barwy (niezwykle żywe, jaskrawe) aż się z niej wylewają i otaczają mnie z każdej strony.
Książka zdecydowanie poprawiła mi humor, dała takiego energetycznego kopa. Dodatkowo dowiedziałam się sporo ciekawych rzeczy o Manu Chao.
Jednak książka ta to nie biografia muzyka, a swoisty kolaż, układanka ze strzępów jego twórczości i życia, przez które nieustająco przewijają się muzyka i polski rysownik. Bardzo wzruszyły mnie liczne jak na tego typu książkę, polskie akcenty, m.in. cytat z Czesława Miłosza (Który skrzywdziłeś...). Widać, że Jacek Woźniak nie zapomniał o korzeniach.
Gorąco zachęcam do zapoznania się z ta niezwykła książką i dwojgiem niebanalnych artystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.