sobota, 1 grudnia 2012

Stosiki (są, są zdjęcia stosików:))...czyli uzupełnienie i takie tam różne...

Wczoraj o tutaj,  prezentowałam moje nabytki książkowe z tego tygodnia. Dotychczas nie prezentowałam stosików, ale cóż tylko pewne zwierzę parzystokopytne nie zmienia poglądów.
A poza tym mąż wczoraj poszalał w antykwariacie w swojej ukochanej części dot. II wojny światowej, też wam jego nabytki zaprezentuję.
Wczoraj zapomniałam dodać 3 książki do opisywanych - książę nowego autora na naszym rynku, Wulfa Dorna, uwielbiam psychothrillery:) ala Fitzek, Drewniak i biografię Jerzego Giedroycia:

Mroczny thriller psychologiczny, który z hipnotyczną siłą wciąga czytelnika w czeluście ludzkiej psychiki. Autor wie, jak wziąć czytelnika za mokrą od potu dłoń i uprowadzić w otchłań duszy. Doktor Ellen Roth jest cenionym psychiatrą. Od kilku lat pracuje w znanej Leśnej Klinice. Do szpitala trafia pewnego dnia zaniedbana, brudna kobieta z widocznymi śladami maltretowania. Jest śmiertelnie przerażona i cały czas mówi o Czarnym Ludzie, który ją ponoć prześladuje. Boi się, że oprawca ją w końcu dopadnie i błaga Ellen o pomoc.
Ich rozmowę przerywa zamieszanie na korytarzu. Jeden z pacjentów próbuje popełnić samobójstwo. Kiedy lekarce udaje się opanować sytuację i wraca, by dokończyć rozmowę z przestraszoną kobietą, okazuje się, że ta zniknęła. Ellen zaczyna jej szukać: rozpytuje personel, sprawdza karty pacjentów. Niestety, nikt nie wie o jej istnieniu, nikt nie zna jej nazwiska, w papierach nie ma o takiej pacjentce wzmianki....


 Jerzy Giedroyć z krwi i kości: Jako dziecko wędrował  z Moskwy do Mińska w trakcie szalejącej rewolucji. Palił nałogowo jako jedenastolatek. Nie kochał szkoły, ale uwielbiał pikniki z kolegami i koleżankami. Ożenił się z piękną femme  fatale. Lubił wylegiwać się do dziesiątej. Zafascynowany Witkacym eksperymentował z narkotykami.  Kto by pomyślał, że tak przebiegała życiowa droga Redaktora i zdyscyplinowanego tytana pracy?W biografii którą napisał Marek Żebrowski, nie ma redaktora paryskiej ""Kultury"", ale  za to jest  historia dziecka, nastolatka, młodego polityka, a nawet sprzedawcy w wojskowej kantynie na plaży w Tobruku. To pół wieku  nieznanej, bardzo prywatnej sfery życia człowieka, który dla wszystkich stał się sławnym autorytetem i obrońcą wolności słowa. Książka odkrywa tajemnice życia prywatnego Giedroycia. Opisuje krąg najbliższych mu wówczas ludzi. W tle szaleje rewolucja 1917, dramatyczne konflikty II RP, narasta antysemityzm i napięcie w polityce wobec mniejszości ukraińskiej. To wpływa  na światopogląd Jerzego Giedroycia. Dalej  wojenne doświadczenia przyszłego Redaktora, barwny obraz jego pracy w ambasadzie polskiej w Bukareszcie i opis drogi, jaką przebył z armią gen. Andersa. To unikalne świadectwa historyczne tych lat. Bogato ilustrowane zdjęciami, dokumentami, listami, które stanowią o wyjątkowej atrakcyjności lektury -  znakomitej dla miłośników zajmująco opowiedzianej historii odbitej w indywidualnych losach. 

Wiem, że Drewniak sporo osób już czytało, ale do mnie dopiero książka dotarła, z czego bardzo się ciesze, bo autorkę lubię.  
Pewnego dnia Łucja Nowakówna kupuje kolejne, ale za to wyjątkowo dizajnerskie śliwkowe buciory, rzuca chłopaka, wygodne mieszkanie i przeprowadza się do odziedziczonego po wuju drewniaka bez porządnej łazienki, ale za to z piecem i dzikim lokatorem. Do tego momentu, oprócz nudnego narzeczonego, miała tylko przyjaciela z dzieciństwa, napakowanego łysola Bronka Skrzętnego. Teraz zaprzyjaźnia się z nowymi sąsiadami: karlicą panią Marlenką, handlarzem antyków Władkiem Szuszfelakiem, synem zmarłej lokatorki wuja, filmowcem przyrody - Januszem Poniewieskim, a także patykowatą Basią z trójką podobnych do niej dzieci.
Łucja rysuje komiks, do którego potrzebuje marionetki. W tym celu udaje się do teatru lalkowego, gdzie poznaje bardzo przystojnego i uwodzicielskiego aktora Walerego Dębowskiego. Od pierwszych taktów wspólnie przetańczonego tanga jasne jest, że niesamowicie pociągają się wzajemnie, ale dziewczyna klasyfikuje go jako maczo i nie chce o nim myśleć. W dodatku, w okolicy drewniaka zaczyna pojawiać się niezwykły klaun...



 A teraz stosiki, chyba w miarę wyrażnie widać...

 

Tutaj cudny album o Aniołach, recenzja wkrótce, nie chce mi się zdjęcie obrócić, strajkuje...już obrócony, dziecko mi pomogło, aż wstyd:)

A tutaj, jak się prezentują nowe książki historyczne i biografia na półce, cudnie wyglądają, prawda:)? Wiem, wiem, to choroba, ale jaka wspaniała i nieszkodliwa:). Też tak macie, że uwielbiacie patrzeć na poustawiane książki?
A tu książki, które zakupił wczoraj w antykwariacie mój małżonek - kupione to te od Jeńców (po lewo) aż do Rudolfa Hessa:).

Miłej soboty. Rodzinka moja jedzie dziś do Warszawy na Targi Książki Historycznej. Ja samotna zostaję w domu, muszę skończyć arcypilne tłumaczenie. Nawet nie mam kiedy recenzji zamieścić.
A mam 2 zaległe recenzje do napisania- Woalu Any Veloso i Dotyku strachu Erici Spindler.
Przypominam o naszym konkursie kulinarno-książkowym, na razie mamy tylko 2 przepisy. Szczegóły tutaj.
Przepisy znajdziecie tutaj.
Przypominam także o Wyzwaniu - Czytamy książki historyczne. Jeżeli ktoś ma ochotę dołączyć, zapraszam tutaj.

19 komentarzy:

  1. Stosy imponujące a tu jeszcze pewnie z Targów cos przyjedzie ;-) Album o aniołach przepięknie się prezentuje. Czasem tez mam problemy z przewróconymi zdjęciami ale odkryłam, że w takim przypadku trzeba je w orginale przewrócić w odwrotnym kierunku a po wgraniu staną jak trzeba. Nie pytaj czemu tak się dzieje ale to działa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy z targów coś przyjedzie, tzn. w sensie książkowego. Dałam mężowi listę z podziałem na wydawnictwa i ceną obok. Jak będą jakieś pozycje tańsze to ma brać, jak nie, albo różnica niewielka, to poczekamy na promocje w merlinie czy empiku.
      Z dziećmi jedzie, to też za długo po targach nie pochodzi:) po Warszawie za to mają powędrować trochę. A ja tyram w pocie czoła przy tłumaczeniu.

      Usuń
    2. Syn właśnie starej matce (czyli mnie:)) Anioły obrócil, dobre dziecko:):)

      Usuń
  2. Pięknie, pięknie. Czekam na recenzję Władczyni rzek, bo sama mam kilka książek Philippy Gregory, ale czytałam tylko jedną na razie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, tylko ty masz prezentować stosiki:) Ja też wszystkich Philipp G. nie mam, ale pracuję żeby zbiory uzupełnić:), intensywnie pracuję.

      Usuń
  3. Ojej ile w antykwariacie zdobyliście książek :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ile o tej tematyce juz stoi na półkach...ja nawet nie wiedziałam, ze tyle książek o II wojnie wydano. Mąż ma fiola całkowitego na tym punkcie, jak ja na punkcie historii antycznej.

      Usuń
  4. Ach, jakie cudowne nabytki! Nic bardziej nie poprawia humoru, jak pofolgowanie swojemu hobby:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd to wiesz:):) my mole książkowe jesteśmy jednak identyczne:)

      Usuń
  5. Gratuluję tylu nowych nabytków :) Mnie najbardziej zaciekawiła książka "Po drugiej stronie jaźni".

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo smaczne stosiki :) Tą książkę a la Fitzek też bym chciała - zapowaia się ciekawie a ja lubię takie thrillery.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też uwielbiam psychothrillery, dlatego jestem bardzo ciekawa książki ,,Po drugiej stronie jaźni''. Czekam więc na recenzje. Przyjemnego czytania życzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaprezentowałaś tyle książek, że aż trudno mi wybrać, co przeczytałabym najchętniej. Spróbuję jednak. Na pewno Giedroyć, Niewiadomski, Drewniak, Ona, Szary proch, Pani na Hruszowej, Borgiowie, Władczyni rzek. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że na czytelniczą nudę narzekać nie będziesz. Przyjemnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zycze bardzo milej lektury :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dorna polecam gorąco, mnie się podobał, a skojarzenie z Fitzkiek najzupełniej słuszne, choć raczej z tym lepszym, błyskotliwym Fiztkiem.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.