wtorek, 11 czerwca 2013

Bliskie spotkanie...kociego stopnia:)

Poszłam wczoraj przed pracą na ryneczek, idę między blokami i o mało nie przeoczyłam takiej sierotki...
przystanęłam, kiciam (bo decyzja - zabieram kupkę futra, zapadła od razu) a tu z okienka piwnicznego patrzą na mnie takie oczy czarnej mamusi i słyszę tylko ostrzegawcze mruczenie...
Dałam w stronę kotka jeden malutki krok, żeby zrobić zdjęcie, mamusia wstała wyszła, stanęła miedzy mną a kociakiem pokazała zęby i jak ja to określam - zrobiła panterę z głośnym miau...
Wolałam odejść, bo jeszcze by coś jej strzeliło do głowy, rzuciłaby się na mnie..widać, że broniła dziecka.
Z daleka patrzyłam, jak go zagarnia do okienka. Urocze to było. Ale wiecie co, przywróciło mi to poważnie nadwątloną wiarę w człowieka. Spójrzcie, jak porządnie jest to okienko zabezpieczone, pleksą, wycięty otworek, a za okienkiem była półeczka z...poduszką z gąbki chyba, na której mamusia + (jak na szybko naliczyłam) 3 pociechy leżały:). Sa jednak fajni, troszczący się o zwierzaki ludzie.
Przepraszam za jakość zdjęć, ale na szybko robione komórką.

21 komentarzy:

  1. Na co dzień spotykam się raczej z innymi zachowaniami ludzi. Moja Rysia, przygarnięta z DT, ma wybite dwa kły. Ktoś musiał jej pomóc w utracie zębów. Cieszy więc Twój wpis i jest nadzieja, że przynajmniej część zwierząt zyska wsparcie i zainteresowanie człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także w 9 przypadkach na 10 mam diametralnie różne doświadczenia, więc też mnie niezmiernie cieszy to co zobaczyłam:)

      Usuń
  2. Przecudne. Ja na codzień spotykam się zarówno z niegodziwością ludzką wobec zwierzaków jak i z ogromną troską, ponieważ teściowa pracuje w Stowarzyszeniu Pomocy Zwierzętom, które posiada m.in. niewielkie schronisko. Głównie psy, ale i kotów kilka sie zawsze znajdzie, zwierzaki są cudne, kochane, wspaniałe, a i zawsze znajdzie się jakaś mądra dusza, która pokocha takiego skrzywdzonego pieska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pracuję w urzędzie i żebyś zobaczyła jakie luksusowe domki kocie współnie wymyśliliśmy i zrobiliśmy:) Podwójnie ocieplone styropianem, zabezpieczone specjlaną folią termiczną, obite płytą i elegancko pomalowane:) Do tego wydębiłam sporo kasy na jedzenie, leczenie i sterylizację naszych miejscowych kotów :) Zdecydowanie wolę pomóc zwierzakowi niż patologicznej rodzinie, która nigdy nie splamiła się pracą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się z tobą zgadzam. Prędzej zwierzęciu pomogę niż człowiekowi. Raz, że zwierze jest bezbronne, a dwa ludzie mi tyle krzywdy wyrządzili..a zwierze żadne..no raz jak byłam mała pekińczyk mnie ugryzł, ale dokuczałam mu i na jego miejscu sama siebie bym ugryzła:)

      Usuń
    2. Mnie to nawet pies nie ugryzł:) Kocham wszystkie zwierzeta a one mnie.Nawet na weterynarię chciałam pójść i strasznie żałuję, że się nie złożyło.
      Wczoraj dowiedziałm się, że jakiś zwyrodnialec roztrzaskał głowę kotce,która mieszkała w moim ulubionym sklepie zoologicznym. Cudna była:( Mam nadzieję że gnoja ktoś dopadnie.

      Usuń
    3. I takiego skur...powinni na zasadzie oko za oko-w tym wypadku łeb mu roztrzaskać, a jak nie daj Boże przeżyje wtedy przed sąd.

      Usuń
    4. No coś ty? Do pierdla na 15 lat bez możliwości zwolnienia warunkowego. Niech się pomeczy gnój jeden.

      Usuń
    5. Kochana, ale to musiało być więzienie jak na Syberii gułag, albo w Ekwadorze, spać na betonie, jeść ze wspólnego koryta, żadnej tv, gazet i ciężka praca. Bo tak to za dobrze maja, a jak im się coś w więzieniu nie podoba, to strajkują. przecież to nie do pomyślenia.

      Usuń
    6. No. Jeden gościu to pozwał Skrab Państwa, bo jako wyznawca islamu nie miał odpowiednich warunków w pierdlu żeby się modlić...

      Usuń
    7. Bóg jest wszędzie, jakby chciał to by się pomodlił nawet koło kibelka. Za dobrze mają, stawka żywieniowa większa niż w szpitalu, czy domu dziecka a nic nie robią cały dzień. Do Ekwadoru z nimi.
      Mój mąż jest adwokatem, czasami opowiada mi jak było gdy poszedł na widzenie do klienta, na co tamten narzekał, czego żądał. Krew mnie zalewa jak to słyszę.

      Usuń
  4. Kuleczka :) Chociaż mam w domu dwa koty i psa, to jak znam życie, to jakbym takie małe osamotnione kocię gdzieś znalazła, to też bym przygarnęła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to nawet się za takim biednym i chorym rozglądam:) Ale chyba u nsa ludzie dobrze dbają, bo jeszcze nie znalazłam. A mój luby tylko w takim wypadku zgodzi się na drugiego kota.

      Usuń
    2. Mój mąż kilka miesięcy temu sam przyniósł takie znalezione kocie nieboże i teraz mamy 7 kocich futer w domu:)+ psy. O tyle dobrze, ze mój mąż nie protestuje, jeszcze sam futra donosi.

      Usuń
    3. My mamy mieszkanie nie takie znowu duże. Do tego cały dzień jesteśmy w robocie, więc trochę się o mieszkanie boimy, gdyby zwierząt było więcej. Pan Kot jest super wychowany i niczego nie demoluje, ale gdyby mu dać współlokatora to kto wie, co by wyprawaił.

      Usuń
    4. To ja ci powiem co by robiły oba/trzy/cztery koty matriksa w kocim wydaniu:) Nasze tak szaleją. Jeden kot żle się wychowuje, nie ma możliwości pokazania pełni swojej kociej osobowości:) Dwa koty= demolka w domu jak wpadną w szał zabawy. Ale są takie kochana i śmieszne przy tym, że coś niesamowitego.

      Usuń
    5. U mnie drugi kot, kotka raczej, Loki, pojawiła się, kiedy mój Nemo był ogromnym, 6-letnim kocurem. Na początku bardzo się bałam, czy czasem nie dojdzie do jakichś poważniejszych scysji pomiędzy nimi, tym bardziej że Nemo bardzo zazdrosnym kocurem jest. Jednakże, jak się okazało już po kilku dniach, w moim Nemo obudził się instynkt ojcowski i teraz jest przykładnym tatą dla Loki :) I ma się z kim bawić, kiedy nikogo nie ma w domu. Sobie więc żyją oba od ponad roku już razem.
      I pies, Borys, ma dużo uciechy z tego, bo w końcu ktoś przed nim ucieka, a jak dopadnie Loki, to tak ją wyślini, że aż nie można jej wziąć do ręki, taka mokra jest ;)

      Usuń
  5. Szkoda takich cudnych zwierzaków, ale najbardziej serce mi krwawi, kiedy przywiązują psy do drzewa i zostawiają ich na pewną śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne kocię ... Podejrzewam że sama też momentalnie zdeycydowałabym zabrać je do domu... Cieszę się jednak że nie brakuje mu troskliwej opieki matki. No i okienko faktycznie ładnie zabezpieczone.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzisz i kot pogonił Ci kota:) Ale okienko rzeczywiście zabezpieczone świetnie. Ja ostatnio na brak bezdomnych nie narzekam, co chwila się coś do nas przyplątuje. Śmieje się, że nawet zwierzaki wyczuwają naiwniaków z miękkim sercem. Ale jak na razie dobrze jest, ostatni psiak już ma dom znaleziony:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, jakie słodkie! :) Widać, że kocia mamusia troszczy się o swoje maleństwa :) Sama mam 2 koty, w tym właśnie jedną taką znajdkę.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.