wtorek, 20 lipca 2021

Topieliska - Ewa Przydryga




Wydawnictwo Muza, Moja ocena 3-/6

Po szumnych zapowiedziach, krzyczących z okładki hasłach, entuzjastycznych recenzjach w sieci, spodziewałam się czegoś więcej, czegoś o wiele lepszego.
Otrzymałam bardzo przeciętną książkę, którą owszem, można przeczytać, ale o której błyskawicznie się zapomni i która tak naprawdę bardzo umiarkowanie wciąga czytelnika.
Przydryga opowiada historię kobiety, jakich wiele. To Pola Szulc, szczęśliwa matka trzyletniego Jasia i żona uwielbianego przez nią Jakuba. Wydaje się, że tej rodzinie niczego do szczęścia nie brak. Jednak pewien styczniowy poranek zmienia ich całe życie. Jej najbliżsi znikają, a z rzeki zostaje wydobyty samochód jej męża.
Po kilku dniach zostaje znalezione ciało Jakuba. Nie odnaleziono za to synka Poli. Kobieta przeżywa prawdziwy dramat. Policja prowadzi szeroko zakrojone śledztwo, w trakcie którego na jaw wychodzą zaskakujące fakty. A to dopiero początek. Pola rozpoczyna własne dochodzenie. Gdyby wiedziała dokąd ją ono zaprowadzi, co odkryje.....
Plus za umiejscowienie akcji książki w Trójmieście i kaszubskiej wsi Łapalice. Bardzo ciekawe, zręcznie opisane miejsca. Są tak zaprezentowane, iż w czasie lektury ma się ochotę natychmiast spakować i do nich pojechać.
Cała historia zaczyna się ciekawie, nieźle i te początkowe sceny, choć oklepane, wyeksploatowanie w zbyt wielu książkach, wszak to scena wypadku, obiecują niezły dalszy ciąg.
Dalej powinno być coraz lepiej. Jest niestety na zasadzie sinusoidy, czyli raz lepiej, raz gorzej. Wiele scen sprawia wrażenie pisanych na siłę. Do tego kilka nieścisłości, które budzą w czytelniku coś pośredniego pomiędzy śmiechem, a litością. To sprawia wrażenie wielkiego niedopracowania, nie poświęcenia konkretnym scenom tyle uwagi ile potrzebują. Ot pisanie na akord.
Do tego prawie (poza nielicznymi, bardzo nielicznymi scenami) całkowity brak napięcia. Sami przyznacie, iż tego typu książka powinna wciągać, budzić dreszcz niepokoju, napięcia, zaciekawienia, intrygować. Tego wszystkiego w tej pozycji brak.
Scen gorszych, słabszych jest niestety więcej niż tych dobrych, wartościowych. Ale ok można od biedy czytać.
Z tym, że całość pogarsza się zdecydowanie mniej więcej w połowie książki. Pierwsza połowa choć bez euforii, jest w miarę poprawna. Druga połowa to jakaś odrealniona tragedia. Miałam wrażenie, jakby każdą część pisał ktoś inny. Za to niezłe, ku mojemu zaskoczeniu, zakończenie, choć sprawiające wrażenie doklejenia, dosztukowania z innej bajki.
Pierwsza część zaciekawia, choć nie porywa, ale zaciekawia na tyle żeby czytać dalej. Druga część nudzi, budzi złość, że dało się zwieść części pierwszej. A szkoda. Gdyby inaczej popracować nad fabułą, szczególnie drugą jej polową, mogła z tego wyjść całkiem niezła książka.
Dodatkowo szum marketingowy, medialny, euforyczne hasła reklamowe, napisy na książkach obiecujące tak dużo. Gdyby nie one może, ba najprawdopodobniej, mój balonik oczekiwań byłby o wiele mniej nadmuchany. A tak, liczyłam na zbyt wiele. To najlepszy dowód, że marketing powinien mieć ręce i nogi, jakieś wypośrodkowanie. Tu tego zabrakło. Liczyłam na zbyt wiele, a otrzymałam nierówną, mniej niż przeciętną i ogólnie dosyć słabą i niedopracowaną książkę. Szkoda, Topieliska mogły być naprawdę dobrą lekturą.


2 komentarze:

  1. Już wkrótce będę czytała tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa byłam Twoich wrażeń, bo, jak wiesz, dopiero co przeczytałam „Bliżej, niż myślisz” tej autorki i mocno się rozczarowałam. Odniosłam wrażenie, że książka jest mocno niedopracowana, a najbardziej zgniewała mnie scena, podczas której bohaterka staje pod prysznicem, z którego leci wrzątek, i nie doznaje żadnej krzywdy, ba, już w minutę po tym wrzątkowym prysznicu robi się jej zimno. :)

    Widzę, że i tu bohaterka prowadzi własne dochodzenie, akcja dzieje się nad morzem, fabuła nie budzi napięcia. Dzięki za przestrogę, na pewno po tę książkę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.