poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Czarne narcyzy - Katarzyna Puzyńska

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 3-/6
Czarne narcyzy to kolejny, 8. tom bardzo obszernego i dynamicznie rozwijającego się cyklu oraz doskonałej (tak sądziłam do 7. tomu włącznie) sagi kryminalnej o policjantach z Lipowa.
Książki te łączą w sobie elementy klasycznego kryminału i powieści obyczajowej z rozbudowanym wątkiem psychologicznym. 

Niby jest to seria, ale jednocześnie każdy tom jest odrębną całością. Można je czytać po kolei, można bez zachowania kolejności.
Nie ukrywam, w pierwszy tom serii (Motylek) trudno było mi się wczytać. Jednak gdy już złapałam puzyńskiego bakcyla od kolejnych części przygód policjantów z Lipowa nie mogłam się oderwać. Tak było zanim rozpoczęłam lekturę Czarnych narcyzów.
Każdy tom to inne śledztwo, choć bohaterowie z reguły pozostają ci sami.Jednak w życiu samych bohaterów sporo się zmienia. Przykładem może być były policjant Daniel Podgórski. W poprzedniej części serii został wyrzucony ze służby za pijaństwo. W tym tomie w nałogu trwa dalej, a właściwie stacza się w nim nieomal na samo dno (przynajmniej na początku książki), ale dusza i serce śledczego nadal w nim mocno biją. Daniel z pomocą Klementyny rozpoczyna dochodzenie w sprawie zniknięcia pewnej dziennikarki oraz trzech kolejnych osób. A to dopiero początek. Szybko okazuje się, że tytułowe czarne narcyzy to przysłowiowy czubek góry lodowej, pokrywka, pod którą wrze znacznie więcej. Wydarzeń w książce jest co niemiara.Tylko, że ilość nie zawsze przeradza się w jakość. W przypadku tej książki tak właśnie jest. Jest to zdecydowanie najsłabszy tom serii. Sporo w nim wad.
Przede wszystkim objętość książki. Wycięłabym ok. 150 stron. Przez pierwsze mniej więcej 200 stron praktycznie nic się nie dzieje, ot pisanie dla pisania, zero konkretnej fabuły, takie lanie wody mające moim zdaniem na celu napisanie jak najbardziej obszernej książki. Przynajmniej ja to tak odebrałam. Wcale to książce nie służy. Dużo, bardzo dużo nie oznacza z automatu doskonale.
Poza tym bluźnierstwa. We wcześniejszych książkach też jest ich sporo, ale w tej jakoś wyjątkowo mnie to razi. 

Slang, z założenia policyjny, owszem występujący także w siedmiu wcześniejszych częściach, ale w tej jakby w mega nasileniu. Poza tym znajdziemy go nie tylko w rozmowach bohaterów, ale także (co doprowadzało mnie białej gorączki) w narracji. 
Pewna zmiana nastąpiła także w kwestii ilości zbrodni. Mamy ich tu kilka. Żadna nie jest moim zdaniem prowadzona należycie, wątki są chaotyczne, co skutkuje niesamowitym bałaganem oraz tym, iż wielokrotnie musiałam wracać do poprzednich stron takie to pogmatwane.
Zbyt wiele postaci, które są kiepsko nakreślone, a w zasadzie nic nie wnoszą do fabuły.
Co jeszcze? Zbyt długo autorka ciągnie poboczne, często nie istotne dla fabuły wątki. 

Tak, w poprzednich tomach też to było, ale mam wrażenie, że nie aż w takim nasileniu. 
Nie wiem, może to zmęczenie autorki, wszak 8. tom to nie przelewki. Może to ja się trochę wyeksploatowałam, jako czytelnik serii Lipowo.... A może jedno i drugie.
Czarne narcyzy w pewnym stopniu (choć to i tak za mało) ratuje wątek obyczajowo-społeczny ukazujący zarówno życie bohaterów, jak i życie małej mieściny jaką jest Lipowo.
Po kolejny, 9. tom (zakładam, że taki zostanie napisany, choć wydaje mi się, iż zakończenie serii byłoby dobre dla wszystkich - czytelników i bohaterów) nie wiem czy sięgnę. Czarne narcyzy rozczarowały mnie i to bardzo. Dowodzą, iż autorka pisze już chyba na ilość, a nie jakość, a książka znajduje się po przeciwnej stronie (pod względem jakości, stylu, przebiegu akcji) w stosunku do pierwszych tomów serii.
Szkoda.

4 komentarze:

  1. Ja dopiero przeczytałam tylko Motylka, i chociaż mi się podobała, to tak jak napisałaś, trudno się trochę w tę książkę wczytać. Będę czytać dalsze tomy, być może dojdę i do ósmego kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam Twoje zdanie. Bardzo dobrze czytało mi się "Dom Czwarty", natomiast "Czarne narcyzy" skutecznie mnie wynudziły i rozczarowały. Mam wrażenie, iż wyczerpała się formuła Lipowa. Niektórzy bohaterowie niemal groteskowi, dużo nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. Język narracji też mi się nie podoba. Ponadto, ile można przeciągać ujawnienie tego, czy sklepikarka Wiera jest chora..
    Rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka czeka na swoją kolej od jakiegoś czasu, porównam wrażenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dopiero czytam w tej chwili Motylka. Ale coś musi być w tej serii coś, co przyciąga. W końcu tyle tomów!?

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.