piątek, 12 września 2014

Zwaśnieni monarchowie

Wydawnictwo Literackie, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.

Początkiem opowieści jest pogrzeb brytyjskiego króla Edwarda VII w roku 1910, końcem rok 1918, czyli zakończenie I wojny światowej. Angielski władca był jednym z  ostatnich przywiązanych do ceremoniału i tradycji demonstrantów królewskiej potęgi Europy.
Jerzy V, Mikołaj II, Franciszek Józef, Wilhelm II, ale także królowie i carowie bałkańskcy i nie tylko, to główni bohaterowie tej porywającej książki. Theo Aronson przygląda się im i temu swoistemu porozumieniu, które łączyło władców europejskich na początku XX wieku, tuż w przeddzień I wojny światowej. Podkreślali oni, iż na tronie posadził ich Bóg, a konkretnie jego wola, nie wola ludu i tylko Bóg może ich zdetronizować. Jednak historia początku XX wieku pokazuje, iż z wolą owego ludu jednak musieli się liczyć.
Aronson pasjonująco opowiada o licznych spotkaniach ówczesnych panujących, z których większość w ten lub inny sposób była ze sobą skoligacona. Ważną częścią historii były także wzajemne, prywatne stosunku jednego władcy do drugiego, które rzutowały na politykę danego królestwa, cesarstwa. Autor nie szczędzi nam opowieści o wzajemnych sympatiach i animozjach władców. Opowiada także o podejmowanych przez nich decyzjach i o tym co z nich wynikło.  
Aronson rysuje przed nami liczne portrety władców. W większości przypadków są one bardzo niepochlebne, a królowie, carowie jawią nam się jako samolubni, zapatrzeni w siebie i swoją boską władzę, nie dostrzegający zmian na świecie głupcy. Najgorzej w tej grupie przedstawia się car Rosji Mikołaj II, który pragnął rządzić ala Piotr Wielki, a wybitnie nie miał do tego talentu, zbliżająca się rewolucja rosyjska była dla niego szokiem. Nie o wszystkich historyk ma tak złe zdanie.
Spora część pozycji poświęcona jest I wojnie światowej, jej wybuchowi, przyczynom i przebiegowi. Jednak bez obaw, nie jest to historia tego kilkuletniego konfliktu, a tylko wzmianki o nim ujęte pod kątem spojrzenia europejskich monarchów. Bardzo ciekawa sprawa. Aronson udowadnia także, iż lata tuż przed wybuchem wojny, to w zasadzie taki ostatni łabędzi krzyk wielu monarchów, którzy mimo zbrojnego konfliktu, mimo europejskiej pożogi, nadal w większości wierzyli, iż po wojnie będzie jak dawniej. Wielu nie dostrzegało konieczności zmian.
W niełatwą skądinąd historię początku XX wieku wplata mnóstwo ciekawostek i anegdot, które ułatwiają i ubarwiają lekturę. Całość napisana jest lekkim stylem, co zdecydowanie będzie plusem dla osób rzadko sięgających po tego typu lektury. Nie ma czego się bać. Książkę czyta się błyskawicznie (mnie zajęła lektura 2,5 dnia), a historia, którą ukazuje nam autor, jawi się czytelnikowi niczym jedna wielka przygoda.
Zachęcam do lektury.

5 komentarzy:

  1. Gratuluję Męża z doskonałym gustem.
    Zachwyciła mnie ta książka, ale zasmuciła też bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, nie pasował Ci sposób, w jaki ukazano Frania? Ten fragment akurat czytałam i uważam, że autor odrobinę przesadził, skrzywdził nam cesarza.

      Usuń
  2. Świetna publikacja, z pewnością ją przeczytam. W końcu wydawcy zaczynają interesować się I wojną światową.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę mam na oku i tym bardziej cieszy mnie ta opinia, bo widać, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wiesz, nie jest to mój ulubiony gatunek po który zazwyczaj sięgam, więc z wiadomych względów, spasuje.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.