sobota, 14 lipca 2012

Turnus - Tomasz Łubieński

Wydawnictwo WAB, Okładka twarda, 236 s., Moja ocena 5/6
To pierwsza książka przeczytana po urlopie:). Nawał obowiązków i spraw do pozałatwiania, nie pozwolił mi więcej przez ostatnie kilka dni przeczytać.
Zamawiając w przedsprzedaży Turnus przyznam się, że oczekiwałam zupełnie innej książki; książki o wakacjach, o Krecie, o turystach. I w sumie jest o wakacjach, o Krecie...ale, no właśnie. Książka napisana jest zupełnie inaczej niż się spodziewałam, zupełnie inaczej niż większość pozycji, które dotychczas miałam okazję czytać.
Jest to książka w zasadzie jednej osoby, którą jest narratorką Persi (skrót od Persefona). Jest ona równocześnie rezydentką i przewodniczką pewnego biura podróży X na Krecie.
Persi to (jak wynika z treści książki) sympatyczna dziewczyna, z niebanalnym ironicznym poczuciem humoru, a to jak wiadomo jest cechą ludzi inteligentnych.  Jest prawdziwą profesjonalistką w swoim fachu, wzorcowo wręcz wykonuje obowiązki, ale po wielu latach pracy w tym zawodzie mimo profesjonalizmu nie potrafi ukryć znudzenia, chociaż nadal angażuje się w to co robi. Jednak życie nauczyło ją, że nie należy spoufalać się z turystami, wchodzić z nimi w relacje interpersonalne. Tym razem zrobi jednak wyjątek, ale o tym za chwilę.
A tak do swoich podopiecznych przemawia Persi:
Halo, halo, mili państwo, oto rozprasza się egejska noc gęsta jak mgła i już pod skrzydłami naszego samolotu defilują wyspy. Całym archipelagiem. Wyspy płowe od pierwszego słońca, niby skóry dzikich zwierząt rzucone na fale. Prosto z jasnego nieba. Ładnie powiedziane, prawda? Żałuję ogromnie, ale koncept nie jest mój. Niestety. Wymyślił go pewien poeta. Nazwiska nie pamiętam. Za co z całego serca państwa przepraszamy.(...)
Persi doskonale zna się na ludziach, widzi w nich grupę, która przybyła na Kretę przede wszystkim w celu leżakowania, jedzenia, picia i zażywania kąpieli w morzu, czyli (nie ukrywajmy) tego, co większość naszych rodaków najchętniej praktykuje na urlopie (opcja all inclusive+ drink z palemką). Na tle takiej grupy, rzadko kto się wyróżnia.  Jednak tym razem znajdzie się taka jedna osoba. Jest to turysta posiadający zdecydowanie większe ambicje, tytułowany przez Persi - Profesorem, chociaż nie do końca wiadomo dlaczego.
Odniosłam wrażenie, że mężczyzna ten w pewien sposób imponuje dziewczynie, jest od niej sporo starszy, mądrzejszy, bardziej błyskotliwy. Być może to jest właśnie powodem, że Persi zbliżyła się do niego. Profesor na pewno wyróżnia się na tle innych turytów, tak bardzo, że dziewczyna w końcu zacznie się zwracać wyłącznie do niego, traktując pozostałych turystów, jak może nie powietrze, ale na pewno jak tło, na którym wyróżniają się tylko oni – Persi i Profesor. Trochę trąci mi to zapożyczeniem z Pigmaliona G. B. Shawa, ale tylko dorobinkę. Takie miałam pierwsze skojarzenie, gdy zaczęłam zagłębiać się w relacje między tymi dwoma niebanalnymi osobami.
Z treści książki możemy wywnioskować, iż Profesor przybył na wyspę w ambitnym celu, a mianowicie zamierza poszukiwać śladów hitlerowskiej inwazji w 1941r.
Ale czy tylko w tym celu? Okaże się, że nic nie jest takie, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka.
Pewnego dnia Persi wraz z Profesorem wybierają się na męczącą, ale brzemienną w skutki wyprawę na Psiloritis, najwyżej położony szczyt wyspy. 
W tle Psiloritis.
Persi z Profesorem dotrą wreszcie nieomal do samego szczytu, gdzie niespodziewanie spowije ich nieprzenikniona chmura. Gdy odpłynie, przewodniczka na próżno będzie wytężać wzrok za swoimi towarzyszem podróży. Dostrzeże za to swoją niedawno zmarłą matkę oraz dwóch maszerujących Niemców.
Niemożliwe stało się faktem - Profesor w tajemniczych okolicznościach zniknął. A na Persi, gdy dotrze na dół, czeka kolejny turnus.
I taka jest ta książka, cienka, pełna niedomówień i w sumie nie wiem, czy ją wam polecać, czy nie.
Na pewno nie jest to pozycja zła, ba – jest to pozycja bardzo dobra, lecz inna, może momentami ciężka, trudna, ale ciekawa, pewna niedomówień, metafor. Po prostu inna.
Jeżeli szukacie jednak lektury na plażę, na leżak, dla rozrywki to na pewno nie będzie nią Turnus. Jeżeli natomiast ktoś szuka lektury, nad którą trzeba odrobinę przystanąć, pomyśleć, zastanowić się – polecam lekturę Turnusu, w takim wypadku na pewno się nie zawiedziecie.
Wydaje mi się, że jeżeli chociaż przez moment rozważaliście sięgnięcie po Turnus powinniście to zrobić, żeby przekonać się, jak sami odbierzecie treść debiutu powieściowy Tomasza Łubieńskiego.
Ja w każdym bądż razie czasu spędzonego na lekturze nie żałuje. Nauczyłam się, że nie można oceniać książki po jej  tytule:) i, że każdej pozycji warto dać szansę, nawet jeżeli w trakcie czytania pierwszych stron czujemy pewne rozczarowanie. 

Ogromnym plusem są stworzone przez autora wręcz po mistrzowsku kreacje Persi i Profesora. Dawno nie spotkałam się w literaturze polskiej z tak wyrazistymi charakterami, tak mocnymi, tak innymi.
Dlatego daję Turnusowi 5. Jest to pozycja niezwykle wartościowa, a fakt, że ja nastawiłam się na landrynkową opowieść o turystach nie może wpływać na mój obiektywizm.
Tomasz Łubieński, ur. 18 kwietnia 1938 r. w Warszawie - wszechstronny pisarz, dramaturg, eseista, publicysta i tłumacz. Studiował historię i polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Wieloletni członek redakcji tygodnika "Kultura", współpracował z "Res Publiką", "Aneksem" i "Zeszytami Literackimi". Redaktor naczelny "Nowych Książek" oraz krytyk literacki w programie telewizyjnym "Dobre książki".
Opublikował między innymi Bić się czy nie bić? O polskich powstaniach (1978), Pod skórą (1980), Czerwonobiały (1983), Pisane przedwczoraj (1983), Bohaterowie naszych czasów (1986), Norwid wraca do Paryża (1989), M jak Mickiewicz (1998), Ani tryumf, ani zgon. Szkice o Powstaniu Warszawskim (2004), Wszystko w rodzinie (2004, Nagroda Literacka im. Władysława Reymonta) oraz 1939. Zaczęło się we wrześniu (2009).

8 komentarzy:

  1. Z chęcią sięgnę po tę książkę w najbliższym czasie :)

    Pozdrawiam!

    http://aleksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zachęciłaś, takie klimaty turystyczno-przewodnickie są mi skądinąd bliskie. I czytając recenzje przypomniał mi się film - komedia wprawdzie, bardzo odbiegająca atmosferą od tej książki - który bardzo lubię: "Moja wielka grecka wycieczka". Prześmieszna ale i całkiem mądra rzecz - polecam właśnie jako film na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film niesamowicie prawdziwy:) oglądałam. Podobnie jak Moje wielkie greckie wesele, tylko w mini minimalnym stopniu przejaskrawione. Taka jest Grecja:)

      Usuń
    2. "Grecy to wielki naród... twórcy sztuki... filozofii... a potem ktoś wymyślił popołudniową drzemkę" :D

      Usuń
  3. Nie wiem czy to pozycja dla mnie, ale chyba przeczytam i się przekonam jak mi się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzieś już czytałam omówienie tej książki i nawet pomyślałam o Tobie, ze względu na tą Grecję... Książka wydaje się być z tych "dziwnych", ale intryguje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No..dziwna jest, intrygująca, inna. Ale szczerze mogę ją polecić.

      Usuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.