czwartek, 17 maja 2012

Mała matura - Janusz Majewski

Wydawnictwo Marginesy, Okładka twarda, 448 s., Moja ocena 6/6
Przeziębienie mi służy, nadrabiam zaległości w czytaniu:).
Pierwsze słowa, jakie mi się nasuwają bezpośrednio po lekturze, to – wspaniała. Jest to powieść przez duże „p”. Taka z prawdziwego zdarzenia, z przesłaniem, bardzo ciekawą i wciągającą akcją, zupełnie daleką od ala amerykańskiej akcji – zabili go i uciekł. Jest to powieść może odrobinkę staroświecka, anachroniczna, ale cudowna. Myślałam, że takie powieści już teraz nie powstają. Odrobinkę przypomina mi dzieła Prusa, trochę Orzeszkowej...
Akcja Małej matury rozgrywa się głównie we Lwowie, a rozpoczyna się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Treścią są dzieje chłopca, nastolatka, młodego męźczyzny – Ludwika Taschke, pochodzącego z zamożnej, inteligenckiej rodziny lwowskiej. To taka rodzina z wielopokoleniową tradycją, rodzina z typowo lwowskimi korzeniami, a przy tym pełna ciepła i miłości. Poznajemy dzieje familii. Poznajemy także Lwów w okresie największej prosperity, miasto piękne, wyjątkowe, wspaniałe. Przy czym warto zaznaczyć, że opisy Lwowa są po prostu cudowne i bez wątpienia są jednym z ogromnych plusów książki.
Poznajemy początkowo beztroskie, takie sielsko - anielskie dzieciństwo Ludwika oraz momentami bardzo bolesny okres dorastania. Autor bardzo ciekawie ukazał kształtowanie się charakteru i człowieka, jakim stał się Ludwik. Obserwujemy zachodzące w nim przemiany, które mają miejsce pod wpływem wielu czynników. Trzeba pamiętać, w jakim okresie rozgrywa się akcja powieści. 
Oczyma niesamowicie wrażliwego chłopca obserwujemy okrucieństwa okupacji, jakie zgotowali mieszkańcom Lwowa Sowiecie naprzemiennie z Niemcami.
Tak wiele zmian, wydarzeń całkowicie wywracających egzystencję do góry nogami, nie mogło pozostać bez wpływu na młodego człowieka, siłą rzeczy musiał on się zmieniać i autor fantastycznie te przemiany ukazał.
Janusz Majewski urodził się we Lwowie w 1931r. Zna więc to miasto okresu przedwojennego od podszewki. Dlatego książka w dużym stopniu jest powieścią autobiograficzną, jest pozycją realną, świetnie domalowaną. Nic więc dziwnego, że przedwojenny Lwów, który poznajemy oczyma Ludwika jest miastem magicznym. Jest to po prostu Lwów, jaki zapamiętał z okresu dzieciństwa Janusz Majewski. A wiadomo, z dzieciństwa na ogół pamięta się to co dobre.
Jak podkreśla autor w rozmowie z Marią Kieszkowską : (..) Z własnych przeżyć i wspomnień, z prawdziwych wydarzeń wykreowałem opowieść o świecie zobaczonym przez 'moje okulary', które jednak trochę go deformują. To odbicie rzeczywistości, ale nie jej kopia.
Powieść składa się z trzech części o zróżnicowanym klimacie. Każda z części jest inna i każda równie wspaniała. Ich granicą są przełomowe wydarzenia z życia głównego bohatera.
Tytułowa mała matura był to w II Rzeczypospolitej egzamin kończący edukację w czteroletnim gimnazjum, wprowadzony po reformie edukacji z 1932 r. Mała matura Ludwika miała miejsce w zupełnie innej Polsce. Zanim jednak do egzaminu doszło, 30.06.1946 r. w całym kraju odbywało się pamiętne, zafałszowane referendum 3 razy tak. Okres referendum także jest przez autora bardzo ciekawie i plastycznie ukazany. W tym wypadku autor poprzez zawoalowane wypowiedzi bohaterów nie omieszkał wyrazić swojego zdania na temat pseudo referendum.
Plastyczność i wspaniałe opisy to dodatkowy plus powieści. A do tego prawdziwe, absolutnie niezafałszowane ukazanie ówczesnej rzeczywistości. 
Ale nie samymi okrucieństwami Mała matura stoi. Możemy znależć w niej także kilka komicznych momentów oraz postaci. Jesteśmy także świadkami młodzieńczych wybryków Ludwika i jego rówieśników oraz świadkami pierwszych doświadczeń w dorosłym życiu.
Siłą powieści są wspomnienia autora i wspaniały, prosty, trafiający wprost do serca język. Jeżeli szukacie powieści pełnej pięknych zwrotów, ozdobników, niedomówień, nie czytajcie Małej matury. Jeżeli natomiast szukacie wspaniałej, pełnej prawdy historycznej i wielowymiarowych uczuć powieści, która na długo zapadnie wam w serce – czym prędzej zabierajcie się do lektury. Autor stworzył książkę wyjątkową pod każdym względem, książkę, jakich teraz ze świecą próżno szukać.
Gorąco polecam i mogę tylko żałować, że tak szybko skończyłam ją czytać.
Na podstawie ostatniej części książki Janusz Majewski nakręcił film Mała matura 1947 (nagroda specjalna jury na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 2010). Występuje w nim plejada świetnych aktorów. W postać profesora Syfona wcielił się Wiktor Zborowski. Rolę nauczyciela łaciny na prośbę reżysera zagrał Marek Kondrat mimo iż w 2007 r. zakończył oficjalnie karierę aktorską. Jak w wywiadzie mówił sam reżyser: Kondrat po prostu nie miał wyjścia, musiał zagrać...
Filmu jeszcze nie widziałam, ale muszę koniecznie zdobyć płytę dvd i obejrzeć.  
 

9 komentarzy:

  1. Och, bardzo lubię takie klimaty! Z przyjemnością przeczytam:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie o tej książce piszesz... Bardzo mnie kusi również ten film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, bo ksiażka jest cudowna. Jeżeli lubisz takie klimaty. A nawet jeżeli nie, to jest to po prostu kawal dobrej prozy. Jak obejrze film napisze recenzję.

      Usuń
  3. zapowiada się interesująco :)
    rozejrzę się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja już nie przeczytam.. oglądałam film (przynajmniej tak po scenach kojarzę):/ Zawsze jak najpierw film obejrzę to potem nie moge przebrnąć przez ksiażkę, bo mnie okrutnie irytuje że wiem co teraz będzie i nie potrafie klimatu złapać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak samo, dlatego staram się najpierw czytać książkę. Żałuj, że nie przeczytasz. Nie wiem, jaki jest film, ale ksiażka rewelacja.

      Usuń
  5. Nie słyszałam o niej. Myślę, że mi się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam, że oglądałam film o tym samym tytule i mnie bardzo, bardzo zachwycił. Prawdę mówiąc - do tej pory nie wiedziałam, że był na podstawie, a przynajmniej inspiracją, książki. Chyba w najbliższym czasie wybiorę się do biblioteki. :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.